Eliminacje za nami. Przed nami już tylko baraże o awans na mundial. Czas przyjrzeć się piłkarzom, którzy albo najmocniej poprawili swoje akcje w kadrze, albo najbardziej stracili na przestrzeni tych dziesięciu spotkań. Są tacy, którzy zawinili słabą grą. Inni dobrymi występami sporo zyskali w oczach kibiców i selekcjonera. A jeszcze inni dostali wspomnienia, których nikt już im nie zabierze.

Najwięksi wygrani eliminacji
Karol Świderski
Trudno w jego przypadku mówić o akcjach, które wzrosły, bo one po prostu… wzrosnąć musiały. Skoro przed Sousą nie zagrał w kadrze ani razu, a po przyjściu nowego selekcjonera – uwaga – opuścił tylko jeden mecz. Ten na otwarcie eliminacji z Węgrami. W eliminacjach zadebiutował golem z Andorą, później zaliczył rzetelne 45 minut z Anglią. A po Euro dorzucił cztery gole (z San Marino raz, z San Marino dwa, z Albanią i z Węgrami). Do tego asysta z Albanią. Popatrzmy na liczby: Świderski w eliminacjach wystąpił w dziewięciu meczach i w sześciu z nich zaliczył konkret w postaci gola lub asysty.
Wiemy, że były w tym czasie kontuzje Milika, Piątka i Buksy, a zawodnika PAOK-u szczęśliwie urazy omijały. Ale jeśli los daje ci szanse, to musisz ją wykorzystać. Świderski konsekwentnie to robił. Gdybyśmy mieli oceniać dziś przydatność dla zespołu, zaangażowanie, przynoszenie konkretów – to Świderski jest napastnikiem numer dwa w tej kadrze.
Paweł Dawidowicz
Może nieoczywisty typ, ale popatrzymy na to tak. W 2015 roku zagrał epizodzik w kadrze w meczu towarzyskim. Przez ponad pięć lat kadrę ogląda tylko w telewizji, a tekst „Dawidowicz może być polskim Hummelsem” bardzo źle się starzeje. I dziś trudno mówić o tym, że wygląda jak polski Hummels, ale złapał kontakt z kadrą. Wrócił do zespołu tuż przed Euro, a po mistrzostwach zagrał czterokrotnie w wyjściowym składzie. Znakomicie wyglądał w starciu z Anglią, trudno też mówić, żeby miewał jakieś katastrofalne występy.
Jest na pewno beneficjentem gry na trójkę stoperów, bo pewnie przy Bednarku i Gliku w systemie z czwórką w tyłach by sobie za dużo nie pograł. A tak – Sousa szuka tego trzeciego do podstawowego duetu i wygląda na to, że dziś najbliżej tego miejsca jest właśnie Dawidowicz.
Adam Buksa
Wyskoczył znikąd, skończył z bilansem bramkowym pięciu goli w pięciu meczach. W marcu nie załapał się na żadne powołanie, na Euro nie pojechał, ale jesienią – przy dochodzących dopiero do zdrowia Miliku i Piątku – wykorzystał swoją szansę. Strzelił gola Albanii, wcisnął cztery sztuki San Marino (hat-trick we wrześniu, gol w październiku).
Jasne, pewnie docelowo trudno będzie mu się załapać na do kadry na przykład na możliwy mundial. Ale wykorzystał swój moment. Gole w kadrze też swoja ważą dla skautów. Wcale nie będziemy zszokowani, jeśli po dobrym w sezonie w MLS i po pięciu golach w reprezentacji odezwą się do niego kluby z mocnych lig europejskich. A wtedy droga do kadry też się skróci.
Czy potrafimy sobie wyobrazić, że Buksa w przekroju następnego roku wyprzedza Piątka w hierarchii polskich napastników? Nie jest to wcale takie science-fiction.
Damian Szymański
Spójrzmy prawdzie w oczy – każdy dzieciak grający w piłkę marzy, by przeżyć taki moment, jak Damian Szymański na Stadionie Narodowym. Gol na wagę remisu, w doliczonym czasie gry, gdy jesteś postacią drugiego/trzeciego szeregu kadry, w starciu z Anglią.
