Reklama

Białostocki falstart Piotra Nowaka

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

14 marca 2022, 13:41 • 8 min czytania 32 komentarzy

Nie tak Piotr Nowak wyobrażał sobie swój „comeback” do Ekstraklasy. Nie tak Piotr Nowak wyobrażał sobie potencjał „teamu” Jagiellonii. Spokojnie, nie bójcie się, wcale nie wyjechaliśmy na tygodniowe wczasy na Miami Beach, wcale nie przygrzało nas słońce Florydy i wcale nie amerykanizujemy pięknego polskiego języka po powrocie do szarej nadwiślańskiej rzeczywistości. Po prostu chcemy zaznaczyć, że Piotr Nowak, człowiek wielbiący angielskie wstawki, zaliczył właśnie ekstraklasowy falstart. 

Białostocki falstart Piotra Nowaka

Piotr Nowak dorobił się przyciągającego wizerunku. Ma swój styl bycia z zauważalnymi amerykańskimi naleciałościami, dobiera sobie dżentelmeńskie kreacje, potrafi wypowiadać się w sposób ciekawy i zajmujący, z zaskakująco dużą łatwością zaraża swoją osobowością wszystkich dookoła siebie. Obserwowaliśmy to latem, podczas Euro 2020, kiedy Nowak przyleciał ze Stanów Zjednoczonych do Polski, żeby komentować wydarzenia europejskiego czempionatu w studio Kanału Sportowego. Jego tekściki, hasełka, kapselki, otwartość i serdeczność kupiły chyba wszystkich. Tym bardziej, że jego ekranowa prezencja była fascynująco spójna z jego zachowaniem i manierami, gdy gasło czerwone światełko kamery. Powrót Nowaka do Ekstraklasy przyjęliśmy więc w kategoriach interesującego wydarzenia. Od tamtego czasu minęło już jednak kilka miesięcy i okazało się, że rzeczywistość nie jawi się w tak kolorowych barwach jak oczekiwania.

Nie zadziałał efekt nowej miotły

Podśmiewujemy się czasami z kultowego „efektu nowej miotły” w polskiej piłce. Potrzebą lub obietnicą jego zaistnienia można wytłumaczyć praktycznie każdą zmianę na ławce trenerskiej. Gotowe wyrażenie-wytrych dla każdego broniącego swoich decyzji prezesa lub właściciela klubu. Można pukać się w czubek głowy, można zżymać się na tę mowę trawę, ale faktycznie nadspodziewanie często zdarza się, że ten nowy trener potrafi otworzyć okna i wpuścić świeże powietrze do ekstraklasowej szatni. W tym sezonie szkoleniowców wymieniła już ponad połowa ligowych klubów. Porównajmy więc bilanse tych sterników z pierwszych sześciu poprowadzonych przez siebie meczów, czyli dokładnie tylu, w ilu Jagiellonią poprowadzić zdążył Piotr Nowak.

  1. Tomasz Kaczmarek (Lechia Gdańsk) – cztery zwycięstwa, dwa remisy, średnia punktowa: 2,33
  2. Jacek Zieliński (Cracovia) – trzy zwycięstwa, jeden remis, dwie porażki, średnia punktowa: 1,66
  3. Aleksandar Vuković (Legia Warszawa) – trzy zwycięstwa, jeden remis, dwie porażki, średnia punktowa: 1,66
  4. Radoslav Latal (Bruk-Bet Termalica Nieciecza) – trzy zwycięstwa, jeden remis, dwie porażki, średnia punktowa: 1,66
  5. Piotr Stokowiec (Zagłębie Lubin) – dwa zwycięstwa, dwa remisy, dwie porażki, średnia punktowa: 1,33
  6. Dawid Szulczek (Warta Poznań) – jedno zwycięstwo, trzy remisy, dwie porażki, średnia punktowa: 1,0
  7. Piotr Nowak (Jagiellonia Białystok) – jedno zwycięstwo, trzy remisy, dwie porażki, średnia punktowa: 1,0
  8. Marek Gołębiewski (Legia Warszawa) – jedno zwycięstw, pięć porażek, średnia punktowa: 0,5
Reklama

Piotr Nowak punktuje lepiej tylko od Marka Gołębiewskiego, który… był prawdopodobnie najmniej właściwą osobą do sprzątania jesiennego bałaganu w Legii Warszawa, jaką tylko można było sobie wyobrazić, wymyślić i urzeczywistnić. Nie jest to więc najlepsza recenzja początków pracy 57-letniego szkoleniowca w Białymstoku. Tym bardziej, że przecież Nowak – w przeciwieństwie do wrzuconego w sam środek płonącego domu bez gaśnicy i choćby butelki wody Gołębiewskiego – mógł względnie spokojnie przepracować cały okres przygotowawczy w tureckim Belek. No nijak się to nie broni.

