Kiedy pandemia przerwała rozgrywki w Polsce, Dariusz Dudek stracił pracę w Zagłębiu Sosnowiec. Nie były to wymarzone okoliczności: przez następne tygodnie w mediach jedna strona twierdziła, że powodem tego był brak zrozumienia wobec konieczności obniżenia wynagrodzenia, a druga broniła się, że pieniądze nie były żadnym problemem. Niemniej – było to rozstanie nieprzyjemne, a biorąc pod uwagę, że wcześniej szkoleniowiec spadł z 1. ligi z GKS-em Katowice i miał przynajmniej częściowy udział w spadku Zagłębia Sosnowiec z Ekstraklasy, wydawało się, że jego kariera będzie leciała na łeb, na szyję. Tymczasem dziś każdy mówi o nim w samych superlatywach. Jego Sandecja Nowy Sącz osiąga kapitalne wyniki.
Czwarte miejsce w tabeli po rozegraniu 12 spotkań na wyjeździe. Minimalna strata do miejsca barażowego w zeszłym sezonie, mimo startowania z absolutnego dna. Druga lokata w lidze za okres od 14 listopada 2020 roku do dziś, czyli licząc tylko kadencję Dariusza Dudka. Fenomenalna passa 17 spotkań bez porażki, brak przegranej w Nowym Sączu (choć tu sprawę nieco ułatwia fakt, że w sezonie Sandecja u siebie jeszcze nie zagrała). Takich wyników „Sączersów” spodziewano się jak hiszpańskiej inkwizycji. Z niezbyt imponującym składem i budżetem — wystarczy powiedzieć, że gdy ostatnio wyliczaliśmy, ile pierwszoligowcy wydali na jeden punkt w tabeli, Sandecja okazała się najlepsza — zespół z południa kraju odwalił kawał dobrej roboty.
Dariusz Dudek już jest przymierzany do klubów Ekstraklasy. Jednocześnie jednak wciąż niewiele osób wie, jaki to trener i skąd wziął się ten sukces. Dlatego wzięliśmy pod lupę jego warsztat, pomysły i historię.
Jakim trenerem jest Dariusz Dudek?
Social media Dariusza Dudka to temat, który czasami poruszano częściej niż jego wyniki. Świeci na nich uśmiechem, zaraża optymizmem, motywuje cytatami. To część jego wizerunku, ale przede wszystkim — to cały on. Za każdym razem, gdy o niego pytamy, pierwsze odpowiedzi krążą wokół sfer mentalnych. Że odmienia atmosferę, buduje zespół, daje pozytywnego kopa całej drużynie. Damian Chmiel mówił nam wprost, że jeśli trener wykonuje robotę tak, jak robi to Dudek, może sobie potem odpalać lajwa na Instagramie i pokazywać, jak zespół cieszy się z wygranej. Radość jest tym bardziej zrozumiała, gdy wrócimy do startu rozgrywek. Albo raczej falstartu. Piotr Mandrysz zostawił nowego szkoleniowcowi w spadku 1 punkt.
– Morale właściwie nie istniało. U mnie jest jednak tak, że po pierwsze nie ma rzeczy niemożliwych. Uśmiecham się po wygranej i po porażce. Do każdego dnia podchodzę z dużą dozą optymizmu. Tego wymagam również od piłkarzy. Lubię ciężko pracować. W Sandecji szybko złapaliśmy kontakt, zespół wiedział, czego od nich wymagam, każdy widział w tym sens – mówił szkoleniowiec w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.
Podkreślał, że na starcie miał dwa zadania. Poprawić grę w defensywie (Sandecja traciła średnio trzy gole na mecz) i dotrzeć do głów piłkarzy. Udało się wykonać obydwa zadania. Do końca rundy zespół stracił tylko trzy gole. O realizacji drugiego celu mówił każdy: od kapitana Dawida Szufryna po młodzieżowca Jana Kuźmę. O tym, że nie był to przypadek, niech świadczy inna praca Dariusza Dudka. Epizod nieudany, zakończony spadkiem GKS-u Katowice. Niby nie było wówczas zbyt wielu powodów do radości, ale kiedy rozmawiamy z osobami, które były w, albo przy tamtej GieKSie, każdy wspomina o zmianie nastrojów, która była zasługą właśnie trenera Dudka.
Dariusz Dudek w GKS-ie Katowice. Misja nieudana?
– GKS po moich transferach i po moim okresie przygotowawczym wygrał wszystkie mecze na wyjazdach. U siebie nam nie szła, bo tak duża presja jak jest w Katowicach potrafi przytłoczyć. Natomiast GKS Katowice to była dobra gra. Zwłaszcza w drugiej rundzie, gdy mogłem ściągnąć swoich piłkarzy i zrobić swoje przygotowania. Gdyby podliczyć tylko tę rundę, GKS byłby na szóstym miejscu w tabeli. Zgadza się, że kiedy przejmowałem tę drużynę, to mogło mi trochę brakować doświadczenia. Wtedy nie wziąłem pod uwagę, że gramy sześć spotkań co trzy dni włącznie z Pucharem Polski. Ale ostatecznie zabrakło mi tylko jednego punktu do utrzymania. Sami dobrze wiecie, że kiedy przychodziłem do Katowic, wszyscy mówili, że podejmuję się misji niewykonalnej. Okej, przegrałem, biorę to na klatę… – wspominał ten okres sam zainteresowany.
W ocenie pracy Dariusza Dudka w Katowicach mamy do czynienia z kilkoma podejściami. To nie jest jednoznaczny okres, bo trener wielokrotnie podkreśla, żeby patrzeć na tabelę za czas jego pracy. Albo za rundę wiosenną, co zresztą sam przytoczył w rozmowie z nami. Według nich jego GieKSa wypadała całkiem znośnie. Oczywiście zupełnie inny pogląd na tę sprawę mają kibice. Oni przypominają, że gdy Dudek przychodził do Katowic, zespół może i był w strefie spadkowej, ale jego strata do bezpiecznej pozycji wynosiła okrągłe zero punktów. Natomiast gdy sezon się kończył, katowiczanie byli o „oczko” pod kreską. Ktoś powie: miał pecha, bo akurat ci, z którymi walczył o utrzymanie, też się odbili. Ktoś powie: miał pecha, bo spadek po golu bramkarza w doliczonym czasie gry, zdarza się raz na sto lat. A ktoś inny powie — jak pech się powtarza, to już nie jest pech. I wiecie co? Każda z osób będzie miała rację.
Szkoleniowiec GKS-u stwierdził, że przed własną publicznością jego zespół był sparaliżowany presją. Faktem jest, że GieKSa nie wygrała żadnego domowego spotkania za jego kadencji. Faktem jest też to, że bardzo często gubiła się w końcowych minutach meczu. Katowiczanie w ostatnim kwadransie gry stracili wówczas aż dziewięć bramek. Zwykle były to gole, które przesądzały o wyniku.
- Bytovia Bytów – 1:2 w +90.
- Stomil Olsztyn – 1:1 w 87.
- Bruk-Bet Termalica – 1:1 w 87.
- ŁKS – 1:1 w +90.
- Jagiellonia – 0:1 w +120.
Dziewięć „oczek” wypuszczonych tuż przed metą, do tego potencjalny awans w Pucharze Polski. Możemy dodać, że również dwukrotnie w tym czasie Stal Mielec strzelała GieKS-ie na 2:0, zamykając mecz. Dla kontrastu: klub z Katowic tylko dwukrotnie uratował punkty w ostatnim kwadransie. Z Chojniczanką i Bytovią (dwa remisy).
DAMIAN CHMIEL: DARIUSZ DUDEK NAS ODMIENIŁ
Dlaczego GKS Katowice spadł z ligi?
Nie możemy powiedzieć, że coś, co zdarza się tak często, to kwestia szczęścia lub pecha. Sam zainteresowany przyznał nam, że w pewnych aspektach brakowało mu doświadczenia. Na przykład na starcie, gdy miał serię meczów co trzy dni. W mediach roztrząsano wtedy temat przygotowania fizycznego. Dariusz Dudek miał co do tego zastrzeżenia, Zbigniew Jastrzębski, który pracował w sztabie poprzedniego szkoleniowca, odpierał te zarzuty. Zatrudnił Miłosza Drozda, który miał je poprawić, wychodził zakup systemu Catapult. Tadeusz Bartnik, dyrektor GKS-u Katowice, tłumaczył, że zespół był przygotowany fizycznie na inny styl gry. Stąd wzięły się problemy. Rzeczywiście, nowy szkoleniowiec miał zupełnie inne metody. Przez krótki czas grał piątką defensorów, żeby załatać dziury w obronie, ale jednocześnie podkreślał, że to „zbyt siermiężny styl, żeby trzymać się go na dłuższą metę”.
– Skoro zawodnik nie jest przygotowany do pressingu, to zapewne dlatego, że tego wcześniej nie robił. Ja lubię grać wysokim pressingiem, chciałbym go wymagać od zespołu. Ale żeby wcielać go w życie, trzeba taką grę ćwiczyć podczas zajęć. Inaczej buduję grę w ofensywie. Graliśmy na dwie „szóstki” – Bartka Poczobuta i Grześka Piesio – schodzące do boku – wyjaśniał swoje pomysły Dudek.
Ciekawą analizę postawy GKS-u znaleźliśmy na kibicowskiej stronie „Gieksa.pl”. Wytknięto w niej błędy, które miał popełnił trener.
„Trener Dudek, chcący rozgrywać piłkę od tyłu, postawił na duet środkowych obrońców Jędrych-Dejmek. Wśród środkowych obrońców, którzy w rundzie jesiennej występowali w Ekstraklasie, tylko Steven Vitoria, Piotr Polczak i Sebastian Rudol rzadziej podawali celnie, niż Jędrych. Dejmek także nie jest obrońcą, którego cechą jest umiejętność rozgrywania piłki. Ciężko przełożyć statystyki ekstraklasowe na 1 Ligę, ale chociażby Rafał Remisz podawał piłkę zdecydowanie częściej i z dokładnością większą o 5%.
W drugim akapicie wspomniałem, że dzisiejsza piłka nożna w dużym stopniu opiera się na stałych fragmentach gry i kontratakach. Jak GKS Katowice stracił pięć bramek w meczu z Wigrami i Rakowem? Dwie po stałych fragmentach gry, trzy po kontratakach. Jak spisuje się GKS w tych fragmentach gry? Najbliżej zdobycia gola dla GieKSy po stałym fragmencie gry był… obrońca Rakowa, który, próbując wybić piłkę, trafił w poprzeczkę. Kontrataki z kolei rodzą się z pressingu. Nie można według mnie o naszych zawodnikach powiedzieć, że mało biegają i nie starają się odebrać piłki, ale co z tego, skoro w pressing zaangażowany jest napastnik, skrzydłowi i ofensywny pomocnik, a zaraz za nimi jest kilkunastometrowa dziura i dopiero za nią ustawieni są defensywni pomocnicy i obrońcy? Dudek chciał grać piłką od tyłu, a wyszło tak, że ani nią nie gramy, ani nie potrafimy skontrować, ani wykorzystywać stałych fragmentów gry”.
Cytujemy ją, bo sami chcemy zwrócić uwagę na to, co GKS Katowice kompletnie zawalił. Stałe fragmenty gry? Koszmar. W całym sezonie katowiczanie strzelili zaledwie 10 goli ze stojącej piłki, w tym dwa z rzutów karnych. Wiosną zdobyli po dwa gole po rogach i rzutach wolnych. Z kolei w defensywie pozwalali rywalom na harce i zabawy.
- 5 goli straconych po rożnych (3 wiosną)
- 9 po wolnych (6 wiosną)
- 3 po karnych (wszystkie wiosną)
- 3 po autach (2 wiosną)
44% straconych bramek przez GKS to właśnie SFG. Czy Dariusz Dudek wyciągnął z tego wnioski i jego Sandecja Nowy Sącz jest w tym elemencie skuteczniejsza? Sprawdźmy.
Jak gra Sandecja Nowy Sącz Dariusza Dudka?
