Reklama

Engel, Leo, Janas… Ranking polskich eliminacji do finałów

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

13 listopada 2021, 13:42 • 18 min czytania 60 komentarzy

Wczoraj reprezentacja Polski awansowała do baraży. Eliminacje powoli się kończą, a my zadaliśmy sobie pytanie: które kampanie eliminacyjne były najbardziej udane, a które najbardziej wstydliwe? Jak wysoko umieścić awans Brzęczka na Euro 2020? Która z przegranych kampanii eliminacyjnych była najbardziej honorowa, najmilej wspominana? Przy których eliminacjach natomiast mamy ciarki z zażenowania? 

Engel, Leo, Janas… Ranking polskich eliminacji do finałów

Pod lupę wzięliśmy eliminacje po 1990 roku. Zapraszamy.

Najlepsze eliminacje w wykonaniu reprezentacji Polski [RANKING]

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA W RPA – 2010

Eliminacje wstydu.

Reklama

Eliminacje – kumulacja pamiętnych katastrof.

  • Po pierwsze, Słowenia – Polska 3:0, z monologiem Szpakowskiego, z absolutnie jednym z najgorszych meczów reprezentacji, jakie widzieliśmy na przestrzeni ostatnich trzech dekad. Deklasacja ze strony średniaka.
  • Po drugie, samobój Żewłakowa do spółki z Arturem Borucem, piłka podskakująca na kępie trawy, ostatecznie porażka z Irlandią Północną.
  • Po trzecie, kuriozalny samobój Gancarczyka na pogrążonym w zamieci śnieżnej, pustym Stadionie Śląskim, Słowacy świętujący awans.

TĘSKNOTA ZA NOWYM BEENHAKKEREM. UZASADNIONA?

A przecież mówimy tylko o najbardziej spektakularnych wpadkach. Kontekstów można dorzucać i dorzucać: po losowaniu uznaliśmy, że to łatwa grupa, a ostatecznie zajęliśmy miejsce tylko przed San Marino. Mieliśmy przeciętny potencjał, ale na pewno nie słabszy niż Słowacja czy Słowenia. Eliminacje kończył Stefan Majewski. Leo był zwalniany przed kamerami telewizyjnymi, a wcześniej chciał łączyć pracę selekcjonera z fuchą w Feyenoordzie.

Fatalny, koszmarny czas, jedynym jasnym punktem wygrana z Czechami, ale też z punktu widzenia ich późniejszych wyników, tracąca na znaczeniu. Ciekawe tylko, że to właśnie w tym czasie, za późnego Beenhakkera, debiutował Lewandowski – poznał więc również ten najgorszy czas kadry, a potem był jednym z tych, którzy przodowali w wyprowadzaniu z kryzysu.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA W BRAZYLII – 2014

Reklama

Waldemar Fornalik do dziś nie chce rozmawiać o okresie swoich rządów reprezentacją Polski. I trudno się dziwić – to była po prostu porażka.

Owszem, byliśmy wówczas losowani z czwartego koszyka – i to ledwo ledwo, bo byliśmy ostatnim zespołem w czwartym koszyku. Ale mieliśmy wielkie szczęście trafiając z drugiego koszyka Czarnogórę – równie dobrze mogliśmy trafić Francuzów. Grupa wyrównana, z Anglią jako faworytem, ale też dostatecznie wyrównana, by wszyscy urywali sobie punkty i byśmy my mogli na tym skorzystać.

Niestety – skończyło się fatalnie. Tylko trzy zwycięstwa – dwa z San Marino, jedno z Mołdawią. Ani razu nie ograliśmy więc ani Anglików, ani Ukraińców, ani Czarnogóry. Do miejsca premiowanego barażami traciliśmy aż osiem punktów.

BEENHAKKER I INNI. NAJBARWNIEJSZE POSTACI POLSKIEJ PIŁKI

Ze złudzeń odarł nas mecz z Ukrainą u siebie, gdzie po ośmiu minutach było 0:2. To był też czas dość niecodziennych wyborów personalnych Fornalika, by nie powiedzieć: desperackich. A to nagle jak kometa prze kadrę przemknęli Łukasik z Majewskim, a to niemal z emerytury na ostatnie mecze wzywany był Mariusz Lewandowski, a to nagle wyciągany z kapelusza był Grzegorz Wojtkowiak.

Jasnym punktem remis z Anglią u siebie, ale czy to też takie wydarzenie? Anglicy w tamtych eliminacjach zremisowali czterokrotnie – z Ukrainą dwukrotnie, do tego z Czarnogóra na wyjeździe.

Generalnie – wyjątkowa słabizna. Na pewno był wtedy potencjał na wiele więcej – Fornalik miał Lewego, Błaszczykowskiego, Piszczka, w dobrej formie był Mierzejewski, był Krychowiak, Glik. Wielki zawód i jedyna w minionej dekadzie nieudana kampania o finały. Nie mamy może takiego potencjału, by grać na nich zawsze, ale na pewno mieliśmy wtedy potencjał, by ograć kogoś poza San Marino i Mołdawią.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA WE FRANCJI – 1998

Można mieć więcej szczęścia, niż grać o mundial z Anglią i Włochami w grupie. Mogła być wtedy – na przykład, patrząc po koszykach – Rosja i Grecja, Rumunia i Szkocja, a tymczasem trafiliśmy dwie potęgi. Nie da się ukryć, Antoni Piechniczek podchodząc do eliminacji o francuskie finały stawał przed niezwykle trudnym wyzwaniem, dwa pierwsze miejsca nasuwały się samy. Do tego tanga jeszcze Gruzja, wówczas mająca w swoim zespole braci Arweładze czy Kecbaję, a z piątego koszyka Mołdawia.

To były eliminacje złudzeń i gdybania: zaczęliśmy w jaskini lwa, na Wembley; a jednak Citko dał szybkie prowadzenie. Ostatecznie przegraliśmy, ale uznawano to za dobry prognostyk – że możemy namieszać, że możemy powalczyć. Powalczyliśmy jednak jeszcze tylko raz: u siebie z Włochami, w bardzo zamkniętym meczu, gdzie Wojtala spudłował głową z metra. Ale jakkolwiek szansa Wojtali to klasyczny element polskiej piłkarskiej gdybologii, tak twarde fakty są brutalne:

  • w eliminacjach prowadziło nas trzech trenerów
  • Piechniczek wygrał tylko z Mołdawią u siebie po męczarniach
  • Awaryjny selekcjoner Krzysztof Pawlak zanotował okazałe 4:1 z Gruzinami, bodaj największy skalp eliminacji; z drugiej strony, wymowne pozostaje to, że wielu piłkarzy odmawiało przyjazdu na ten mecz i zagraliśmy w eksperymentalnym składzie
  • Wójcik po hat-tricku Juskowiaka wygrał z Mołdawią, ale jeszcze zdążył się sparzyć, obrywając brutalnie 0:3 od Gruzinów

Na poważnie w tych eliminacjach nawet nie zapachniało szansami na awans. Na kilka kolejek przed końcem było pozamiatane. Losowanie nie pomogło, ale patrząc na przebieg i styl gry – naprawdę nie było głównym problemem.

MUNDIAL 1998 I HISTORIA MARCELO SALASA

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA W USA 1994

To prawda, że trafiliśmy do niezwykle trudnej grupy. Anglia. Holandia. Do tego Norwegia i Turcja, obie drużyny jeszcze lekceważone, a powoli podnoszące głowę i to wysoko – Norwegia ostatecznie wygrała grupę, a Turcja, choć grę o mundial w USA zakończyła jeszcze za nami, tak na Euro 1996 już pojechała. Kwiatkiem do kożucha San Marino.

Paradoksalnie zaczęło się bardzo dobrze. Wydawało się, że cierpliwość wobec Andrzeja Strejlaua popłaci. Zaczęliśmy od skromnej wygranej z Turcją u siebie, ale potem był znakomity mecz przeciw Holandii, gdzie po golach Koźmińskiego i Kowalczyka prowadziliśmy 2:0 na wyjeździe. Ostatecznie skończyło się 2:2, ale wciąż to był rewelacyjny rezultat.

NAJLEPSI BRAMKARZE, KTÓRZY STRZELILI GOLA SAN MARINO

1:0 przeciw San Marino z ręką Furtoka – wiadomo, zawstydzające. Ale jednak na San Marino zrobiliśmy sześć punktów i podchodziliśmy do meczu z Anglikami. I tutaj klasyczne gdybanie:

Co by było, gdyby nie “aj Jezus Maria” Leśniaka? Graliśmy lepiej, Leśniak zmarnował dwie wymarzone sytuacje, w tym jedną naprawdę nieprawdopodobną. Prowadziliśmy po golu Adamczuka, Wright wyrównał dopiero w końcówce. Gdybyśmy wygrali, sytuacja w tabeli byłaby więcej niż dobra: ograna Turcja, planowe punkty na San Marino, ograna Anglia, wyjazdowy remis z Oranje. Ale po tym meczu wszystko się skończyło:

  • 0:3 od Anglii na wyjeździe
  • 0:1 od Norwegii na wyjeździe
  • 0:3 od Norwegii u siebie
  • 1:2 od Turcji na wyjeździe
  • 1:3 od Holandii u siebie

Same porażki do końca eliminacji. Wyjątkowo szokujące wtedy rozmiary domowej porażki z Norwegami, którzy nas zdeklasowali. Zwolniony Andrzej Strejlau. Fatalny czas dla polskiego futbolu, wstrząsanym wówczas korupcją, aferami wszelakimi – reprezentacja wpisała się w ten schemat.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW EUROPY W PORTUGALII 2004

Eliminacje, które zaczynaliśmy ze Zbigniewem Bońkiem za sterami, czyli potencjał na to, by być dużo, dużo niżej w rankingu. Bo szumne zapowiedzi. Bo sejsmiczna klęska z Łotwą u siebie. Bo ucieczka Bońka. Bo późniejsze bezdyskusyjne oklepy od Szwedów – 0:2, 0:3, nie było czego zbierać przepaść.

Dlaczego więc lokujemy je aż tutaj?

Bo jednak, jakkolwiek były mecze niezwykle wstydliwe, tak do ostatniego meczu była szansa na baraże.

I to nie jakieś matematyczne szanse – Szwedzi musieli wygrać z Łotwą u siebie, my ograć Węgrów. My zrobiliśmy swoje, a Szwedzi… cóż, powiemy tylko, że po meczu dyskusja w prasie polskiej toczyła się również wokół tego, czy Szwedów nie powinniśmy finansowo zmotywować.

17 LAT TEMU PRZEGRALIŚMY Z ŁOTWĄ – REPORTAŻ

Finiszowaliśmy wygraną z Łotwą na wyjeździe, a także pierwszą w dziejach wygraną z Węgrami w Budapeszcie. Ten drugi triumf mógł dać wiele, ostatecznie nie dał, ale na pewno na finiszu widać było, że powstaje drużyna, z której możemy mieć pociechę. I tak też się stało.

Swoją drogą, o specyfice tych eliminacji niech powie fakt, że najlepszym polskim strzelcem tych kwalifikacji został… Marcin Kuźba. Do spółki z Szymkowiakiem i Niedzielanem, ale zawsze. A przecież Marcina Kuźbę pewnie ledwo pamiętacie z występów w kadrze. Wystarczy dwa gole z San Marino – jego jedyne w kadrze A.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW EUROPY W BELGII I HOLANDII – 2000

Janusz Wójcik po czasie narzekał, że miał wyjątkowego pecha w losowaniu. Bo Anglia, Szwecja, Bułgaria, czyli trafiło mu się trzech uczestników mundialu we Francji.

Po pierwsze jednak: Janusz Wójcik sam sobie winny. To on przegrał mecz z Gruzją na finiszu eliminacji o mundial we Francji, który sprawił, że to Gruzja wylądowała w trzecim koszyku, a my w czwartym. Z trzeciego trafiliśmy Szwecję i wyszło jak wyszło. Gdyby Wójt dowiózł trzeci koszyk, mamy jedną mocną Anglię, z drugiego koszyka podstarzałą, schodzącą ze sceny Bułgarię, pewnie najsłabszą drużynę możliwą do wylosowania z tego grona, no i kogoś z czwartego, z kim bylibyśmy faworytem.

WALIGÓRA SZCZERZE O KADRZE WÓJCIKA [WYWIAD]

Wójcik miał być odnowicielem kadry, przez większość był utożsamiany przez pryzmat medalu na Igrzyskach Olimpijskich – jego wybór wspierał Aleksander Kwaśniewski, było też audiotele. Cóż, szansa faktycznie się pojawiła, przede wszystkim dzięki falstartowi Anglików. Ich początek:

  • 1:2 ze Szwecją na wyjeździe
  • 0:0 z Bułgarią u siebie (tuż po tym, gdy my ich ograliśmy 3:0 w Burgas)

Anglicy tracili w tych eliminacjach punkty na potęgę. Dość powiedzieć, że przez całe eliminacje wygrali tylko trzy mecze – w tym dwa z Luksemburgiem. Trzeci, niestety, to wygrana z nami na Wembley, z pamiętną taktyką 8-1-1 Polaków, a także ręką Scholesa.

Gdyby zremisować w Szwecji w ostatniej kolejce – byłyby baraże. Gdyby urwać punkty Szwedom u siebie – byłyby baraże. Gdyby pokonać Anglię u siebie, gdzie szansę miał choćby Gilewicz – byłyby baraże.

Eliminacje zmarnowanej szansy, Anglia zrobiła co tylko mogła, by dać się wyprzedzić, a mimo to Wójcik z niej nie skorzystał. Były dobre mecze, choćby z wspomnianymi Bułgarami, ale generalnie – znowu klasyczne “gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka”.

ELIMINACJE DO MISRZOSTW EUROPY W ANGLII – 1996

Szalona ferajna Henryka Apostela naprawdę mogła pojechać na Euro. To była drużyna niezwykle chimeryczna – potrafiąca przywieźć 1:1 z Francji, nie tylko dzięki “Księciowi Paryża” Andrzejowi Woźniakowi, bo graliśmy tam naprawdę niezły mecz, szczególnie do czerwonej kartki Łapińskiego. Kosecki, Nowak, Kowalczyk i Juskowiak potrafili wrzucić na karuzelę Słowaków, wbijając im pięć bramek, czy zagrać szalone 4:3 z Izraelem.

Tak naprawdę, tabela finalna nie wygląda zbyt okazale, ale tabela nie oddaje dramaturgii tamtych eliminacji i tego, co potrafili w tamtym czasie zagrać podopieczni Henryka Apostela. Po remisie w Paryżu, Francuzi mieli grobowe nastroje. Dlaczego?

Na trzy kolejki przed końcem ścigaliśmy się z Francuzami o awans. Mieliśmy po 11 punktów i lepszy bilans bezpośrednich meczów. Terminarz?

  • Polacy: Rumunia (dom), Słowacja (wyjazd), Azerbejdżan (wyjazd).
  • Francuzi: Azerbejdżan (dom), Rumunia (wyjazd), Izrael (dom).

Zakładano, że ze Słowakami nie będziemy mieli problemów – skoro u siebie zrobiliśmy 5:0, z Bratysławy też przywieziemy wynik. Francuzi mieli prawo obawiać się wyjazdu do Bukaresztu, skoro u siebie nie potrafili pokonać Rumunów. Kluczem dla nas było zwycięstwo z Rumunami na własnym stadionie. Tak czy siak, to my mieliśmy karty na ręku przed finiszem, a z grupy wychodziły dwie drużyny – awans był naprawdę realny.

A potem wszystko się wysypało. Rumunia to 0:0, choć Rumunia przyjechała bez Hagiego i miała już pewny awans. Trzeba to było wygrać. My graliśmy bez Piotra Nowaka, od którego w wielkim stopniu zależała nasza kreatywność z przodu. Potem podejrzany mecz Francuzów z Rumunią, o którym krążyły różne historie, a u nas cyrk w Bratysławie, czerwone kartki Świerczewskiego i Koseckiego. Porażka z Azerbejdżanem to już tylko nieistotny epilog.

Kto wie, może jedyne, czego zabrakło, to Nowak na boisku z Rumunami? Ach, ile odcieni ma gdybanie wokół reprezentacji Polski.

CAŁY REPORTAŻ O TAMTYCH ELIMINACJACH – TUTAJ

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW EUROPY W SZWECJI – 1992

Niedoceniany lot kadry pod rządami Andrzeja Strejlaua. Otóż przez około pół godziny byliśmy na turnieju w Szwecji. Tak, to też bardzo polskie: półgodzinni uczestnicy turnieju finałowego. Ale trzeba to docenić, bo rywalizowaliśmy wówczas z czwartą drużyną świata, Anglią, a także niezwykle mocną Irlandią, mającą wyjątkowo zdolne pokolenie z Cascarino i Aldridgem.

Przed ostatnią kolejką potrzebowaliśmy wygrać z Anglią, a Irlandczycy musieli stracić punkty z Turcją w Stambule. Mało realne? Pewnie.

Ale przez pewien czas dokładnie ten scenariusz się spełniał, przez pewien czas w tym meczu mogliśmy poczuć – tak, tak – smak walki o topową ósemkę Europy, bo tylko tyle ekip grało wtedy w Euro.

Anglików napoczął Szewczyk, w Turcji do przerwy było 1:1. Nas, jak zwykle, w końcówce przedziurawił Lineker, ale nie miało to już dla nas znaczenia, bo Irlandczycy prowadzili 3:1, i tak nie mielibyśmy awansu – miało to natomiast znaczenie dla Irlandii, która została w domu.

Strejlau gratulował rywalom: – Rozegraliśmy bardzo dobry mecz. Zdarzyły się moim graczom dwa błędy i jeden rywale wykorzystali. Jestem pełen uznania dla Linekera. Moi zawodnicy dali z siebie wszystko. Końcowy rezultat premiuje Anglików i gratulując panu Taylorowi tego sukcesu życzę jak najlepszych wyników w przyszłym roku w Szwecji.

Strejlau dźwignął wtedy jednak reprezentację Polski z mrocznego okresu, bo poprzednie kampanie, o Euro 88 i mundial 90, były koszmarami. Sprawił, że uwierzono – jednocześnie w tym samym czasie furorę robiła kadra olimpijska Janusza Wójcika. Wydawało się, że mogą wrócić piękne czasy dla polskiej piłki. I cóż, talenty były, to nie w ich braku był problem, a w innych kwestiach…

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW EUROPY 2020

Jerzy-Brzęczek-straci-posadę-selekcjonera-reprezentacji-Polski-po-EURO-2020.pngOsiem zwycięstw. Jeden remis. Jedna porażka. Tylko pięć straconych bramek.

Ale jednak nie można wśród udanych kampanii najniżej nie ocenić tej jedynej, gdzie szkoleniowiec, mimo awansu, nie poprowadził drużyny na finałach.

Styl jaki był, wszyscy pamiętamy. Który z meczów tamtych eliminacji zapadł nam w pamięć? W zasadzie trzeba powiedzieć: żaden. Austria na wyjeździe, nasz najcenniejszy skalp? Cóż, Austriacy byli w tym meczu lepsi, ale taki jest futbol, że lepszy nie zawsze wygrywa. Były męczarnie z Łotwą, męczarnie z Macedonią, kiepski mecz z Austrią. Na pewno dobrze wyglądaliśmy w spotkaniach z Izraelem, ale umówmy się:

To była kampania do zapomnienia. Udana, nie odmówimy tego Jerzemu Brzęczkowi. Ale przeciw mało medialnym rywalom – a z medialnymi w Lidze Narodów było tak, że aż Jerzy Brzęczek stracił pracę.