Ale zaraz, zaraz, ktoś zakrzyknie, dlaczego wieszacie psy na Nowaku, a nie zauważacie, że identyczne rezultaty w swoich pierwszych sześciu spotkaniach w roli trenera Warty osiągał chwalony Dawid Szulczek. I tu spieszymy z odpowiedzią. Wszystko to dlatego, że Szulczek stosunkowo szybko tchnął życie w przymierający twór Piotra Tworka, a zmiany w kwestiach taktycznych, koncepcyjnych i jakościowych widoczne zaczęły być już po kilkuset meczowych minutach nowego projektu w ekipie Zielonych. Jagiellonia pod wodzą Nowaka jest zaś boleśnie bezpłciowa, bezjajeczna, bezstylowa. Dużo opowiadają fragmenty naszych pomeczówek.

Spotkanie z Wisłą Płock: „Co do Jagiellonii – no po prostu źle się to oglądało. Ofensywa istniała tylko teoretycznie, kolejne próby były nieśmiałe jak młodzieniec na pierwszej dyskotece w życiu”.

Spotkanie ze Stalą Mielec: „Trzeba przyznać, że wyniki Jagiellonii idealnie układają się pod fachową prognozę „na dwoje babka wróżyła”, którą możemy wygłosić, gdy ktoś pyta o to, jak nam się widzi ten zespół pod wodzą Piotra Nowaka. Odważne stawianie na młodych jest fajne, jak ci młodzi nie mają pełnych galotów, to już w ogóle super, ale ciągle nie mamy pewności, czy jest to preludium do wyrwania się z marazmu. Mamy ledwie podejrzenie, a i tak jest ono życzeniowe”. 

Spotkanie z Wartą Poznań: „Naprawdę chcielibyśmy już powiedzieć coś więcej o tym zespole pod wodzą Piotra Nowaka, ale dalej nie możemy, bo trudno coś zawyrokować. Dzisiaj pragmatyzm, chęć ugrania jednego oczka, przykrył wszystko, więc znak zapytania jeszcze urósł”.

Spotkanie z Cracovią: „To były smutne oblicza Jagi i Pasów. Takie z czasów końcówek kadencji Ireneusza Mamrota i Michała Probierza. Takie z dni, którym kres położyć mają Piotr Nowak i Jacek Zieliński. I tak jak w ostatnich tygodniach czy miesiącach w obu klubach obserwowaliśmy jakieś tam pobudzenia krążeń krwi, jakieś tam wzmożone aktywności, jakieś tam nadzieje na poprawy, tak tego popołudnia ani jednemu, ani drugiemu zespołowi nie kleiło się zbyt wiele”.

Reklama

Ponadto Jagiellonia musiała uznać wyższość Bruk-Betu, bo Andrzej Trubeha – tak to ujmijmy – nie jest wielkim goleadorem, a także dosyć szczęśliwie pyknęła Górnik Zabrze po meczu, w którym drużynowi koledzy okradli Lukasa Podolskiego z jakichś czterech asyst. Właściwie w ostatnich tygodniach łapiemy się na tym, że nie znajdujemy zbyt wielu powodów, żeby odpalać mecze Jagiellonii. Niby Nowak kombinuje z ustawieniami, niby Nowak szuka nowych ról dla swoich piłkarzy (ot, na przykład Cernych popylał na wahadle z Wisłą Płock), niby Nowak odważnie stawia na młodzieżowców, ale czy wynika z tego coś konkretnego? Nie, zazwyczaj boiskowym efektem są flaki z olejem.

Jagiellonia to trudne środowisko

Inna sprawa, że Piotr Nowak trafił na wyjątkowo niewdzięczny dziejowo moment we współczesnej historii Jagiellonii Białystok. Po organizacji, który potrafił promować duże talenty dla polskiego futbolu i bić się o najwyższe ligowe cele, pozostały tylko zgliszcza i mgliste wspomnienia. Cezary Kulesza, który twardą ręką opanowywał chaos klubowej struktury właścicielskiej, przeniósł się do gabinetu prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Agnieszka Syczewska, jego wieloletnia przyboczna i późniejsza następczyni, z wpływami inwestorów radziła sobie znacznie gorzej, o czym najlepiej świadczy fakt, że Jagiellonia zwolniła Ireneusza Mamrota dwie godziny po tym, jak w autoryzowanej wypowiedzi pani prezes trener mógł przeczytać, że „może spać spokojnie”, co w konsekwencji doprowadziło również do jej odejścia ze stanowiska.

Klub pogrążył się w marazmie. Pojawił się nowy prezes, Wojciech Pertkiewicz, który na starcie zapowiedział, że organizację czeka wielopoziomowa restrukturyzacja. Pojawił się nowy dyrektor sportowy, Łukasz Masłowski, który na starcie zapowiedział, że potrzebuje trzech okienek transferowych, żeby przebudować klub. Wielki reset. I choć między wierszami wypowiedzi Pertkiewicza i Masłowskiego można było wyczytać, że Piotr Nowak znajduje się w długofalowych planach klubu, to obaj panowie już znacznie oszczędniej rozprawiali wokół scenariusza, według którego w przyszłym sezonie Jagiellonii zabrakłoby w Ekstraklasie. A przecież wcale nie jest to niemożliwe, bo mnóstwo problemów Jagi, to problemy teraźniejszości, problemy na tu i teraz.

Kadra wydaje się nieumiejętnie zbilansowana metrykalnie. Są doświadczeni zawodnicy w osobach Pazdana, Romanczuka, Pospisila, Prikryla, Imaza czy Cernycha, ale mało jest kluczowych piłkarzy w średnim wieku. Zespół składa się z graczy podstarzałych, którzy za chwilę – lub już teraz – będą zjeżdżać do bazy, a także graczy bardzo młodych, bez doświadczenia, a wokół tego wszystkiego ciągle przeplatają się zarzuty o braku determinacji wśród zawodników, które od czasu do czasu pojawiają się w słowach Nowaka z konferencji prasowych po kolejnych niewygranych meczach. W tej chwili to zespół bez formy i bez stylu, choć wciąż z sześcioma punktami przewagi nad strefą spadkową.

Nowak walczy o swój status

Piotr Nowak może odpierać ataki. Cztery zespoły punktują gorzej. Górnik Łęczna i Cracovia – tak samo średnio. Lechia i Wisła Płock, może nawet Górnik Zabrze i Lech Poznań – tylko ciut lepiej. Ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że spodziewaliśmy się po powrocie Nowaka do Polski większych fajerwerków, jakiegoś bardziej zarysowanego pomysłu na funkcjonowanie swojego nowego zespołu.

– Piłka zaczęła cieszyć piłkarzy Jagiellonii. Najważniejsze były pierwsze dni naszego zgrupowania w Turcji. Piłkarze zobaczyli, że nie jestem zwykłym filozofem z kapslami w rękach, a człowiekiem, który może pomóc ich karierom. Jestem bardziej nauczycielem niż trenerem. Przedsięwziąłem bardziej edukacyjny projekt. Zindywidualizowałem ten proces, wszystko wprowadzam stopniowo. Tu obrońcy, tu pomocnicy, tam napastnicy. Tu pójdziesz, tam pójdziesz, tu wrócisz, tam wrócisz. Małe grupki. Takie, żeby każdy dostał tyle informacji, ile jest mu potrzebne na dzień dzisiejszy. A w pewnym momencie trzeba będzie to wszystko związać i zrobić z tego „nice package” – mówił Piotr Nowak w styczniowym wywiadzie na antenie Kanału Sportowego.

Na wiosennych ekstraklasowych boiskach piłka rzadko cieszy piłkarzy Jagiellonii. Nowakowi, w pierwszej fazie pracy w Białymstoku, nie udało się „wszystkiego związać i zrobić z tego nice package”. Ale, żeby nie było, jeszcze bardzo, bardzo daleka droga do wyciągania jakichkolwiek wiekopomnych wniosków. Pewnie 57-letni szkoleniowiec nie wejdzie już na poziom, który w pewnym momencie niósł go w stronę sterów reprezentacji Stanów Zjednoczonych, który czynił go jednym z najlepszych „coachów” w MLS, który pozwalał mu odbierać ordery od Aleksandra Kwaśniewskiego za sławienie Polski poza granicami państwa, ale to dalej człowiek, który powinien mieć sporo do zaoferowania w krajowej piłce. Jeszcze niedawno jego Lechia potrafiła grać jedną z najlepszych piłek w Ekstraklasie…

Bądźmy cierpliwi. Najbliższe miesiące powinny określić status Piotra Nowaka i Jagiellonii Białystok na naszym podwórku, choć początek tej współpracy to niezaprzeczalny falstart.

Czytaj więcej o Jagiellonii Białystok:

Fot. Newspix.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Patryk Stec
0
Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Komentarze

32 komentarzy

Loading...