W obecnym sezonie Sandecja Nowy Sącz nie błyszczy pod względem SFG. Zdobyła bramkę po aucie, trafiła po rzucie rożnym, wykorzystała też dwa rzuty karne. W defensywie nie jest jednak wybitnie źle. Tylko dwukrotnie „Sączersi” dali się zaskoczyć rywalom po rzutach wolnych, natomiast muszą zdecydowanie bardziej uważać we własnym polu karnym. Stracili bowiem aż cztery gole z „jedenastek”. W poprzednich rozgrywkach stałe fragmenty gry były jednym tym, co niosło Sandecję Dariusza Dudka. W porównaniu z Piotrem Mandryszem, który prowadził zespół zaledwie przez 1/3 sezonu, mamy przepaść.
Stałe fragmenty gry Sandecji w ofensywie 2020/2021 | |||
Trener | Gole po wolnych | Rogach | Karnych |
Piotr Mandrysz | 0 | 2 | 1 |
Dariusz Dudek | 4 | 5 | 3 |
W defensywie poprawę widać jeszcze wyraźniej.
Stałe fragmenty gry Sandecji w defensywie 2020/2021 | ||||
Trener | Gole stracone po wolnych | Rogach | Karnych | Autach |
Piotr Mandrysz | 3 | 5 | 1 | 1 |
Dariusz Dudek | 3 | 1 | 3 | 0 |
Ale nie tylko opanowanie sytuacji po wrzutkach ze stojącej piłki pomogło „Sączersom”. Jak pod względem taktycznym zmieniła się Sandecja? Po kilku rozmowach znamy nieco bardziej precyzyjny plan na grę zespołu. Dwie cechy wyróżniające styl Dariusza Dudka to gegenpressing i elastyczność taktyczna. Najważniejszą zasadą, którą wpoił piłkarzom nowosądeckiego klubu było to, że pierwszą reakcją po stracie ma być pressing na rywalu. Sandecja była w górnej połowie ligi za poprzedni sezon, jeśli chodzi o intensywność pojedynków i przejęć, gdy przeciwnik był w fazie posiadania piłki. Minimalnie wyprzedziła nawet Radomiaka, który stosował podobną taktykę, a przecież średnią „Sączersów” zaniżał okres pracy trenera Mandrysza.
Elastyczność dla jednych jest banałem, dla innych kluczem do sukcesu w 1. lidze. Szkoleniowiec wie, że prowadzi zespół, który ma pewne braki – czy jeśli chodzi o jakość, czy też jeśli chodzi o liczebność kadry. Dlatego musi czytać grę, dostosowywać się do rywali. Weźmy nawet ostatni transfer Dawida Błanika: był to zawodnik, który odgrywał kluczową rolę w taktyce trenera Dudka. Miał atakować wolne przestrzenie, wykorzystywać szybkość i przebojowość. Był adresatem trzecich piłek po odzyskaniu futbolówki. Gdy odszedł do Korony Kielce, trzeba było wymyślić coś nowego i póki co – patrząc po wynikach – to się udaje. Zresztą „Sączersi” tracili wielu kluczowych piłkarzy. Kamil Ogorzały trafił do Cracovii, Rafael Victor leczy kontuzję, Rubio nie został w klubie. A wyniki wciąż są podobne, udaje się to wszystko łatać.
RAFAEL VICTOR I INNI – SKĄD MODA NA PORTUGALCZYKÓW W 1. LIDZE?
Jeśli chodzi o zarządzanie meczem, Dariusz Dudek też wypada pozytywnie. Tak jak wspomnieliśmy nie ma szerokiej kadry, a jednak według „Taktycznie.net” wykręcił jeden z najlepszych wyników pod względem udziału rezerwowych zawodników przy bramkach w poprzednim sezonie. Zmiennicy wnosili liczby średnio co 104 minuty, zapewniając 15 bramek, asyst i asyst drugiego stopnia. W tym sezonie dorzucamy do tego dwa gole wypracowane przez zmienników w tym sezonie i mamy świetny wynik – 34% bramek wypracowanych przez zmienników. Nawet odrzucając asysty drugiego stopnia wyjdzie nam, że co czwarty gol „Sączersów” za jego kadencji padał przy udziale rezerwowego.
Ważne dla trenera Sandecji jest także wykorzystanie cech charakterystycznych dla piłkarzy z regionu. Jego drużyna ma być waleczna, zadziorna i charakterna. Czasami błędnie utożsamia się te cechy tylko z prostym futbolem – w Nowym Sączu tak nie jest. Sandecja gra przyjemnie dla oka, a jednocześnie nie można jej odmówić walki i zaangażowania.
Dariusz Dudek – menedżer w angielskim stylu
Jednocześnie ciekawe jest to, że pod względem merytorycznym Dariusz Dudek często spotykał się z krytyką, czy też przeciętną oceną wśród naszych rozmówców. Podobno bardzo przeciętnie wypadł podczas kursów trenerskich UEFA A, gdzie jego prelekcje nie zyskały aprobaty uczestników. Wspomnieliśmy o tym w reportażu Przemysława Mamczaka z „Weszło Junior”. – Trener Dariusz Dudek chyba trochę za bardzo chciał pokazać nam język szatni, bo abstrahując od zupełnego braku merytorycznych treści podczas jego “wykładu” i nie starając się nawet oceniać jego pomysłów o zatrudnianiu byłych piłkarzy w akademiach (by z doskoku, za 5000 zł, pojawiali się na niektórych zajęciach młodzieżowych grup) – było zwyczajnie niesmacznie. Co drugie słowo na “k”, próby żartów wyjątkowo niskich lotów – albo trafił na wyjątkowych sztywniaków, albo musi jeszcze nadrobić kilka zaległych wystąpień Lotka.
Podrążyliśmy temat i wychodzi na to, że szkoleniowiec Sandecji nie jest gościem, który niesie kaganek oświaty od klubu do klubu. Ma jednak bardzo ważną cechę, która pozwoliła mu zaistnieć w zawodzie, mimo tej opinii – to umiejętność dobierania sobie współpracowników. W tym temacie słyszeliśmy już wiele pozytywów: że Dudek bardzo ceni sobie zdanie swoich asystentów i członków sztabu, że daje im szerokie pole do popisu, że ma też bardzo dobre oko i potrafi znaleźć i postawić na ludzi, którzy faktycznie są ekspertami w danej dziedzinie, nawet jeśli nie są oni szerzej znani. Oczywiście nie chcemy powiedzieć, że sam Dariusz Dudek jest taktycznym czereśniakiem. Po prostu preferuje zarządzanie w angielskim stylu. Szef, który rozdziela zadania i angażuje się w wiele zadań wykraczających poza czystą trenerkę.
DUDEK: PRZYPISYWANIE MI DWÓCH SPADKÓW JEST KRZYWDZĄCE
W Nowym Sączu jest mocno zainteresowany rozwojem klubu i tamtejszej akademii. Sandecja zdobyła premię za Pro Junior System w poprzednim sezonie i wypromowała wspomnianego Ogorzałego. Już wcześniej, w Zagłębiu Sosnowiec, Dudek zgarnął nagrodę za PJS, więc to nie przypadek. W nowym klubie wprowadził wspólnie z zarządem proces przygotowania zawodników pod grę w pierwszym zespole. Członkowie sztabu prowadzą także treningi dla najzdolniejszych zawodników akademii, które mają w tym pomóc. Sam Dudek angażuje się również w życie wokół klubu. Bardzo chętnie spotyka się z władzami miasta, rozmawia o przyszłości, infrastrukturze (na którą zresztą całlkiem słusznie narzeka). Ma także czas dla sponsorów klubu.
To także nie jest przypadek. Już w Zagłębiu Dudek chętnie włączał się w akcje marketingowe i promocyjne. Niektórzy żartują, że ma spore „parcie na szkło”, bo chce być dosłownie wszędzie. Z drugiej strony – to w jakimś stopniu buduje pozytywny wizerunek klubu, tak to współcześnie powinno wyglądać. Poza działaniem wokół klubu trener jest zaangażowany także w prywatne projekty biznesowe. Niedawno został ambasadorem marki EkaMedica, działa w Partnerskich Klubach Biznesu. Spotyka się z inwestorami, prowadzi swoje przedsięwzięcia, udziela się charytatywnie, bo wspomniany Klub aktywnie wspiera dzieci z biednych rodzin.
