Oczywiście przyjemnie jest ekscytować się niesamowitymi wyczynami 36-letniego Roberta Lewandowskiego, który powrócił do najwyższej formy w Barcelonie pod wodzą Hansiego Flicka. Trochę mniej radości dostarczają nam niestety ostatnimi czasy inni reprezentanci Polski, często umieszczani przez Michała Probierza w wyjściowej jedenastce kadry. Potencjalni liderzy ekipy biało-czerwonych zmagają się dużymi problemami na arenie klubowej. A to nie grają w swoich klubach, a to są wygwizdywani przez własnych kibiców, a to obrywa im się za popełniane błędy lub kiepskie statystyki. Nie wygląda to za wesoło, skoro mówimy o graczach, na których selekcjoner stara się opierać swój zespół.
O kim konkretnie mowa?
Zaraz przyjrzymy się poszczególnym piłkarzom. A na zachętę, ciekawostka – czy wiecie, że Zieliński, Moder, S. Szymański, Zalewski i Urbański (zawodnicy z wyjściowej jedenastki reprezentacji Polski z meczu z Chorwacją) jak dotąd zaliczyli w tym sezonie łącznie cztery gole i dwie asysty w swoich klubach? No, to już wiecie.
JAKUB KIWIOR
- 4 występy (96 minut) w Premier League
- 2 występy (180 minut) w Pucharze Ligi Angielskiej
- 1 występ (45 minut) w Lidze Mistrzów
24-letni obrońca reprezentacji Polski ostatnio zanotował pierwszy występ w tym sezonie, który można zaliczyć jako naprawdę udany w jego wykonaniu. Jego Arsenal zwyciężył 3:0 z Preston North End w 4. rundzie EFL Cup, a Kiwior zapisał na swoim koncie asysty przy trafieniach Gabriela Jesusa i Kaia Havertza. No i to by właściwie było na tyle, jeśli chodzi o pozytywy, a trzeba pamiętać, że mówimy o starciu „Kanonierów” ze średniakiem z zaplecza Premier League. Jeśli natomiast chodzi o konfrontacje z mocniejszymi przeciwnikami, Kiwior albo w ogóle nie pojawia się na boisku, albo rozczarowuje jako zmiennik.
Jakub Kiwior = ryzyko. Trzeba się chyba do tego przyzwyczaić
Szczytem wszystkiego było oczywiście spotkanie Arsenalu z Bournemouth. Kiwior zameldował się wtedy na murawie w 37. minucie gry, łatając dziurę w linii obronnej po czerwonej kartce dla Williama Saliby. Niestety, w drugiej połowie Polak narozrabiał przy bramce na 0:2 i Mikel Arteta nie dał mu nawet zagrać do końca meczu. Ostatnio Kiwior był też natomiast mocno krytykowany za nieprzypilnowanie Mohameda Salaha w zremisowanym przez Arsenal starciu z Liverpoolem.
W tej chwili wydaje się, że im szybciej Kiwior odejdzie z Arsenalu – czy to na wypożyczenie, czy na dobre – tym lepiej dla niego. Rola zmiennika ewidentnie mu nie służy. Choć przy obecnych problemach kadrowych „Kanonierów”, Mikel Arteta może teraz nieco częściej stawiać na Polaka w wyjściowym składzie. I to już chyba ostatnia szansa dla 24-latka, by przekonać do siebie szkoleniowca londyńskiej ekipy. Albo przynajmniej podnieść własne notowania u potencjalnych nowych pracodawców.
JAKUB MODER
- 2 występy (139 minut) w Pucharze Ligi Angielskiej
Jakub Moder to kolejny reprezentant Polski, który nie potrafi w tym sezonie zaistnieć w Premier League. I jest to oczywiście przygnębiająca historia, bo przecież były zawodnik Lecha Poznań był już swego czasu pewniakiem do miejsca w wyjściowym składzie Brighton, ale ciężka kontuzja gwałtownie wyhamowała jego obiecującą karierę. W tej chwili 25-latek może liczyć tylko na występy w EFL Cup. Czy raczej należałoby napisać, że „mógł” na nie liczyć, bo „Mewy” pożegnały się już z tymi rozgrywkami. W środę podopieczni Fabiana Hürzelera przegrali 2:3 z Liverpoolem. Moder spędził na boisku 70 minut i spisał się ze wszech miar przeciętnie.
