Reklama

Walentynkowy paździerz dla miłośników Ekstraklasy. Cracovia zremisowała z Koroną

Michał Kołkowski

14 lutego 2025, 20:17 • 4 min czytania 24 komentarzy

Zawodnicy Cracovii i Korony Kielce przygotowali dla widzów wspaniały, walentynkowy prezent. O ile jeszcze w pierwszej połowie było na co popatrzeć, głównie z uwagi na niezłą postawę gości, tak już po przerwie dane nam było obejrzeć klasyczny, ligowy paździerz, jaki może docenić tylko prawdziwie wierny miłośnik polskiej Bundesligi. Ostatecznie stanęło na wyniku 1:1, z którego żadna ze stron nie może być zadowolona. Ani Korona, bo przecież wypuściła prowadzenie w doliczonym czasie, ani Cracovia, która grała dziś tak, że aż zęby bolały od oglądania.

Walentynkowy paździerz dla miłośników Ekstraklasy. Cracovia zremisowała z Koroną

Zasłużone prowadzenie Korony

Gdyby ktoś niezaznajomiony z realiami Ekstraklasy obejrzał przez przypadek pierwszą połowę dzisiejszego spotkania, to z całą pewnością by nie uwierzył, że jeszcze jesienią Cracovii zdarzało się naprawdę imponować ofensywnym rozmachem. Dzisiaj bowiem Pasy miały poważne problemy ze skleceniem choćby jednej składnej, dynamicznej akcji, że o spuentowaniu jej jeszcze groźnym strzałem nie wspomnimy. I nacisk należy tu położyć zwłaszcza na kwestię dynamiki, bo w atakach gospodarzy brakowało przede wszystkim tempa. To było klasyczne męczenie buły, tak mocno kojarzone z Cracovią od paru ładnych lat. Wydawało się, że trener Dawid Kroczek znajduje się na dobrej drodze, by nadać krakowskiej drużynie nową tożsamość, ale od jakiegoś czasu obserwujemy – niestety – powrót do korzeni.

Reklama

Chyba tylko 17-letniego Fabiana Bzdyla można docenić za kilka ciekawych zrywów przed przerwą. No, jeszcze Benjamin Kallman raz czy drugi groźnie zabrał się z piłką. Ale to naprawdę wszystko. Oczy krwawiły od oglądania kulawych ataków Cracovii, co i rusz przerywanych fatalnymi stratami piłki w środku pola. Korona nie musiała się w sumie specjalnie namęczyć, by odzyskać futbolówkę. Podopieczni Kroczka z sobie tylko znanych powodów notorycznie oddawali ją kielczanom za darmo.

W takich okolicznościach nie może dziwić, że to goście schodzili do szatni z prowadzeniem w garści.

Bramka otwierająca wynik zostanie oczywiście zapisana Virgilowi Ghicie jako samobój, ale trzeba docenić konstruktorów całej akcji. Adriana Dalmau, który świetnie rozegrał piłkę w tłoku, a także Mariusza Fornalczyka, który ładnie zakręcił obrońcą i uderzył, dając w ten sposób szansę Rumunowi na pokonanie własnego bramkarza. W ogóle Fornalczyk świetnie wszedł w dzisiejsze spotkanie. On jeden narobił na boisku więcej wiatru niż cała jedenastka Pasów razem wzięta.

Gol w doliczonym czasie

Jacek Zieliński mógł być zatem ze swoich zawodników zadowolony, bo Korona naprawdę świetnie się spisywała zwłaszcza w fazach przejściowych, szybko przechodząc z obrony do natarcia i równie sprawnie odbudowując defensywne szyki po utracie posiadania. Wydawało się, że kielczanie są na prostej drodze do zainkasowania dziś trzech punktów. Aż tu nagle… Stykowa sytuacja w środku pola i minimalnie spóźniony Strzeboński ogląda żółtą kartkę za faul na Kallmanie. Drugą żółtą kartkę. No i to tyle, jeśli chodzi o pełną kontrolę Korony nad spotkaniem. Od 48. minuty goście musieli bronić jednobramkowej zaliczki w osłabieniu.

No a na tle grającego w dziesiątkę rywala to już się Cracovia rozhulała w ofensywie. Prawda? Prawda???

Otóż nieprawda.

Fakt, że Korona po zejściu Strzebońskiego praktycznie odpuściła ataki i całym zespołem broniła dostępu do własnej bramki, nie jest tutaj dla Pasów żadnym usprawiedliwieniem. Gospodarze w drugiej połowie zagrali po prostu KATASTROFALNIE. Ich jedyną koncepcją na przełamanie kielczan było pałowanie chaotycznych wrzutek w pole karne i oddawanie skazanych na niepowodzenie strzałów z nieprzygotowanych pozycji. Dramat, totalny dramat. Aż się dziwiliśmy, dlaczego Korona – widząc słabiutką dyspozycję rywali – nie spróbuje chociaż na jakiś czas odepchnąć ich spod własnej szesnastki. Ostatecznie taka obrona w ultra-niskim bloku groziła tym, że w końcu, choćby i za setnym podejściem, Pasom wyjdzie jakieś dośrodkowanie. Jednak ekipa z Kielc ewidentnie to niebezpieczeństwo lekceważyła.

I zapłaciła za to wysoką cenę, gdy w doliczonym czasie gry Patryk Sokołowski trafił do siatki po centrze Filipa Rózgi, ustalając wynik spotkania na 1:1.

***

Jacek Zieliński sprawiał wrażenie mocno podłamanego utratą gola w samej końcówce meczu, ale prawda jest taka, że jego podopieczni wyraźnie dziś przegięli, jeśli chodzi o grę na czas i murowanie dostępu do własnej bramki. Cholera, gra w dziesiątkę to jeszcze nie koniec świata, zwłaszcza gdy przeciwnik ma takie problemy w ofensywie. Wypada chociaż od czasu do czasu ukąsić rywala, przenieść piłkę na jego połowę, rozegrać ją w spokoju. Tymczasem Korona notorycznie wykopywała futbolówkę na uwolnienie, skupiona jedynie na tym, by dotrwać do końcowego gwizdka z jednobramkowym prowadzeniem.

Mają czego żałować kielczanie, bo przed przerwą pokazali trochę dobrej piłki. A Cracovia? Cóż, lepszy punkt niż jego brak, ale w przypadku Pasów to już piąty remis z rzędu (i siódmy z kolei mecz w Ekstraklasie bez zwycięstwa). Z taką grą ekipa z Krakowa raczej prędzej niż później wyleci z ligowej czołówki.

To i tak cud, że wciąż się w niej trzyma.

5
Madejski
3
Jugas
4
Henriksson
2 -
Ghiță
1
5
Kakabadze
1
3
Al-Ammari
4
Maigaard
4
Biedrzycki
3
Hasić
5
Bzdyl
5
Källman
Kos, Damian 4

Zmiany:

icon-swap
F. Bzdyl
5
Filip Rózga
icon-swap
Amir Al-Ammari
3
Patryk Sokołowski
icon-swap
A. Hasić
3
M. van Buren
icon-swap
Jakub Jugas
3
Davíð Kristján Ólafsson
icon-swap
B. Biedrzycki
4
K. Śmiglewski

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

24 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama