39-letni Franck Ribery kończy karierę piłkarską. Był to świetny piłkarz, który w piłce klubowej wygrał wszystko, co było możliwe. Zdaniem wielu powinien dostać Złotą Piłkę za 2013 rok, który był jego najlepszym rokiem w karierze. Sam Francuz uważa, że okradziono go z tej nagrody. Gdyby nie kontuzja dalej grałby teraz w Serie A. Mimo przeciwności losu stał się legendą futbolu. Charakter ze stali. Niesamowity piłkarz. Wzór do naśladowania, ale tylko na boisku, bo blizny ma nie tylko na twarzy, ale i też w swoim życiorysie.
Francuskie L’Equipe potwierdza, że Franck Ribery lada moment oficjalnie zakończy karierę. Problemy z kontuzjami oraz ciągły ból spowodowały, że skrzydłowy w wieku 39 lat powiesi korki na kołku. Francuz ostatnio występował we włoskiej Salernitanie. W ubiegłym sezonie pomógł im się utrzymać w Serie A, mimo sędziwego wieku piłkarskiego. Skrzydłowy zrobił świetną karierę, grał w kilku europejskich klubach, ale zawsze będzie kojarzony z Bayernem, gdzie spędził dwanaście lat.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Z klubem z Bawarii sięgnął po dziewięć mistrzostw Niemiec, sześć Pucharów Niemiec, cztery Superpuchary Niemiec, Puchar Ligi Niemieckiej, Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. W 2013 roku jego dobre występy w tym zespole uhonorowano nagrodą Piłkarza Roku UEFA. Rozegrał dla Bayernu 425 spotkań, co plasuje go na drugim miejscu w klasyfikacji największej liczby występów przez zagranicznego piłkarza w tym klubie. Liderem jest David Alaba z 431 meczami. Robert Lewandowski znajduje się w tym rankingu tuż za Riberym z 395 występami.
“Frankenstein”, “Scarface”, “Brzydal” – nie miał łatwego dzieciństwa
Elementem charakterystycznym Francka Ribery’ego zawsze była i będzie jego twarz. Podczas swojej kariery mierzył się z takimi opiniami, że jest najbrzydszym piłkarzem w historii futbolu. Blizny są nieodłączną częścią jego biogramu. Nie miał łatwo od samego początku swojego życia. Gdy miał dwa lata, był w środku auta, które zderzyło się z ciężarówką, w wyniku tego wypadku odniósł obrażenia, które zniekształciły jego twarz.
– Gdy miałem dwa lata, doszło do strasznego wypadku. Samochód, którym jechałem, zderzył się z nadjeżdżającą ciężarówką. Problem polegał na tym, że siedziałem z tyłu i po uderzeniu poleciałem prosto w przednią szybę, która mocno mnie pokaleczyła. Lekarze założyli mi ponad sto szwów na prawej stronie twarzy. Koledzy przezywali mnie od tej pory “scarface” (z ang. człowiek z blizną), ale nie miałem z tym problemu. Wiedziałem, że blizny zostaną ze mną na zawsze, więc czemu miałbym udawać kogoś, kim nie jestem? Szyderstwa rówieśników tylko mnie motywowały – opowiadał Ribery.
Na podwórku i w szkole wymyślano mu różne ksywki – “Frankenstein”, “Scarface”, “Brzydal”. Był obiektem drwin. Rówieśnicy nie zostawiali na nim suchej nitki. Ribery wielokrotnie mówił o tym, że miał w życiu ciężko. Aczkolwiek zaznaczał, że każde wyzwisko wzbudzało w nim jeszcze większą motywację do działania. Zaciskał zęby, wstrzymywał płacz i robił swoje. Chciał wszystkim udowodnić, że jest silny i może w życiu wiele osiągnąć. – Będąc dzieckiem, mając taką dużą bliznę, nie jest łatwo. Ludzie dziwnie na ciebie patrzą, krytykują bez przyczyny. Moja rodzina cierpiała z tego powodu, ale moja blizna dała mi siłę i charakter i nie chciałem jej nigdy usunąć – podkreślał Ribery.
