Reklama

Pogoń w kryzysie. Ile winy ponosi Kosta Runjaić?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

06 czerwca 2020, 10:29 • 12 min czytania 2 komentarze

Pogoń Szczecin długo szukała swojego wymarzonego trenera, ale jakoś nie potrafiła być stała w uczuciach. Do pojawienia się Kosty Runjaicia tylko Dariusz Wdowczyk umiał przebić barierę 500 dni na stołku, w innych przypadkach zawsze było coś nie tak. W Michniewiczu nie pasował styl, Skorża rozczarował totalnie, Moskal odszedł z powodów osobistych. Niby wszyscy wiedzieli, że Pogoń to ambitny i sensownie zarządzany projekt, ale brakowało klamry, która to wszystko zepnie. I cóż, Runjaić niedługo pewnie będzie mógł świętować tysięczny dzień na stanowisku, został mu miesiąc z okładem. Tylko pytanie – czy to rzeczywiście jest wymarzony trener, czy tylko wydawało się, że takim jest?

Pogoń w kryzysie. Ile winy ponosi Kosta Runjaić?

Nie ma większych wątpliwości, że Pogoń jest obecnie w kryzysie. Można mówić, że pierwszy mecz po pandemii to jedna wielka niewiadoma, ale Portowcy w starciu z Zagłębiem zaprezentowali się słabo, momentami wręcz kuriozalnie, tracąc – by tak rzec – humorystyczne bramki. Co więcej, nie mówimy przecież tylko o tym jednym meczu, bo Pogoń dostaje ostatnio w łeb notorycznie, a maksymalnie remisuje. Sześć gier bez zwycięstwa, wiosną tylko raz komplet oczek – z Wisłą Płock. Kiedy jednak sobie przypomnicie ten mecz, to Portowcy grali tam właściwie przez pięć minut końcówki, kiedy odwracali losy spotkania. Wcześniej byli beznadziejni i tylko gościnność Nafciarzy, a może chwilowe zaćmienie, dało im komplet oczek.

Po drugie – patrząc już na cały sezon – Pogoń prezentuje pacyfistyczny futbol. Otóż nie bardzo chce strzelać. 27 bramek w 27 meczach to niezwykle marny wynik. Owszem, w tej naszej przaśnej piłce jedynie Legia trafia po dwa razy na mecz, ale Pogoń i tak odstaje od marności, ponieważ tylko trzy drużyny strzelają gorzej – Korona, Arka i ŁKS. A co łączy te kluby, wiadomo. Strefa spadkowa. Jeśli więc Portowcy potrafią odskoczyć potencjalnym spadkowiczom, ale nikomu więcej, naprawdę nie jest dobrze.

Co więcej, nie mówimy o sytuacji, w której Pogoń ciągle dochodzi do głosu pod bramką przeciwnika, natomiast po prostu albo nie ma szczęścia, albo celowniki są rozregulowane. Owszem, 28% wykorzystanych sytuacji (dane za Ekstrastats) to średni wynik, lecz plasujący Pogoń na piątym miejscu od końca. Ale już same stworzone okazje, tych jest 32, to najgorszy rezultat w lidze do spółki z Wisłą Płock.

Ważne: nie każda bramka pada po okazji w nomenklaturze Ekstrastats, więc nie doszukujcie się tu matematycznego błędu.

Reklama

Czyli Pogoń słabo atakuje, wciąż dobrze broni – 26 bramek w plecy to najlepszy wynik razem z pięcioma innymi zespołami – jednak ostatni mecz pokazał, że gdy Zech straci głowę czy ma gorszy dzień, to jest różnie.

STATYSTYKA RUNJAICIA

Jak natomiast statystycznie wypada Kosta Runjaić? Zobaczmy tabelę Ekstraklasy za czas jego rządów.

90minut.pl

Źle nie jest, końcówka peletonu za Legią, ale naturalnie można się zastanawiać, czy rzeczywiście Piast Gliwice dysponuje większymi środkami i większym potencjałem niż Pogoń. Czy po prostu tak fantastyczną pracę wykonuje tam Waldemar Fornalik.

To teraz porównanie Runjaicia z poprzednimi trenerami Pogoni.

Reklama
  • Runjaić – 1,48 punktu na mecz
  • Skorża – 0,75
  • Moskal – 1,35
  • Michniewicz – 1,29
  • Kocian – 1,07
  • Wdowczyk – 1,32
  • Skowronek – 1,10

W nowożytnej ekstraklasowej historii Runjaić jest więc najlepszy, ale znów można zadać pytanie, czy różnica jest tak duża, jak mogłoby się wydawać, słuchając pochlebnych opinii na temat trenera. Przewaga szkoleniowca nad Moskalem, Wdowczykiem czy Michniewiczem nie jest specjalnie duża. A to jednak Runjaić cieszy się łatką znakomitego fachowca, na przykładowego Moskala aż tak przyjaźnie się nie patrzy.

CZY SŁABA FORMA POGONI TO WINA TRENERA?

Dobra, tyle statystyk. Najłatwiej powiedzieć, że obecna gorsza – albo po prostu zła – forma zespołu to tylko wina trenera i być może trzeba się rozglądać za zmianą. Tak absolutnie nie jest.

– Ja cały czas mam zaufanie do trenera – zaczyna Daniel Trzepacz z pogonsportnet.pl. – To, co się dzieje w tej chwili, ma podłoże w innym temacie. Zaczyna nam brakować strzelb, które mieliśmy choćby w końcówce tamtego sezonu. Mówię tu choćby o Radku Majewskim, bo luka po nim nie została wypełniona. Próbowaliśmy Spiridonovicia, innych rozwiązań, ale to nie wypalało. Gra wygląda fajnie do 20. metra, ale później się zacina. Nie ma Buksy, nie ma Kożulja, teraz gramy bez Spiridonovicia. To jest chyba główna przyczyna tego, że wyglądamy gorzej. To jest tak naprawdę moment rozbiórki zespołu, który Runjaić tworzył. Moim zdaniem zabrakło zdecydowanych ruchów w odpowiedzi na te odejścia. Ludzie z klubu zarzekali się, że kadra wygląda w porządku, że młodzi będą wypełniać luki, ale na razie to nie wypaliło.

– Ściągnięto Pawła Cibickiego, którego brano na skrzydło, ale gra na szpicy i moim zdaniem wygląda tam bardzo fajnie. Jest filarem. Umie odnaleźć się w polu karnym, umie uderzyć z pierwszej piłki, nie kalkuluje. Na razie jednak nie ma pomysłu i pomocy, by stwarzać mu więcej sytuacji – dodaje Trzepacz. – Jednym z większych naszych problemów jest to, że nie mamy klasycznych skrzydłowych. Santeri Hostikka przez dwa lata zaliczył dwie asysty, próbujemy łatać Stecem… To jest problem. Nasze skrzydła nie kreują sytuacji, nie strzelają, nie podają. Póki fajnie to wyglądało w obronie, byliśmy w stanie toczyć walkę. Ale jak obrona gra słabiej, to jest taki mecz jak z Lubinem.

Raz, że pokrywa się to z przytaczaną statystyką stwarzanych sytuacji, ale dwa, rzeczywiście, rzut oka na kadrę Pogoni wystarczy, by widzieć niedostatki.

  • Manias – zero bramek, zero asyst, zero kluczowych podań. Katastrofalne występy, bo wyciągnęliśmy mu z naszych not średnią 2,17. Naprawdę już musiałby strzelać samobója w każdym meczu, by było jeszcze gorzej.
  • Hostikka – zero bramek, jedna asysta, zero kluczowych podań. Uosobienie bezbarwności, nie pamiętamy go z niczego specjalnego.
  • Kowalczyk – z pewnością ciekawy chłopak, w końcu kapitan, ale po punkcie w klasyfikacji bramek, asyst i kluczowych podań szału nie robi.
  • Frączczak – duża postać w historii klubu, ale historia nie gra. Gol i asysta, bez kluczowego podania.
  • Listkowski – dokładnie taki sam przypadek jak Kowalczyka, dokładnie taka sama statystyka.

I cóż, z wyróżniających się ofensywnych piłkarzy zostaje wspomniany Cibicki, reszta jest albo przeciętna, albo w średniej formie. Natomiast gdzie opierać optymizm, że będzie lepiej? Czy ktoś wierzy, że Hostikka się przełamie? Że przełamie się Manias, który od sezonu 18/19 strzelił sześć bramek, w tym dwie w rezerwach? To naprawdę życzeniowe myślenie.

Trzepacz kontynuuje: – Mamy za dużo piłkarzy do noszenia fortepianu, a za mało do grania na nim. Są piłkarze solidni, przyzwoici na poziom Ekstraklasy, ale to za mało, by myśleć o czymś więcej.

Trudno się z nim nie zgodzić, tym bardziej, gdy spojrzeć na liczby piłkarzy, którzy z Pogoni w ostatnim czasie odeszli lub odejdą.

  • Majewski 18/19 – osiem goli, cztery asysty, sześć kluczowych podań.
  • Buksa 19/20 – 7/4/1
  • Kożulj 19/20 – 3/2/4
  • Spiridonović (zaraz go pewnie nie będzie) – 6/3/1

Owszem, choćby Kożulj zaliczył zjazd formy, ale przynajmniej było wiadomo, że facet potrafi grać w piłkę, a co za tym idzie: doprowadzenie go do lepszej dyspozycji spowoduje przyjście konkretów. Dziś można się zastanawiać, czy Hostikka albo Manias w nawet kapitalne dyspozycji, to jest poziom, o który chodzi.

Natomiast prezes Pogoni, Jarosław Mroczek, odbija piłeczkę: – Będę z uporem godnym lepszej sprawy przypominał tę historię. Ona była taka, że Adam Buksa przygotowywał transfer od dawna i miał 99% pewności, że ten ruch będzie miał miejsce latem. Zachowywał się przyzwoicie i współpracował z nami w tej sprawie. Mieliśmy pełną wiedzę na ten temat. Ale jednocześnie szukaliśmy napastnika. Zakontraktowaliśmy Maniasa, on przyszedł tutaj, będąc absolutnie pewnym, że będzie grał. Z transferu nic nie wyszło i Manias całą rundę jesienną siedział na ławce. Zimą Adam odszedł i wszedł Manias.

– To nie jest tak, że człowiek, który nie gra, nie jest w rytmie meczowym, nie czuje drużyny, może wejść od razu. Rozlegnie się wiele głosów, że wypadł fatalnie, to wyglądało nie najlepiej, ale może trzeba dać mu trochę więcej czasu. To też nie jest tak, że nie zrobiliśmy nic albo zrobiliśmy źle. Jeżeli finalnie, na koniec sezonu, okaże się, że ten transfer nie był udany, bo zawodnik nie pasuje, to trudno. Takie historie się zdarzają, Pogoń nie będzie pierwsza.

– A pana zdaniem Pogoń jest mocna na skrzydłach?

– Mieliśmy super sytuacje do jeszcze tygodnia temu. Wędrychowski miał pokazać zupełnie nową jakość, ale zerwał więzadła. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, trener o niej wie, ale myślę, że znalazł rozwiązanie. Zobaczymy w sobotę czy tak rzeczywiście będzie.

Cóż – jakkolwiek doceniać talent Wędrychowskiego, to pozostaje pytanie, czy klub bijący się o puchary mógłby stawiać wszystko na jedną kartę i zrzucać ciężar na 18-letniego chłopaka z bagażem 59 minut w tym sezonie ligowym?

Chyba nie i tutaj trzeba przyznać, że Runjaić znalazł się w trudnym położeniu, bo zabrano mu dobre klocki, a w zamian nie dano równie okazałych.

Natomiast!

Pogoń Szczecin to wciąż na tyle silna drużyna, że ze słabeuszami tej ligi musi sobie radzić. Wygrywać czasem i po 1:0, ale wygrywać, nie zaś tracić punkty, kiedy mało kto je traci. Tymczasem:

  • 0:1 z Koroną
  • 0:0 z ŁKS-em
  • 0:1 z Wisłą Kraków
  • 1:1 z Arką

A choćby z Legią udało się wygrać dwa razy. Pogoń nie kąsa tam, gdzie ma obowiązek, a czasami potrafi się odgryźć gdzieś, gdzie mało kto się spodziewał. Z czego to wynika?

Trzepacz analizuje: – Cały czas w głowie mam mecz z Koroną. Pisałem ze trzy krótkie materiały, że ci z Korony nie grają za kratki, zaraz, że ktoś wypada, zastanawiałem się, czy oni w ogóle w jedenastu przyjadą. A przyjechali i wygrali. Nie potrafiliśmy grać z tymi zespołami znajdującymi się niżej w tabeli, z zespołami, które nie chciały stracić bramki. To na pewno jest kamyczek do ogródka trenera. Tutaj można coś zrobić więcej ze sztabem. Bo my w zasadzie gramy to samo co mecz – rozgrywamy po obwodzie, ja to nazywam piłką ręczną. Jest wiele podań, dochodzimy do 20. metra, szukamy miejsca do uderzenia, a tego miejsca jest mało.

Czyli z jednej strony – trzeba pamiętać o ubytkach, ale i przecież nawet z Buksą w składzie zdarzyło się przegrać z u siebie beznadziejną wówczas Wisłą Płock, tak więc problem jest większy.

KONTUZJE, JĘZYK POLSKI I ATMOSFERA

Fala kontuzji w Pogoni Szczecin sprowadziła głosy mówiące o tym, że to może jednak nie jest pech, ale błędy w sztuce i sztab w pewien sposób szkodzi piłkarzom. Wypada te spekulacje uciąć.

Trzepacz: – To jest pech. Może jakaś żyła wodna jest pod stadionem? Marcel Wędrychowski miał wypadek samochodowy, a gdy zbliżył się do regularnego grania, to zerwał więzadła. Wcześniej kontuzje Łasickiego, Drygasa, Malca – to były kontuzje mechaniczne wynikające z ferworu walki. Zaczęły się pojawiać przypuszczenia, że Rafał Buryta robi coś źle. Tymczasem Igor Guarrotxena na swoim Twitterze napisał, że z lepszym trenerem, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne nie pracował.

Może więc problemem jest bariera komunikacyjna? Runjaić jest w Polsce prawie trzy lata, a wywiadu po naszemu nie udzieli. Dostawało się za to Lettieremu, więc czemu nie wytknąć tego Runjaiciowi? Znów pudło.

– Z trenerem da się spokojnie po polsku porozmawiać. Nie jest wieszczem, nie cytuje Adama Mickiewicza, ale można porozmawiać. Trener na początku powiedział, że oficjalnych wypowiedzi chce udzielać po niemiecku, bo nic nie przekręci. Gdy ja robiłem z nim wywiad po angielsku, prosił o autoryzację, bo chciał mieć kontrolę nad słowami, ale nic nie wykreślał. Te rozmowy po polsku nie są zaawansowane, ale są. Spotkałem ostatnio trenera na bulwarach i rozmawialiśmy po polsku.

Natomiast na pewno Runjaiciowi nie pomagają takie historie jak ta ze Spiridonoviciem, który wcześniej wychodził 18 razy w pierwszym składzie, a teraz nagle nie gra, ponieważ ma uraz, a uraz nazywa się transfer. Raz, że osłabienie składu, dwa, że może siadać atmosfera.

Mroczek: – Nie ma żadnej sprawy. Sytuacja ze Spiridonoviciem jest taka, że ma wpisaną kwotę odstępnego i tyle. To nie jest jeszcze sfinalizowany ruch, ale w takich przypadkach klub nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Do tych dwóch historii, Kożulja i Spiridonovicia, przykłada się zbyt dużą wagę. I jeden, i drugi mieli dobre momenty w drużynie. Mam świadomość, że Kożulj dał wiele Pogoni, ale przychodząc tutaj, też wiele zyskał. Przyszedł prawie że z ławki rezerwowych, a tutaj grał pierwsze skrzypce i nie dlatego, że grał w słabszej drużynie, ale dlatego, że dobrze się wpasował w zespół. Potem było różnie z jego formą, nie chcę oceniać, bo znowu zostanę negatywnie zrozumiany. Wbrew temu, co wielu mówi i myśli, ja od początków Kożulja tutaj patrzyłem na niego pozytywnie. Miałem nadzieję, że zakorzeni się w zespole i będziemy z tego czerpali trochę dłużej.

