Reklama

Znów przekroczył granicę wyobraźni – Duplantis z niezwykłym rekordem świata!

Sebastian Warzecha

15 września 2025, 16:27 • 3 min czytania 5 komentarzy

Kiedyś ludzie marzyli o przekroczeniu sześciu metrów w skoku o tyczce. Aż trafił się Serhij Bubka i z poziomu 5,83 m w pojedynkę wyciągnął rekord świata na 6,14 m. Zdawało się, że do granic. Ale tak nie było. Granice bowiem można przesuwać. I Armand Duplantis robi to w sposób absolutnie niezwykły. Dziś – na mistrzostwach świata – pokazał to po raz kolejny. Dla Szweda granica leży bowiem tam, gdzie sam sobie ją wyznaczy.

Znów przekroczył granicę wyobraźni – Duplantis z niezwykłym rekordem świata!

Armand Duplantis z kolejnym rekordem świata!

Trzeba oddać pewne zasługi Emmanuelowi Karalisowi. Grek, który jest rówieśnikiem Duplantisa, przeszedł zupełnie inną drogę do sukcesów. Dochodził do nich dłużej, rozwijał się powoli. Aż wreszcie wskoczył na poziom grubo powyżej sześciu metrów. Dziś jego najlepsza próba wyniosła co prawda 6 metrów, ale potem kolejne skoki przekładał. Próbował 6,10 m, potem 6,15 m, a nawet 6,20 m. Musiał iść w górę, bo w górę szedł Duplantis.

Reklama

I za każdym razem był blisko.

Na tyle blisko, że raz Szwed nawet lekko uniósł się ze swojego krzesełka, przekonany, że jego rywal – ale i kumpel – właśnie zagroził mu, jak nikt inny wcześniej. Nie udało się, poprzeczka spadła, ale Grek w najbliższej przyszłości faktycznie może stać się dla Armanda wielkim rywalem.

Tyle że żeby w ogóle było to możliwe, z tonu minimalnie musi spuścić Duplantis. Szwed przecież pobijał rekord świata na trzech z ostatnich czterech światowych imprez mistrzowskich. Nie udało mu się tylko w Budapeszcie, dwa lata temu. Ale zrobił to na MŚ w Eugene (2022), igrzyskach w Paryżu (2024), no i teraz, w Tokio. Ogółem to jego 14. rekord świata. Czwarty tylko w tym roku! I na pewno ostatni, bo Duplantis więcej startów w tym sezonie nie planuje.

Był to jednak równocześnie rekord specjalny. Bo Armand przekroczył kolejną granicę.

Dziś skoczył bowiem 6,30 m. Pękła więc kolejna dyszka, a to zawsze robi wrażenie. To Duplantis przeniósł rekord – trzy lata temu – na poziom 6,20 m. A teraz tę dwójkę wykasował, sprawił, że nie ma już wielkiego znaczenia w kontekście historycznym. Ma dla jego rywali, owszem, bo przecież nikt inny w całej historii skoku o tyczce tyle nie skakał. Najbliżej był Renaud Lavillenie, który w hali huknął kiedyś 6,16 m i wydawało się, że przez kolejne lata nikt temu wynikowi nie dorówna, skoro nie mógł tego zrobić sam Francuz.

To był jeden, wielki, fantastyczny, ale jednak wystrzał. Zresztą na stadionie – a to tam jednak rozgrywają się największe mityngi i imprezy – Renaud nigdy nie przeskoczył 6,05 m. Armand poleciał dziś o 25 centymetrów wyżej. Ba, gdyby zrobić listę zawodników, którzy przekraczali kolejne historyczne wysokości, wyglądałaby one tak:

  • 6,00: 29 zawodników (w tym Piotr Lisek z życiówką 6,02 m).
  • 6,05: 10 zawodników.
  • 6,10: Serhij Bubka, Renaud Lavillenie i Armand Duplantis.
  • 6,15: Serhij Bubka, Renaud Lavillenie i Armand Duplantis.
  • 6,20: Armand Duplantis.
  • 6,25: Armand Duplantis.
  • 6,30: od dziś – Armand Duplantis.

Nikt mu nie dorównuje. Nikt nie jest nawet blisko. Szwed jest klasą sam dla siebie. Na 20 najlepszych skoków w całej historii dyscypliny, 18 należy do niego. A przecież on w listopadzie skończy dopiero 26 lat. Lavillenie swój rekord skakał w wieku niespełna 28. Bubka ten finalny, najwyższy ustanawiał, gdy miał 29 lat. Przed Duplantisem jeszcze co najmniej kilka sezonów latania. Bo tak to wypada nazywać. To nie skoki, to loty.

Loty, dodajmy, poza wszelkie granice. Bo Duplantis przesuwa je regularnie, na tyle szybko, że zanim zdążymy pogodzić się z pobiciem jednego rekordu, on już ustanawia kolejny.

Więc może dobrze, że jedzie na wakacje. Przez tych kilka miesięcy raczej zdążymy w pełni zrozumieć, że gość właśnie skoczył 630 centymetrów.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o lekkoatletyce:

5 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Lekkoatletyka

Boks

Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!

Szymon Janczyk
28
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!
Reklama
Reklama