To jest tak absurdalna historia, że musieliśmy się z nią przespać. Wczoraj dziennikarze Interii opublikowali tekst o tym, co odkiełbasiło się w Krakowie, ale nadal nie jesteśmy w stanie zająć stanowiska na temat akcji, w którą zamieszana jest (nie ze swojej winy) Cracovia. Dlatego proponujemy wam quiz.
Jest to quiz bez nagród, aczkolwiek jeśli będziecie odpowiadać skutecznie, to możecie przyznać sobie tytuł znawcy uniwersum polskiej piłki. Najpierw jednak przygotowanie: wiecie czym jest Kraków? No wiecie, takie miasto w Małopolsce. A wiecie co to za serial “Chłopaki z baraków”? To taki serial paradokumentalny o trójce przyjaciół zamieszkujących park z przyczepami campingowymi, którzy zmagają się z rzeczywistością i swoimi przedziwnymi pomysłami na poprawę swojego bytu.
Dobra, jesteśmy w domu. Teraz czas na quiz. Będziemy podrzucać wam fragmenty historii – jedne będą dotyczyły historii kanadyjskich bezrobotnych z serialu, a inne będę dotyczyły niedawnej afery z Krakowa. Waszym zadaniem jest dopasowanie historii do miejsca zdarzenia. Czyli albo Kraków, albo park przyczep.
Jasne? To lecimy:
- Informatyk z Anglii dostał gigantyczną premię za swoją prace i postanowił przelać ją na budowę centrum muzyki w mieście 1500 kilometrów od swojego miejsca zamieszkania.
To scenka z Krakowa. Przynajmniej taką wersję utrzymują krakowscy urzędnicy.
- Pewna grupa ludzi uznała, że będzie szmuglować narkotyki przez granicę za pomocą kolejki elektrycznej. Zbudowali w lesie trasę z zabawkowych torów i chcieli pakować zioło na wagoniki, by uniknąć kontroli celnej.
To akurat “Chłopaki z baraków”. Aczkolwiek chcielibyśmy zobaczyć taką kolejkową trasę z Krakowa do Bratysławy.
- Dziesięć milionów złotych trafia do urzędników. Problemy zaczynają się wtedy, gdy… kasa po prostu ginie. Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo na co poszła.
To scenka z Krakowa. Jak donoszą dziennikarze Interii – Kraków przelał kasę na budowę centrum, ale z kredytu, a nie z tej “premii informatyka”.
- Jak sfinansować marzenia, plany i inwestycje? Kradnąc sklepowe wózki. Teoretycznie są przecież wspólne, wystarczy włożyć monetę i za dwa złote masz kawał żelastwa. Później można je sprzedać na złom. Albo wyremontować, naprawić kółka i… sprzedać właścicielowi sklepu, który narzeka na brak wózków sklepowych.
To akurat “Chłopaki z Baraków”. Chociaż mamy wrażenie, że jeśli władze Krakowa na pytanie “skąd dostaliście te dziesięć baniek?” odpowiedziały “remontowaliśmy wózki sklepowe i się uzbierało”, to brzmiałoby bardziej wiarygodnie niż “aaaa, przesłał nam je jakiś koleś z Londynu”.
- W poszukiwaniu brakujących pieniędzy urzędnicy uznają, że trzeba coś sprzedać, by tę kasę pozyskać. Szukają, szukają i znajdują – akcje w klubie piłkarskim. Tak, trzeba sprzedać udziały w klubie, by dołożyć forsę do budowy centrum muzyki.
To akurat Kraków. Według doniesień Interii urzędnicy zlecili wycenę rynkową akcji, w styczniu projekt uchwały trafił pod obrady rady miasta i wkrótce ma odbyć się przetarg na te akcje.
- Okolicę zaczyna terroryzować puma. Okazuje się, że ta zaległa się na polu marihuany i wiecznie chodzi naćpana. Miejscowi zatem uznają, że nie można odciąć zwierzęcia od narkotyku, bo to niehumanitarne i stopniowo schodzą z dawek zielska, które przyjmuje czworonożny kumpel. Wreszcie puma po odwyku opuszcza okolice.
To “Chłopaki z baraków”. Aczkolwiek cholera wie co tam się dzieje na Wzgórzach Krzesławickich. Niczego nie wykluczamy.
- Cała historia ze sprzedażą akcji klubu i tak nie jest najbardziej absurdalną historią w okolicy, bo przecież kilka lat temu inny klub prawie został przejęty przez gościa podającego się za członka kambodżańskiej rodziny królewskiej, który przestał się odzywać, bo miał zawał w samolocie.
To Kraków. Sorry, ale nawet w “Chłopakach z Baraków” nie przeszedłby taki burdel, a przecież koncertował tam Snoop Dogg.
I jak, daliście radę odpowiedzieć prawidłowo na wszystkie pytania? Jeśli tak, to winszujemy.
A jeśli nie, to się nie obwiniajcie. Mamy wrażenie, że Kraków w tematach piłkarskich jest jakimś wymyślonym projektem paradokumentalnym i za dwa-trzy lata zamiast meczu Cracovii lub Wisły poleca po prostu napisy końcowe. Okaże się, że to wszystko, co śledziliśmy i śledzimy nadal było po prostu scenariuszem, w który uwierzyła cała Polska.
I tym razem żal nam tylko “Pasów”. Pogonili wiceprezesa, nie ściągali do siebie żadnego kambodżańskiego księcia, nie negocjowali ze szwedzkim Hulkiem Hoganem, a stali się nie ze swojej winy bohaterem historii, w której brakuje tylko hamburgerów Phila Collinsa, sikobidonów wrzucanych na dach chaty, drinka Juliana i rapu J-Roca. Sklejacie akcje?
Czytaj więcej o Ekstraklasie: