Co dzisiaj ciekawego w Ekstraklasie? Miejmy nadzieję, że tym razem obędzie się bez kontrowersji sędziowskich, bo dwa dni z rzędu z błędami arbitrów, to o dwa dni za dużo. Tak jak serial Sędziowie na Canal+ miał ocieplić ich wizerunek, tak poprzednie dni sprawiły, że wiara w decyzje panów z gwizdkami została zachwiana. Jednak każdemu trzeba dać szansę i wierzymy, że dziś w końcu tematem głównym ekstraklasowej rywalizacji będzie sport. Dzisiaj gra Warta z Cracovią, Wisła Kraków z Górnikiem Zabrze i Raków ze Śląskiem, więc emocji nie powinno zabraknąć.
Warta Poznań – Cracovia Kraków. Jak wypadnie przystawka?
Mamy nadzieję, że spełni swoje zadanie, będzie lekkostrawna i rozbudzi apetyty przed kolejnymi starciami na polskim podwórku. Oba zespoły w ostatnim czasie poczyniły postępy. Warta Poznań przeszła udaną ewolucję z Tworekball na Szulczekball i to z korzyścią dla zespołu, ale wysiłek kolegów zaczął marnować Adrian Lis. Bramkarz Zielonych puszcza sporo baboli i często przy jego nazwisku pojawia się dopisek w stylu „mógł zachować się lepiej” lub „nie pomógł drużynie”. To ujma dla bramkarza, ale sam wpędza się w maliny. Co prawda, w ostatnim meczu jego koledzy z ofensywy bawili się w chowanego, ale gdyby nie błędy Lisa, Warta wyciągnęłaby cenny remis, a tak? 0:2 i pograne.
Natomiast Cracovia ostatnio wyspecjalizowała się w braniu udziału w specyficznych meczach. Przed przerwą na kadrę rozegrała spotkanie z Pogonią, które zostało przerwane przez pokaz petard hukowych i rac lecących w stronę murawy. Musiał interweniować Jacek Zieliński i prosić pewną grupę kibiców, by darowali sobie i zaniechali część zachowań ze swojego repertuaru. Apel trenera Pasów pomógł, natomiast niesmak pozostał.
Po przerwie na kadrę Cracovia grała w Mielcu. Spotkanie rozgrywano w śniegu i Rivaldinho pokusił się o asystę krzyżakiem, która prawdopodobnie nie wyszłaby mu tak pięknie w idealnych warunkach (bo wcześniej czegoś takiego nie pokazywał), ale była ozdobą kolejki. Co tym razem wydarzy się w meczu Cracovii? Nawet jasnowidz Jackowski, łącząc siły z wróżbitą Maciejem, nie byłby w stanie tego przewidzieć, ale mając na uwadze talent Adriana Lisa do kuszenia losu i pierwiastek szaleństwa w meczach Cracovii można sądzić, że coś się wydarzy. Gol z połowy? Czekamy z niecierpliwością.
Wisła Kraków – Górnik Zabrze. Czy Wisła Kraków w końcu wygra?
To pytanie powoli powszednieje, ale jeśli Biała Gwiazda myśli o utrzymaniu – a wiemy, że na tym jej zależy – to wypadałoby, żeby piłkarze Jerzego Brzęczka dopisali po dłuższej przerwie komplet punktów i zaczęli oswajać się ze zwycięstwami. Jasne, powinni wygrać już z Lechem, ale sędzia podjął niewłaściwą decyzję, która pozbawiła krakowski klub zwycięstwa. Jednak nie zmienia to faktu, że był to tylko jeden mecz, jedna z wielu szans. Widok spadającej gwiazdy jest dość rzadki. Spadającej Białej Gwiazdy to już anomalia, a w tym momencie zajmuje 16. pozycję, więc nie jest kolorowo i nie można tego scenariusza wykluczać.
Wisła chciałaby się odblokować, ale podobnie Górnik Zabrze. Tam nie ma problemu ze stwarzaniem okazji, ale są ciężary ze skutecznością. Gdyby Piotr Krawczyk miał płacone za każde pudło, to byłby w czołówce najbogatszych Polaków na liście Forbesa. Od momentu odejścia Jesusa Jimeneza otrzymał mnóstwo szans na pokazanie swoich walorów od pierwszych minut, ale do tej pory głównie prezentuje rażąca nieskuteczność. Można postawić odważną tezę, że Jan Urban liczył na objawienie innej mocy u tego piłkarza, ale na ten moment sprawa wygląda dość nieciekawie.
Górnik doszedł do momentu, w którym może marzyć o napastniku pokroju Łukasza Sekulskiego. Taka jest prawda Ekstraklasy. Wówczas drużyna z Zabrza miałaby większe szanse na czwarte miejsce w lidze, które w tym sezonie będzie gwarantowało grę w eliminacjach do europejskich pucharów. W tym momencie ich szanse na wspomnianą lokatę są tylko matematyczne.
Raków Częstochowa – Śląsk Wrocław. Czy Raków skorzysta z potknięć Pogoni i Lecha?
Główni rywale Rakowa Częstochowa w walce o mistrzostwo Polski pogubili punkty. Pomijamy okoliczności i błędy sędziowskie w tamtych spotkaniach, bo nie zmienia to faktu, że Raków może wspiąć się na szczyt tabeli. Dzisiejszy rywal jest zdecydowanie do ogrania. Śląsk jest drużyną, która nie gra dobrego futbolu, a w dodatku przytrafiają im się kuriozalne błędy. Prawdziwym magnesem na nie jest Szymon Lewkot, który tydzień temu znów nie pomógł drużynie i po jego błędzie Śląsk stracił punkty z dość miałkim Lechem.
A Raków? Maszyna zaprogramowana na określony styl gry. Grają swój futbol bez względu na poziom rywala. Potrafią się dostosować, ale podstawy zawsze są zachowane. Czasem przytrafiają im się gorsze mecze, ale i tak potrafią je wygrywać. W środku tygodnia ograli Legię w Pucharze Polski, a przecież zespół ze stolicy miał nóż na gardle i nie tak dawno postawił się drużynie Marka Papszuna. Raków znów pokazał siłę, moc.
Tylko zastanawiać może, gdzie Raków tak naprawdę celuje. O ile część piłkarzy przed sezonem mówiła, że chce postawić kolejny krok i powalczyć o tytuł, tak ostatnio z najważniejsza osoba w sztabie nieco uspokajała gorące głowy: – Czy wicemistrzostwo będzie dla Rakowa porażką? Bądźmy poważni. Gdyby ktoś mi przed sezonem powiedział, że zajmiemy drugie miejsce, to bym nie grał i wziął to w ciemno. Dzisiaj sytuacja w lidze jest otwarta, różnie to się może potoczyć – mówił Marek Papszun na konferencji prasowej po meczu z Wartą Poznań (2:0). Ile w tym kurtuazji, a ile prawdy ciężko powiedzieć, ale lepszej okazji do zdobycia tytułu mistrzowskiego częstochowianie mogą już nie mieć. Wiele kwestii można zaplanować i zaprogramować na kolejne lata, ale jak rywale i los podrzucają tytuł pod nos, to należy łaskawie wyciągnąć ręce i wziąć go.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Lech też zagrał dla Rakowa, kolejny babol sędziów na sam koniec
- Pogoń zawiodła, sędzia Lasyk też
- Furman: Nie piję, nie palę, nie ćpam. Ciekawi mnie, ile lat jeszcze pogram
- Trener Runjaić. Zastał średniaka, zostawia potentata
Fot. FotoPyk