Reklama

Mamy medal lekkoatletycznych MŚ! Maria Żodzik z życiówką w finale

Sebastian Warzecha

21 września 2025, 14:56 • 5 min czytania 9 komentarzy

Ostatni dzień mistrzostw świata. Polacy wciąż bez medalu. Odpadło nam już wcześniej kilka szans, na które liczyliśmy. Mało co układało się tak, jak tego chcieliśmy, a nawet jak było blisko podium, to jednak kończyło się na czwartym czy piątym miejscu. Pisząc wprost: po prostu nam nie szło. I realne stało się, że zakończymy te mistrzostwa bez choćby jednego medalu, co przydarzyło się naszej kadrze… tylko w 1987 roku. I gdy już się z tym brakiem medali pogodziliśmy, wyskoczyła Maria Żodzik. Dosłownie.

Mamy medal lekkoatletycznych MŚ! Maria Żodzik z życiówką w finale
Reklama

Maria Żodzik medalistką mistrzostw świata!

Żodzik jeszcze kilka lat temu reprezentowała Białoruś. Ale gdy nie znalazła się w kadrze na igrzyska w Tokio – nieoficjalnie przez kwestie polityczne, oficjalnie ze względu na błąd administracyjny – postanowiła zmienić barwy. Na początku 2022 roku przyjechała do Polski, kraju, z którego pochodzą jej dziadkowie. Zresztą mieszkała nawet w miejscowości, która przed wojną była Polska, miała sporo związków z naszym krajem. Nie miała za to pieniędzy, gdy do naszego kraju trafiła. Pracowała w jednej z restauracji McDonald’s, nie stać ją było na wynajem mieszkania.

A co miała? Spory potencjał, by skakać wysoko.

Jej życiówka już wtedy, gdy przyjechała do Polski, wynosiła 196 centymetrów. To wynik, który pozwalał marzyć o finałach wielkich imprez, a gdyby poprawić go o kilka centymetrów – nawet o ich medalach. W Polsce pod swoje skrzydła wziął ją Robert Nazarkiewicz i wspólnie zaczęli pracować na jeszcze wyższe skakanie. Razem pojechali na igrzyska olimpijskie, bo w międzyczasie Maria otrzymała obywatelstwo, a potem zgodę na reprezentowanie Polski od World Ahtletics. Tam wielkiego sukcesu jednak nie było.

PRZECZYTAJ HISTORIĘ MARII ŻODZIK I JEJ PRZYJAZDU DO POLSKI

Na początku tego sezonu doszedł do tego duetu jeszcze Paweł Wyszyński. Żodzik już wtedy skakała świetnie – w hali na otwarcie sezonu osiągnęła 198 centymetrów. Ale wiele pod dachem nie skakała. Latem za to już tak – regularnie przekraczając przy tym 190 centymetrów. Życiówki jednak poprawić nie mogła, a traf chciał, że największy sukces – wygraną w Diamentowej Lidze w Lozannie – osiągnęła skacząc ledwie 191 centymetrów, ale w trudnych warunkach.

Na mistrzostwa świata jechała jako nasza cicha nadzieja. Cicha, bo na światowych listach była 8. (a tak naprawdę 7., bo trzeba odliczyć Rosjankę Marią Kochanową), do tego nigdy w karierze nie skoczyła dwóch metrów. A pięć jej rywalek zrobiło to tylko w tym sezonie.

Ale skok wzwyż to taka konkurencja, która potrafi zaskoczyć. Tego się trzymaliśmy, gdy widzieliśmy, jak w międzyczasie po medal nie udaje się sięgnąć naszej sztafecie 4×400 metrów.

Bo w tamtym momencie wiedzieliśmy, że jeśli chodzi o medal, to została nam właściwie tylko Żodzik.

Dwa metry! Wielki skok Żodzik

– To mój pierwszy finał i jestem bardzo szczęśliwa. Nie wiem dlaczego, ale było mi dzisiaj ciężko, miałam ciężkie nogi! Ale myślę, że w finale będzie OK! Na razie nie myślę o planie na finał, co będzie to będzie – mówiła Maria Żodzik po kwalifikacjach do finału konkursu skoku wzwyż. Tam weszła dość pewnie, ale – jak widać po tym, co mówiła – nie była w pełni zadowolona ze swojego skakania. Dodawała jednak, że trzy dni przerwy między kwalifikacjami a rywalizacją o medale powinny jej pomóc.

I o rany, jak pomogły!

Progresja wysokości w dzisiejszym konkursie – ze względu na aż 16 zawodniczek – była agresywna. Właściwie pewnym było już przed nim, że Żodzik na medal będzie musiała skoczyć życiówkę, bo po 1,97 m zawodniczki miały przejść na równe dwa metry. Tak wysoko w historii skakała tylko jedna Polka – Kamila Lićwinko (ale w hali, na stadionie rekord Polski wynosił do tej pory 1,99 m). Zresztą to też jedyna nasza medalistka mistrzostw świata w tej konkurencji. U mężczyzn swoje dokładali też Artur Partyka (trzy medale) i Sylwester Bednarek.

Przed Żodzik stało więc duże wyzwanie. A wkrótce okazało się, że duże zmieniło się w ogromne. Bo do 1,97 m – zgodnie z oczekiwaniami – reprezentantka Polski dotarła i tę wysokość zaliczyła. Ale że inne zawodniczki też to robiły, w dodatku pewniej, to była w tamtym momencie na 4. miejscu. Innymi słowy: musiała skoczyć dwa metry. I zdawało się, że jest w dyspozycji na takie skakanie.

Ale wtedy zaczęło padać. Ba, nie tyle padać, co rozpętała się prawdziwa ulewa. Kilka zawodniczek przed Żodzik zdołało jeszcze oddać swoje skoki na dwa metry – w tym Nicola Olyslagers, która tę wysokość zaliczyła. Ale przed pierwszą próbą Polki konkurs przerwano, bo rozbieg zrobił się zbyt mokry. Nie było mowy o skakaniu w takich warunkach. Gdy do rywalizacji wrócono, po kilkunastu minutach, nastąpił festiwal zrzutek. Nikt nie potrafił zaliczyć dwóch metrów.

W konkursie zostały tylko Nicola Olyslagers, Jarosława Mahuczich (która przełożyła próby na 2,02 m w reakcji na udany skok rywalki) oraz… Maria Żodzik. Polka w trzecim skoku ledwie, bo ledwie, ale przeskoczyła nad poprzeczką. Zahaczyła o nią, niemal strąciła, ale już lądując wiedziała, że jednak tak się nie stało, że poprzeczka została, utrzymała się na stojakach.

W trudnych warunkach. W trzecim skoku. W najważniejszym konkursie w swoim życiu Maria Żodzik pobiła życiówkę.

Tak to się robi, po prostu.

Nie będzie medalowej suszy

Druga edycja mistrzostw świata, rok 1987. To jedyny przypadek, gdy Polska kadra wróciła z tej imprezy bez medalu. Jeden medal? Z takim dorobkiem wracaliśmy kilkukrotnie, aczkolwiek tylko raz w XXI wieku – w 2003 roku, gdy złoto zdobył Robert Korzeniowski i nikt nie poszedł jego śladem. Teraz nasz bilans jest gorszy – bo nie zdobyliśmy złota, a srebro. Najlepsza w konkursie okazała się Olyslagers, Żodzik skończyła za nią, a trzecie miejsce zajęły Jarosława Mahuczich oraz Angelina Topić.

Ale ten medal niesamowicie nas ucieszył.

Bo już przed mistrzostwami świata zakładaliśmy, że możemy skończyć bez medalu. I z każdym kolejnym dniem mistrzostw wydawało się to bardziej prawdopodobne. Aż na sam koniec ten medal wywalczyła dla nas nasza skoczkini wzwyż. Wywalczyła w wielkim stylu, w trudnych warunkach. Nie sposób tego krążka nie doceniać, po prostu.

Fot. Newspix

Czytaj również na Weszło:

9 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Lekkoatletyka

Boks

Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!

Szymon Janczyk
28
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!
Reklama
Reklama