Pal licho, że przy tej konkurencji Szymański ma mierne szanse na regularną grę w reprezentacji. Ale takich momentów się nie zapomina.
Damian, dobra rada – naładuj telefon, gdy w przyszłości będą zbliżały się starcia z Anglikami. Dziennikarze będą dzwonić.
Piotr Zieliński
Może i opuścił cztery spotkania w tych eliminacjach. Też nie jest tak, że jego pozycja w zespole była słaba i nagle wrócił do łask. Ale mamy takie wrażenie, że w ostatnich miesiącach ucichła rozmowa o tym, by na dziesiątkę dać Modera/Szymańskiego/Kozłowskiego/Cebulę/jakiegoś-losowego-piłkarza-który-nie-jest-Zielińskim.
Bo Zieliński sportowo wybronił się w tych eliminacjach. Trudno mieć do niego zarzuty o to, że nie zostawia śladu na meczach. Że ginie gdzieś w tłumie. Weźmy nawet ten ostatni mecz z Węgrami – wszedł, na każdej akcji ofensywnej postawił stempel, czuł się swobodnie, miał udział przy golu.
Być może zmiana systemu i ustawienia tak na niego wpłynęła. A może – biorąc też zwyżkę formy w klubie – faktycznie coś przeskoczył w głowie. Cytując klasyka – rzecz jasna.
Najwięksi przegrani
Sebastian Szymański
Przegrany, choć nie ze swojej winy. Od marca nie zagrał w kadrze ani minuty. Powołanie dostał tylko na pierwsze zgrupowanie – zagrał godzinę z Węgrami na wahadle, zaprezentował się słabo i od tego czasu Sousa ani razu go nie wezwał na zgrupowanie. Opuścił Euro, nie był brany pod uwagę przy każdym z trzech jesiennych zgrupowań.
Jest mnóstwo pytań. Czy kadrę stać na to, by wyróżniającego się zawodnika rosyjskiej ekstraklasy kompletnie olewać? Jaka byłaby jego rola w zespole, gdyby został powołany? Czy lepiej powoływać jego, czy jednego Kozłowskiego? A jeśli obu, to może kosztem Płachety, który nie gra w klubie?
Niewątpliwie jednak Szymański znalazł się na reprezentacyjnym aucie. Trudno sobie wyobrazić, że nagle wiosną przyjedzie na baraże, a w przypadku awansu – że jeszcze pojedzie na mundial. No chyba, że zmieni się selekcjoner. Albo zimą/latem Szymański zmieni klub. Tylko skoro nie jest powoływany teraz – gdy gra regularnie i dobrze w Dynamie – to czy grałby wtedy, gdyby zmienił środowisko, a jego status w nowej drużynie nie byłby aż tak mocny?
Wojciech Szczęsny
W teorii – wygrany. Został „jedynką” w reprezentacji, odpadł mu najgroźniejszy konkurent do walki o skład, Sousa ma do niego olbrzymie zaufanie.
Ale w praktyce…
Może zacznijmy od liczb. Wojciech Szczęsny obronił w tych eliminacjach 10 z 20 strzałów oddanych na bramkę Polaków. 50% skuteczności. Gdy piłka już leciała w bramkę, to jak z rzutem monetą – albo wpadło, albo nie.
Jasnym jest, że Szczęsny w tych eliminacjach miał trochę pecha, ale odwróćmy sprawę – czy Szczęsny w kadrze miał kiedykolwiek farta? Właśnie zagrał 60. mecz w reprezentacji, a my ciągle mówimy „pecha ma, no tak to bywa, znów nieszczęście, znów brak farta”.
To jest oczywiście temat na znacznie dłuższą rozprawkę, ale fakty są takie, że Szczęsny miał wszystko, by dać nam pewność w bramce. A sprawił tylko, że niepewność po reprezentacyjnej emeryturze Fabiańskiego jest jeszcze większa.
Krzysztof Piątek
Piątek w eliminacjach do Euro był podstawowym napastnikiem obok Lewandowskiego i strzelał gole z niczego.
Dalej – Piątek w Lidze Narodów grał rzadziej, ale przynajmniej strzelał gole z niczego.
Teraz Piątek nie jest już pierwszym wyborem przy grze na dwóch (lub trzech) napastników, a co najgorsze – przestał strzelać gole z niczego.
Oczywiście plany pokrzyżowała mu poważna kontuzja kostki. Stracił przed to Euro i pierwsze jesiennie zgrupowanie. Wrócił, strzelił gola San Marino, ale już z Andorą i Węgrami wyglądało po prostu blado. Jeszcze w marcu wydawało sie, że Piątek wciąż to ma – wszedł z ławki z Węgrami, sieknął sztukę i wydawało się, że to znów ten Piątek. Może i nie grał za dużo w klubie, ale przyjeżdżał na kadrę, zakładał biało-czerwoną koszulkę, piłka w niego trafiała i był gol.
To nie był i nie będzie napastnik, który rozgrywa, drybluje, asystuje. Stawiasz go w polu karnym i liczysz, że piłka do niego trafi. Problem w tym, że Piątek przestał strzelać gole z niczego, a to tylko uwypukla jego mankamenty czysto piłkarskie. Biorąc pod uwagę dobrą formę Świderskiego, skuteczność Buksy i niepodważalną pozycję Lewandowskiego – Piątek przez ostatnie pół roku spadł w hierarchii napastników kadry.
Jakub Świerczok
Prosta sprawa – Świerczok wybrał karierę klubową ponad reprezentacyjną. Czy się dziwimy? Niespecjalnie, bo jednak ważniejsza w przypadku piłkarza jego kalibru jest regularna gra co tydzień, dobre życie, lepsze zarobki. A w kadrze i tak byłby trzecim-czwartym wyborem.
Natomiast w kontekście tych eliminacji na pewno można patrzeć na niego jako przegranego w perspektywie kadry. Na zgrupowanie nie przyjedzie, bo nie przeskoczy przepisów covidowych. – Wylądował w Japonii tak, jak Wojciech Fortuna w Sapporo. Dobrze zaczął, dużo strzela, ale jest w trudnym momencie. Problemem jest koronawirus. Każdy wyjazd to dwa tygodnie kwarantanny. Po meczu Ligi Mistrzów w Korei piłkarze musieli siedzieć dwa tygodnie w hotelu – mówił Jarosław Kołakowski, jego agent, w Kanale Sportowym.
Arkadiusz Reca
Arkadiusz Reca od września 2019 roku do marca 2021 roku – czternaście meczów w kadrze. Rywalizacja z Rybusem o miejsce na lewej obronie.
Arkadiusz Reca od marca 2021 roku do teraz – zero meczów w kadrze.
Wygląda na to, że Reca z numeru dwa na lewej obronie (tudzież lewym wahadle) spadł na pozycję czwartą. Wyprzedził go już Puchacz, przed nim jest rzecz jasna Rybus, a do tego pewnie i Przemysław Frankowski, który jest też tak wystawiany we Francji.
Miał swoje problemy ze zdrowiem – uraz mięśnia, koronawirus. Ale jest też na kompletnym aucie w Spezii. W tym sezonie zagrał raz. I to z ławki. Cztery minuty gry w tym sezonie. Stracony czas Recy sprawia, że powrót do najbliższym czasie do kadry jest bardzo mało prawdopodobny.
Czytaj też:
- Stałe fragmenty gry – największy problem Sousy w reprezentacji Polski?
- Mityczne rozstawienie w barażach, czyli co Polska może stracić
- Stan Kadry – klęska z Węgrami
fot. FotoPyk
Zieliński? A liczby jakieś ma? Gole, asysty? Nie miał i nie ma. Czy w jakimś meczu robił różnicę?
2 asysty ma. Tak robił różnice w meczu z Anglią Węgrami Hiszpania pokazał że umje pociągnąć akcje i świetnie rozgrywa piłka
W takim składzie i z takim przeciwnikiem (Węgry) zrobienie różnicy to dla mnie powinno być coś więcej, niż „miał udział przy golu”, gdzie piłka po drodze zaliczyła 3 zawodników…
I get paid over $87 per hour working from home with 2 kids at home. I never thought I’d be able to do it but my best friend earns over 10k a month doing this and she convinced me to try. The potential with this is endless. Here’s what I’ve been doing… http://Www.WorkJoin1.com
))) Chcesz znaleźć kobietę na jedną noc? Wejdź na — https://mysp.ac/50fjz
Gdzie Puchacz kurła??
no skoro jest wystawiany do składu to znaczy się, że – WYGRANY 😀
Ksysiu piątek el pizdolero jeszcze do Barcelony nie idzie ?
Chciałbyś mieć w życiu choć jeden taki dzień, jak on miał pół roku w Genui, nie? Co mu wypadło na stopę, to bramka. A jebany strzelał czasem z tak nieoczywistych sytuacji, że gdyby to był twój stary, to dzisiaj nie musiałbym odpisywać na twój gówniany komentarz.
Jeśli miałbym po takim pół roku skompromitować się odlatując w kosmos i opowiadając, że Milan jest dla mnie za małym klubem, to dzięki, ale nie chciałbym.
W Milanie też strzelał przedziwne bramki z każdej pozycji i z każdego miejsca na boisku. Ale to już chyba nie wróci.
no i co? a teraz chuja gra. może będziemy go do 50-tki powoływać za to, że kiedyś mu coś wyszło?
nie, w barcelonie czekaja az uzbieraja na karbownika bo to przeciez MEGATALENT, tak weszlo i legia pisali.
a gdzie wielki mistrz z wronieckiej akademii puchacz?
Fajnie ze czytacie moje posty i z nich korzystacie 😀 czuje dobrze człowiek! 😀
W zime nieSzczesny wypchnięty z Juve i straci jedynke w kadrze. Polska repka na tym zyska 😀
Wypchnieta to była twoja stara przez beja i urodziłes sie ty – ludzki smiec.
Czy potrafimy sobie wyobrazić, że Buksa w przekroju następnego roku wyprzedza Piątka w hierarchii polskich napastników?
——-
Przecież Buksa w tej chwili jest lepszy od Piątka, a będzie jeszcze bardziej bo idzie w górę, a Piątka zaraz wyjebią z Bundesligi i wyląduje w jakiejś Turcji. Piątek już swój szczyt miał.
Szczęsny tradycyjnie- niech spierdala, Fabian wróć!
Faggyianski na permanentna emeryture.
Gdy człowiek myślał, że nic gorszego na lewej stronie repry trafić się nie może, to bajerant wymyślił Puchacza… A jak człowiek sobie przypomni jak pomstował na Wawrzyniaka… Boże odejmij mu 10 lat niech wraca na boisko….
Było trochę meczów, w których Wawrzyniak był słabym punktem kadry. Dziś zjadłby obecnych konkurentów na śniadanie. W obronie był lepszy od Rybusa, Recy i Puchacza, w ataku lepszy od Rybusa, Recy i Puchacza…
Puchacz tez jest wygranym, nie gra nic w bundeslidze, nie potrafi bronić a gra w kadrze równie czesto jak jego przyjaciel Moder….
Puchacza chwalili żeby go wypromować i sprzedać. No i Niemcy dali się nabrać. To jest tak surowy piłkarz, że aż zęby bolą. Jedyne co mi jakoś wpada w pamięć to jego symulowanie fauli.
„…pewnie docelowo trudno będzie mu się załapać na do kadry na przykład na możliwy mundial…”
Typowy kurwa Smyk 😀
Szczęsny jeszcze lepiej prezentuje się, gdy policzy się procent obronionych strzałów za wszystkie tegoroczne występy w reprezentacji. Do wspomnianego bilansu 10/20 trzeba doliczyć wtedy 5/11 z Euro, co całościowo daje zawrotny wynik 48%
CZTERDZIEŚCI OSIEM PROCENT
Przy czym ile było takich, których puszczenie nie byłoby totalną kompromitacją? Takich, w których można by powiedzieć, że bramkarz pomógł? Ze dwa?
