To miał być kolejny miły wieczór dla Pogoni Szczecin, która w poprzednich dwóch kolejkach ładowała po cztery gole Wiśle Kraków i Górnikowi Łęczna. Tym razem jednak „Portowcy” trafili na przeciwnika z wyższej półki, będącego na fali i mającego konkretny pomysł na ten mecz. Wisła Płock pod wodzą Pavola Stano coraz bardziej się rozpędza.
Pogoń Szczecin – Wisła Płock 1:2. Ręka, o której długo będzie się mówić
Pogoń zagrała dziś po prostu słabo, co nie zmienia faktu, że w doliczonym czasie powinna otrzymać rzut karny. Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego Piotr Lasyk nie wskazał na „wapno”, gdy Dusan Lagator dosłownie chwycił piłkę pod pachę po strzale Kostasa. Lasyk nie zmienił swojej decyzji nawet po otrzymaniu szybkiego komunikatu z wozu VAR. Okej, Lagator był ustawiony blisko, ale miał wyciągniętą rękę, a później na ułamek sekund zwyczajnie zatrzymał piłkę. Niepojęte.
Kontrowersja ciężkiej wagi!👀 Zbieramy Wasze głosy: powinien być karny czy nie❓
🔜Tę sytuację przeanalizujemy wraz z @BartoszGlen i @Marciniak_k w niedzielnej Lidze+ Extra pic.twitter.com/pzAhRxm0xX
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 8, 2022
Inna sprawa, że o podyktowaniu jedenastki można było też dyskutować na początku drugiej połowy, kiedy ręką zagrał Damian Dąbrowski.
W Szczecinie mają prawo czuć się rozgoryczeni, jednak winy w pierwszej kolejności muszą szukać u siebie. Wisła od samego początku pokazywała, że nie przyjechała przepraszać za to, że żyje i grała odważnie, bez żadnego respektu dla lidera. Pogoń długo nie mogła uchwycić swojego rytmu. Trochę szumu robił Mariusz Fornalczyk, lecz niewiele z tego wynikało. O ile trudno mieć do niego pretensje, że strzał z czuba okazał się minimalnie niecelny, o tyle w innych akcjach za mało współpracował z partnerami.
Gospodarze mimo to dość niespodziewanie objęli prowadzenie. W zamieszaniu po wrzutce nie popisał się Adam Chrzanowski, za to sprytem i doświadczeniem wykazał się Kamil Grosicki, który mimo obecności rywala zabrał się z piłką i precyzyjnie przymierzył z dość ostrego kąta. Zaraz potem po kontrze w przewadze Grosicki w sytuacji sam na sam został zatrzymany przez wychodzącego Krzysztofa Kamińskiego. Sebastian Kowalczyk mógł nieco bardziej wypieścić podanie, reprezentant Polski nie miał pełnego komfortu przy uderzeniu, ale i tak był w stanie wykończyć to lepiej.
Pogoń Szczecin – Wisła Płock 1:2. Sekulski znów zrobił różnicę
To był decydujący moment meczu. Przy 0:2 „Nafciarze” mogliby się już nie podnieść i straciliby pewność siebie. A tak po chwili w przepychance po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zza pola karnego strzelił Łukasz Sekulski i mieliśmy remis. Napastnikowi gości pomógł rykoszet od Kostasa, aczkolwiek i tak ma tu duże zasługi. Ostatnio wchodzi mu wszystko, nawet z nieoczywistych pozycji.
Sekulski do jedenastego gola w sezonie dołożył trzecią asystę. To była modelowa kontra. Pogoń wykonywała rzut rożny, piłka została wybita. Przejął ją debiutujący w tym sezonie Aleksander Pawlak i napędził akcję. Następnie Sekulski świetnie pograł z Jorginho i ten drugi na koniec płaskim uderzeniem pokonał Stipicę. Jorginho przez większość pierwszej odsłony irytował nieporadnością z piłką przy nodze, ale z czasem się rozegrał i po przerwie prezentował się znacznie lepiej. Bramka stanowiła ukoronowanie tej przemiany.
Stano trafił również z innymi decyzjami. Kristian Vallo jako lewy pomocnik sprawiał korzystne wrażenie i zaskakująco łatwo stwarzał zagrożenie. Jakub Bartkowski ewidentnie miał kiepski dzień. Nim Jorginho zadał cios, Stipica musiał się mocno wysilić po bombie Słowaka z Płocka, który uprzednio oszukał właśnie Bartkowskiego. Wspomniany Pawlak zdał egzamin, nieźle pomagał Zbozieniowi przy Grosickim, a i z przodu miał coś do zaoferowania. Kilka jego dośrodkowań wywołało zamieszanie w polu karnym Pogoni plus ten ważny udział przy drugim golu.
Po jego utracie podopieczni Kosty Runjaica bili głową w mur. Jedno dośrodkowanie, drugie, trzecie, dziesiąte… Wszystko zgarniała płocka defensywa. Nawet Grosicki zaczął denerwować miękkimi wrzutkami do nikogo. Niby raz piłka po strzale głową Malca musnęła poprzeczkę, ale Kamiński zdawał się w pełni kontrolować jej lot. Często był on zatrudniany, ale po próbach z dalszej odległości, które nie mogły mu sprawić większych problemów. Konkretnej sytuacji Pogoń sobie nie wypracowała. Na koniec jeszcze doszła sprawa z niepodyktowanym rzutem karnym i w efekcie szczecińscy kibice mają zepsuty weekend. No, chyba że przegrają także Lech i Raków, ale to mało prawdopodobne.
A Wisła Płock ponownie wyrasta na jedną z rewelacji sezonu. W ostatnich pięciu kolejkach odniosła aż cztery zwycięstwa i stała się poważnym kandydatem do walki o czwarte miejsce, które niemal na pewno da europejskie puchary.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Runjaic i dwaj asystenci dogadani z Legią
- 24 mln zł z rządowych środków dla najlepszych z Ekstraklasy i zdobywcy Pucharu Polski
Fot. FotoPyK