– Niestety tak się nie stało. Powalczył o swoje odejście i wywalczył je. Podobnie jest ze Spiridonoviciem. Tak widzą swoją karierę. Ktoś by powiedział – mieli kilkuletnie kontrakty, można było je utrzymać. Ja nie widzę opcji współpracy z kimś, kto widzi się gdzieś indziej. A kontuzja… Niech każdy ocenia to, jak chce. Zawodnicy wielokrotnie grali z urazami. Wydawało się, że ten uraz nie jest taki, który by mu uniemożliwiał granie. Stwierdził jednak, że ból jest dokuczliwy i nie może występować. Ja wolę w to wierzyć niż rzucać kalumnie.

ROZWIĄZANIE

Z pewnością Runjaić znalazł się w trudnej sytuacji, a przynajmniej tak wskazują wyniki. Z jednej strony trzeba mieć na uwadze to wszystko, co powyżej, czyli przede wszystkim odejścia kluczowych – a przynajmniej ważnych – zawodników, natomiast jasne jest, że trener też popełniał błędy. Jak zbytnie przywiązanie do jednego systemu gry. Taka Jagiellonia była rozbita, ale pojechała na Pogoń i akurat tam się odkuła. To też o czymś świadczy.

Tematu zmiany szkoleniowca w Szczecinie nie ma i dobrze. Bo też odpowiedzmy sobie na pytanie? Czy dziś stać Pogoń na lepszego fachowca? Nie, CV Runjaicia jak na Ekstraklasę jest świetne, na pewno lepiej przejść przez ten kryzys wspólnie niż szukać kwadratowych jaj.

Natomiast też nie ma co ukrywać, że brak tych upragnionych pucharów byłby dla klubu bolesny.

Mroczek: – Brak pucharów byłby rozczarowaniem i pewnego rodzaju porażką. Taki cel sobie stawialiśmy i cały czas sobie stawiamy. Chcemy się znaleźć w Europie. Zagraliśmy słabo po przerwie, ale mamy tylko dwa punkty straty do podium. To nie jest przepaść. Krok do przodu jest nam potrzebny w rozwoju. Słyszałem głosy, że nie chcemy grać w pucharach, bo stadion jest w przebudowie. Oczywiście, że nie gralibyśmy u siebie meczów eliminacyjnych, ale mamy wstępne porozumienie zawarte i kibice byliby zadowoleni. Nie będę ukrywał: rozmawiamy z Kotwicą Kołobrzeg. Mały obiekt, ale bardzo ładny, nowoczesny. Pani prezydent jest do tego pomysłu bardzo pozytywnie nastawiona.

Czyli celem wciąż są puchary, a jeśli nie, to co, rewolucja? Czy trzeba będzie sobie powiedzieć, że z tą grupą ludzi Pogoń pewnego poziomu nie przeskoczy?

Dalej Mroczek: – Będziemy cały czas dokonywali roszad. Pracujemy od dłuższego czasu nad pozyskiwaniem zawodników i w okienku tacy się pojawią. Nie bardzo wyobrażam sobie sytuację, w której zbudowaliśmy coś i takim samym składem gramy przez trzy lata. To się nie uda. Nie myślę, by to było możliwe, jesteśmy za małym klubem, by tak robić.

Mroczek podkreśla też, że co do Runjaicia nie ma żadnych wątpliwości i tutaj zmian nie należy się spodziewać. Natomiast Pogoń musi się wziąć w garść. Brak ósemki byłby może i katastrofą, a cztery punkty przewagi na trzy kolejki przed końcem to jeszcze nie jest pewna przewaga.

A przecież jakby to wyglądało, gdyby trener z taką pozycją nie dostał się do grupy mistrzowskiej?

PAWEŁ PACZUL

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
2
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Jagiellonia w światowej czołówce. Tylko trzy kluby są od niej lepsze w tym aspekcie

AbsurDB
13
Jagiellonia w światowej czołówce. Tylko trzy kluby są od niej lepsze w tym aspekcie

Komentarze

2 komentarze

Loading...