A przy ilu mógł zachować się lepiej? Na szybko policzyłem osiem, więc nie zdziwię się, jeśli byłoby ich nawet dziesięć. Tak czy inaczej – ponad połowa wszystkich straconych goli.
Kosmos.
Tymczasem w mediach na temat obsady bramki cisza. Nikt nie podnosi tematu zmiany bramkarza, który nie dość, że nie pomaga, to najczęściej jeszcze coś zawali. Liczyłbym, że na portalu, który uważa się za idący pod prąd i niebiorący jeńców, żaden z kadrowiczów nie będzie świętą krową i skoro potraficie krytykować Sousę za wszystko, to na każdym kroku będziecie wytykać mu jego największy błąd, który widzą wszyscy. Mam nadzieję, że ta dłuższa rozprawka, na którą jest to temat, faktycznie się ukaże
Piątek „el pizdolero” największy zjazd w polskiej piłce ostatnich lat. Pamiętam jak objeżdzał Coulibaliego w Milanie a ostatnio patrząc na niego człowiek nie wierzy że można tak słabo grać. W przegranych zabrakło Puchacza bo sporo nam zawalił (nie skreślam go na przyszłość)
Największy przegrany ostatniego meczu?
LEWANDOWSKI
Zamiast reprezentować barwy Polski wolał załatwiać prywatne interesy, czym prawdopodobnie pozbawił siebie i całą kadrę występu na mistrzostwach świata! Bo raczej nie był to taki cichy protest przeciwko organizacji tej imprezy przez Katar.
Dokładnie tak! Rzutem na taśmę Lewy dołączył do grona przegranych.
Dodałbym jeszcze zadowolonego z siebie selekcjonera, ale może te dwie postaci były zbyt oczywiste.
Pochwały dla Zielińskiego za mecz z Węgrami w kórym nie wykreował ani jednej sytuacji tylko świadczy o tym, że piszący ten artykul mają jakiś w tym interes by go chwalić. i promować. Cóż ten Zieliński zagrał w tej drugiej polowie? To, że był często przy pilce nie znaczy, ze był pożyteczny. Ile mial odbiorów, ile celnych podań do przodu, ile celnych strzałów na bramkę, ile podań kluczowych? Bramka padła po przypadkowym odbiciu piłki która trafiła do Świderskiego a ten precyzyjnie skierował ją do bramki. Zieliński jedynie wrzucił ją na pole karne. To jest wieczny talent, który blokuje być może lepszym miejsce w reprezentacji. Ileż można czekać na jego kilka dobrych meczów z którego gry coś dobrego wynikało dla drużyny? To, ze gra w Napoli o niczym nie świadczy. Bez niego Napoli też by sobie radziło. Dawidowicz? Jeśli promujecie piłkarzy, którzy boją sie grac do przodu, to nie dziwcie się, że przegrali z Węgrami na Narodowym. To, ze Lewego nie bylo? A co to ma do rzeczy? A gdyby Lewy miał kontuzję to na kogo zwalilibyście winę? Na ruskich? Takich dawidowiczów kilku i nawet z Andorą byłyby problemy. Jak można przeprowadzić szybką akcję jak obrońca Dawidowicz gra w poprzek boiska albo do tylu kiedy ma piłkę? Dam wam radę. Obejrzyjcie sobie ostatni mecz Pogoni z Legią i zwroćcie uwagę na grę Pogoni, kiedy jej piłkarze nie mieli problemów by piłkę podawać do przodu do partnerów którzy mieli za plecami albo obok rywala. Nawet w taki bezczelny (w dobrym tego słowa znaczeniu) sposób grali na wlasnym, polu karnym, mając w pobliżu presujących graczy z Warszawy! A Dawidowicz mając z przodu do kogo podać, podaje w bok, albo do tyłu. To jak oni mają strzelać gole jak obrońcy nie potrafią im piłki przekazać?