W konsekwencji porażki z Węgrami, znaleźliśmy się wśród drużyn nierozstawionych. Wczorajsze wyniki w innych grupach nam nie pomogły, więc będziemy musieli trzymać kciuki za naszych reprezentantów, gapiąc się w telewizor lub decydując się na wyjazd za granicę. Nici z grania na Stadionie Narodowym, przynajmniej w pierwszej rundzie. Zamiast zastanawiać się, czy zagramy z Ukrainą, czy Macedonią Północną, możemy wpaść na najlepsze europejskie reprezentacje, a na pojedynek z nami czekają największe gwiazdy europejskiej piłki. Postanowiliśmy sprawdzić, jak radzimy sobie z każdym z ewentualnych przeciwników w barażach i w jak to się stało, że akurat te zespoły skończyły eliminacje na drugich miejscach w swoich grupach.
PORTUGALIA
Z Portugalią reprezentacja Polski rozegrała sporo pamiętnych meczów. To jeden z tych rywali, przy których polski kibic nie zastanawia się zbyt długo, by odpowiedzieć sobie na pytanie – “kiedy my z nimi ostatni raz graliśmy”? Najświeższym takim wspomnieniem są oczywiście boje w Lidze Narodów trzy sezony temu, nie ma co się jednak nad nimi dłużej rozwodzić, bo wtedy w żadnym ze spotkań nie zagrał Cristiano Ronaldo. Ba, w jednym nie zagrał też Robert Lewandowski. Jeżeli trafimy na Portugalczyków w pierwszej rundzie barażu, taka sytuacja na pewno nie będzie mieć miejsca, a media z całego świata będą zapowiadać to starcie jako pojedynek właśnie Ronaldo z Lewandowskim.
Jeżeli cofniemy się dalej, to naturalnie przypomina nam się prawdopodobnie najważniejszy mecz reprezentacji Polski w XXI wieku, ćwierćfinał wielkiej piłkarskiej imprezy, Euro 2016. Wówczas obie reprezentacje grały na maksymalnych obrotach, a my potrafiliśmy dotrzymać kroku znacznie lepszym technicznie rywalom. Wszystko skończyło się po karnych, które być może wreszcie będą mogły zostać powtórzone! Jeżeli zagralibyśmy z Portugalczykami, tak jak tamtego lata, to wstydu na pewno by nie było. Co ciekawe, akurat z tym konkretnym przeciwnikiem potrafiliśmy się atrakcyjnie prezentować. Pamiętamy przecież zwycięstwo w Chorzowie po golach Euzebiusza Smolarka, czy wywalczony remis na wyjeździe po strzale Jacka Krzynówka.
Mimo wszystko historia pojedynków z Portugalią wcale się do nas nie uśmiecha:
- 3 zwycięstwa Polski,
- 5 remisów,
- 5 zwycięstw Portugalii,
- bilans bramek 13:18.
Zesłanie do baraży to dla nich powód do wstydu, zwłaszcza, że decydujący cios od Serbów nadszedł w Portugalii, na swoim terenie. Kilka dni wcześniej z kolei bezbramkowy remis ugrali z Portugalią Irlandczycy. To pokazuje więc, że z tym mocniejszym na papierze rywalem śmiało można powalczyć.
SZKOCJA
Zdecydowanie łatwiejszym przeciwnikiem dla Polski powinna być w barażu Szkocja. W ostatnich latach graliśmy z nimi trzykrotnie. Pierwszy przypadek wielokrotnie przewinął się w ostatnich dniach w mediach społecznościowych. Wszystko za sprawą porażki z Węgrami na Stadionie Narodowym, która była pierwszą porażką reprezentacji Polski na tym obiekcie właśnie od starcia ze Szkocją w marcu 2014 roku. Na boisku w tamtym dniu mogliśmy zobaczyć w akcji kilku niespodziewanych bohaterów.
Gdy po raz ostatni przegrywaliśmy na Narodowym, z ławki wchodził Michał Masłowski.
