Reklama

Andrea Pirlo, czyli zagadka dla analityków. Co wiemy o nowym trenerze Juventusu?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

12 sierpnia 2020, 09:57 • 12 min czytania 17 komentarzy

– Andrea Pirlo jako trener? Jedną rzecz wiemy na pewno. W garniturze i pod krawatem będzie wyglądał świetnie – tak „Il Foglio”, w nieco szyderczy sposób, recenzuje powierzenie mistrzowi świata z 2006 roku sterów Juventusu. Szyderczo, ale zarazem szczerze. Bo co można powiedzieć o trenerze, którzy jeszcze nigdy nikogo nie trenował? Który nie zastosował ani jednej suszarki, ani razu się nie sparzył, ani razu nie oszalał z radości przy linii bocznej, po bramce strzelonej w doliczonym czasie gry? Włoskie media, które słyną z tego, że nawet kamień w ogródku poddałyby arcydokładnej analizie, rozkładają ręce i przyznają: to jeden wielki eksperyment.

Andrea Pirlo, czyli zagadka dla analityków. Co wiemy o nowym trenerze Juventusu?

Jak wielki? Wyobraźcie sobie, że Andrea Pirlo nie zdążył jeszcze wyrobić sobie oficjalnego „papierka” pozwalającego na prowadzenie klubu. Egzamin na licencję UEFA Pro będzie zdawał dopiero we wrześniu, a miesiąc później czeka go omówienie pracy magisterskiej w słynnej włoskiej szkole trenerów w Coverciano. Oficjalnie pierwszym trenerem będzie więc jego asystent, Roberto Baronio. Sytuacja dobrze znana z polskich boisk, zwłaszcza z niższych szczebli ligowych. Ale czy ktoś wpadłby na pomysł, że rozwiązania stosowane w Gryfie Wejherowo czy Stali Stalowa Wola zaszczepi Juventus? Zespół, który dziewięć razy z rzędu sięgał po Scudetto i ma w swojej kadrze Cristiano Ronaldo?

Brzmi abstrakcyjnie.

Pirlo, czyli opcja oszczędnościowa

Z doświadczenia trenerskiego Andrei Pirlo drwi praktycznie każdy. Nie jest to żadna ujma dla Maestro, a jedynie zauważenie faktu. „The Athletic” celnie punktuje, przytaczając słowa Maurizio Sarriego z konferencji prasowej po meczu z Lyonem. – Zwolnienie po porażce z Lyonem? Dyrektorzy Juventusu nie są amatorami, nie podejmują decyzji na bazie jednego spotkania – mówił sympatyczny palacz z Neapolu. „Działacze z Turynu amatorami nie są, ale faktem jest, że właśnie zatrudnili amatora” – wbija szpilkę James Horncastle.

W „Corriere dello Sport” z szybkiego awansu Pirlo, który jeszcze niedawno szykował się do roli trenera zespołu do lat 23, żartował Adriano Galliani. – Spotkałem się z nim ostatnio w Monzy. Powiedziałem Andrei, że będzie miał świetną karierę i jest stworzony do sukcesu jako trener. Ale nie myślałem, że w ciągu trzech dni zostanie trenerem Juventusu! Stawiałem, że zajmie to przynajmniej kilka miesięcy. Pirlo sam się z tego śmiał, kiedy przypomniałem mu naszą niedawną rozmowę – mówił dyrektor beniaminka Serie B.

Reklama

Żeby było jasne – Pirlo wciąż traktowany jest jako kandydat na potencjalną gwiazdę trenerską, dzięki swojej bogatej karierze. Tego nikt mu nie odbiera. Natomiast zdumienie i zaskoczenie środowiska calcio, które codziennie widuje przeróżne wariacje: od rezygnacji Marcelo Bielsy po kilku dniach w Lazio, po zwolnienia i powroty trenerów do klubu dwa, a nawet trzy razy w sezonie, jest wymowne. Skąd więc tak duże ryzyko w klubie tak dużym, jak Juventus? Bianconeri wypuścili do mediów ładnie opakowaną historię: nie możemy mieć Guardioli czy Zidane’a, to zrobimy sobie swojego. To zapewne po części prawda. Ale niewiele osób zwraca uwagę na to, że Pirlo to po prostu opcja… oszczędnościowa.

