Reklama

Ekspert o spadku Śląska Wrocław: To miejski narkoman

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

13 maja 2025, 11:48 • 4 min czytania 43 komentarzy

Spadek Śląska Wrocław z Ekstraklasy po siedemnastu latach gry na najwyższym szczeblu rozgrywek wywołał lawinę komentarzy. W obszernym tekście na Substacku degrengoladę WKS analizuje Michał Zachodny, ekspert, dziennikarz Viaplay i kibic Śląska. Winą za obecną sytuację obarcza on Jacka Sutryka, prezydenta miasta. — Ogromne pieniądze, które zimą wpompowano w nowy sztab szkoleniowy i zawodników, co w obliczu spadku może się odbić ogromną czkawką klubowi. Albo i nie, bo przecież miasto, wbrew politycznym obietnicom Sutryka, znów będzie dosypywać — pisze Zachodny.

Ekspert o spadku Śląska Wrocław: To miejski narkoman

Jacek Sutryk to postać, która przy okazji spadku Śląska Wrocław jest wskazywana palcem przez wiele osób. To on odpowiada za to, co stało się klubem, bo to on pociągał w nim za sznurki, pośrednio nim sterował, w międzyczasie mamiąc ludzi wizją prywatyzacji.

— Wszystkie procesy inicjowane przez Sutryka i jego ludzi trącą farsą. Kolejne osoby zarządzające klubem po prostu dają twarz tanim sloganom – więcej Polaków, więcej wychowanków, więcej ambicji, więcej rozsądnego zarządzania, więcej kibiców, więcej ofensywnej gry… – i zgadzają się na układ, w którym, jak bywało w ostatnich latach, nie są nawet decyzyjni w sprawach Śląska — pisze w swoim tekście Michał Zachodny, przytaczając historię o trenerach, którzy, szukając wzmocnień, szli bezpośrednio do gabinetu prezydenta, licząc na zastrzyk gotówki.

17 lat Śląska w Ekstraklasie. Sukcesy, barwni trenerzy, fatalne błędy w zarządzaniu

Michał Zachodny o Śląsku Wrocław: Rzucić pieniędzmi i może coś się z tego wydarzy

Zdaniem Zachodnego momentem, który zapoczątkował lawinę prowadzącą do spadku, były ostatnie wybory samorządowe, do których Jacek Sutryk szedł z obietnicą prywatyzacji Śląska Wrocław. Było to po sezonie, w którym klub walczył o utrzymanie. Zaraz potem przyszedł jednak nieoczekiwany sukces, więc prezydent liczył, że Śląsk wbrew logice czy prognozom zdobędzie mistrzostwo, żeby ogrzać się w blasku chwały w roku wyborczym.

Reklama

— Śląsk nie tyle opierał się na formie Erika Exposito i Nahuela Leivy, ile na nich wisiał. Najlepszy sezon w karierze rozgrywał bramkarz Rafał Leszczyński i udawało się oszukać przeznaczenie. Śląsk, grając defensywnie, opierając się na bronieniu prowadzenia i atakach z głębi pola, zdobył o dwanaście punktów więcej, niż wynikałoby to z modelu goli oczekiwanych. Gdyby punktował zgodnie ze statystykami, to skończyłby szósty. Byłby to udany wynik, w zgodzie z celami postawionymi Jackowi Magierze przed sezonem — analizuje Michał Zachodny.

Autor dodaje, że we Wrocławiu przestano zwracać uwagę na to, co czeka klub w przyszłości, odkładając na potem temat wzmocnień. Gdy jednak przestało iść, Jacek Sutryk odsuwał od siebie odpowiedzialność, żeby ratować wizerunek i nie łączyć go z porażką Śląska. Zresztą po spadku prezydent miasta raczył przypomnieć, że Śląsk był (jest!) wicemistrzem kraju.

Michał Zachodny wylicza, że w ostatnich sezonach „do klubu ściągnięto ponad pięćdziesięciu piłkarzy, wyłącznie do pierwszej drużyny. Wynalazki zagraniczne i od agentów, zawodnicy znani trenerom, przebłyski jednego sezonu lub rundy, wspomnienia po dobrej formie, obietnice wielkiej przyszłości…”. Klub wiedział o nich niewiele, lecz liczył na wiele.

— Trudno dziś wyrokować, gdzie byłby Śląsk obecnie, gdyby Wrocław nie inwestował pieniędzy w pensje coraz bardziej przeciętnych, coraz mniej znanych piłkarzy, lecz po prostu wybudował centrum szkoleniowe, jakie ma czelność wciąż obiecywać kibicom, mieszkańcom — pisze autor.

Wreszcie wspomina on o komicznym konkursie na wybór nowego prezesa oraz nierealnej wizji sprzedaży klubu w obecnej sytuacji. Przewiduje też, co stanie się ze Śląskiem Wrocław po spadku z Ekstraklasy.

— Jest narkomanem miejskim, uzależnionym od dawek, które wydziela mu szef szefów, robiący wszystko tak, by dostać kolejną działkę. Nie ma dla niego ratunku, bo to relacja zbyt zagmatwana, by którejkolwiek ze stron zależało na jej rozwiązaniu. Miasto zabija swój klub, chcąc utrzymać go przy życiu, bo na nic innego nie ma pomysłu, jest zbyt ubogie intelektualnie i uzależnione personalnie, by to odwrócić. Jedyna nadzieja Śląska na powrót jest w generalnej słabości polskiego futbolu, zresztą z perspektywy wydaje się to jedyną koncepcją, jaka pozostawała przez lata stała. Rzucić pieniędzmi i może coś się z tego wydarzy.

Reklama

Cały tekst autora znajdziecie tutaj

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW NA WESZŁO:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

To będzie nowy klub Fabiańskiego? Został tam zaoferowany

Kamil Warzocha
0
To będzie nowy klub Fabiańskiego? Został tam zaoferowany

Ekstraklasa

Komentarze

43 komentarzy

Loading...