JAK KOŃCZYLI POPRZEDNICY BRZĘCZKA?

Szacunek się należy, ale też trzeba powiedzieć jasno – to Polska miała w tej grupie największy potencjał. Czasy więc ciut się zmieniły, wielokrotnie podchodziliśmy do eliminacji z pozycji zespołu, który jest średniakiem w stawce. Tu awans od początku był planem minimum. Choć na pewno trzeba oddać, że był to awans stosunkowo spokojny, z pierwszego miejsca.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA W ROSJI – 2018

Szczęście w losowaniu też trzeba mieć. Trafić Rumunię z pierwszego koszyka było prawdziwym dopustem Bożym. Rumuni złapali zwyżkę formy akurat wtedy, żeby wypracować sobie pierwszy koszyk, a potem już byli na znoszącej, co skwapliwie wykorzystaliśmy.

Patrząc na tabelę – pewny awans, byliśmy zdecydowanie najlepsi. Jedna porażka, jeden remis, same zwycięstwa, do tego mnóstwo bramek. Ale wiemy, że nie wyglądało to wcale aż tak różowo. Owszem, były wspaniałe spotkania, jak choćby koncert w Bukareszcie, gdzie pojechaliśmy na gorący teren i zagraliśmy koncert. Ale było też 0:4 od Danii, już zapowiadające rozwój duńskiej drużyny. Duńczycy pogubili punkty głównie na początku eliminacji, w końcówce mieli po prostu mocniejszą drużynę. Był też remis z Kazachstanem, zimny prysznic po ćwierćfinale Euro, była nieprawdopodobna nerwówka z Armenią, gdzie Lewy musiał wziąć sprawy w swoje ręce w 95. minucie.

Trzeba przyznać, że chyba w żadnych eliminacjach, nawet tych o Euro 2016, nie była odczuwalna tak bardzo rola naszego najlepszego piłkarza. Lewandowski brał niektóre mecze na plecy. Widać było już pęknięcia na biało-czerwonym zespole, a przynajmniej: brak rozwoju względem Euro 2016. A gdy na mundialu brakło aż tak mocnej formy Lewego, to stał się jak się stało.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA W NIEMCZECH – 2006

Niby porażki z Anglikami. Niby nie ograliśmy więc w trakcie eliminacji nikogo z europejskich potęg, ba, nawet nie zremisowaliśmy. Ale jednak to duże osiągnięcie, wygrać WSZYSTKIE MECZE poza starciami z zespołem dolosowanym z pierwszego koszyka.

Punkty gubią najwięksi – pojadą na Kaukaz, wyjdą z lekceważeniem, mecz się nie ułoży. A ekipa Pawła Janasa, choć nie dysponowała nie wiadomo jakim potencjałem, choć wielokrotnie miała problemy w swoich meczach, okazała się bezlitosna dla rywali. Duży szacunek za tamte eliminacje.

  • Żurawski wkręcający bezpośrednio z rzutu rożnego w Belfaście tak na dobry początek; bezdyskusyjne 3:0, które nabiera wymowy w kontekście pamiętnego meczu z samobójem Żewłakowa
  • 3:1 z Austrią na wyjeździe, Janas wraca do Kałużnego, co okazuje się strzałem w dziesiątkę
  • Niezwykle zażarty mecz w Walii, która miała wtedy dobrą ekipę z Earnshawem, Hartsonem, Speedem, Savagem, Daviesem, generalnie ekipa na poziomie; 3:2 po dwóch golach w końcówce
  • Azerbejdżan zdemolowany 8:0, tam do dziś pamiętają nam ten mecz, był dla nich traumą
  • Wygrane trudne mecze z Austrią i Walią u siebie, gdzie też było na ostrzu noża.