Blizna z przekleństwa stała się dla Francuza błogosławieństwem. Nigdy nie chciał jej usunąć, choć mógł i nadal może to zrobić w każdej chwili, bo wychodził z założenia, że to dzięki niej zaszedł tak daleko. Gdyby nie to uważa, że nie nabrałbym takiej siły woli, motywacji i nie ukształtowałby swojego charakteru, którym wywalczył ważną pozycję w światowym futbolu. Zrobił karierę, bo był nieugięty, uparty i zadziorny. – Wielu dziwi się, dlaczego nie chciałem przejść operacji plastycznej albo zafundować sobie nowych, prostych zębów tak jak zrobił to Cristiano Ronaldo. Jeśli ktoś nie akceptuje mnie takim, jakim jestem, to dlaczego mam się dla niego zmieniać? Zresztą kiedyś zaproponowali mi sesję zdjęciową na okładkę FIFY, grałem w teledyskach i reklamowałem odzież sportową. Wychodzi na to, że nawet brzydal może się do czegoś przydać – stwierdzał Ribery.
Skrzydłowy wielokrotnie podkreślał, że jeśli chcesz, żeby cię zaakceptowano i pokochano, najpierw zaakceptuj i pokochaj siebie. Najważniejsze jest to, jakim jesteś człowiekiem, a nie jak wyglądasz. I z takiego samego założenia wyszła Wahiba Ribery, żona Francka, która się z nim spotyka od 2001 roku. Małżeństwo zawarli trzy lata później. Te daty zaprzeczają temu jakoby Wahiba była z piłkarzem tylko dla pieniędzy, bo to były jego początki z seniorską piłką. W 2001 roku występował w niższych ligach francuskich w US Boulogne, a trzy lata później po raz pierwszy zobaczyliśmy Ribery’ego w Ligue 1. W tamtym okresie był zawodnikiem FC Metz.
Trudne początki. Niechciany przez francuskie kluby
Ribery urodził się Boulugne-sur-Mer, gdzie stawiał swoje pierwsze kroki z piłką w lokalnej akademii. Gdy miał 12 lat trafił do Lille, ale po czterech latach z niego zrezygnowali. Nie przeszedł selekcji. Był za słaby na Lille, choć są też takie głosy, że Ribery’ego wyrzucono z klubu za naganne zachowania. Z podkulonym ogonem wrócił do US Boulogne, gdzie nie radził sobie za dobrze w niższych ligach francuskich. Wejście do seniorskiej piłki miał ciężkie, ale się nie poddawał. W 2002 roku przeniósł się na południe kraju i dołączył do Olympique Ales, ale klub chwilę później zbankrutował. Ribery miał pecha, ale nie pękał. Ambitny nastolatek próbował później swoich sił na testach w wielu klubach, choćby w Guingamp, które go odrzuciło.
Nie szło mu w znalezieniu nowej drużyny, a miał już wtedy 19 lat i był zmuszony do spędzenia kilku miesięcy na pracy z ojcem jako robotnik. Uważa, że był to bardzo owocny czas dla niego, który sprawił, że był jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby zostać profesjonalnym piłkarzem. – Zrozumiałem, jak trudna była praca mojego ojca. Pojąłem również, że ta praca nie była stworzona dla mnie. Musiałem odnieść sukces w piłce nożnej – wyznał Ribery francuskiemu dziennikarzowi Alexisowi Menuge na potrzeby swojej biografii pt. “Franck Ribery. Piłkarz z blizną“.
Szczęście Ribery’ego zaczęło się zmieniać w 2003 roku, gdy trener Brestu Philippe Goursat dał mu szansę sprawdzenia się w trzecioligowym klubie, który celował w awans do Ligue 2. – Ten dzieciak ma zdolność gry w Ligue 2 i znajdzie tutaj idealne warunki, aby to zrobić. Zobaczycie, on jest bardzo szybki – mówił wtedy Goursat. W tamtym okresie Ribery zarabiał zaledwie 250 euro miesięcznie. Wspominany Goursat, który zachwalał zakontraktowanie młodego Francuza, po latach przyznał, że ten chłopak miał niewielkie szanse na zrobienie kariery. – Wtedy było 99% szans na to, że Ribery nie zrobi kariery i jeden procent, że zrealizuje swoje marzenie – wyznał były trener Brestu w biografii Ribery’ego.
