Reklama

Impreza w Białymstoku w miarę udana. Tylko ktoś zapomniał odpalić fajerwerki.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

30 sierpnia 2015, 20:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

Podteksty czaiły się na każdym rogu. Słowna wojenka Probierza z Bergiem, konfrontacje kibiców, brak sympatii pomiędzy piłkarzami i w dodatku ten wiosenny mecz przy Łazienkowskiej, w czasie którego odczuwalna temperatura była wyższa niż w środku lipca. Oprawa widowiska – zarówno ta stadionowa, jak i telewizyjna – na światowym poziomie. Do pełni szczęścia brakowało tylko, by piłkarze stworzyli show, o którym pamiętać będziemy długo. Nie do końca im się to udało, nie oszukujmy się. Jednak nazwanie spotkania pomiędzy Jagiellonią a Legią „hitem tylko z nazwy”, też byłoby przesadą.

Impreza w Białymstoku w miarę udana. Tylko ktoś zapomniał odpalić fajerwerki.

Dlaczego jesteśmy delikatnie zawiedzeni? Głównie przez minimalizm Legii. O ile Jagiellonia cały czas dążyła do zwycięstwa, wyprowadzała ataki i zapraszała gości do otwartej wymiany ciosów, o tyle drużyna Henninga Berga ciągle czujnie trzymała gardę, sprzedawała pojedyncze kuksańce i nie unikała klinczu. Kreatywność? Poza próbami Guilherme nie zauważyliśmy. Skoro użyliśmy już terminologii bokserskiej, to trzeba sobie to jasno powiedzieć – na punkty to stracie wygrałaby „Jaga”.

Michał Probierz podarował Henningowi Bergowi przed meczem kurs języka norweskiego. Szczerze mówiąc, była to jedyna warta odnotowania sytuacja w czasie pierwszych minut transmisji. Już po gwizdku pana Stefańskiego – nudy na pudy. Sygnał, że pora przestać się wygłupiać, bo masa ludzi patrzy, dał Vassiljev. Człowiek-orkiestra. Strzelał, rozgrywał, a nawet dryblował. Za jego plecami szaleli z odbiorami Góralski i Grzyb, zapewniając Estończykowi dużo swobody. Gość, który wychodzi na spacer z dwoma pitbullami nie musi martwić się o bezpieczeństwo.

Paradoksalnie jednak to słabsza Legia wyszła na prowadzenie.

Reklama

I w zasadzie to byłoby na tyle, jeśli chodzi o zagrożenie pod bramką Drągowskiego. Słabizna. Panowie Nikolić, Kucharczyk i Duda stwarzali wrażenie tercetu, który nie potrafiłby rozmontować nawet obrony Górnika Zabrze. Działo się za to po drugiej stronie boiska, statystyka strzałów mówi wszystko: 20 prób Jagi i tylko 9 Legii. W uderzeniach celnych 8-1. Mimo klasy rywala, trochę wstyd.

Na szczęście dla Legii:

– na boisku był Frankowski, który nie potrafił przyjąć piłki
– Grzelczak nie dostawał piłek na woleja, a z zamienieniem na bramkę innych miewa problemy
– Vassiljev miał rozregulowany celownik
– a Kuciak całkiem niezły dzień

Bramka wyrównująca? Lewczuk zapatrzył się na trybuny w poszukiwaniu starych znajomych. Vassiljev szybko rozegrał rzut wolny, Gajos nie miał problemów ze zdobyciem bramki.

Żadnego zabitego, o dwóch rannych – jak to zwykle bywa w przypadku remisów – też ciężko mówić. Trochę szkoda, że – pozą tą z głowy Tarasovsa – nie polała się krew. Potencjał był.

cJ1HOKo

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Sztuka grania na nosie elicie. Triumfatorzy Pucharu Polski spoza Ekstraklasy

redakcja
0
Sztuka grania na nosie elicie. Triumfatorzy Pucharu Polski spoza Ekstraklasy

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Radomiak nie zmieni trenera. Maciej Kędziorek nadal będzie prowadził zespół

Szymon Janczyk
18
Radomiak nie zmieni trenera. Maciej Kędziorek nadal będzie prowadził zespół

Komentarze

0 komentarzy

Loading...