Bo czego w sumie oczekiwać od gracza będącego od ładnych paru miesięcy poza rytmem meczowym? W sezonie 2024/25 pomocnik zanotował jak dotąd więcej występów w reprezentacji Polski (cztery mecze w Lidze Narodów) niż w klubie (dwa mecze w Pucharze Ligi).
Kontrakt Modera z Brighton wygasa w czerwcu przyszłego roku i w tej chwili trudno uwierzyć, by Kuba miał pozostać w ekipie z Falmer Stadium na dłużej. Zapewne spędzi jeszcze kilka miesięcy w tym swego rodzaju zawieszeniu, a w kolejnym sezonie spróbuje powrócić na właściwe tory już w nowym środowisku. Na przebicie się do składu „Mew” w Premier League się zatem nie zanosi. Polakowi pozostaje czekać na mecze w Pucharze Anglii. I na kolejne zgrupowania kadry.
NICOLA ZALEWSKI
- 7 występów (421 minut) w Serie A
- 1 występ (90 minut) w Lidze Europy
Dla Nicoli Zalewskiego sezon 2024/25 to prawdziwy rollercoaster emocji. Z jednej strony mamy kadrę, gdzie 22-latek stał się kluczowym elementem układanki Michała Probierza i potrafi w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Z drugiej strony jest zaś Roma. Nieszczęsna Roma. Zalewski najpierw chciał z ekipy „Giallorossich” odejść, ostatecznie w niej jednak pozostał. Zagrożono mu wówczas odsunięciem od pierwszej drużyny, ale z tych pogróżek także summa summarum nic nie wyszło. Równolegle cały rzymski zespół pogrążył się zaś w kryzysie – trener Daniele De Rossi stracił pracę, a jego następca, Ivan Jurić, też znajduje się na cenzurowanym.
Niedawna klęska Romy 1:5 w wyjazdowym starciu z Fiorentiną najlepiej podsumowuje aktualną sytuację klubu.
Zachowanie kibiców udowodniło, że Zalewski nie ma czego szukać w Romie
Naturalnie w tak niewesołych okolicznościach rozwścieczeni kibice szukają winowajców. I na jednego z kozłów ofiarnych został wytypowany właśnie Zalewski, który już w poprzednim sezonie zbierał bardzo przeciętne recenzje za swoje występy i często przesiadywał na ławce rezerwowych. Gdy reprezentant Polski opuszczał murawę w 72. minucie meczu z Interem Mediolan (0:1), publiczność zgromadzona na Stadio Olimpico pożegnała go gwizdami. Sytuacja powtórzyła się zresztą w czwartek. Tym razem 22-latek schodził z boiska przy korzystnym rezultacie (1:0) meczu z Torino, ale i tak go wygwizdano. Mimo że jest on przecież wychowankiem Romy.
Jego kontrakt z ekipą „Giallorossich” wygasa w czerwcu przyszłego roku. – Bojaźliwa gra Zalewskiego może wynikać z lęku przed kibicami, a także krytyką ze strony mediów. W Rzymie istnieje wiele rozgłośni, które nadają całymi dniami wyłącznie o samej Romie. Jeśli lokalne media wezmą sobie któregoś z piłkarzy na tapet, reakcja słuchaczy bywa bezlitosna. Zalewski nie cieszy się w stolicy renomą i dla jego kariery lepiej będzie czym prędzej zmienić klub – pisaliśmy na Weszło.
O liczbach Zalewskiego w klubie nie wspominamy, bo i nie ma o czym gadać. Zero goli, zero asyst, kurtyna.
KACPER URBAŃSKI
- 4 występy (159 minut) w Serie A
- 3 występy (139 minut) w Lidze Mistrzów
Nie najlepiej wygląda też w bieżącym sezonie sytuacja Kacpra Urbańskiego w Bolonii.
Oczywiście jest o wiele za wcześnie, by bić tu na alarm – mówimy o ledwie 20-letnim graczu, który na dodatek miał niedawno trochę problemów zdrowotnych. Nie sposób jednak przynajmniej nie napomknąć, że trener Vincenzo Italiano (niech będzie przeklęty ten okrutny wróg polskiego piłkarstwa i całego polskiego narodu!) po raz ostatni dał naszemu reprezentantowi szansę gry w Serie A na początku października, a tak w ogóle, to tylko raz znalazł dla niego miejsce w wyjściowym składzie na mecz ligowy. Było to wrześniowe starcie z Monzą, w którym Urbański trafił nawet do siatki, notując w ten sposób swojego debiutanckiego gola w barwach Bolonii.
Kacper Urbański: Można marzyć o Złotej Piłce i wygraniu Euro
Niestety jest to jedyny punkcik w klasyfikacji kanadyjskiej zaliczony w tym sezonie przez Kacpra. Italiano zapewnił wprawdzie Polakowi sporo minut w Champions League, w tym dwa występy w pierwszej jedenastce, ale były to akurat wyjątkowo trudne starcia wyjazdowe – z Liverpoolem (0:2) oraz Aston Villą (0:2).
Na pocieszenie pozostają Urbańskiemu uspokajające opinie włoskich dziennikarzy, który są na ogół zdania, że pozycja reprezentanta Polski w ekipie Italiano prędzej czy później wzrośnie. No i komplementy od samego Massimo Morattiego. – W ostatnich dniach mogłem przyjrzeć się Urbańskiemu. Byłem pod wrażeniem jego talentu, wydaje się naprawdę dobry – powiedział przed paroma tygodniami były właściciel Interu Mediolan w rozmowie z magazynem „Libero”.
PIOTR ZIELIŃSKI
- 6 występów (156 minut) w Serie A
- 3 występy (185 minut) w Lidze Mistrzów
A skoro o Interze mowa, to warto też rzucić okiem na sytuację Piotra Zielińskiego. Trudno oczywiście 30-latka zestawiać w jednym szeregu z Urbańskim czy Zalewskim – mówimy o graczu znacznie bardziej doświadczonym (zbliżającym się do magicznej bariery stu występów w narodowych barwach), który ma już za sobą niejeden kryzys. Choćby i z tego względu Zielińskiemu łatwiej jest podtrzymywać optymalną formę niezależnie od okoliczności. Ale… czy aby na pewno mu się to udaje?
Przypomnijmy, że Piotrek już wiosną miał pewne problemy z regularną grą. Było wtedy jasne, że Polak wkrótce pożegna się z Napoli, co oczywiście nie poprawiło jego notowań w klubie, ale podstawowym problemem pomocnika była kontuzja, przez którą przepadła mu końcówka sezonu Serie A. Sezonu, dodajmy, kompletnie dla Napoli nieudanego, wręcz katastrofalnego. Wszystko to sprawiło, że Zieliński pożegnał się z Neapolem w niezbyt przyjemnej atmosferze. W Mediolanie powitano go rzecz jasna z otwartymi ramionami, lecz to wcale nie oznacza, że rozwinięto również przed nim czerwony dywan do wyjściowej jedenastki Interu.
Wręcz przeciwnie – w meczach ligowych Zieliński musi się godzić z rolą zmiennika. Trener Simone Inzaghi ma innych faworytów, jeśli chodzi o grę w drugiej linii. I wiele w tym względzie nie zmienią dwa gole z rzutów karnych, strzelone przez „Zielka” w szalonym starciu z Juventusem, które zakończyło się remisem 4:4.
Owszem, Polak jest po tym spotkaniu chwalony, ale też krytykowany za pewne niedociągnięcia w grze defensywnej.
I primi due gol della Juventus, sono due chiari errori di Zielinski.
Dazn nel pre partita fa vedere come De Vrij richiami due volte il polacco alla copertura che, non essendo abituato in quel ruolo, non esegue.
Per questo come ho già scritto, con Calhanoglu in campo quei due gol… pic.twitter.com/IDMEu6Dc4p— Alessandro (@90ordnasselA) October 31, 2024
Oczywiście nie jest winą Zielińskiego, że Inter nie pokonał Juventusu. Gdy Polak opuszczał murawę, „Nerazzurri” prowadzili 4:2 i byli na najlepszej drodze do zgarnięcia kompletu punktów. Niemniej, 30-latek raczej nie przekonał swojego szkoleniowca, że jest graczem skrojonym do gry na szóstce w systemie taktycznym Interu. Niepokojący staje się też brak liczb polskiego pomocnika na arenie klubowej. W sezonie ligowym 2023/24 Zieliński wpisał się na listę strzelców zaledwie trzy razy (w tym raz z rzutu karnego), dokładając do tego dwie asysty (obie we wrześniu 2023 roku). Po przenosinach do Interu ma na swoim koncie wspomniane dwa trafienia z jedenastu metrów w konfrontacji z Juve i to by było na tyle. To już w kadrze wiedzie mu się lepiej (cztery gole i asysta w 2024 roku).
SEBASTIAN SZYMAŃSKI
- 9 występów (728 minut) w Super Lig
- 3 występy (270 minut) w Lidze Europy
- 4 występy (390 minut) w el. Ligi Mistrzów
– Gdybym miał w zespole trzech Szymańskich, wszyscy graliby w wyjściowym składzie – zapewnia Jose Mourinho.
– Gdybym miał w zespole trzech Szymańskich, wszystkich posadziłbym na ławce – kpi jeden z tureckich dziennikarzy.
Początki byłego zawodnika Feyenoordu Rotterdam w lidze tureckiej były wręcz fenomenalne. Szymański regularnie trafiał do siatki, notował mnóstwo asyst i szybko zapracował na status ulubieńca kibiców Fenerbahce. W 2024 roku coś się jednak w grze reprezentanta Polski popsuło. Od 21 stycznia do 27 października 25-latek rozegrał w sumie siedemnaście meczów w tureckiej ekstraklasie, lecz zdobył w tym okresie zaledwie jednego gola w wygranym 6:0 spotkaniu z beznadziejnym Istanbulsporem. Z ostatnimi podaniami też nie jest kolorowo, bo w omawianym okresie Szymański uciułał w lidze zaledwie cztery asysty.
Obecnie Polak należy do najmocniej krytykowanych zawodników z całej ekipy Fenerbahce. Wprawdzie Mourinho wciąż mu ufa, ale turecki „Fanatik” informuje, że portugalski szkoleniowiec pomału traci już do Szymańskiego cierpliwość. Reprezentant Polski zaczął ostatni mecz ligowy z Bodrum FK w gronie rezerwowych i wedle medialnych spekulacji Mourinho ponownie posadzi go na ławce w niedzielę, gdy Fenerbahce zmierzy się na wyjeździe z Trabzonsporem. Choć z drugiej strony, mamy też prognozy innych portali, które wieszczą powrót „Kanarków” do gry na jednego napastnika, co byłoby równoznaczne z przywróceniem Sebastiana do składu. Tak czy owak, same te dyskusje pokazują, jak bardzo obniżył się status Szymańskiego w Turcji. Jeszcze niedawno mówiło się przecież o wielkich klubach zgłaszających się ponoć z ofertami transferowymi za Polaka, a teraz tematem jest to, czy załapie się on w ogóle do jedenastki Fenerbahce.
– Szymański zatracił tożsamość snajpera – czytamy na portalu sporx.com. – Wprawdzie za kadencji Jose Mourinho widać u niego progres w statystykach podań, ale pozostałe parametry wyraźnie się pogorszyły. To dlatego, że nowy trener widzi w nim raczej ósemkę niż dziesiątkę.
***
Kiwior, Urbański, Zieliński, Szymański, Moder, Zalewski – wszyscy mają na co dzień mniejsze lub większe kłopoty i wszyscy znaleźli się w wyjściowym składzie reprezentacji Polski na ostatni mecz Ligi Narodów z Chorwacją. To pokazuje, jak trudno jest dziś Michałowi Probierzowi stworzyć zespół w oparciu wyłącznie o graczy będących motorami napędowymi swoich klubów. Inna sprawa, że selekcjoner nie ułatwia sobie w tym względzie zadania, rezygnując choćby z Mateusza Bogusza.
Nie chcemy tu rzecz jasna uprawiać jakiegoś czarnowidztwa. Jesteśmy też w stanie wskazać paru graczy – niekoniecznie weteranów, takich jak Lewandowski – którzy mają za sobą udane miesiące na arenie klubowej. No ale gdyby Probierz chciał się trzymać zasady, że występy w reprezentacji Polski mają być efektem czy swego rodzaju nagrodą za formę demonstrowaną w rozgrywkach klubowych, to musiałby dziś wysadzić zespół w powietrze i zacząć go budować na nowo.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Przemiana Afonso Sousy. Od wyśmiewanego flopa do najlepszego pomocnika w lidze
- Kowal: Dziś pochwalę Feio, bo przyznał się do błędu i Legia zaczęła grać
- Oficjalnie: Manchester United ma nowego trenera
fot. FotoPyk