Nie, nie przesłyszeliście się. Juventus, który na utrzymanie Cristiano Ronaldo wydaje kasę, za którą mógłby wykupić wszystkich najlepszych młodych zawodników w Polsce, też musi zacisnąć pasa. Maurizio Sarriemu trzeba przecież wypłacić 20 milionów euro odszkodowania. Dziennik „Corriere Torino” wyliczył, że próba zaszczepienia w Turynie sarrismo kosztowała łącznie 68 milionów euro. To sporo, dlatego warto zerknąć na kwoty zawarte w kontraktach topowych szkoleniowców:

  • Sarri zarabiał w Juve 6 mln euro,
  • Allegri kasował 7,5 miliona,
  • Conte w Interze otrzymał 12 mln euro,
  • Pochettino – według Davida Orsteina – oczekiwał 10 milionów euro netto.

Pirlo natomiast zadowolił się pensją na poziomie 1,8 miliona euro za sezon. To tylko o kilkaset tysięcy więcej niż otrzymał Stefano Pioli, gdy przejmował Milan po nieudanym epizodzie z Marco Giampaolo.

Pirlo, czyli brak reżimu taktycznego

Przywołanie Giampaolo nie jest tu przypadkowe. Jego historia w Milanie jest bliźniaczo podobna do tego, jak wyglądała praca Maurizio Sarriego w Turynie. Obaj przyszli, żeby żelazną ręką zaprowadzić nowy porządek. Zaszczepić ofensywny, charaktery styl w drużynach, którymi kierowali pragmatycy – Gennaro Gattuso i Massimiliano Allegri. Obaj przegrali z kretesem, porzucając swoje idee i wywieszając białą flagę, mimo że jeden z nich mógł ją zatknąć w pucharze za mistrzostwo Włoch. Obu zastąpili ludzie, którzy owszem, mają swoją wizję, ale jest ona bardziej płynna i dopasowana do zespołu. Nie będą zmuszać Theo Hernandeza, żeby kurczowo trzymał się własnej połowy boiska. Nie będą próbować wpajać Cristiano Ronaldo swoich założeń taktycznych.

To właśnie zgubiło sarrismo. Maurizio wpadł do szatni pełnej doświadczonych zawodników, gwiazd futbolu i myślał, że każdy będzie go słuchał tak samo jak ekipa z Neapolu. Różnica była jedna – na południu spotkał drużynę głodną sukcesu, którą trzeba było rozwinąć i poprowadzić. Na północy zastał watahę sytych wilków, których trzeba stymulować, a nie uczyć od nowa calcio. Trupy zaczęły już wypadać z szafy i dowiedzieliśmy się, że:

  • piłkarzom nie spodobał się żart Sarriego, który na początku pracy stwierdził, że nie wie, jak mógł przegrać dwa Scudetto z tak grającym zespołem,
  • CR7 nie był fanem Sarriego, jego zamiłowania do taktyki i próby przestawienia go na „dziewiątkę”,
  • w zasadzie niewielu zawodników było zwolennikami sympatycznego palacza i jego metod,
  • aha, właśnie, nałogowe kopcenie fajek też nie podobało się niektórym piłkarzom, bo co innego dymek pod prysznicem, a co innego zakopcony korytarz i pokój trenera.

Trener nie pod pasował także „senatorom”, czyli na nasze – radzie drużyny. Starszyzna nie kupiła jego podejścia do… w zasadzie do wszystkiego. Kiedy Andrea Agnelli podsumowywał sezon, mówił, że Bianconerim potrzebny jest nowy entuzjazm. Po zwolnieniu Sarriego okazało się, że piłkarze byli u niego po prostu nieszczęśliwi. Wyżymani z radości futbolu niczym mop po umyciu podłogi. I – nie da się ukryć – było to widoczne na boisku.

Reklama

Pirlo, czyli coś, co kryje się za maską

Pirlo ma tę radość przywrócić. Że będzie miał większe zaufanie wśród doświadczonych piłkarzy? To oczywiste, w końcu część pamięta go z boiska. Bonucci, Chiellini, a przede wszystkim Buffon, to jego kumple. Ten ostatni przywitał go zresztą wymownym wpisem. – Teraz mam mówić do ciebie „Mister”?! – żartował legendarny bramkarz. Tyle że to, co jedni biorą za atut, inni odwracają ogonem i mówią: zobaczycie, przejście od bycia kolegą do bycia szefem, nie jest takie łatwe i przyjemne. Mimo że we Włoszech trenerzy zwykle są blisko z zawodnikami – choć akurat nie dotyczy to Sarriego, czy też Gian Piero Gasperiniego lub wspomnianego wcześniej Giampaolo.

