Reklama

Lech zagra o bycie jedną nogą w fazie pucharowej

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

06 października 2022, 11:35 • 4 min czytania 72 komentarzy

Śmiało możemy powiedzieć, że Lech Poznań gra dzisiaj o mocne zbliżenie się do awansu z drugiego miejsca w fazie grupowej. Tutaj nie ma wielkich kalkulacji – jeśli wygrywasz, masz pięć punktów przewagi nad rywalami, którzy spoglądają w kierunku tego samego celu. To wizja idealna, tym bardziej po rozstrzygnięciach z pierwszej kolejki, w której Hapoel zremisował z Austrią Wiedeń, a teraz przecież Austriacy jadą do Hiszpanii. Szkoda byłoby zmarnować taki scenariusz. To autostrada do sukcesu.

Lech zagra o bycie jedną nogą w fazie pucharowej

Nikt dzisiaj nie powie, że Hapoel nie jest w zasięgu Lecha. Owszem, żadnego rywala nie można deprecjonować, ale obecna forma mistrza Polska jest na tyle zadowalająca, że każdy inny wynik niż porażka powinien być obowiązkiem z przeciwnikami takiego pokroju. Pomijamy tylko starcie z Villarrealem z wiadomych względów. To jednak inny poziom.

Patrząc na Lecha, wreszcie można zobaczyć drużynę nawiązującą do swoich najlepszych momentów z poprzedniego sezonu. Drużynę, która w najsilniejszym zestawieniu wygląda niemal identycznie, zna się bardzo dobrze. Widać, że to działa na korzyść Lecha z biegiem kolejnych tygodni. Ani kibice, ani my nie byliśmy do końca przekonani, czy trener van den Brom zdoła odmienić brzydkie oblicze Kolejorza. Czy wyjdzie z kryzysu na tyle szybko, żeby już z dobrą formą wskoczyć w wir wielu spotkań rozgrywanych w krótkim odstępie czasowym. A tu proszę – zabójczy terminarz we wrześniu i październiku trwa, a poznańska ekipa nie sprawia wrażenia, jakby miała polegnąć.

Najtrudniejsza jesień w historii Lecha Poznań. Czy uda się oszukać przeznaczenie?

Lech Poznań Skandynawią i meczami u siebie stoi

W czym Lech może być lepszy od piłkarzy z Izraela? Cóż, na pewno kluczowe będą występy indywidualne poszczególnych zawodników – Ishaka, Skórasia, Pereiry czy Velde. Postaci absolutnie fundamentalnych w rozgrywkach europejskich, takich nie do zastąpienia. Szczególnie ten ostatni ma bardzo ważny, wręcz zaskakujący wpływ na całokształt działań Kolejorza. Choć w Ekstraklasie to zupełnie inny Velde, do tej pory trzeba oddać mu jedno: z wyjątkiem meczu z Karabachem (1:5), Lech wychodzi ze spotkań w Europie obronną ręką za każdym razem, gdy Norweg bierze bezpośredni udział przy bramce. To świetna tendencja. Łącznie jego statystyki od początku drogi kwalifikacyjnej wyglądają tak: 10 spotkań, 5 goli i 3 asysty.

Reklama

Tylko Ishak jest skuteczniejszy – 7 goli, 3 asysty. Ot, Skandynawowie w dużej mierze dźwigają Lecha na swoich barkach. I mamy nadzieję, że dzisiaj będzie podobnie. W ostatnich trzech meczach w Europie na listę strzelców wpisywali się właśnie Kristoffer Velde i Mikael Ishak.

Na korzyść Lecha dodatkowo działa fakt, że meczu na własnym stadionie w rozgrywkach europejskich jeszcze nie przegrał. To pięć prób, pięć zakończonych zwycięstwem. Jeśli zawierzyć tej statystyce, dziś należy spodziewać się podtrzymania serii. Co ważne, poznaniacy stracili w tych meczach tylko dwa gole. Na początku strasznie narzekaliśmy na rozklekotaną defensywę z racji braków kadrowych, ale, o dziwo, przez cały ten czas ów problem w kluczowych momentach udawało się zakrywać.

Hapoel zawodzi na wyjazdach, Ishak czołowym szwedzkim snajperem w pucharach

Hapoel gra o przerwanie sześcioletniej złej serii

Jak sprawy się mają w Hapoelu? Izraelczycy z kolei na meczach wyjazdowych poza krajem radzą sobie całkiem nieźle. W tym sezonie dwa razy zremisowali, dwa razy wygrali. Ale, nie licząc kwalifikacji, ostatni mecz na wyjeździe w fazie grupowej rozgrywek UEFA wygrali w 2016 roku z Interem Mediolan. To szmat czasu. Od tamtej pory bilans Hapoelu w delegacjach to mizeria: 3 remisy, 6 porażek. Mamy zatem typową sytuację, w której jeden z zespołów ma fajną serię, którą chciałby pielęgnować, a drugi pragnie przerwać złą passę trwającą od bardzo długiego czasu.

Hapoel jednak nawet z tak niekorzystną statystyką w perspektywie starcia z Lechem nie będzie żadnym chłopcem do bicia. To poważny zespół, ale – powiedzmy sobie szczerze – Lech musi z takimi wygrywać, jeśli chce co roku cokolwiek znaczyć w europejskich realiach. Właściwie już znaczy w tym małym wycinku, jakim jest sezon 2022/2023, skoro w tej chwili wyjście z fazy grupowej to nie mrzonki. Dobrze, gdyby to była normalność.

Jeśli Lech wygra, a Villarreal poradzi sobie z Austrią Wiedeń, sytuacja dla mistrza Polska będzie znakomita. Wtedy będzie można rzucić tezę, że to już wejście jedną nogą za próg 1/16 finału w fazie pucharowej (albo “fazie wstępnej”, w każdym razie: wyjście z grupy).

Reklama

Więcej o Lechu Poznań:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

72 komentarzy

Loading...