Reklama

Miły, milutki. Bajka o N’Golo Kante

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

15 czerwca 2021, 14:48 • 17 min czytania 12 komentarzy

N’Golo Kante pokazuje wszystkie zęby. To jego charakterystyczny urzekający uśmiech. Kupuje nim wszystkich. Wtedy jeszcze tylko w nadsekwańskim Suresnes, ale minie kilka lat i w jego bezpretensjonalności zakocha się cały piłkarski świat. Ubrany jest w niebieski t-shirt z nadrukiem. Stoi w drugim rzędzie. Z przodu, przed nim, sytuuje się dwóch chłopców. Ksywki – Gerrard i Rooney. Jeden w koszulce Liverpoolu, drugi w koszulce Manchesteru United. To Polacy. Synowie Piotra Wojtyny, trenera młodzieżowych i juniorskich grup J.S Suresnes, który piłkarsko wychował N’Golo Kante. Teraz, już po latach, mogą opowiedzieć historię wzrastania francuskiego mistrza świata. Bajkę o N’Golo Kante.

Miły, milutki. Bajka o N’Golo Kante

I. Mit

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

N’Golo Kante nigdy nie był śmieciarzem. Ktoś kiedyś podał, że za młodu zajmował się zbieraniem złomu, ale to nieprawda. Wiem to, byłem jego pierwszym trenerem. Poznałem go, kiedy nie miał jeszcze jedenastu lat. Pochodził z rodziny wielodzietnej. Ojciec zmarł wcześnie. Szczegółów nie znam, nigdy tego tematu nie poruszałem. Szanuję cudzą prywatność. N’Golo Kante normalnie chodził do szkoły, normalnie się wychowywał. Nie wiem, kto wpadł na tak absurdalny pomysł, żeby wymyśleć, że on gdzieś musiał dorabiać, pracować dorywczo. Musi to być jakiś przedruk z Anglii. Oni lubili wałkować tę historię. We Francji nikt nigdy czegoś takiego by nie powiedział. Lepiej klikają się skrajności.

FRANCJA POKONA PORTUGALIĘ – KURS 1.50 NA FUKSIARZ.PL

Reklama

Żaden z niego naukowiec, orłem w szkole nie był, nie błyszczał intelektem, nie wiódł prymu w konkursie erudytów, ale zdał u nas maturę, a potem zrobił dwuletnie studium pomaturalne w dziedzinie rachunkowości. Słyszałem ostatnio, że ktoś tam mówił nawet, że może pochwalić się najwyższym dyplomem pomaturalnym wśród reprezentantów Francji. Nie wiem, czy to prawda, ale może tak być. Piłkarze dosyć szybko kończą edukację, a on o siebie dbał.

Inteligentny był zawsze. Nie tylko na boisku. Mądry chłopak. Czytałem nawet jakiś wywiad z jego byłą nauczycielką, która twierdziła, że miał zdolności intelektualne. Pierwszy przykład z brzegu? Angielskiego nauczył się stosunkowo szybko, mimo że wielu francuskich piłkarzy ogranicza się tylko do języka ojczystego. Jest otwarty na świat.

II. Rodzeństwo

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

Trenowałem też jego braci. Starszy z nich, Niama, zmarł na atak serca na kilka tygodni przed mistrzostwami świata w Rosji, na których N’Golo Kante zdobył złoty medal. Niama był niesamowicie szybkim chłopakiem. Może najszybszym, jakiego trenowałem, ale technicznie odstawał. Nie pograł w piłkę. Rok albo dwa potrenował…

Teraz go nie ma.

Cały czas mam kontakt z innym z jego braci, mieszka razem z N’Golo w Londynie. Ma 24 lata. Widzieliśmy się nawet niedawno. Zupełnie inny charakter. Jest o wiele bardziej otwarty, towarzyski, ale piłkarsko o wiele słabszy, choć dalej gra sobie w jakimś amatorskim klubie. Trenowałem go do osiemnastego roku życia, w trzech kategoriach. Miał ciekawe predyspozycje, inne niż N’Golo. W seniorach prosperował, ale trenerzy nie dawali mu za bardzo szans i kariery nie zrobił. I raczej już nie zrobi.

Reklama

Poznałem też jego starszą siostrę. Bardzo pomogła mu w nauce. Kiedy miał 15-16 lat, miałem z nią kontakt telefoniczny, bo nie mieli jeszcze komórek. Bardzo zżyte rodzeństwo. Tak to zapamiętałem.

III. Fotki ze wszystkimi

(Opowieści z wielkiego świata – na podstawie wywiadów szatniowych kolegów N’Golo Kante)

Anegdotka pierwsza. Narrator: Cesc Fabregas. Ośrodek treningowy Chelsea. Rano, dzień meczu. Dochodzi godzina zbiórki. Wszyscy na miejscach, brakuje tylko N’Golo Kante i jego kultowego Mini Coopera. Piłkarze czekają, czekają i czekają. Wybija umówiona godzina. Mija pięć minut, dziesięć minut, piętnaście minut. Dziwne, to kompletnie nie podobne do N’Golo Kante. W końcu jednak Francuz wchodzi do szatni. Drużyna zaczyna prześmiewczo klaskać.

Antonio Rudiger pyta: „co się stało?”. Kante na początku milczy trochę speszony, a potem opowiada, że miał wypadek samochodowy, nic mu nie jest, trochę ucierpiał tylko jego Mini Cooper, ale dał radę dojechać nim do ośrodka. Rudiger dopytuje: „stąd takie spóźnienie?”. Kante kręci głową. Okazało się, że ludzie na ulicy nie mogli uwierzyć, że to on brał udział w tym zdarzeniu i prosili go o zdjęcia. Nikomu nie odmówił, a że nazbierała się pokaźna liczba chętnych do pstryknięcia fotki, to spędził z ludźmi godzinę.

IV. Żywa maskotka

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

Prowadziłem go przez sześć sezonów w Suresnes. W każdej kategorii wiekowej, aż do siedemnastego roku życia, kiedy powiedziałem Tomkowi Bzymkowi, żeby spróbował go w seniorach. Tak zaczęła się jego dorosła przygoda z futbolem. Wtedy był to chłopak nieśmiały, wycofany, małomówny. Kiedy był dwunastolatkiem i grał z czternastolatkami był dla kolegów żywą maskotką. Wszyscy go lubili. Taki sympatyczny, taki uroczy, wiele centymetrów niższy niż inni, wiele kilogramów chudszy, wszyscy brali go pod ochronę. W seniorach tak samo. Miał super relacje ze wszystkimi. Nie da się go nie lubić. Mimo że jest małomówny, to jest pracowity, zaangażowany, daje z siebie wszystko, robi to z serca.

N'Golo Kante

Widziałem się z nim rok temu. Jakoś ciut przed pandemią przyjechałem do Londynu na mecz Chelsea z Bayernem. Dużo czasu spędziliśmy razem, leczył wtedy kontuzję. Przegadaliśmy wiele godzin przez te dwa dni. Podziwiałem jego dojrzałość. Jasne, ma 30 lat, ale ja go pamiętam z czasów, kiedy miał dziesięć, a wtedy zawsze inaczej postrzega się cudze dojrzewanie. Fajnie mi się z nim gada o piłce. Ma mnóstwo interesujących spostrzeżeń około-taktycznych, co często jest może lekceważone albo niedoceniane. Prowadziła go cała plejada wielkich szkoleniowców i on mnóstwo z tego wyciągnął. Można było naprawdę przyjemnie pokonwersować, o co wcześniej, za jego nastoletnich lat, nie było łatwo. Małomówny, nieśmiały, rzucający zaledwie parę cichych słów. Teraz się otworzył.

V. Przebieżki na trening

(Opowieści z wielkiego świata – na podstawie wywiadów kolegów z szatni N’Golo Kante)

Anegdotka druga. Narrator: Jamie Vardy. Ponoć pewnego razu podczas rozmów w szatni Leicester, podzielił się z kolegami refleksją, że chętnie oszczędziłby sobie czas dojeżdżania na zajęcia swoim Mini Cooperem i przybiegałby do ośrodka treningowego, robiąc sobie przy tym przed-treningową rozgrzewkę. Od tego czasu, dzień w dzień, piłkarze Leicester wypatrywali, czy przypadkiem Kante nie zaczął realizować swojego dziwacznego pomysłu. Zaczął czy nie? Tajemnica drużyny.

VI. Kameleon 

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

JS Suresnes nauczyliśmy go wielu rzeczy wokół kultury piłkarskiej. Jak się ustawić, jak się poruszać, jak reagować. Taktyka indywidualna. Starałem mu doradzać, bo akurat tak się złożyło, że kiedyś grałem na jego pozycji. Też byłem środkowym pomocnikiem. Podpowiadałem mu. Pokazywałem mu rzeczy, które ja sam czułem, jakieś taktyczne detale – jak skanować boisko, jak umiejętnie wybierać strefy funkcjonowania, jak zagrywać z pierwszej piłki, jak przyjmować futbolówkę w określonej sytuacji, kiedy iść do pressingu, kiedy zostać w asekuracji, kiedy zmienić stronę gry. Jego silną stronę zawsze było granie do przodu na jeden kontakt. Bardzo szybko to zrozumiał. Mówiłem mu i innym:

– Jeśli przyjmiesz piłkę w środku pola pod presją i nie zrobisz kierunkowego przyjęcia, to prawdopodobne stracisz futbolówkę i powstanie autostrada do twojej bramki. Czasami lepiej zgrać na pierwszy kontakt.

Szczegóły, detale. On to bardzo szybko łapał, szybko chłonął, szybko rozumiał. Na każdy etapie swojej kariery był w stanie ekspresowo się zaadoptować. Tak samo w seniorach. Tomasz Bzymek często wystawiał go na boku pomocy i tam też N’Golo Kante dawał radę, bo naturalnie się przystosowywał. Jest mądry. Szybko analizuje to, co się od niego wymaga. Ma wyśmienitą wydolność. Rozwinął szybkość startową. Kiedyś jej nie miał. Robiłem test na czterdzieści metrów, na szerokość pola karnego i on w swojej grupie wiekowej, wśród rówieśników, był zaledwie trzeci. Nie był Kylianem Mbappe, nie był strusiem pędziwiatrem. Poprawny bieg, przeciętny czas. Z wiekiem, szczególnie w seniorach, się poprawił, przystosowując się naturalnie do szybszej gry.

VII. Sorry dla kibica Arsenalu

(Opowieści z wielkiego świata – na podstawie wywiadów kolegów z szatni N’Golo Kante)

Anegdotka trzecia. Narrator: kibic Arsenalu. Arsenal przegrał swój mecz. Sharky, kibic Kanonierów, był mocno zawiedziony klęską swojego zespołu. Kończył się weekend, on jeszcze szlajał się po mieście. Wtedy spotkał Kante. Zawodnika długoletniego derbowego rywala Arsenalu. I co? Powstało z tego zdjęcie, w którym kibic napisał, że „uwielbia tego faceta” i podzielił się błyskotliwą myślą, którą Kante uraczył go na słowa, że jest niepocieszony wynikami swojego klubu. Francuz miał powiedzieć: „sorry”.

VIII. Układ nerwowy

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

Fenomen N’Golo Kante polega na tym, że nigdy przez tyle lat nie widziałem, żeby ten chłopak powiedział na kogoś złego słowa. Na meczach mógł być kopany, faulowany, demolowany, ale nigdy nie rzucał się ani do sędziego, ani do przeciwnika. Bardzo rzadko dostawał kartki, nigdy nie był upominany. Na treningach często dawałem go do zespołu ze słabszymi chłopakami. Kiedy robiłem gierki na koniec treningów, to naturalnie po prostu wrzucałem go w słabszą drużynę. Tak konstruowałem meczyk, bo gdybym mu dał jeszcze jednego albo dwóch lepszych chłopaków, to gra nie miałaby sensu. I on stawał się naturalnym liderem. Ciągnął innych w górę. Charakter ma unikatowy. Nigdy, ani wcześniej, ani później, nie spotkałem człowieka jego kalibru. Wszystko przyjmuje. Nie obraża się, nie denerwuje się. Nie ma kapryśnych zachowań. Małostkowości u niego nie zachodzą. Czasami można odnieść wrażenie, że nie ma układu nerwowego, choć…

FRANCJA POKONA NIEMCÓW – KURS 2.65 NA FUKSIARZ.PL

Układ nerwowy miał bardzo wrażliwy i nie za bardzo odporny na stres. Pamiętam, jak w pierwszym meczu jedenastu na jedenastu, kiedy grał z chłopakami dwa lata od siebie starszymi – on miał dwanaście lat, oni mieli czternaście – był bardzo zestresowany, skrępowany, sparaliżowany wręcz wagą tego spotkania. Mam ten mecz na wideo. Niedawno go obejrzałem i doskonale było to widać. Stracił dużo piłek, podjął sporo złych decyzji, był pogubiony, bo nagle się okazało, że to już jest prawdziwa piłka. Wystawiłem go jako podstawowego zawodnika. W przerwie go ściągnąłem, bo we Francji w młodzieżowych drużynach można wprowadzać i ściągać piłkarzy do woli. Potem znowu go wprowadziłem na jakieś ostatnie pół godziny i wtedy wypadł super.

Wydaje mi się, że to było dla niego charakterystyczne. Czasami zjadał go stres. Kiedyś graliśmy mecz pucharowy z dość silną drużyną i zremisowaliśmy z nimi 3:3. Przyszły rzuty karne. Wyznaczyłem N’Golo Kante do strzelania decydującej jedenastki. Pokiwał głową i cicho odmówił, że nie, nie, on nie strzeli, bo się boi. Strzelał ktoś inny, słabszy zawodnik, nie trafił i odpadliśmy. Taki nieklasyczny lider drużyny. Przeważnie utalentowani chłopcy lubią błyszczeć. Strzelać karne, wolne, pokazywać się. Wszędzie jest ich pełno, nawet nie w kwestii grania, co samego zachowania, stylu bycia. N’Golo to zupełne przeciwieństwo. To jedyne i niepowtarzalne.

Miałem wielu zawodników na bardzo wysokim poziomie, ale nigdy nikogo o takim charakterze.

IX. Podatki wyższe niż Amazon

(Opowieści z wielkiego świata – na podstawie wywiadów kolegów z szatni N’Golo Kante)

Anegdotka czwarta. Narrator: Blaise Matuidi. N’Golo Kante dostał pięcioletni kontrakt w Chelsea. Zarobki? 290 tysięcy funtów tygodniowo. Doradcy finansowi klubu doradzili mu założenie spółki offshore w celu uniknięcia płacenia horrendalnie wysokiego podatku. Klasyka gatunku wśród bogatych piłkarzy. Kante odmówił. Chciał płacić podatki. Angielskie media szybko wyliczyły, że kosztowało go to więcej niż wiele wielkich międzynarodowych korporacji z Amazonem na czele. Doskonale skomentował to Matuidi: „nie jestem zdziwiony, to doskonały facet, nigdy nie oszukuje, no dobra, może w kartach”.

X. Oblewane testy

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

Pomagaliśmy mu w przeróżnych testach. Wysyłaliśmy go w różne miejsca. Nie szło mu tam, ale też trudno mi o tym mówić, o tym dywagować, bo tych testów nigdy nie widziałem. N’Golo podróżował do pierwszoligowych klubów – chociażby Lorient, Troyes, Sochaux. Gdybym to widział, mógłbym mieć opinię, ale nie widziałem. Na pewno mógł pojawić się problem ze stresem. Druga rzecz, uważam, że takie testy nie są obiektywne. N’Golo Kante sam wspominał pewnego razu, że nie był wtedy jeszcze gotowy, że to nie był dla niego odpowiedni moment na ten rodzaj sprawdzenia swoich umiejętności. Swoje robiły też warunki fizyczne. We francuskich dużych akademiach piłkarskich, szczególnie wtedy, kładło się bardzo duży nacisk na fizyczne predyspozycje, a nie na inteligencję boiskową. Takie były realia piętnaście lat temu.