MACIEJ SKORŻA – ASYSTENT PAWŁA JANASA [REPORTAŻ]

Naprawdę wyglądało to dobrze. Frankowski siedem bramek, Żurawski też siedem. Krzynówek w formie z Ligi Mistrzów w Bayerze, Szymkowiak też w sztosie… Miał kto wtedy fajnie grać w piłkę.

No i te mecze z Anglikami – OK, zasłużyli na zwycięstwa. Ale też nie były to stypy. Piękny gol Żurawskiego u siebie, piękny Frankowskiego w Manchesterze. Powalczyliśmy w tych spotkaniach. Szkoda, że drużyna z eliminacji gdzieś się potem rozsypała, bo to był naprawdę fajny zespół – na mundialu po prostu już nie istniał.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW EUROPY WE FRANCJI – 2016

Raz, wyjątkowo, na finałach było jeszcze lepiej, niż w eliminacjach. Ale i eliminacje były czymś, co wpisało się do historii polskiej piłki złotymi zgłoskami.

Nie tylko ze względu na ogranie Niemców 2:0, Niemców, którzy dopiero co zdobyli mistrzostwo świata, po drodze bijąc Brazylię 7:1. Ale ta drużyna naprawdę dała się lubić. Charakternych, dobrych meczów… Cóż, w zasadzie każdy taki był, nawet jak się nie udało, by wspomnieć porażkę 1:3 w Niemczech, gdzie jednak zagraliśmy odważnie. Twarde boje z Irlandczykami i Szkotami mogły się potoczyć różnie, ale ostatecznie ratowaliśmy się, jak wślizgiem Lewego w Szkocji w ostatnich sekundach meczu – to też, po czasie, tylko się doceniało. Tak samo jak fakt, że my strzelaliśmy w tych eliminacjach mnóstwo bramek, Gibraltar w tabeli czy nie, 33 bramki mówią swoje.

OCENY POLAKÓW ZA EURO 2016

Trzeba też pamiętać, że na optykę tych eliminacji najmocniej, obok 2:0 z Niemcami, wpływa też fakt, że to były pierwsze udane eliminacje od prawie dekady. Eliminacje o Euro 2008 to lata 2006-2007. Potem klęska drugiej kadencji Beenhakkera. Smuda jadący na Euro z urzędu. Fatalne eliminacje Fornalika. To były naprawdę kiepskie lata, co widać też po tym rankingu, a Euro 2012 to osobna pula wstydu.

Eliminacje Euro 2016 było też pierwszymi, podczas których naprawdę dla kadry zbudził się Lewandowski. Jeszcze przed nimi raczej wyciągano mu casus Warzychy, liczono gole z San Marino i tym podobne. Tu nie było wątpliwości: światowej klasy piłkarz w klubie prezentował również światowy poziom w biało-czerwonych barwach.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW ŚWIATA W KOREI I JAPONII – 2002

Wyważenie bram finałów po szesnastu latach.

Sprawa pokoleniowa i to od razu tak dla ze dwóch pokoleń, bo tak długo nie było nas na mistrzostwach.

Czy wyjazd na finały do Korei był klęską? Oczywiście. Czy szaleństwem było liczyć, że Świerczewski da radę na rozegraniu? Czy finezją była taktyka “laga na Kałużnego? Pytania retoryczne. Czy miesiące poprzedzające turniej były fatalne? Jak najbardziej, tak na boisku – fatalne mecze sparingowe – jak i poza nim, by wspomnieć liczne kampanie reklamowe, a nawet kłótnie o pieniądze.

Ale eliminacje to osobna, naprawdę fajna opowieść. W eliminacjach kadry Engela nie dało się nie lubić. Od pierwszego meczu, od spektakularnego 3:1 z Ukrainą, Ukrainą wówczas będącej na fali – spodziewano się, że kadra oparta na piłkarzach Dynama Kijów, rozbijających się w Europie, odniesie sukces. Szewczenko był już niekwestionowaną gwiazdą futbolu, kimś na miarę dzisiejszego Lewandowskiego.

 

Były więc wygrane naprawdę ładne, ale i walka na całego, jak choćby na zamrożonym boisku w Norwegii czy w Walii. Tak, to była drużyna i do boiskowego tańca, ale i do walki boiskowej w starym stylu.

No i diabelnie skuteczna. Tylko jedna porażka – z Białorusią na wyjeździe, gdzie piłkarze pojechali na kacu po awansie. To się nie mogło skończyć inaczej.

Fakt, z którego mieliśmy prawo być dumni: tylko Argentyna szybciej zapewniła sobie awans na mundial. Wracać po tylu latach w takim stylu… to naprawdę miało smak. Może przez to tym boleśniejszy smak miała późniejsza porażka, ale cóż, nie mówmy, że kadra Engela nie dostarczyła też dużej porcji radości.

ELIMINACJE DO MISTRZOSTW EUROPY W SZWAJCARII I AUSTRII – 2008

No i tak to właśnie jest z Leo Beenhakkerem. Rozpięty między najlepszym i najgorszym wynikiem. Co więcej – wydaje się, że w zasadzie nie ma dyskusji, że eliminacje o RPA są najgorsze, a eliminacje o Austrię i Szwajcarię najlepsze.

Trzeba oddać Leo, że naprawdę nie miał jakichś wielkich gwiazd. O poziomie Lewandowskiego mógł tylko pomarzyć. Wymyślał jakichś Bronowickich, a oni odpalali przeciw Cristiano Ronaldo. Potrafił zbudować Matusiaka czy Gargułę. Owszem, miał też doświadczonych Krzynówka czy Żurawskiego, ale to byli już zaawansowani wiekowo piłkarze – Krzynówek to już nie czasy Bayeru i Ligi Mistrzów, tylko Wolfsburga. Żurawski coraz bardziej na marginesie w Celtiku. Smolarek? Najlepszy sezon w karierze klubowej to 05/06 w Borussii.

I tak dalej, i tak dalej.

To naprawdę nie był jakiś świetny skład.

NIE ZAISKRZYŁO MIĘDZY SOUSĄ A EKSTRAKLASĄ. MAMY CZEGO ŻAŁOWAĆ?

A mimo to wygrał grupę, która spokojnie mogła być grupą finałów. Portugalia, Belgia, Serbia. Wiadomo, że to była Belgia daleka od miana potęgi, Belgia w momencie wymiany pokoleniowej, ale wciąż niezła. Do tego zawsze groźna Serbia, mająca czysto piłkarskiego potencjału więcej, no i Portugalia.

I my tę grupę wygraliśmy. Choć zaczęliśmy od porażki z Finlandią u siebie. Choć w drugim meczu u siebie tylko zremisowaliśmy z Serbami. Choć po drodze przegraliśmy w Armenii czy zremisowaliśmy z Finlandią na wyjeździe.

Było fantastyczne 2:1 z Portugalią, jeden z najlepszych polskich meczów XXI wieku. Była wygrana z Belgią na wyjeździe załatwiona przez Matusiaka. Remis w Portugalii. Było dużo naprawdę ambitnego, ale i dobrego grania, bo przecież choćby Portugalia to żadna obrona Częstochowy.

Wiele złego stało się potem, ale za eliminacje – Leo, chapeu bas. Szczególnie, że było to nasze debiutanckie Euro.

***

Gdzie w tym rankingu mogłyby się zmieścić trwające eliminacje? Cóż, wszystko zależy od baraży. Baraży, których do tej pory konsekwentnie unikaliśmy. Na razie nie zdarzyło się nic historycznego, szczególnie godnego zapamiętania. To w barażach trzeba napisać porywającą historię.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix/FotoPyK

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
3
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

60 komentarzy

Loading...