Wracając do sportu – wspomniana chęć dużego wpływu na klub i zespół, była powodem jego pierwszego odejścia z Zagłębia Sosnowiec. Szkoleniowiec miał problem z tym, że transfery robiono nie na jego modłę. Co prawda klub później tłumaczył, że Dariusz Dudek zatwierdzał wszystkie ruchy i nikt nie wciskał mu do zespołu ludzi, których nie chciał, ale problemem miało być to, że wśród dostępnych opcji nie uwzględniano zbyt wielu jego propozycji i zgłoszonych potrzeb. W jednej z rozmów wspomniał też, że chciał postawić na młodych piłkarzy z 1. ligi, ale klub nie był w stanie zapewnić im oczekiwanych pensji, a agentom oczekiwanych prowizji.
SPEKTAKULARNA PRZEMIANA SANDECJI
Metody motywacyjne
Dariusz Dudek jest trenerem, który niezbyt chętnie pokazuje swój warsztat na zewnątrz. Słyszeliśmy, że nie lubi, gdy zbyt wiele osób kręci się przy boisku podczas treningów. Z rozmów z nim i zawodnikami możemy wywnioskować, że jego zajęcia z całą pewnością są najbardziej intensywne w trakcie przerwy zimowej. Wtedy zespół trenuje zwykle dwa razy dziennie. Wiemy też, że dużą uwagę przywiązuje do przygotowania motorycznego. Szkoleniowiec znacznie chętniej mówi jednak o tym, jak wpływa na mentalność zawodników i jak ich motywuje. Po premierowej wygranej w Ekstraklasie oznajmił wszystkich, że piłkarze dostaną dwa dni wolnego ekstra, bo na to zasłużyli. Ale ok, to przecież nic szczególnego. Ważniejsza jest codzienna praca.
– Jest tego sporo, a jedną z nich jest pokaz. Uwielbiam ludzi z doświadczeniem, ale nie tym wyniesionym z książek, ale w praktyce. Marcin Malinowski (asystent Dudka w Sandecji) jest tego bardzo dobrym przykładem – był bardzo dobrym piłkarzem, teraz jest bardzo dobrym trenerem. Po każdym treningu Sandecji idę sobie poćwiczyć na siłowni. Spotykamy się tam z zawodnikami. Jest rozmowa w luźniejszej atmosferze. I to już element motywacji i jedna z wielu technik – mówił „Gazecie Krakowskiej”.
– Lubię rozmawiać z zawodnikami, ale przede wszystkim ich rozwijać. Pokazywałem ćwiczenia, tłumaczyłem. Sam przechodziłem przez to, co oni, dlatego łatwo było mi nawiązać z nimi takie relacje. Przede wszystkim zawsze traktuję piłkarzy w sposób szczególny. Jeśli rozumieją moją filozofię, która zakłada, że tylko ciężką pracą można coś osiągnąć, mogę być przekonany, że każdy z nich będzie się rozwijał – dodawał w rozmowie z „2×45.info”.
Zdarzały się głosy, że Dariusz Dudek to „kumpel od grilla”. Ale trener swoim piłkarzom grilla pewnie by zabronił. Albo przynajmniej zasugerował, że kiełbaski z wieprzowiny zastąpić tymi z kurczaka, bo zdrowiej. Skąd taka teza? Słyszeliśmy o tym, że Dudek bardzo mocno interesuje się pozaboiskowym życiem swoich zawodników. Chce dbać o to, żeby każdy był dobrze przygotowany i profesjonalnie podchodził do zawodu, pomaga w dietach. Z kolei sami piłkarze ponoć spinają się, żeby… nie wyglądać gorzej od swojego trenera. Szkoleniowiec świeci na zdjęciach sześciopakiem, unika alkoholu i regularnie ćwiczy na siłowni. Ponoć ma lepsze wyniki tkanki tłuszczowej od niektórych piłkarzy z zaplecza Ekstraklasy. Słyszymy, że jego podopieczni patrzą na ten obraz i zgodnie stwierdzają, że trzeba zasuwać, bo wstyd, żeby wyglądać gorzej od trenera. Podobnie działa cała otoczka – eleganckie ubrania, zadbana fryzura i włosy, znane marki. Ktoś powie: lekki pic czy pozerka. Ale piłkarze patrząc na to tak, że przed nimi stoi poważny gość, z którego można brać przykład.