W każdym razie w Turynie liczą, że przy tak doborowej ekipie, potrzeba także zrozumienia. Sprawa jest prosta – jeśli bombardujesz drużynę swoimi założeniami taktycznymi, musisz być nieugięty. Kupić szatnię, przekonać piłkarzy, nie cofać się ani o krok. A Maurizio się cofał.

  • Cristiano nie chciał grać na „dziewiątce”? Nie grał.
  • Piłkarze narzekali i prosili o więcej swobody na boisku? Mieli więcej swobody.
  • Zawodnicy nie chcieli trenować rano? Sarri zmieniał zdanie i nie trenowali.

Ale nie myślcie, że Pirlo jest mięczakiem i da sobą pogrywać tak, jak będą chcieli jego kumple. Już za czasów kariery piłkarskiej, mimo pozowania na „Pirlo is not impressed”…

… nie był tylko eleganckim gościem z lampką wina w ręce. „Gazzetta” przytacza słowa jego byłego klubowego kolegi. – Mieliśmy kiedyś taką sporną sytuację na boisku. Miałem piłkę i rozglądałem się, komu mogę ją podać. Zobaczyłem, że Andrea jest kryty i zagrałem do kogoś innego.
– Dlaczego mi nie podałeś? – zapytał mnie z wyrzutem.
– Widziałem, że jesteś kryty.
– To już mój problem. Masz mi podać, a ja zajmę się resztą – skontrował Pirlo.

Pirlo, czyli przypadek Magiery

– Z Andreą zaczynamy nową ścieżkę. To będzie trener, który przygotuje się w rezerwach do tego, by pewnego dnia przejąć pierwszy zespół – mówił Andrea Agnelli podczas prezentacji nowego trenera drużyny rezerw. Nawet władze turyńskiego klubu nie przewidziały, że stanie się to tak szybko. We Włoszech zaczęto szukać porównań – kto przeszedł równie szybką drogę, żeby wskoczyć na ławkę trenerską w Serie A? Pippo Inzaghi? W teorii tak, bo awans na pierwszego trenera Milanu wywalczył szybko. W praktyce jednak trochę z młodzieżą pracował. Zwrócono uwagę także na Ciro Ferrarę, który podobnie jak Pirlo został trenerem Juve w wieku 41 lat. Ale on też przez pewien czas pełnił rolę asystenta. Włosi nie mogli na to wpaść, jednak nam przychodzi na myśl także Jacek Magiera. Co prawda i on ma doświadczenie wyniesione z rezerw Legii, jednak awaryjne ściągnięcie go z Sosnowca do Warszawy nieco przypomina zatrudnienie Maestro w pierwszym zespole Juventusu.

Tyle że Pirlo nie musi być kompletnym żółtodziobem. Choć sam w trakcie kariery piłkarskiej nie widział siebie w roli trenera, to jednak człowiek, który według wyliczeń statystyków zaliczył ponad 30 000 kontaktów z piłką, musiał myśleć jak trener. Dlatego nie możemy wykluczyć, że w takim New York City, gdzie kończył karierę, był cichym dyrygentem drużyny. Podobnie miało być z Pepem Guardiolą, o którym mówi się, że tak naprawdę to on prowadził Brescię, kiedy na ostatnie lata sprowadził się do Lombardii. Rozprawiał o taktyce, wdrażał swoje pomysły, a koledzy z drużyny słuchali go z dużym zaciekawieniem. Czy Pirlo mógł przekazywać amerykańskim kumplom to, czego nauczył się od Carlo Ancelottiego, Antonio Conte i Marcello Lippiego? Jak najbardziej. A nawet jeśli nie, to mógł od nich wiele wyciągnąć, sam dla siebie.

– Ma charyzmę i osobowość, wszyscy o tym wiemy. Pirlo to inteligentny gość, który zawsze wie, co ma powiedzieć. Problemem może być tylko to, żeby trafić ze swoimi słowami do takich piłkarzy. Ryzykują więc obie strony – mówił „LGdS” Alessandro Costacurta.

Mówi się, że Andrea Pirlo to trener, dla którego najważniejsze będzie rozwijanie indywidualnych umiejętności każdego z piłkarzy. Maksymalizacja potencjału. Tego Maestro nauczył się od swoich szkoleniowców, to wyciągnął z nauk we włoskiej szkole trenerów.

Pirlo, czyli wzorowy absolwent

A skoro już o Coverciano, to warto wspomnieć, że włoskie media budując profil Pirlo-trenera, dotarły rzecz jasna do jego kolegów i nauczycieli z kursu trenerskiego. – Jeśli mówimy o wiedzy, jest na najwyższym poziomie. Na świecie – opisuje swojego podopiecznego Renzo Ulivieri, dyrektor szkoły. – Przygotował się wzorowo. Jest przekonany i pewny swojej wizji, nie używa wielu słów, ale wspiera się swoją osobowością. Przyjął to, że futbol zmienił się od jego czasów i uczy się nowych rzeczy. Wyobrażam to sobie tak, że jego drużyna będzie „zmieniać skórę” w trakcie gry. Nie będzie tkwił sztywno w jednym systemie, będzie się dostosowywał do tego, co dzieje się na boisku. Zupełnie jak wtedy, gdy sam grał i musiał zdecydować, kiedy rozciągnąć piłkę, a kiedy podać krótko.

Puzzel po puzzelku układany jest jego obraz. Tu dostajemy przeciek, że najważniejsza będzie jakość. Tam, że może to przypominać styl Pepa Guardioli. Jeszcze gdzie indziej dowiadujemy się, że Pirlo chce naśladować Roberto de Zerbiego, uważanego za najlepiej przygotowanego taktycznie włoskiego trenera. Okazało się, że pomocny jest nawet… Instagram. W rozmowie z Fabio Cannavaro Andrea zahaczył o temat ulubionej formacji. – Zależy od piłkarzy, ale podoba mi się system 4-3-3, kontrolowanie posiadania piłki – mówił nowy trener Juventusu, a włoscy dziennikarze już rozpisują się o tym, kto zajmie jaką pozycję w tym systemie w drużynie Bianconerich.

Aż 16 piłkarzy z kadry mistrzów świata z 2006 roku zajmuje się trenerką

Nagrania z „koronawirusowych czatów” wyciągnął też dziennikarz włoskiego Eleven, Luca Fiorino. Niezwykle ciekawe nagrania, bo dowiadujemy się z nich, jak szerokie horyzonty ma Pirlo. – Jest zakochany w holenderskiej piłce. Obserwował głównie Manchester City, Sassuolo, Lipsk, Ajax i AZ Alkmaar. Ma nawet ulubionych graczy AZ: Koopmeinersa, Boadu i Wijnalda. Bliska mu jest filozofia De Zerbiego, budowa gry od bramki – opowiada Fiorino, a niedowiarkom podrzuca wideo, na którym Andrea Pirlo faktycznie rozprawia o AZ Alkmaar. Absolutny hit.

Jaki jeszcze element układanki możemy dołożyć do obrazu Pirlo-trenera? Widać, że Andrea obudowuje się ludźmi, którzy nie są przypadkowi. Jego sztab szkoleniowy pełen jest cenionych we Włoszech specjalistów lub byłych piłkarzy. „Corriere dello Sport” wylicza: Roberto Baronio będzie asystentem, Antonio Gagliardi zostanie ściągnięty z drużyny narodowej jako analityk, Alessandro Matri ma być trenerem napastników. Paolo Bertelli, który zdobył z Juventusem trzy tytuły jako trener przygotowania fizycznego, wróci do tej roli. Claudio Filippi będzie odpowiadał za bramkarzy. Spekuluje się też, że do sztabu mógłby dołączyć jeden z najbardziej cenionych asystentów na włoskim rynku – Aurelio Andreazzoli, były współpracownik choćby Luciano Spalettiego.

To wszystko sygnały świadczące o tym, że Pirlo zna się na rzeczy. I chce otoczyć się ludźmi, którzy znają się na niej jeszcze lepiej niż on sam.

Pirlo, czyli przebudowa Juventusu

– Problemem Juventusu jest to, że ściągnęli Cristiano Ronaldo, a nie zapewnili mu odpowiednich pomocników. Gdybym grał z nim w jednym zespole, byłbym najlepszym asystentem w historii futbolu – diagnozował parę miesięcy temu Maestro. Teraz sam będzie miał szansę uporać się z problemem, który faktycznie istnieje. W końcu zimą, gdy „Stara Dama” przegrała z Lyonem, do mediów przedostało się nagranie, na którym CR7 i Paulo Dybala narzekają, że brakuje im wsparcia z drugiej linii. Pirlo do tego nie dopuści, co zresztą widać od razu. Czystki zapowiadane w Juventusie mają być ogromne. Zresztą, nie ma się czemu dziwić. Jeśli Andrea patrzył na to, jaką jakość dają poszczególni pomocnicy drużyny z Turynu, po wejściu do szatni mógłby tylko rzucić, cytując Wiesława Wojnara: koniec wesela, wszyscy won!

  • Blaise Matuidi
  • Aaron Ramsey
  • Sami Khedira
  • Douglas Costa
  • Gonzalo Higuain
  • Daniele Rugani
  • Mattia De Sciglio

Oni wszyscy mogą pożegnać się z Turynem. Niewypały transferowe wylecą jeden za drugim. Skończy się też era szukania okazji w darmowych transferach, bo choćby Adrien Rabiot pokazał, że nie warto. Zamiast tego już mówi się, że Pirlo chce sięgać po Isco, Luisa Alberto, Rodrigo de Paula, Nicolo Zaniolo czy Manuela Locatelliego. Rewolucja? Owszem, jednak w tej rewolucji Maestro może mieć poparcie zarządu. Co prawda Juventus wcale nie ma nieograniczonego budżetu – lata niepowodzeń w Lidze Mistrzów sporo Bianconerich kosztowały. – Słyszałem, że ludzie mówią, że mamy jeden z najstarszych składów w lidze. Skłoniło mnie to do refleksji – powiedział tajemniczo Andrea Agnelli.

Poza tym w Turynie wreszcie zdali sobie sprawę, że inwestując w CR7, muszą mu zapewnić pełen komfort. Jak pisze „Il Foglio”, to oznacza także to, że o taktyce na mecz z Portugalczykiem nie będzie rozmawiał starszy pan w dresiku, z papierosem miętoszonym w ustach. Będzie z nim rozmawiał mistrz świata, zwycięzca Ligi Mistrzów i wszelkich innych trofeów. No i elegant, a przecież już Leopold Tyrmand zauważył, że ubiór to samopoczucie. Maestro nie kryje się ponoć z tym, że wszystko ma się kręcić wokół Ronaldo. Pirlo chce być dla niego bardziej jak Zidane czy Ancelotti, którzy dawali mu większą swobodę, czynili go centralnym punktem drużyny. – Znajdzie sposób, żeby sprawić, że Ronaldo poczuje się specjalnie. Wie, jak Mazzone radził sobie przed laty z Baggio w Brescii – wróży Gianluca Nani, dyrektor sportowy Brescii z lat, w których grali w niej Baggio i Pirlo.

Pirlo, czyli zagadka do rozwiązania

Okej, o Andrei Pirlo wiemy już chyba wszystko, co da się wiedzieć o kimś, kto jest zupełnym nowicjuszem. Teraz i nas, i jego podopiecznych, i włoskich dziennikarzy – wszystkich czekają żmudne miesiące obserwacji i weryfikowania tych wieści w rzeczywistości. Bo przecież całkiem możliwe, że nic z tego, co zdążyliśmy się o nowym trenerze Juventusu dowiedzieć, się nie sprawdzi. Ale niezależnie od tego, jak skończy się misja „Pirlo w Turynie”, czujemy, że czeka nas świetna zabawa. Zwłaszcza że pełno w niej podtekstów – już w pierwszym meczu w roli trenera, Maestro zmierzy się z byłym przyjacielem z szatni, Gennaro Gattuso. O tytuł będzie walczył z jednym ze swoich mistrzów, Antonio Conte.

Czy można wyobrazić sobie lepsze okoliczności do utarcia wszystkim nosa?

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Calcio w pigułce – inne teksty o włoskim futbolu:

Życie w stylu „Rock & Gol”. Wszystkie szaleństwa Pablo Osvaldo

Wojciech Szczęsny, czyli najlepszy bramkarz we Włoszech. A może i na świecie?

AC Milan – odrodzenie. Od 0:5 do najlepszej drużyny Serie A po pandemii

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Wszyscy zdrowi, a kapitan w formie – fizycznej i psychicznej. Przed Estonią panuje optymizm

Jakub Radomski
1
Wszyscy zdrowi, a kapitan w formie – fizycznej i psychicznej. Przed Estonią panuje optymizm

Weszło

Inne kraje

Robinho trafi do więzienia? „Gdyby na moim miejscu był biały Włoch…”

Patryk Fabisiak
7
Robinho trafi do więzienia? „Gdyby na moim miejscu był biały Włoch…”

Komentarze

17 komentarzy

Loading...