Reklama

Najtrudniejsza jesień w historii Lecha Poznań. Czy uda się oszukać przeznaczenie?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

08 września 2022, 13:19 • 5 min czytania 59 komentarzy

W tak zawrotnym tempie Lech Poznań nie grał jeszcze nigdy w swojej historii. To najbardziej obłożona meczami runda w dziejach Kolejorza. Zespół Johna van den Broma od lipca do listopada będzie grał mecze średnio co 3,8 dnia – na przestrzeni 130 dni poznaniacy rozegrają 34 spotkania, a niektórym piłkarzom dojdą jeszcze występy w kadrach narodowych. Czy Lech jest na to gotowy?

Najtrudniejsza jesień w historii Lecha Poznań. Czy uda się oszukać przeznaczenie?

Bogusław Leśnodorski powiedział kiedyś, że gra tylko w lidze i łączenie Ekstraklasy z fazą grupową europejskich pucharów to „dwie różne dyscypliny sportu”. Po to legioniści ściągnęli do klubu Henninga Berga, by ten – korzystając ze swojego doświadczenia – wprowadził do klubu kompletnie inną organizację mikrocyklów treningowych. Bo puchary to nie tylko gra co trzy-cztery dni. To kompletnie inne zarządzenie kadrą, rozkładanie sił na mecze ligowe oraz pucharowe, sporządzanie zadań treningowych.

Sam Maciej Skorża, jeden z najbardziej utytułowanych i doświadczonych polskich trenerów, przyznawał w 2015 roku w trakcie poważnego kryzysu formy Lecha: – Spadek formy? Jest tutaj wiele zmiennych. Natomiast być może jest tak, że niedoszacowaliśmy obciążeń, które wynikają z gry na kilku frontach. Najwidoczniej gra w europejskich pucharach jest dla nas trudniejsza, niż mogło się wydawać.

Dowodów na to, że łączenie gry w fazie grupowej europejskich pucharów ze skuteczną grą na krajowym podwórku nie wychodzi polskim klubom jest aż nadto. Lech po obu mistrzostwach (2010 i 2015) zwalniał trenera podczas rundy jesiennej. Legia po awansie w 2011 roku złapała zadyszkę, mistrzostwa nie zdobyła, a w tym samym czasie Wisła zwalniała Maaskanta, później Moskala. Legioniści rok później weszli do fazy grupowej w Lidze Europy, ale dostali tam bęcki – trzy punkty, dwa strzelone gole, pięć meczów na zero z przodu. Tę świeższą historię znamy już doskonale – Legia długo siedząca w strefie spadkowej, zwolnienie Michniewicza, a po drugiej stronie Polski odpuszczanie meczu z Benficą, by skupić się na Podbeskidziu.

Wyjątkowy sezon podwyższa skalę trudności

Problem Lecha w sezonie 2022/23 polega jednak na tym, że to sezon wyjątkowy. Doskonale znacie okoliczności: ktoś sobie wymyślił mundial w Katarze, ktoś odpowiednio posmarował, zrobił się problem, mundial przeniesiono na środek sezonu. No i ligę trzeba skończyć w listopadzie. Gdyby rozłożyć pulę meczów do rozegrania przez drużyny zaczynające grę od pierwszych faz eliminacyjnych i docierających do fazy grupowej, to Kolejorz doświadczałby rytmu, który znał, chociażby z sezonu 2015/16. Ale teraz jest ponad 30 dni zapasu mniej.

Reklama

I – jak wyliczyliśmy – Lecha czeka wyzwanie, jakiego jeszcze nigdy w swojej historii nie doświadczył. Natężenia spotkań okresu XX wieku nie ma nawet co analizować, bo tam po prostu grało się mniej. Kluczowe do analizy są sezony z ostatniej dekady z hakiem, gdzie fazy eliminacyjne, rozgrywki Pucharu Polski i terminarz gier w ESA sprawiał, iż polskie kluby grały na poziomie intensywności prawdziwie europejskiej.

W tej rundzie (rundę liczymy do końca roku, nie jako połowa meczów do rozegrania w lidze) Lecha czekają 34 mecze. Osiem w eliminacjach do pucharów, sześć w fazie grupowej, dwa w Pucharze Polski, jedno w Superpucharze i siedemnaście spotkań w Ekstraklasie. A że poznaniacy rozpoczęli granie od 5 lipca i skończą 12 listopada, to dostajemy 130 dni, na przestrzeni których lechici będą rozgrywać swoje spotkania w tej rundzie. Średnio dostajemy zatem dawkę jednego meczu Lecha na ~3,8 dnia.

Kryzysy przychodziły przy łagodniejszych jesieniach

Porównajmy to sobie teraz z latami poprzednimi, gdy Lech wchodził do fazy grupowej europejskich pucharów.

Sezon 2020/21 to ten z fantastycznym rajdem do grupy, a później klapą w tejże grupie i odpuszczaniem meczów w Europie kosztem Ekstraklasy. Jak wtedy wyglądało natężenie gry? Czternaście meczów w Ekstraklasie, dziesięć w pucharach, dwa w Pucharze Polski – razem 26 występów. Czyli aż o osiem mniej niż w obecnych rozgrywkach. Sezon zaczynał się w połowie sierpnia, zatem o miesiąc później niż teraz, więc i czas na granie był porównywalny – wtedy w 2020 roku było to 126 dni. Lech dwa lata temu zagrał o osiem meczów mniej na przestrzeni okresu o cztery dni krótszego niż w tym roku. Średnia dni na jedno spotkanie wyniosła 4,8 doby. Wniosek? Dwa lata temu Kolejorz męczący się na dwóch frontach miał dodatkowy dzień na odpoczynek czy treningi. Wynikało to, chociażby z mniejszej (o cztery) liczby spotkań w eliminacjach – sezon pandemiczny, jeden mecz rozstrzygał o awansie i tak dalej.

Wyższe tempo, choć znów nie tak wysokie jak obecnie, lechici mieli w sezonie 2015/16. Wówczas na przestrzeni 163 dni rozegrał 38 meczów, co dało średnią ~4,3 dnia na spotkanie.

Reklama

A pamiętamy doskonale, że sezony 2015/16 i 2020/21 były dla Kolejorza katorgą jeśli chodzi o łączenie trzech frontów, na czym najbardziej cierpiała liga.

Porównanie wygląda tak:

  • 2015/16 – 38 meczów, 163 dni, ~4,3 dnia na spotkanie
  • 2020/21 – 26 meczów, 126 dni, ~4,8 dnia na spotkanie
  • 2022/23 – 34 mecze, 130 dni, ~3,8 dnia na spotkanie

Uznaliśmy, że warto też sprawdzić, jak obciążani są zawodnicy w podobnych okresach. Ale z uwagi na przepisy rejestracyjne różnice są niewielkie lub nie ma ich wcale. W tym sezonie van den Brom skorzystał z takiej samej liczby zawodników, z jakiej korzystał jesienią 2020 roku Dariusz Żuraw – łącznie 26 zawodników wystąpiło w choćby jednym meczu rundy. Jesienią 2015 roku było takich piłkarzy 23.

Kadry zgodnie z regulaminami nie da się zatem poszerzyć dużo bardziej, a wszystko rozbija się o to, by zawodnik numer 18 czy 22 nie był znacząco gorszy od tego z wyjściowej jedenastki. Od początku sezonu byliśmy bardzo sceptyczni wobec tego, czy kadra Kolejorza zbudowana jest na miarę liczby spotkań, które czekają poznaniaków. Ostatnio forma lechitów zaczęła zwyżkować w lidze – Lech wygrał trzy mecze w Ekstraklasie, zachował trzykrotnie czyste konto. Natomiast prawdziwym testem będzie gra co trzy dni na dłuższym dystansie.

Historia i statystyka przeciwko poznaniakom

Ostatnia nasza analiza dotycząca mocy “pocałunku śmierci” wykazała, że w 29 przypadkach na 40 wyniki zespołów grających w pucharach są gorsze względem sezonu wcześniejszego. Ponadto gra w fazie grupowej przekłada się średnio na 16-procentowy spadek względem poprzedniego sezonu. Oczywiście są przypadki ekstremalne – zeszłoroczna Legia (spadek z 64 do 43 punktów) czy Lecha sprzed dwóch lat (spadek z 66 do 36 punktów).

Lecha czeka zatem walka z przeznaczeniem – na siedem ostatnich drużyn, które awansowały do fazy grupowej, aż sześć notowało gorszy wynik w „sezonie pucharowym”. Poznaniacy powinni być mądrzejsi o doświadczenia z lat ubiegłych (2015 i 2020) i – zgodnie z cytatem Skorży z początku tego tekstu – powinni mieć zdiagnozowane przyczyny wcześniejszych niepowodzeń.

Pytanie brzmi: czy uda się Lechowi oszukać przeznaczenie?

Czytaj więcej Lechu Poznań:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Liga Konferencji

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

59 komentarzy

Loading...