Skoro wspomnieliśmy o siłowni: to tam odbywa się wiele luźniejszych rozmów z zespołem. Dariusz Dudek lubi sobie poćwiczyć po godzinach na klubowych obiektach, więc korzysta z okazji i skraca dystans z piłkarzami. Przyjemne z pożytecznym.
Kim więc jest Dariusz Dudek?
Mimo że poszerzyliśmy naszą wiedzę tak mocno, jak mogliśmy, mimo że rozmawialiśmy z wieloma osobami, ocena Dariusza Dudka jako trenera nadal nie jest łatwa. Głównie dlatego, że mimo ostatnich sukcesów nadal nie przepracował nigdzie ani jednego pełnego sezonu. Przeważnie dostawał jeden, góra dwa okresy przygotowawcze, ale z przerwą między ligami. Wiemy już, że:
- Jeśli chodzi o styl, nie ma większych powodów do narzekania
- Ale nie zawsze szły za tym wyniki
- Popełnia błędy
- Ale wie, jak je poprawić
- Raczej nie zostanie wykładowcą Szkoły Trenerów
- Ale zarządzanie szatnią, coaching i PR to już inna bajka
Warto też dodać – bo w tekście skupiliśmy się na tym, jak Dariusz Dudek wyszedł z dołka swojej kariery – że ten szkoleniowiec to nie tylko gorsze chwile, ale i te lepsze. W końcu to z nim za sterami Zagłębie Sosnowiec awansowało do Ekstraklasy. Dudek przejął sosnowiczan po czwartej kolejce 1. ligi, gdy mieli na koncie trzy punkty. Potem zdobył z nimi 55 „oczek”, co w tamtym okresie było najlepszym wynikiem w lidze (do spółki z Miedzią Legnica) i wystarczyło, żeby finiszować na drugiej pozycji. Szczególnie imponowała wówczas seria sześciu zwycięstw na finiszu, gdy Zagłębie straciło tylko trzy gole.
Możemy rzucić klasykiem: ciekawe, jak poradziłby sobie w lepszym klubie. Na dziś wystarczy jednak stwierdzić, że chętnie zobaczymy, jak radzi sobie w jednym klubie, ale na dłuższą metę. Jak wyjdzie z kryzysu, w który kiedyś Sandecja wpaść musi. Albo jak poradzi sobie z presją wyniku, gdy „Sączersi” wrócą do siebie i okaże się, że mają realne szanse na awans. Z przekonaniem możemy stwierdzić, że jest trenerem z innym, ciekawym podejściem i planem na pracę z drużyną i sztabem. To zapewne wystarczy, żeby z czasem dorwać ciekawy projekt w Ekstraklasie, ale już widzimy, że musi to być projekt, w którym każdy będzie zdawał sobie sprawę z atutów i słabości tego szkoleniowca.
Jedno jest pewne: dziś Dariusz Dudek jest na fali wznoszącej, trwa jego hossa. Ale skoro on sam chętnie używa znanych i nośnych cytatów, to zapewne zna też ten, mówiący o tym, że życie w futbolu to praktycznie ciągłe porażki.
CZYTAJ TAKŻE:
- Jak wyglądają bazy treningowe pierwszoligowców?
- Korona była solą w oku, chcę, żeby była oczkiem w głowie
- Galeria ikon pierwszej ligi. Którzy piłkarze zagrali najwięcej meczów dla swoich klubów?
- Jak wyglądają finanse w 1. lidze?
- Pirulo – najlepszy piłkarz zaplecza Ekstraklasy?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix