Reklama

Lech też zagrał dla Rakowa, kolejny babol sędziów na sam koniec

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

09 kwietnia 2022, 20:28 • 4 min czytania 206 komentarzy

Nie oczekiwaliśmy przesadnie wiele po hicie w Poznaniu i dobrze, ponieważ dzięki temu jesteśmy tylko trochę rozczarowani poziomem tego meczu. Do Legii trudno mieć większe pretensje. Ona zna swoje obecne miejsce w szeregu i wie, że z takimi rywalami nie może iść na wymianę ciosów, bo dysponuje dziś mniejszym potencjałem. Aleksandar Vuković stawia na zwartą defensywę, zaangażowanie i szukanie szans po kontrach lub stałych fragmentach. W ten sposób zremisował z Rakowem i teraz zremisował z Lechem. 

Lech też zagrał dla Rakowa, kolejny babol sędziów na sam koniec

Lech Poznań – Legia Warszawa 1:1. Kolejny sędziowski skandal

Niestety, znów najwięcej mówi się o sędziowaniu. Wczoraj w doliczonym czasie z rzutu karnego została okradziona Pogoń Szczecin, a w sobotę okradziony został Lech. Ostatnia akcja, Lindsay Rose blokuje wystawioną ręką strzał Joela Pereiry zmierzający do bramki. Damian Sylwestrzak po chwili gwiżdże po raz ostatni i… nie wracał do tematu. Nadal mógł to sprawdzić i skonsultować z wozem VAR. W Bundeslidze kiedyś podczas spotkania Mainz z Freiburgiem doszło nawet do sytuacji, w której obie drużyny zeszły do szatni na przerwę, a po chwili wróciły na boisko, bo sędziowie przyznali jedenastkę gospodarzom. Tutaj jednak z niezrozumiałych względów nie było żadnego ciągu dalszego.

Maciej Skorża stwierdził podczas pomeczowej konferencji, że Sylwestrzak tłumaczył się brakiem sygnału z wozu VAR, a samego zagrania obrońcy Legii nie widział. Jeśli tak było, panowie z wozu mogą do końca sezonu pomóc przy sprzedaży popcornu, ale od monitorków niech odpoczną jak najdłużej.

Reklama

Lech w ofensywie grał słabo, Lech rozczarował, ale ma prawo być rozgoryczony. A my coraz mniej ogarniamy, o co chodzi z sędziowaniem w Ekstraklasie. Nasi arbitrzy na tle innych lig dobrze wprowadzili się w erę VAR-u, ale to, co wyprawia się ostatnio przechodzi ludzkie pojęcie. Coraz więcej wyników jest wypaczanych przez błędy panów z gwizdkiem, a przecież powtórki wideo wprowadzono po to, żeby liczbę takich skandali ograniczyć do minimum. Sarkastycznie można dodać, że właśnie negatywnie została zweryfikowana teza najbardziej podejrzliwych po sytuacji w Szczecinie, że “Kolejorz” ma być przepchnięty przez sędziów do mistrzostwa.

Lech Poznań – Legia Warszawa 1:1. Jeden celny strzał wystarczył gościom

Co można powiedzieć o samym meczu? Lech na samym początku i w samej końcówce obijał obramowanie bramki Richarda Strebingera po rzutach wolnych (Amaral w poprzeczkę, Kwekweskiri w słupek). Prowadzenie objął po dośrodkowaniu Tomasza Kędziory z rzutu wolnego, zgraniu głową Dawida Kownackiego i klasowym wykończeniu Lubomira Satki. Nie popisał się Bartosz Slisz, który najpierw sprokurował tego wolnego, a później nie pokrył Satki.

Satka zostaje plusem meczu, choć i on nie może być w pełni zadowolony. Gdyby wybrał proste granie do bramkarza, Legia nie dostałaby rzutu wolnego, który przyniósł jej wyrównanie. Reprezentant Słowacji spróbował trudnego podania, doszło do straty i Radosław Murawski musiał się ratować faulem. Legia była toporna do bólu, ale ten jeden jedyny raz zobaczyliśmy coś w klasie premium: znakomite dośrodkowanie Josue i piękny strzał głową Lopesa. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki. Van der Hart nawet nie wiedział, co się dzieje. Trzy uderzenia gości w całym spotkaniu, jedno celne i wystarczyło.

Z Rose też mamy problem. Przez prawie całe spotkanie świetnie czyścił swoją strefę i asekurował kolegów. To jednak on został przeskoczony przez Kownackiego przy bramce, mógł strzelić samobója na początku drugiej połowy i to jego zagranie ręką powinno dać karnego gospodarzom. To właśnie zaraz po zmianie stron poznański zespół przycisnął i zaczął szumieć pod bramką Strebingera, ale później zaczęło się klasyczne walenie głową w mur. Mało co wychodziło dziwnie rozkojarzonemu Amaralowi, niewiele lepsi byli koledzy Portugalczyka z przednich formacji.

Lech zdaje się potwierdzać, że w decydujących momentach nie wytrzymuje ciśnienia. Z remisu przy Bułgarskiej najbardziej cieszy się Raków. W niedzielę może odskoczyć rywalom z podium na dwa punkty.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

206 komentarzy

Loading...