FRANCJA POKONA PORTUGALIĘ – KURS 1.50 NA FUKSIARZ.PL

Testy w Wigrach Suwałki? Jeszcze jedna bzdura, z której chce mi się śmiać. Trzeba to zweryfikować, szkoda tych Wigier Suwałki. Ktoś jeszcze pomyśli, że tam go nie chciano albo odrzucono. Nie było takiej konkretnej opcji. Mogło być to na zasadzie luźnej rozmowy Tomasza Bzymka z kimś w Polsce, bo ma tam sporo kontaktów. Mógł powiedzieć, że ma fajnego chłopaka u siebie w Suresnes, ale że na razie nie przebił się do piłki zawodowej. Ktoś to przerobił na własną modłę. Nigdy nie było żadnego testu, nikt go z Polski nie widział, N’Golo nie był w Polsce. Nie można powiedzieć, że nie chciały go Wigry, to bzdura.

N'Golo Kante

Kiedy zobaczyłem to w polskich mediach, to śmiać mi się chciało, a przy tym zrobiło mi się żal Wigier, bo klub nic nie zawinił, a źle na tym wychodził, źle to o nim świadczyło. Takiego tematu w ogóle nie było. Byłem sceptycznie nastawiony na Polskę, bo sam wiem, jak tutaj podchodzi się do czarnoskórych zawodników. To nie jest łatwa sprawa. Nie jestem zwolennikiem tych transferów, bo uważam, że oni są często dużo gorzej traktowani.

XI. Kanciarz

(Opowieści z wielkiego świata – na podstawie wywiadów kolegów z szatni N’Golo Kante)

Anegdotka piąta. Narrator: Kylian Mbappe. Reprezentanci Francji grali w Uno. Niczego nie podejrzewali, a tu się okazało, że N’Golo Kante – ten wzór niewinności – perfidnie oszukuje. Napad śmiechu Mbappe opowiada więcej niż tysiąc słów.

To wydarzenie, choć chyba bardziej jego wielkie mecze, zainspirowały też lubujących się w showmańskich zagrywkach bardziej ekstrawertycznych kolegów z drużyny do katowania piłkarskiego świata tym wersem swojej przyśpiewki sławiącej wyczyny Trójkolorowych w rytm Champs Elysees.

Il est petit, il est gentil, il a stoppe Leo Messi
Mais on sait tous c’est un tricheur N’Golo Kante.

(Jest mały, jest miły, zatrzymał Leo Messiego
Ale i tak wszyscy wiedzą, że N’Golo Kante to oszust)

Jak tu nie kochać N’Golo Kante?

XII. Historia zdjęcia

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

W Suresnes mamy taką politykę, że utalentowani młodzi zawodnicy w wieku juniorskim są pomocnikami dla trenerów w grupach młodzieżowych. Tam, gdzie początkują chłopcy od szóstego do dziewiątego roku życia. Jest tych dzieci bardzo dużo. Oni zajmują się swoimi małymi grupami, po 8-10 dzieciaków. Przez dwa sezony również N’Golo Kante wspomagał bardziej doświadczonych szkoleniowców, choć nazwanie go trenerem byłoby nadużyciem. To było bardzo fajne. Angażował się, był żywo zainteresowany, widać było w nim naturalną pasję. Jest bardzo miły. Nie z tych, którzy się denerwują czy krzyczą. Super się do tej pracy z dzieciakami nadawał. Idealny profil osobowy na takie zajęcie. A tak się akurat złożyło, że miałem w klubie trzech synów i on ich prowadził. Sympatyczna sprawa. I tak powstało to zdjęcie.

***

(Opowiada Adam Wojtyna – syn Piotra, ówczesny młody adept szkółki Suresnes, aktualnie zawodnik Prądniczanki Kraków)

Mały Rooney i mały Gerrard. Ja i mój starszy brat. Mam to foto. Bardzo byłem na nim zdenerwowany, sam nie wiem czemu. Jeśli widziałby pan jakieś zdjęcie, na którym młody chłopak jest w koszulce Rooney’a w United, to na pewno ja. Tym bardziej, kiedy jest na nim młody N’Golo. To były jakieś urodziny klubu. Festyn. Meczyki. Zabawa. Fajne zdjęcia na koniec.

N'Golo Kante

XIV. Każdy to wiedział

(Opowiada Adam Wojtyna – syn Piotra, ówczesny młody adept szkółki Suresnes, aktualnie zawodnik Prądniczanki Kraków)

Zawsze chodziło się na seniorów Suresnes. Nie tylko dla N’Golo Kante. Zachęcano nas do oglądania i wspierania dorosłych, bo po to przecież trenowaliśmy, żeby zagrać w tej drużynie. Nawet na wyjazdy, lokalne puchary, jeździłem z tatą i z braćmi. Patrzyliśmy się na naszą drużynę. Fajna atmosferka, mimo że amatorska drużyna. N’Golo był bardzo młody, a robił wielką różnicę. Części rzeczy nie pamiętam, bo byłem bardzo młody, ale to się czuło, że kiedy miał piłkę, to wiedział, co z nią zrobić. Przechodził dwóch zawodników, podawał do przodu, wyróżniał się. To była typowo amatorska, typowo pół-profesjonalna liga, treningi trzy razy w tygodniu. Ale Kante robił fantastyczną robotę. Jak się przychodziło, to było tam ze sto osób i skandowało:

„N’GOLOOOOO KANTEEE”

Był młody, ale też wyjątkowy. Każdy to widział.

XV. Prezentacja

(Opowieści z wielkiego świata – na podstawie wywiadów kolegów z szatni N’Golo Kante)

Francja przywozi Puchar Świata z Rosji. Stade de France wypełnione po brzegi. Prezentacja złotych medalistów. Antoine Griezmann rytmicznie przeskakuje z nogi na nogę, przykłada dłoń złożoną w „l” do głowy i całuje Puchar Świata. Paul Pogba zaciera ręce, odstawia spektakularny klubowy taniec i całuje Puchar Świata. Samuel Umtiti wchodzi na stadion aktorskim krokiem, porusza biodrami niczym karykaturalna modelka na równie karykaturalnym wybiegu i całuje Puchar Świata. Reszta drużyny im wtóruje. Układ choreograficzny dowolny. Finał zawsze ten sam.

ZAGRAJ NA FUKSIARZ.PL

I wtedy wchodzi on.

N’Golo Kante.

„N’GOLOOOOO KANTEEE”

Spiker teatralnie przedłuża jego godność. Tłum wiwatuje. N’Golo Kante jest wyraźnie speszony. Cały czas klaszcze, uśmiecha się nieśmiało i kładzie rękę na Pucharze Świata. Nie całuje, po prostu kładzie rękę na ułamek sekundy. To takie do niego podobne, to takie klasyczne. W Rosji, podczas celebracji na Łużnikach, długo lawirował wokół Pucharu Świata, aż zainterweniować musiał Steven N’Zonzi, który siłą wręcz wpakował trofeum w ręce wycofanego Kante, żeby ten mógł chociaż przez chwilę nacieszyć się wielkim triumfem.

Inaczej wstydziłby się odgrywać główną rolę.

XVI. Miły, milutki

(Opowiada Adam Wojtyna – syn Piotra, ówczesny młody adept szkółki Suresnes, aktualnie zawodnik Prądniczanki Kraków)

Jest plac, całe pełnowymiarowe boisko. Bardzo dużo ćwiczeń. Grupy po dziesięcioro dzieci. Dwunastu trenerów. Każdy ma grupę, grupki się zmieniają. Każdy weekend, każda sobota to nowe dzieci. Kręcimy  się dookoła. Po dziesięciu minutach, po wykonaniu podstawowego zadania – podanie, prowadzenie piłeczki, małego meczyku – idziemy dalej. To jest baza. Tłumaczenie, czym jest rzut rożny, rzut wolny, aut. Trening trwa godzinę albo godzinę piętnaście.

N’Golo miał wtedy szesnaście-siedemnaście lat. Ja jestem rocznik 2000, jest dziesięć lat starszy ode mnie, byłem bardzo młody. Zaczynałem piłeczkę. Był trenerem pomocniczym, uczył dzieci kopać piłkę. Niejedyny, wielu takich było z naszego klubu. Trafiałem do niego wiele razy. Może tak być, że trafisz do jednego trenera i już go nigdy nie zobaczysz, a z tego co wiem, to u N’Golo zdarzało mi się być często. Kojarzyłem go, kojarzył mnie, zawsze fajnie się z nim trenowało. Miło właściwie, to najlepsze słowo.

OBSTAWIAJ EURO 2020 NA FUKSIARZ.PL

Już w tym wieku był taki, jaki później, niewiele się zmienił. Bardzo zasadniczy, rygorystyczny, nawet na niższym poziomie. To, co z nami robił, to nie było nic trudnego, same podstawy. Nie zawsze mieliśmy tego samego trenera, a pamiętam, że była różnica. Był miły, milutki. Bardzo to pomagało. Później chodziliśmy na jego mecze, zawsze była okazja powiedzieć mu, że zagrał dobry mecz. Zawsze skromniutki, nie wiedział nawet, co na taki komplement odpowiedzieć.

Sam byłem później takim trenerem, jakim N’Golo był wcześniej, za czasów mojego wczesnego dzieciństwa. Nie jest to łatwe. Dzieciaki dokazują. Mogę postrzegać swoich juniorskich trenerów jak starszych braci, a tak nie powinno być. N’Golo dobrze tym zarządzał. Nikt mu się nie stawiał, nie spotykał się z brakiem szacunku, dzieci wcale nie pozwalały sobie na za dużo, bo był za miły. Uważam, że przez jego skupienie na nas, nam łatwiej było się skupić na tym, co sam mówił. Szanowaliśmy go. Nawet w tak młodym wieku, kiedy wszystko człowieka rozprasza, słuchaliśmy go. Nie przypominam sobie sytuacji, w której głosu musiał dochodzić krzykiem.

N'Golo Kante

XVII. Wzór z Suresnes

(Opowiada Adam Wojtyna – syn Piotra, ówczesny młody adept szkółki Suresnes, aktualnie zawodnik Prądniczanki Kraków)

To nie jest chłopak, który zmieniał kluby, który szkolił się w wielkiej akademii. To zwykły chłopak. Tak jak każdy. Każdy mógłby dokonać to, czego dokonał on. Super przykład, że z cierpliwością i z wielką chęcią można osiągnąć wszystko. Oczywiście dochodzi do tego talent. Był strasznie cierpliwy. Miał okazję odejść do jakiegoś lokalnego większego klubu, a nie zrobił tego. Czekał na swoją szansę, późno podpisał pierwszy kontrakt, a teraz jest tu, gdzie jest.

Trenowałem potem U-10 w Suresnes, miałem własną drużynkę, własny zespół i podobnie jak 99% trenerów w naszym klubie opierałem się na kulcie N’Golo. Wskazywałem go jako przykład. Każdy już to wie, że jest skromny, miły, pracowity, ale fajnie podkłada się to jako wzór do naśladowania. Kiedy powiesz do dziecka, żeby nie awanturowało się z sędzią, może to przyjmie, a może nie. Ale kiedy powiesz, że N’Golo się nie awanturował, na pewno dziecko będzie chciało robić tak samo. Łatwo to przetłumaczyć. Każdy wie, że to mistrz świata, zdobywca Ligi Mistrzów. Robi to, nie robi tego i już wszystko jasne. Tym bardziej, że z nim trenowałem. N’Golo Kante ma wielki wpływ na świadomość społeczności Suresnes.

XVIII. Duma

(Opowiada Piotr Wojtyna – pierwszy trener N’Golo Kante)

Mistrz świata, mistrz Anglii, zdobywca Ligi Mistrzów. To nadal historia, w której nie do końca wierzę i nie wiem, czy mi się to śni, czy to prawda. On chyba też tak to odczuwa. Po finale Ligi Mistrzów wymieniliśmy smsy. Złożyłem mu gratulację, a on odpisał:

– Dziękuję, dalej są jeszcze trofea do wzięcia!

Ciągle jest głodny wielkich rzeczy.

JAN MAZUREK 

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
2
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Weszło

Polecane

Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata

Sebastian Warzecha
4
Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata
Polecane

W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby

Szymon Szczepanik
30
W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby
Polecane

Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Kacper Marciniak
18
Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
69
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

12 komentarzy

Loading...