Reklama

Lech słaby z czołówką, Wisła Kraków z handicapem. Co mówią nam tabele obu grup?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 czerwca 2020, 12:33 • 11 min czytania 19 komentarzy

Ligowcy mają właśnie chwilę na złapanie oddechu przed decydującą częścią sezonu. To dobry czas, żeby sprawdzić, kto na finiszu może nas zaskoczyć i ugrać więcej niż zakładamy. Wiadomo, że to zawsze trochę wróżenie z fusów, ale jeśli spojrzymy na mini-tabelę obydwu grup, możemy wyciągnąć pewne wnioski. Obydwa zespoły grały ze sobą po dwa razy, a w każdym z przypadków bierzemy pod uwagę tylko występy z rywalami, z którymi przyjdzie teraz zagrać po raz trzeci. Porównanie jest więc miarodajne i odsłania ciekawe fakty. Kto spojrzy w małą tabelkę i trochę się uspokoi, a u kogo może zrobić się nerwowo? 

Lech słaby z czołówką, Wisła Kraków z handicapem. Co mówią nam tabele obu grup?

GRUPA MISTRZOWSKA

Czy losy walki o mistrzowski tytuł mogą się jeszcze odwrócić? Teoretycznie tak, bo wpadka Legii w Zabrzu dała Piastowi nadzieje. Siedem punktów nie brzmi już tak źle, jak 10. Zwłaszcza że to ekipa Waldemara Fornalika dwukrotnie ograła wicemistrza kraju, a nie odwrotnie. Piast może więc liczyć, że podobnie jak przed rokiem, tak i teraz ogra Legię w decydującej fazie sezonu. Wtedy ze straty, która wydawała się już nie do odrobienia, zostaną cztery „oczka”. Wzrośnie presja na liderze, zmaleje na goniącym go peletonie i… wszystko może się zdarzyć.

Tyle teorii, bo teraz przechodzimy do praktyki. Przed Piastem – i całą resztą grupy mistrzowskiej zresztą – mecze z najlepszymi siedmioma drużynami w kraju. Jak wygląda tabela bezpośrednich konfrontacji górnej ósemki po sezonie zasadniczym? Cóż, z punktu widzenia obrońcy tytułu – niezbyt dobrze.

Tabela meczów bezpośrednich w grupie mistrzowskiej

  1. Legia Warszawa – 23 punkty – 7-2-5 – 20-14
  2. Pogoń Szczecin – 23 punkty – 6-5-2 – 14-14
  3. Cracovia Kraków – 21 punktów – 7-0-7 – 19-15
  4. Jagiellonia Białystok – 20 punktów – 5-5-4 – 17-19
  5. Śląsk Wrocław – 19 punktów – 4-7-3 – 16-13
  6. Piast Gliwice – 17 punktów – 5-2-7 – 13-17
  7. Lechia Gdańsk – 16 punktów – 4-4-6 – 13-20
  8. Lech Poznań – 14 punktów – 3-5-6 – 19-17

Piast wygrał dwukrotnie z Legią i chwała im za to. Jednak to, co zyskał w starciach z warszawianami, roztrwonił gdzie indziej. Dwukrotnie np. dał się ograć Śląskowi Wrocław, który przecież depcze mu po piętach i ma zakusy na srebrny medal. Nie jest w tej walce bez szans – skoro przyjmujemy, że Piast mógłby trafić Legię po raz trzeci, to i Śląsk mógłby trzeci raz wypłacić plombę Piastowi. I cyk, punkt straty do wicelidera.

Reklama

Nie ma co ukrywać, że banda Fornalika w starciach z topowymi ekipami radziła sobie słabo. Tylko Cracovia zaliczyła tyle porażek, co Piast. Równie słabo, co statystyka występów ze Śląskiem, wygląda bilans z Lechią (0 punktów). Niewiele udało się urwać Lechowi czy Pogoni (po 1 punkcie). Plusem po stronie Piasta jest jednak to, że Lech oraz Śląsk przyjadą do Gliwic, gdzie łatwiej będzie im urwać punkty niż na wyjazdach. Minusem fakt, że trzeba będzie znów wybrać się do Gdańska, a Stokowiec i spółka w tym sezonie ograli Piasta już czterokrotnie.

Gdzie jeszcze szukać pozytywów? W tym, że taka tabela mówiłaby więcej, gdyby sezon nie został przerwany. Pandemia dała szansę na restart, po którym gliwiczanie prezentują się naprawdę nieźle. Zresztą – w post-pandemicznej tabeli zajmują pierwsze miejsce, więc obecna forma daje im nadzieję, że wcześniejsze wpadki z czołówką da się jeszcze naprawić.

