Reklama

Dwa rewanże za finały hitami kolejnej fazy Ligi Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2022, 14:52 • 7 min czytania 7 komentarzy

Takie losowania lubimy. Raz, dwa, trzy i po robocie. Zaczęło się w południe, nie minęło pół godziny i już, wszystkie pary 1/8 finału Ligi Mistrzów znane. Bez koncertów, cudów na kiju, sztucznych ogni. Za to dziać się będzie w lutym na boiskach. Już dzisiaj nie ma co do tego wątpliwości.

Dwa rewanże za finały hitami kolejnej fazy Ligi Mistrzów

Pewnie, na tym etapie trudno złowić leszcza, ale można trafić grubą, bardzo grubą albo nieprzyzwoicie grubą rybę. Skoro fortuna kołem się toczy, kto w ten poniedziałek skończył pod kołem?

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Liverpool – Real Madryt

Absolutny hit tej fazy. Rewanż za ostatni finał. Jeśli Juergen Klopp ze swoimi zawodnikami próbował wymazać z pamięci 28 maja, dzisiaj los złapał za ołówek i poprawił nieco niewyraźne już kontury. Sobota, Stade France, 18 stopni Celsjusza, 75 tysięcy widzów na trybunach, Clement Turpin z gwizdkiem, Vinicius Junior z golem, Thibaut Courtois z nagrodą dla najlepszego piłkarza meczu, Real z pucharem za zwycięstwo. Wszystko wróciło.

Reklama

Niemiecki szkoleniowiec może cieszyć się tylko z jednego – spotkania 1/8 finału będą rozgrywane dopiero w lutym. To główna nadzieja na lepsze jutro, bo The Reds z ostatnich miesięcy za cholerę nie daliby rady Królewskim. – W tym momencie Liverpool jest Liverpoolem tylko z nazwy – powiedział po niedawnej porażce z Nottingham Forest Steve Nicol, wieloletni zawodnik klubu z północno-zachodniej Anglii. A akurat na Królewskich żadna nazwa nie zadziała. To za mało.

Przy czym w Madrycie też nie wydłubują teraz korków od szampana z sufitów, prawdopodobnie gorszym przeciwnikiem byłby jedynie Paris Saint-Germain. Zresztą najlepiej o ocenie losowania mówią miny przedstawicieli mistrzów Hiszpanii:

Czysta, niczym niezmącona radość, prawda? Nie ma co się dziwić. W Realu wiedzą, że łatwo nie będzie.

Paris Saint-Germain – Bayern Monachium

Rewanż za finał z 2020 roku. W Paryżu zdawali sobie sprawę, że poniosą konsekwencje kuriozalnej postawy w ostatniej kolejce fazy grupowej i utraty pierwszej pozycji w tabeli na rzecz Benfiki Lizbona, ale w Monachium mają prawo pytać los: dlaczego my? Przecież Bawarczycy zrobili wszystko, jak ustawa przewiduje. Każdego sprali, bez litości. Zdobyli maksymalną liczbę punktów, stracili ledwie dwie bramki. I co? Dostali w tym momencie najgorszego możliwego przeciwnika. Bo PSG o porażce nie słyszało od 30 meczów.

Reklama

Co więcej, może i dwa lata temu serca pękały we Francji, ale w 2021 już w Niemczech. Przecież PSG w ćwierćfinale kolejnej edycji wzięło rewanż za tamtą klęskę i względnie szybko odesłało do domu obrońcę trofeum (było 3:2 i 0:1).

Dlatego tak naprawdę trudno ocenić, kto może bardziej złorzeczyć fortunie.

Eintracht Frankfurt – Napoli

W Neapolu odetchnęli tak głęboko, że w regionie Kampania na chwilę mogło zabraknąć tlenu. Kibice rewelacyjnego w tym sezonie Napoli momentalnie po zakończeniu rywalizacji w grupie PSG przewidywali, że oto właśnie przeznaczenie wychodzi im naprzeciw, trzymając pod rękę bogaczy z Paryża. Nie może być dobrze na południu Włoch, coś musi pójść nie tak, więc skoro na boisku wszystko układa się jak należy, poza nim dopadnie Partenopeich fatum. Przecież właśnie tak było w sezonie 2016/17, kiedy Napoli wygrało grupę i już na kolejnym szczeblu dostało Real Madryt. Dwa razy po 1:3 przerwało piękny sen neapolitańczyków.

Ale tym razem los oszczędził przedstawicieli południa Italii (w tym naszego jedynaka na tym poziomie rozgrywek – Piotra Zielińskiego). Przysnął, zrobiło mu się żal albo zwyczajnie miał co innego do roboty. Nieważne. Najważniejsze – nie PSG, a Eintracht. Z całym szacunkiem dla Die Adler – mogło być dużo gorzej. Oczywiście nikt nie wie, co będzie w lutym, natomiast dzisiaj to Niemcy muszą się bać, nie odwrotnie. Napoli w fazie grupowej strzeliło 20 goli (najwięcej ze wszystkich uczestników), sprawiło lanie Liverpoolowi (o reszcie nie ma co wspominać), a w Serie A ucieka coraz szybciej, za chwilę część grupy pościgowej (Inter czy Juventusu) będzie mogła domyślać się, w którą stronę szczyty tabeli, wyłącznie po śladach korków…

Oczywiście, Stefan, Eintracht to nie są leszcze, tylko też nie grube ryby. Jeśli Partenopei wyłożą się już w 1/8 finału (jak w 2017 roku), będą mogli mieć pretensje tylko do siebie.

AC Milan – Tottenham

W czerwono-czarnej części Mediolanu jak w Neapolu – uśmiechają się dzisiaj szerzej. Milan awansował jako wicelider do play-offów, więc musiał się liczyć ze starciem z potęgą, tymczasem dostał reprezentanta Premier League, ale nie takiego, przed którym padnie na kolana z miejsca. Przynajmniej w teorii. Tottenham nie błyszczy ani w Champions League, ani w lidze angielskiej, a przede wszystkim Spurs prowadzi Antonio Conte. Człowiek, na którego europejskie puchary działają niczym kryptonit na Supermena. 1/4 finału – to jego największy sukces w LM, a poza tym odpadał w absurdalnych okolicznościach, jak choćby w Interze, kiedy remisował bezbramkowo z Szachtarem Donieck czy ponosił porażkę z dublerami Barcelony.

Ponadto Rossoneri potraktują lutowe potyczki jako rewanż za sezon 2010/11, w którym Koguty wyeliminowały ich właśnie w tej fazie Champions League. W trakcie tamtej rywalizacji styki przepalały się tak szybko i powszechnie, że elektrycy nie wyrabiali. Po pierwsze – zwariował Mathieu Flamini, który podjął próbę urwania nóg Vedranowi Corluce i jeszcze był z tego nieprzeciętnie dumny. Chorwat podczas meczu wrócił o kulach na ławkę, a Francuz – tak, tak – został ukarany jedynie żółtą kartką. Po drugie – Gennaro Gattuso chciał iść na solo z Joe Jordanem, asystentem Harry’ego Redknappa. Początkowo Szkot wydawał się pękać, ale na koniec zdjął okulary i ewidentnie nie miał oporów przed nauczeniem moresu krewkiego Włocha. Naturalnie, rozdzielono ich.

Inter Mediolan – Porto

Nerazzurri i tak już zaskoczyli, w końcu w momencie jednego z największych kryzysów w ostatnich latach zdołali przetrwać walkę w grupie z Bayernem i Barceloną. Na Półwyspie Apenińskim mało kto w to wierzył, prędzej wieszczono dymisję trenera Simone Inzaghiego jako konsekwencje odpadnięcia (i słabych wyników w Serie A). W pewnym sensie – swoje zrobili. I całkiem prawdopodobne, że więcej już nie zrobią.

O tym, co potrafi Porto prowadzone przez Sergio Conceicao, przekonał się w lutym i marcu 2021 Juventus, wówczas jeszcze urzędujący mistrz Italii. Bianconeri jak Adaś Miauczyński po dostaniu się na polonistykę – myśleli, że Boga za noga złapali, tymczasem to fortuna im podstawiała nogę i wyrżnęli aż zahuczało w całym Turynie.

I druga sprawa – biorąc pod uwagę sytuację w lidze włoskiej i terminarz, nie da się przewidzieć, kto faktycznie poprowadzi Inter w rywalizacji ze Smokami.

RB Leipzig – Manchester City

Co prawda ekipa z Niemiec za kadencji Marco Rose odżyła, aczkolwiek trudno się spodziewać, by The Citizens byli w jej zasięgu. Każdy wynik poza awansem drużyny Pepa Guardioli będzie sensacją. Nie ma co strzępić ryja. Faworyt tej pary jest jeden.

Club Brugge – Benfica

Dwie rewelacje fazy grupowej. Belgowie pokazali miejsce w szeregu Bayerowi Leverkusen i Atletico Madryt. Portugalczycy na mecie zaśmiali się z bogaczy z Paryża i po zwycięstwie 6:1, z golem strzelonym w 92. minucie, wyprzedzili PSG.

Trzeba przyznać – Roger Schmidt wszedł do Lizbony tanecznym krokiem i stopniowo tylko podkręca muzykę. 23 spotkania, 20 zwycięstw, trzy remisy – oto bilans Niemca na stanowisku. Umówmy się, przy wielkim szacunku dla Brugge, Orły zdają się lecieć ku ćwierćfinałowi Ligi Mistrzów.

Borussia Dortmund – Chelsea

Duet smutnych w związku z wynikami w rodzimych ligach. BVB po letnich transferach (m.in. Nico Schlotterbeck czy Niklas Suele) miało naciskać na Bayern pozbawiony Roberta Lewandowskiego, tymczasem ogląda plecy nie tylko Bawarczyków, lecz także Freiburga oraz Unionu Berling. The Blues są już po zmianie szkoleniowca i Graham Potter ogarnia kuwetę w Londynie, tyle że z różnymi skutkami. O ile w Champions League poprowadził zespół do wygrania grupy, o tyle w Premier League stopniowo traci dystans do czołowej czwórki (w niedzielę bolesna porażka w derbach z Arsenalem). Miało być tak pięknie, a jest jak jest. Ten mecz zapowiada się fajnie, przy czym bez jakichś konkretnych smaczków.

Pierwsze mecze 1/8 finału odbędą 14 i 15 lutego oraz 21 i 22 lutego, rewanże – 7 i 8 marca oraz 14 i 15 marca.

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

foto. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
10
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
9
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
10
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
9
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

7 komentarzy

Loading...