Skrzydłowy pomógł wywalczyć Brestowi awans do Ligue 2 i trafił za darmo do FC Metz, które występowało wtedy we francuskiej ekstraklasie. Tam spędził tylko pół roku, bo w styczniu Galatasaray odezwało się po Ribery’ego. Klub zarobił na nim 5 milionów euro. W Turcji bohater naszego tekstu długo nie zagrzał miejsca, bo mu nie płacili. Liczb najlepszych też nie wykręcił (17 meczów, jeden gol i pięć asyst), choć zdążył się tam dorobić przydomku Ferraribery. Kibicom imponowało to, jaki był szybki.
Dopiero teraz dochodzimy do etapu transferu do Marsylii. Jean Fernandez, trener, który prowadził go w FC Metz, chciał go widzieć u siebie. Świetna forma piłkarza z blizną w nowym klubie wystarczyła, żeby znaleźć się w kadrze reprezentacji Francji na Mistrzostwa Świata w 2006 roku, mimo że wcześniej nie był powoływany. Debiut zaliczył tuż przed mundialem. Warto zaznaczyć, że na turnieju Niemczech zdobył wyrównującą bramkę w wygranym 3:1 meczu Francji z Hiszpanią w 1/8 finału. Wystąpił we wszystkich spotkaniach na mistrzostwach i jest wicemistrzem świata. W tamtym okresie Zinedine Zidane powiedział o Riberym, że będzie to nowa perełka francuskiego futbolu.
Król Bawarii
– Najlepsze transfery w historii Bayernu? Ribery, Robben, Neuer, Lewandowski – w takiej kolejności – mówił Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bayernu w latach 2002-2021. Bawarczycy kupili francuskiego skrzydłowego za 30 milionów euro w 2007 roku. Ten transfer okazał się strzałem w dziesiątkę. Kibice nie zapomną mu tego, co zrobił dla klubu z Bawarii, a jak widać po wypowiedzi Rummenigge, ceni on bardziej pozyskanie Francuza niż Lewandowskiego, mimo że Lewy ich nic nie kosztował, a również przyniósł wielką chwałę, bijąc wszelkie rekordy.
Ribery szybko się wkomponował w nowy zespół. W pierwszym sezonie zdobył jedenaście bramek i zaliczył osiem asyst w Bundeslidze. Pomógł Bayernowi wygrać ligę i sięgnąć puchar Niemiec. W sierpniu 2008 roku otrzymał tytuł Piłkarza Roku w Niemczech, stając się tym samym drugim zagranicznym zawodnikiem po Ailtonie (Werder Brema 2004), który zdobył tę nagrodę. Był również uznany za najlepszego piłkarza Bundesligi sezonu 2007/08. W tamtym okresie legenda Bayernu Franz Beckenbauer powiedział, że podpisanie umowy z Francuzem było jak wygrana w totka. W swoim kraju również był doceniony, otrzymał drugi rok z rzędu nagrodę dla Piłkarza Roku.
Gdy Ribery był zdrowy, to wymiatał na boisku. Każdy kibic piłki nożnej pamięta duet skrzydłowych Ribery – Robben, który w pewnym okresie był najlepszym duetem na świecie. Każdy ich chciał mieć w drużynie, bo robili niesamowitą różnicę. Jedynym problem Francuza były kontuzje, które go nie omijały. Były takie sezony, gdzie mógł pokazać jeszcze więcej, gdyby był zdrowy. Kawał serducha zostawił w Monachium. Kibice uważają go za legendę klubu. Wygrał wszystko, co było możliwe i był wyróżniającą się postacią w zespole. Spędził tam dwanaście lat, zagrał w 425 meczach, strzelił 124 gole i zaliczył 182 asysty (dane transfermarkt).
Powinien mieć Złotą Piłkę
Ten temat wraca jak bumerang przy nazwisku Ribery’ego – Złota piłka. Czy powinien ją dostać w 2013 roku? Dlaczego Cristiano Ronaldo, który nic nie wygrał wtedy ze swoim klubem, sięgnął po tę nagrodę? Sam Francuz do dziś ubolewa, że nie otrzymał tego wyróżnienia. Miał przeczucie, jak wielu obserwatorów piłki nożnej, że zrobił wszystko w sezonie 2012/13, żeby zgarnąć Ballon d’Or. – To było niesprawiedliwe. To był dla mnie niesamowity rok. Powinienem był wygrać. Wówczas stało się coś dziwnego, kiedy przedłużono czas na oddawanie głosów. Wydaje mi się, że była to decyzja polityczna – uważał Ribery.
Czułem się tak, jakby ktoś mi tę nagrodę skradł. Nie da się porównać moich ówczesnych osiągnięć z osiągnięciami innych piłkarzy. To była niesprawiedliwość. Nie miałem za sobą mojego kraju. Wielokrotnie słyszałem Francuzów mówiących, że to Cristiano powinien wygrać. Czy Portugalczycy chcieliby jako zwycięzcę mnie lub Leo Messiego? Oczywiście, że nie – zaznaczał Ribery.
– Jestem bardzo rozczarowany z powodu Francka Ribery’ego. Za rok znów będzie pojedynek Messi-Ronaldo, za dwa lata Ronaldo-Messi, a za trzy lata ponownie Messi-Ronaldo. Jestem rozczarowany, ponieważ przez 50 lat w plebiscycie Złotej Piłki uwzględniono wyniki, konkretne osiągnięcia na boisku. Teraz bierze się pod uwagę ogólną wartość piłkarza. I to staje się problemem – mówił Michel Platini ówczesny prezydent UEFA.
Jak to wyglądało w rzeczywistości? Ribery z Bayernem zdobył wszystko, co można było w sezonie 2012/13 – mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec i Puchar Europy. 30-letni wówczas zawodnik zaliczył rewelacyjny sezon, w którym zaliczył 27 ligowych występów, strzelił 10 goli i zaliczył 15 asyst. Był królem asyst w Bundeslidze. W Lidze Mistrzów strzelił jedną bramkę i zaliczył pięć asyst. Błyszczał w kluczowych momentach. W finale z Borussią Dortmund podał do Mario Madzukicia, który strzelił gola na 1:0. Robił różnicę na boisku. Bazował na szybkości, zwrotności. Lubił odjechać przeciwnikowi i zakończyć akcję celnym dośrodkowaniem lub strzałem na bramkę.
Był koniem pociągowym Bayernu, ale i tak nie otrzymał Złotej Piłki. Ronaldo z Messim – obaj wyprzedzili go w tym plebiscycie. Strzelali mnóstwo bramek i też grali znakomicie. Ostatecznie tę nagrodę zgarnął Portugalczyk, choć w 2013 roku nie wywalczył summa summarum ani jednego trofeum. Zwolennicy Ronaldo mieli podstawy do tego, aby uznać, że to CR7 był najlepszy w 2013 roku. Sieknął 66 bramek w 56 meczach. Jego liczby robiły wrażenie.
W tym aspekcie bił na głowę Ribery’ego, który strzelił 22 gole. Tylko że zaliczył więcej asyst i sięgnął po tryplet z Bayernem. Co powinno się bardziej liczyć w tym plebiscycie indywidualne osiągnięcia czy zespołowe? Dyskusja na ten temat jest odwieczna. I zwolenników obu teorii jest wielu. – Osobiście uważam, że w pewnym momencie, wraz z Arjenem Robbenem byliśmy lepsi od Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Ich przewagą było jednak to, że rywalizowali w El Clasico i przez to mieli większą oglądalność – podkreślał Ribery.
Blizny nie tylko na twarzy
– Był utalentowany i gwałtowny. Po wielu ostrzeżeniach i naganach pewnego dnia trzeba było powiedzieć wprost: „Wynoś się”. Jego zachowanie było nie do przyjęcia i uważam tak do dzisiaj – jeden z trenerów Lille, który podkreślał, że Ribery nie był nieskazitelny. Miał swój charakterek i był bardzo nieprzyjemny, często przeginał. Jednak to, że został wyrzucony kiedyś ze szkółki za naganne zachowanie to najmniejsza skaza na jego wizerunku.
Najgłośniej było o nieletniej prostytutce, z którą uprawiał seks. Nazywa się Zahia Dehar. W 2009 roku została rzekomo opłacona przez Francka Ribery’ego i Karima Benzemę. Tuż przed mundialem w RPA wybuchła wielka seksafera. Toczyło się śledztwo, w którym zarzucano reprezentantom Francji stosunek z nieletnią. W tym kraju prostytucja jest legalna, ale dziewczyna musi mieć skończone 18 lat, a Dehar miała 15 wiosen na karku.
W lipcu 2010 roku Ribery i Benzema zostali oskarżeni o nagabywanie do stosunku seksualnego nieletniej prostytutki. Za to przestępstwo groziła im kara do trzech lat pozbawienia wolności i 45 000 euro grzywny. Ta sprawa ciągnęła się przez następne cztery lata. Finalnie piłkarze zostali oczyszczeni z zarzutów, gdyż sąd uznał, że panowie nie byli świadomi, że Zahia Dehar była niepełnoletnia.
To największa blizna na życiorysie Ribery’ego. Gdy ta afera wyszła na światło dzienne, to na każdą kolejną reagował pozwami. Dał się poznać z innej strony. Faceta, który jest uczulony na swoim punkcie i walczy z każdym, który go skrytykuje lub pokaże w złym świetle. W 2015 roku amerykańska stacja CNN wykorzystała jego zdjęcie bez pozwolenia i Ribery domagał się z tego powodu 1,5 miliona dolarów odszkodowania. CNN zamieściło na swoim Twitterze historię o kobiecie, która zmarła podczas krioterapii, czyli zabiegu polegającego na leczeniu zimnem, którego celem jest m.in. zwiększenie przepływu krwi w organizmie, ale przegięli tym, że dodali w tym materiale zdjęcie Ribery’ego z kriokomory.
Daniel Riolo, dziennikarz sportowy napisał książkę pt. “FC Hołota”, gdzie opisywał kulisy klęski reprezentacji Francji na mundialu w 2010 roku. Dostało się Benzemie, Anelce i Ribery’emu. – Czy francuski futbol stał się klubem piłkarskiej hołoty? – pytał autor. – W 1998 – miłość, w 2010 – rozwód. Wystarczył jeden turniej, by podzielić naród i na maksa obrzydzić ludziom piłkę, sprowadzić ją do poziomu rynsztoka – pisał Riolo, który jechał ostro po bandzie z piłkarzami reprezentacji. Podkreślał, że 80 procent piłkarzy pochodzących z przesiąkniętych islamem francuskich przedmieść, brudzi francuskie koszulki, ignoruje hymn narodowy i ma głęboko w poważaniu kadrę. W tej książce często padały takie słowa jak: „hołota”, „szumowiny”, „gangsterzy”. Ribery poczuł się dotknięty i pozwał dziennikarza, ale nic nie wskórał. Sąd uznał, że Riolo mógł użyć takich sformułowań.
***
Ribery to przykład przede wszystkim charakternego gościa, który chciał wszystkim udowodnić, że mimo przeciwności losu i bycia pośmiewiskiem, można wyjść na ludzi i zrobić karierę. Był wielkim piłkarzem. Zrobił kapitalną karierę. Nie był nieskazitelną postacią, ale na boisku wymiatał. Na pewno jest inspiracją dla młodych, że można osiągnąć sukces, nawet w momencie, gdy wszyscy kładą ci kłody pod nogi. Gdy zdobył sławę i pieniądze, pogubił się w swoim życiu, ale potrafił też z tego wyjść. To jest arcyciekawa historia, która ma wiele pięknych, a zarazem strasznych momentów. Ribery zaraz odłoży korki na kołek, ale jego książka, którą pisze jego los, jeszcze się nie skończyła i zapewne będzie miała kolejne rozdziały. Z nieoficjalnych źródeł dowiadujemy się, że Ribery chce dalej działać przy piłce i pójść w trenerkę.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Lato, w którym mały chłopiec dorósł. Jak Hasan Salihamidzić odmienił swoje postrzeganie
- Transferowe okazje i potęga cyfryzacji. Droga Eintrachtu do Ligi Mistrzów
- Antonio Pintus. Trener, który dodaje skrzydeł Realowi Madryt
- Barcelona i Pep Guardiola. Para, której Liga Mistrzów nie zapomni
fot. NewsPix