Tak, były takie czasy i było to dość dawno temu.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) November 15, 2021
Adam Nawałka wyciągnął wtedy legendarne wnioski i pół roku później, gdy graliśmy z tym samym rywalem już w eliminacjach do Euro, zaprezentowaliśmy się znacznie lepiej. Co prawda straciliśmy dwie bramki, ale udało się zremisować, a zwycięstwo zabrał nam słupek po strzale Kamila Grosickiego w ostatnich minutach spotkania. Nasza reprezentacja była wtedy na fali, wszystko miało miejsce trzy dni po legendarnym zwycięstwie nad Niemcami. Remisem zakończył się także rewanż na Hampden Park. Wówczas heroicznym wślizgiem na linii bramkowej w 94. minucie uratował go dla nas Robert Lewandowski.
Na tym kończy się lista bojów ze Szkocją w ostatnich latach. Większość pozostałych to mecze z lat 60. i 80. Ostatecznie bilans wskazuje na naszą korzyść, ale pokazuje też, że obie nacje zawsze grały na zbliżonym poziomie:
- 3 zwycięstwa Polski,
- 5 remisów,
- 2 zwycięstwa Szkocji,
- bilans bramek 14:13.
Jak wygląda obecna forma Szkotów? Z naszego punktu widzenia – niezbyt optymistycznie. Wyspiarze są po serii sześciu wygranych w eliminacjach, w tym tej ostatniej, nad reprezentacją Danii, która wcześniej nie straciła żadnego oczka. Mimo słabego występu na Euro, w meczach eliminacyjnych ponieśli tylko jedną porażkę. Czy chcielibyśmy wjeżdżać pod ten rozpędzony pociąg? Na pewno łatwiej liczyć na pokonanie Szkotów, niż Portugalczyków, czy Włochów, ale łatwo na pewno nie będzie.
WŁOCHY
Cóż, świeżo upieczeni mistrzowie Europy. Czy trzeba coś więcej dodawać? Z drugiej strony, jakoś się znaleźli w tych barażach, więc na pewno nie są niezwyciężeni. Reprezentacja Polski zawsze miała jednak problem z tym przeciwnikiem. Poza dwoma meczami towarzyskimi w 2003 i 2011 roku, jedyne pojedynki z Italią w XXI wieku przypadają na rozgrywki Ligi Narodów. Pierwsza edycja z sezonu 2018/19 kojarzy nam się zdecydowanie lepiej. W debiucie Jerzego Brzęczka Polacy zaprezentowali się bardzo solidnie i byli blisko niespodziewanego zwycięstwa. Ostatecznie na drodze stanął spowodowany przez Kubę Błaszczykowskiego rzut karny i skończyło się podziałem punktów.
Gdy jednak wróciliśmy na Półwysep Apeniński dwa lata później, podopieczni Roberto Manciniego dali nam lekcje futbolu. To właśnie tamten mecz pokazał nam, jak bardzo stoimy w miejscu pod wodzą Brzęczka, a jak pod wodzą wspomnianego Manciniego rozwinęli się nasi rywale. Biało-czerwonym ciężko było w ogóle przekroczyć środkową linię boiska. Takiego scenariusza wiosną zdecydowanie chcielibyśmy uniknąć.
Wcześniej z Włochami zdarzało nam się wygrywać, nawet na wielkich imprezach, ale nigdy nie uczyniliśmy tego na włoskiej ziemi. A mamy przecież pewność, że w ewentualnym spotkaniu pierwszej rundy barażu, zagramy na wyjeździe. Bilans wszystkich starć prezentuje się tak:
- 3 zwycięstwa Polski,
- 8 remisów,
- 7 zwycięstw Włoch,
- bilans bramek: 10:23.
Otuchy może nam dodać obecna dyspozycja Włochów. Na Euro zagrali wybitnie. Rozkochali w sobie mnóstwo kibiców jak Europa długa i szeroka, ale po turnieju coś pękło. W pięciu jesiennych meczach eliminacyjnych zanotowali aż cztery remisy. Dwa ze Szwajcarią, więc można je uznać za naturalne, ale pozostałe dwa z Irlandią Północną i Bułgarią. Tutaj możemy już mówić o sporym rozczarowaniu formą mistrzów Europy. Pytanie tylko, czy ten kryzys będzie trwał aż do wiosny. Musimy też pamiętać, co wydarzyło się w eliminacjach do mundialu w 2018 roku. Włosi na niego nie pojechali, bo przegrali baraże ze Szwecją. To daje im cenne doświadczenie w tego typu pojedynkach, które na pewno postarają się wykorzystać. Będą też podwójnie zmotywowani, by nie odpaść w barażach drugi raz z rzędu.
ROSJA
Sądząc po tym, co Rosja zaprezentowała na Euro, można sądzić, że byłby to jeden z najłatwiejszych rywali w walce o drugą rundę barażu. W ostatnich latach brakowało raczej spotkań naszej kadry ze Sborną. Było oczywiście spotkanie towarzyskie w czerwcu tego roku, ale nie można go traktować jako oddające siłę obu zespołów. Wystarczy wspomnieć, że po naszej stronie nie zagrali w nim Wojciech Szczęsny, Kamil Glik, oraz Robert Lewandowski, a to przecież filary drużyny Paulo Sousy. Był to po prostu przegląd wojsk przed wielkim turniejem, podczas którego mogło zabłysnąć kilku nieoczywistych zawodników. Ostatecznie skończyło się na remisie 1:1.
Taki sam wynik miał miejsce podczas najbardziej spektakularnego boju z Rosjanami w ostatnich latach. Niech nie nazywa się kibicem reprezentacji Polski ten, kto nie pamięta trafienia Kuby Błaszczykowskiego w drugim meczu reprezentacji Polski podczas Euro 2012. Było to jedyne starcie o punkty przeciwko Rosji. Pozostałe cztery pojedynki to mecze towarzyskie.
Inaczej ma nie sytuacja w rywalizacji z ZSRR, którą trzeba przypomnieć, jeśli wspominamy o historii pojedynków z Rosjanami. Mimo czołowej reprezentacji na świecie w latach 70. i 80. ten rywal zawsze sprawiał nam problem i nie notowaliśmy przeciwko niemu dobrych wyników. To jednak oczywiście jedynie ciekawostka, która nie ma wiele wspólnego z teraźniejszością. Mimo wszystko wyniki osiągane wtedy przez obie reprezentacje mamy w obowiązku dorzucić do ogólnego bilansu:
- 3 zwycięstwa Polski,
- 6 remisów,
- 7 zwycięstw ZSRR/Rosji,
- bilans bramek: 15:30.
W reprezentacji Rosji od czasu naszego ostatniego spotkania zaszły spore zmiany, mimo że było ono przecież całkiem niedawno. Z posadą selekcjonera po Euro 2020 pożegnał się Stanisław Czerczesow, a drużynę objął Witalij Karpin. Najbardziej rzucającą się w oczy zmianą po przejęciu szatni jest odsunięcie od niej Artioma Dziuby. Obaj panowie nie mają ze sobą po drodze, co mogło wydawać się problemem. Ostatecznie brak byłego kapitana nie przeszkodził w odniesieniu serii zwycięstw w eliminacjach. Rosjanie w ostatnim meczu o pierwsze miejsce w grupie zmierzyli się z Chorwacją, która okazała się dla nich zbyt silnym przeciwnikiem. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by mogli zamieszać w barażach.
SZWECJA
Z piłkarzami Trzech Koron graliśmy bardzo często i bardzo… dawno. Jedynym wyjątkiem jest oczywiście pamiętny pojedynek w trakcie Euro 2020. Graliśmy wtedy na neutralnym terenie, dla obu zespołów był to piekielnie ważny mecz, a ostatecznie polegliśmy. Robert Lewandowski ciągnął nas za uszy, ale człapanie w obronie innych reprezentantów sprawiło, że wtopiliśmy. Nie wróży to więc nic dobrego przed ewentualnym starciem ze Szwedami w ich ojczyźnie, zwłaszcza, że w obu kadrach niewiele się zmieniło.