Bezkompromisowa Cracovia

Po pandemii i w ogóle w 2020 roku, jedną z najgorszych drużyn w lidze jest Cracovia. Nie chcemy się mądrzyć i mówić, że już dawno przewidzieliśmy, do czego doprowadzi jej styl gry, piękny niczym Multipla z salonu. Dlatego też, choć drużyna Michała Probierza zajmuje w klasyfikacji meczów bezpośrednich z grupą mistrzowską wysokie miejsce, ciężko spodziewać się powtórki z rozrywki. Bo czy „Pasy”, które muszą gonić wynik nawet z Wisłą Płock, są w stanie po raz trzeci w sezonie puknąć Lecha?

Mało prawdopodobne.

Ale będziemy uczciwi i docenimy przede wszystkim bezkompromisowość Cracovii, bo to ona wywindowała ją wysoko w naszej małej tabeli. Tam, gdzie punkty często gubił Śląsk (aż siedem remisów), krakowianie je ciułali, co widać jak na dłoni. Inna sprawa, że oznaczało to także straty cennych „oczek”, bo obok siedmiu zwycięstw było siedem porażek. Ciekawie natomiast wygląda fakt, że w grupie mistrzowskiej „Pasy” zagrają u siebie z Jagą, Pogonią oraz Lechem. Ciekawie dlatego, że w sezonie zasadniczym każda z tych drużyn w Krakowie przegrała.

To może jednak doczekamy się „Michał Probierz – Redemption” i Cracovia wykorzysta ten fakt, żeby wskoczyć na podium?

Reklama

Oszukać Excela

Drużynie z grodu Kraka najłatwiej będzie w tej walce wyprzedzić Lecha. Przynajmniej w teorii, bo gdy patrzymy w naszą tabelkę, „Kolejorz” okazuje się największym cykorem w stawce. Jednocześnie zwracamy uwagę na to, że poznaniacy jako jedna z czterech drużyn mają dodatni bilans bramkowy. Czyli typowy Lech – zagra ładnie, trochę postrzela, ale jednocześnie punkty będzie tracił jak Grześ, który w znanym wierszu szedł przez wieś z workiem piasku.

Z czołowej ósemki Lech ograł tylko trzy drużyny – Piasta, Pogoń oraz Lechię. Nie ma co się czarować, jeśli taka dyspozycja powtórzy się w finałowej części sezonu, to Żuraw i spółka nie tyle nie dolecą do pucharów, co zlecą w okolice środka tabeli. W Wielkopolsce taki wynik byłby ogromnym rozczarowaniem, dlatego kibice „Kolejorza” muszą szukać pozytywów. Gdzie je znajdą? Lechowi poszczęściło się z terminarzem. Warto było walczyć do końca o czołową czwórkę, bo cztery mecze w Poznaniu to dla gospodarzy spory handicap. Dowodem na to niech będzie fakt, że dwa z trzech zwycięstw z drużynami z „czuba” odniesiono właśnie tutaj.

Lech przy Bułgarskiej uzbierał 10 z 14 punktów wywalczonych z drużynami z grupy mistrzowskiej. Ciężko to zlekceważyć i uznać za przypadek. Jasne, u siebie przyjdzie mu się zmierzyć z Legią, od której dwa razy w tym sezonie dostał oklep, ale też z Pogonią, Lechią oraz Jagiellonią, z którymi zebrał siedem punktów – połowę całego dorobku z naszej małej tabeli.

***

A co mała tabelka mówi o pozostałych? Cóż, teoretycznie możemy wróżyć marsz w górę Pogoni czy Jagiellonii. Pierwsi mają naprawdę ciekawą statystykę – nie przegrali ani razu z drużynami z top 3. Legia? Dwa zwycięstwa. Piast? Cztery zdobyte punkty. Śląsk? Dwa remisy. Widzielibyśmy tu potencjał na sprawienie niespodzianki, gdyby nie jedno. Wspominaliśmy już o tabelce post-pandemicznej? To zobaczcie sami, jak ona wygląda.

Pogoń zebrała – nie owijajmy w bawełnę – wpierdole od Lubina i Lecha. Patrzymy na grę szczecinian, patrzymy na ich problemy kadrowe i coś nam się nie wydaje, żeby w grupie mistrzowskiej mieli punktować z czołówką tak, jak w sezonie zasadniczym. Jaga? O tym, jak złudne jest punktowanie Petewa już pisaliśmy. Bo złudne jest, białostoczanie nadal nie dali nam konkretu, wizji, która utwierdzi nas w przekonaniu – tak, są w stanie ograć w tej ósemce każdego. Dlatego też przestrzegamy – samo patrzenie w małą tabelkę nic nie da. Warto dołożyć do tego to, jak ktoś wygląda obecnie. Bo grać Legię mógł w sierpniu, a dziś mamy czerwiec.

GRUPA SPADKOWA

A jak wyglądałaby podobna analiza w grupie spadkowej? Spokojnie, tych z końca stawki nie zaniedbamy, też wzięliśmy to pod lupę. Oczywiście nad ŁKS-em nie ma co się rozwodzić – zaraz spadną, a w dolnej ósemce okazali się najsłabszym zespołem. Choć w ramach ciekawostki warto przypomnieć, że jedynym zespołem spośród tych walczących o utrzymanie, który ani razu nie ograł łodzian, jest Raków Częstochowa. W ogóle z Rakowem związane jest spore zaskoczenie w naszej małej tabeli. Jasne, wiemy, że beniaminek często rozdawał punkty niczym święty Mikołaj. Ale nie spodziewaliśmy się, że gdy weźmiemy pod uwagę tylko osiem drużyn z dolnej połowy ligi, Raków będzie niemal na szarym końcu.

Siedem porażek – to bilans częstochowian z grupą spadkową. Połowa meczów zakończona porażką. Razi w oczy, bo przecież to o Rakowie długo mówiło się, że może zostać rewelacją ligi, włączyć się do gry o puchary. To o częstochowianach mówimy teraz, że mając 11 punktów przewagi nad strefą spadkową, mogą sobie powoli rozkładać ręcznik na plaży. Jasne, nie będziemy teraz udawać, że nie, jednak Raków musi utrzymanie wybiegać. Ekipa Papszuna naprawdę musiałaby doprowadzić do jakiegoś kataklizmu, totalnie położyć lachę, wpuścić drużynę U-15 na każdy mecz, żeby dać się zepchnąć do strefy spadkowej.

Brutalna prawda, ale prawda.

Niemniej widzimy chyba, gdzie leżał problem Rakowa, przez który zabrakło tej drużyny w grupie mistrzowskiej. Częstochowianie lepiej grali z górą niż z dołem tabeli. Tylko jeden punkt z ŁKS-em, zero z Koroną. To duża sztuka. Sztuka niewykorzystanych okazji.

Tabela meczów bezpośrednich w grupie spadkowej

  1. Wisła Kraków – 24 punkty – 7-3-4 – 25-17
  2. Wisła Płock – 23 punkty – 6-5-3 – 20-22
  3. Górnik Zabrze – 22 punkty – 6-4-4 – 17-12
  4. Arka Gdynia – 21 punktów – 6-3-5 – 16-18
  5. Korona Kielce – 19 punktów – 5-4-5 – 14-15
  6. Raków Częstochowa – 17 punktów – 5-2-7 – 17-20
  7. Zagłębie Lubin – 15 punktów – 4-3-7 – 22-18
  8. ŁKS Łódź – 13 punktów – 3-4-7 – 16-25

Patrząc w tę tabelkę widzimy, że podobnej sztuki dokonało Zagłębie Lubin. „Miedziowi”, którzy wyłapali w weekend w łeb od Rakowa właśnie, będą więc trochę drżeć o ligowy byt. I w zasadzie o ile Rakowowi spadek nie grozi, tak przy Zagłębiu… No, nie będziemy już tak pewni. Lubinianie najwięcej punktów stracili z Koroną, Wisłą Kraków oraz ekipą z Częstochowy. Na szczęście dla Martina Seveli dwie z tych drużyn przyjadą do Lubina, co daje gospodarzom trochę spokoju. Z drugiej strony na Dolnym Śląsku mieli pewnie nadzieję, że jeśli już przyjdzie grać w grupie spadkowej, będzie można chociaż wypromować kilku młodzieżowców.

Ale na miejscu Zagłębia nie bylibyśmy tak odważni, żeby do obecnej sytuacji podejść na pewniaka. Mimo wszystko należy powiedzieć wprost – cztery wygrane w grupie, w której znajdziemy masę drużyn, która przez większość sezonu borykała się ze sporymi problemami, to dla drużyny pokroju tej z Lubina duży wstyd.

Wisła z asem w rękawie

No dobra, a kto może być beneficjentem dobrej postawy w meczach z dołem ligi? Wniosek nasuwa się sam – Wisła Kraków. Wiadomo, że „Biała Gwiazda” walczy o życie. A do takiej walki dobrze podejść z minimum komfortu psychicznego. Krakowianie mogą taki mieć, gdy spojrzą w naszą małą tabelkę. Nie powiemy, że Wisła jakoś niesamowicie goliła leszczy. Ale ciekawostką jest to, że jako jedyna z dołu ligi dwukrotnie zamiotła ŁKS. I to zamiotła dosłownie, bo strzelając mu łącznie osiem goli.

Wiślacy nie przegrali też ani jednego meczu z Koroną, wycisnęli maksa ze starć z Zagłębiem. Natomiast z imienniczką z Płocka oraz z Arką, czyli z drużynami, które zabrały Wiśle najwięcej „oczek”, drużyna Artura Skowronka zagra u siebie.

Z której strony nie spojrzeć – krakowianie mają naprawdę duży handicap przed najważniejszą rundą w najnowszej historii klubu. Wypuszczenie takiej przewagi z rąk byłoby niesamowitym pokazem pierdołowatości. Większym niż babole Thomasa Dahne. Dziś ciężko nam uwierzyć, że „Biała Gwiazda” byłaby do tego zdolna. Nie, taki poziom frajerstwa jest już zaklepany. Też przez Wisłę, ale tę z Płocka.

Płocka fatamorgana

Nie to, że chcemy płocczanom jakoś dogryźć. Ale ludzie kochani, ostatnio wyliczyliśmy, że drużyna Sobolewskiego straciła 11 punktów w meczach, w których nie potrafiła skorzystać z bycia na prowadzeniu. Nasza analiza była jeszcze ciepła, gdy „Nafciarze” dorzucili do tego zestawu kolejne dwa „oczka” – tym razem zabrane im przez Cracovię. Rozrzutność Wisły z Mazowsza jest o tyle ryzykowna, że jej przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie osiem punktów. Jest też o tyle zastanawiająca, że w widocznej wyżej tabelce, klub z Płocka jest na drugim miejscu.

I tu dochodzimy do tego, o czym wspominaliśmy w przypadku grupy mistrzowskiej. Można świetnie wyglądać w małej tabeli, a obecnie grać kaszanę, co całkowicie zmienia postrzeganie sytuacji. Bo czy Wisłę, która w meczach ze strefą spadkową ugrała 13 punktów, posądzalibyśmy o to, że realnie stanie przed wizją wyjazdów do Grudziądza i Niecieczy? Niekoniecznie. A czy możemy o to podejrzewać drużynę, która w czterech ostatnich spotkaniach wypuszczała z rąk przewagę, nawet dwubramkową?

Jak najbardziej.

A trzeba przecież pamiętać, że „Nafciarze” trochę wcześniej dokonali równie wielkiej sztuki, przegrywając w pięć minut z Pogonią Szczecin. Bilans Wisły w 2020 roku to osiem punktów i jeden wygrany mecz – z Arką Gdynia. To też niestrzelenie bramki ŁKS-owi, który w tym sezonie zachował ledwo pięć czystych kont. Który realizuje plan taktyczny przez cztery minuty, a potem dostaje trzy wyjątkowo głupie gole w 20 minut. Jeśli mamy wybrać jedną drużynę, dla której patrzenie w naszą mini-tabelkę może okazać się zgubne, będzie to Wisła z Płocka.

I naprawdę nie zdziwimy się, jeśli to z nią, a nie z imienniczką z Krakowa, Korona powalczy w najbliższym miesiącu o utrzymanie.

***

Co powiedzieć o reszcie ekipy z dołu tabeli? Cóż, jeśli Korona potrzebowała pokrzepienia, to raczej go tu nie znajdzie, bo wypada najzwyczajniej w świecie przeciętnie. No chyba, że spojrzy na akapity poświęcone Wiśle Płock. W Zabrzu natomiast mogą być absolutnie wyluzowani. Patrząc na tabelę główną oraz nasze zestawienie, Górnik jest najbezpieczniejszym zespołem w grupie spadkowej. I jakoś specjalnie nas to nie dziwi.

Natomiast raz jeszcze przestrzegamy – wyciąganie wniosków tylko i wyłącznie z małych tabelek, może się okazać zgubne. Traktujmy je raczej jak pomocą naukową, a nie Biblię, która objawi nam życiowe prawdy.

SZYMON JANCZYK

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
4
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Komentarze

19 komentarzy

Loading...