Reklama

Miedź nie pozwoliła, by Śląskowi stała się krzywda

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

21 maja 2023, 15:45 • 5 min czytania 55 komentarzy

Podobno żyjemy w kraju zawiści, a sąsiedzi to odwieczni wrogowie każdego Polaka. Zazdrościmy im, że ich trawa jest bardziej zielona. Zbieramy na nowe auto, by poszło im w pięty. Chętnie podchodzimy do płota i zachowujemy się jak bohaterowie „Samych swoich”. To mity, stereotypy, zresztą niezbyt aktualne, co pokazali dziś Śląsk Wrocław i Miedź Legnica. Gdy jedni potrzebowali pomocy, by w ostatniej kolejce powalczyć jeszcze o utrzymanie, drudzy… zrobili wszystko, by im nie przeszkodzić. A może nawet i pomogli.

Miedź nie pozwoliła, by Śląskowi stała się krzywda

Nie nam rozstrzygać, czy w szatni Miedzi Legnica byli kibice, czy nie byli, czy coś sugerowali, czy nie sugerowali, czy w dobrym tonie było przegrać ze Śląskiem, czy może trybuny oczekiwały zaciekłej walki o każdy centymetr boiska. Fakty są takie, że Śląsk na dużym luzie ograł spadkowicza. Posłał na jego bramkę aż dwanaście celnych strzałów, z czego cztery zatrzepotały w siatce. To wcale nie jest wyrok z wyższej półki, a raczej łagodny wymiar kary.

Bo Miedź sama się dziś prosiła, by ją karać. Jak bramkarz i obrońcy podawali sobie piłkę, to zrobili to tak, że przechwyt pod bramką zaliczył Schwarz, wystawił do Nahuela, ten wbił piłkę od słupka. Jak Gulen zmierzał z piłką pod własną bramkę, to ją stracił, a czwartego gola przyklepał Yeboah. Jak legniczanie stracili gola na 1:0, to już w następnej akcji przegrywali dwoma bramkami. No, mniej więcej taki był to mecz. Raczej czerwony dywan i socjalistyczne hasło o wzajemnej współpracy.

Pomożecie? – spytał Śląsk Wrocław.

Pomożemy – ochoczo krzyknęła w odpowiedzi Miedź.

Reklama

Śląsk Miedź 4:2. Sytuacja wrocławian wciąż jest trudna

Nie chcemy jednocześnie podsycać teorii spiskowych, bo Miedź ma na swoją obronę jeden bardzo dobry argument: przez cały sezon kompromitowała się tak samo, jak dziś. Po tym sezonie beniaminek może pisać doktorat ze stwarzania okazji rywalom, więc trzeci i czwarty gol to raczej odpowiednia puenta sezonu w jej wykonaniu, aniżeli dowód na podłożenie się przed rywalem. Zwłaszcza w obliczu trudnej sytuacji kadrowej (absencje Domingueza, Henriqueza czy Chuki) czy meczu wyjazdowego jako takiego (legniczanie są najgorsi w lidze w delegacjach, przez cały sezon uciułali na nich siedem punktów).

Trudno więc mówić o podłożeniu się w kontekście drużyny, która podkłada się co tydzień. Śląsk Wrocław znów – podobnie jak przed tygodniem z Wisłą Płock – wyglądał na całkiem wyluzowany zespół. Zarażenie piłkarzy tak dużym spokojem to spora zasługa Jacka Magiery. A przecież wygrywając drugi mecz z rzędu (po raz pierwszy w sezonie!) wrocławianie niczego jeszcze nie ugrali. Oni dopiero stają w jednym szeregu z zespołami, z którymi przyjdzie walczyć im w ostatniej kolejce – Koroną Kielce, Wisłą Płock czy niespodziewanie Stalą Mielec. „Wojskowi” mają na ten moment tyle samo punktów, co kielczanie, którzy z kolei mają lepszy bilans meczów bezpośrednich (3:1 w Kielcach i 1:1 we Wrocławiu). „Nafciarze” są o punkt w tyle, ale mają jeszcze dwa mecze (dziś podejmują u siebie Raków). Stal ma dwa punkty więcej i mecz z Wartą u siebie, w którym raczej niewiele jej grozi.

Innymi słowy: mimo ostatnich dni, sytuacja wrocławian wciąż jest bardzo ciężka.

Śląsk 4:2 Miedź. Czy można spaść mając Yeboaha?

Żartowaliśmy parokrotnie w kontekście Jagiellonii, że spartolenie się z ligi z Gualem i Imazem na pokładzie byłoby dużą sztuką, ale chyba to samo należy powiedzieć o Śląsku i Yeboahu. Niezależnie od drużynowego wyniku WKS-u, niemiecki skrzydłowy i tak pozostanie na poziomie Ekstraklasy (lub pójdzie wyżej), znajdując sobie w przyszłym sezonie inne miejsce do rozwoju kariery. Pytanie tylko, czy jego nowy pracodawca będzie musiał wyłożyć gotówkę (jeśli Śląsk się utrzyma), czy weźmie piłkarza za darmo (gdy ten po spadku rozwiąże swój kontrakt). Ciekawe, że nietuzinkowy drybler budzi zainteresowanie Rakowa Częstochowa, który gra dzisiaj z Wisłą Płock i w jego interesie jest to, by Wisła przeskoczyła wrocławską drużynę.

Yeboah znów zagrał koncert. To on napędził pierwszą akcję, znajdując Rzuchowskiego podaniem w tempo. To on podwyższył wynik w pierwszej połowie, gdy zamiast podać na szesnasty metr do kompletnie wolnego Samca-Talara, wolał uwikłać się w drybling i strzelić po długim, pokazując tym samym ogromne przekonanie o własnych umiejętnościach (albo może po prostu widział, jakie akcje marnuje dziś jego kolega…). To on pressował Abramowicza, gdy Miedź zgubiła piłkę pod własną bramką. To on też świetnie wykorzystał przechwyt strzelając czwartego gola. Taki piłkarz to skarb Śląska Wrocław, który po utrzymaniu – jeśli do niego dojdzie – powinien pomyśleć nad postawieniem jakiegoś popiersia pod stadionem dla niemieckiego piłkarza.

Reklama

Miedź? Ewidentnie już jedną nogą na wakacjach. Jednego gola strzeliła po przechwycie w środku pola (ależ zaciekle atakował tam Leiva…), drugiego po fizycznym starciu Matuszka z bramkarzem, podczas którego rosły zawodnik legniczan nie wiedział nawet, że notuje asystę. Carolina i Gulen grali dziś we wrocławskiej drużynie. Bejger i Gretarsson wyglądali przy Kobackim jak miks Pudziana i Ewy Swobody. Velkovski grał absurdalne piłki i pozwalał się objeżdżać. Wejścia Narsingha i Obiety niewiele zmieniły. No taka typowa Miedź, która nawet na finiszu nie chce nam pokazać, dlaczego niby mielibyśmy za nią tęsknić.

Zatęsknią z pewnością ci, którzy zostaną w Ekstraklasie.

Bo na taką Miedź zawsze dobrze trafić. Zwłaszcza w meczu o życie.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: 

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

55 komentarzy

Loading...