Historia rywalizacji obu narodów jest bardzo długa i sięga roku 1922. Tylko przed II wojną światową zdążyliśmy zagrać razem w dziesięciu spotkaniach, co będzie oczywiście wliczone w historię pojedynków, a nijak się ma do obecnych wydarzeń. Te świeższe spotkania to przede wszystkim eliminacje do mistrzostw Europy 2000 i 2004. Niestety, Polacy dostali bęcki we wszystkich czterech meczach, i u siebie, i na wyjeździe. Mało tego, nie strzeliliśmy wtedy Skandynawom ani jednej bramki.
Jedyne zwycięstwo w meczu o punkty odnieśliśmy z tym przeciwnikiem na mistrzostwach świata w 1974. Łączny bilans wszystkich starć prezentuje się tak:
- 8 zwycięstw Polski,
- 4 remisy,
- 15 zwycięstw Szwecji,
- bilans bramek: 39:59.
Eliminacje w wykonaniu Szwedów ciężko jednoznacznie ocenić. Z jednej strony odnieśli pięć przekonujących zwycięstw, w tym z faworyzowaną Hiszpanią. Z drugiej jednak aż trzy razy się potknęli. W zasadzie należałoby napisać, że spektakularnie się wyrżnęli, bo mówimy o porażkach z Grecją i Gruzją. W dodatku ta druga pojawiła się w trakcie ostatniego zgrupowania, gdy wciąż walczyli o pierwsze miejsce w grupie. Jest tylko jeden problem. Wszystkie pomyłki następowały na wyjazdach. U siebie byli nieomylni, komplet zwycięstw i jedna stracona bramka. A wiemy, że przecież jeżeli już trafimy na nich w pierwszej rundzie barażu, to na pewno zagramy na ich terenie.
WALIA
Walijczycy jawią się jako najbardziej tajemniczy i egzotyczny rywal, bo Polacy mierzyli się z nimi zaledwie ośmiokrotnie w całej historii. Ostatnie takie spotkanie to mecz towarzyski w 2009 roku. Wygraliśmy wówczas na wyjeździe 1:0 po bramce Rogera Guerreiro. Jedynym kadrowiczem po stronie biało-czerwonych, który pamięta tamto spotkanie, jest Robert Lewandowski. Po drugiej stronie biegał z kolei Gareth Bale, więc liderzy obu ekip już wtedy nabijali sobie reprezentacyjne występy. Dla obu przyszłoroczny mundial może być ostatnim w karierze. W razie trafienia na siebie, jeden z nich pożegna się z marzeniami już po pierwszej rundzie barażu.
Historia pojedynków obu drużyn jest bardzo krótko, ale korzystna dla Polaków. Na początku XXI wieku cztery razy mierzyliśmy się z Walią w eliminacjach do mundialu. Osiągnęliśmy wtedy trzy zwycięstwa i jeden remis. Statystyki mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby udało nam się w ćwierćfinale Euro 2016 pokonać Portugalię. Wtedy w półfinale czekałby nas bój właśnie z przemęczonymi Walijczykami… Ostatecznie liczby prezentują się tak:
- 5 zwycięstw Polski,
- 2 remisy,
- 1 zwycięstwo Walii,
- bilans bramek: 10:5.
Eliminacje w wykonaniu Wyspiarzy wcale nie zrobiły wielkiego wrażenia. Remis z Estonią u siebie, zaledwie jednobramkowe zwycięstwo na wyjeździe, a do tego wyciągnięte w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zwycięstwo na Białorusi 3:2. Walijczycy nawet nie zbliżyli się do Belgów, którzy wygrali grupę E. Spokojnie możemy umieszczać ich w gronie drużyn, które są w naszym zasięgu i których nie musimy się bać.
Czytaj także:
- Analiza straconych bramek za kadencji Paulo Sousy. Dlaczego jest tak źle?
- Najwięksi wygrani i przegrani eliminacji. Świderski, Szczęsny, Piątek i inni
- Huśtawka Paulo Sousy. Co zbuduje, to zburzy
Fot. Newspix