Reklama

O awans będzie trudniej. Polscy hokeiści rozbici przez Włochów

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

30 kwietnia 2025, 17:55 • 4 min czytania 5 komentarzy

Polacy udanie rozpoczęli walkę o powrót do hokejowej Elity, w dwóch pierwszych spotkaniach pokonując gospodarzy turnieju mistrzostw świata Dywizji 1A, czyli Rumunów, a potem Japonię. Poziom trudności miał jednak podskoczyć w trzecim grupowym meczu – z Włochami. I faktycznie, okazało się, że ekipa z Italii jest mocna. A nawet: za mocna. Polacy prowadzili co prawda po pierwszej tercji, ale ostatecznie ulegli rywalom 1:4. I skomplikowali sobie tym samym walkę o awans. 

O awans będzie trudniej. Polscy hokeiści rozbici przez Włochów

Hokej. Polacy gorsi od Włochów

Włosi przed meczem z Polakami utrudnili sobie życie starciem z Ukrainą, które przegrali po karnych i w efekcie otrzymali tylko jeden punkt. Hokeiści z Półwyspu Apenińskiego pokonali za to Rumunów, a więc do meczu z Biało-Czerwonymi przystępowali z dorobkiem czterech oczek. Polacy mieli ich sześć i opcjonalny triumf nad Włochami bardzo przybliżyłby ich do celu, jakim był powrót do hokejowej Elity. Jednak że nie będzie to łatwe spotkanie, wiedzieliśmy tak naprawdę już za sprawą przedturniejowych sparingów – Biało-Czerwoni w jednym z nich pokonali rywali 3:2, w drugim jednak przegrali 2:3. Dla Włochów zresztą był to niezwykle ważny mecz – gdyby przegrali, właściwie mogliby się żegnać z nadziejami na awans.

Początkowo lepiej grali jednak Polacy. Oni stwarzali sobie więcej okazji, byli też bardzo skupieni w defensywie, z czym mieli problemy w starciu z Japonią. Przez większość pierwszej tercji nie przynosiło to jednak efektu w postaci prowadzenia. Aż wreszcie w 15. minucie mocno z niebieskiej linii uderzył Olaf Bizacki, krążek przejął potem Paweł Zygmunt i idealnie dograł go do Dominika Pasia. Ten sytuację wykorzystał i wyprowadził Biało-Czerwonych na prowadzenie.

Reklama

Mało zresztą brakowało, a na przerwę schodzilibyśmy z dwubramkowym prowadzeniem. W końcówce tercji świetną kontrę Polaków zatrzymał jednak włoski bramkarz. I można żałować, że krążek nie znalazł wtedy drogi do siatki.

Bo w drugiej części spotkania Włosi się rozkręcili. W 23. minucie meczu do siatki trafił Daniel Mantenuto. Polacy wzięli co prawda challenge, ale sędziowie nie zmienili swojej decyzji. Był remis, a Polacy mieli jeszcze grać w osłabieniu ze względu na błędny challenge. Siły na lodzie szybko się jednak wyrównały, ale tylko po to, by po chwili kolejną karę otrzymali nasi reprezentanci. Przetrwali jednak ten trudny okres i gdy na lodzie znów był komplet graczy, zaczęli stwarzać sobie okazje. Wszystko skomplikowało się jednak, gdy karę 2+2 otrzymał Kamil Sadłocha, który uniesionym kijem trafił jednego z rywali. Cztery minuty gry w osłabieniu długo wychodziły nam naprawdę dobrze, ale na 19 sekund przed końcem do siatki trafił Phil Pietroniro.

Więcej goli w drugiej tercji już nie było. Włosi schodzili więc na kolejną przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.

W trzeciej tercji Polacy rzucili się do odrabiania strat. Nie byli jednak w stanie zdobyć gola na wagę remisu, bo znakomicie we włoskiej bramce spisywał się Davide Fadani, który raz po raz zatrzymywał naszych reprezentantów. Z drugiej strony nas często ratował Tomas Fucik. W końcu jednak skapitulował po raz trzeci. Alex Trivellato wjechał wtedy pod nasza bramkę z lewej strony lodowiska i wystawił krążek kompletnie niepilnowanemu Marco Zanettiemu. Temu nie pozostało nic innego, jak tylko wpakować go do siatki i podwyższyć prowadzenie naszych rywali.

Reklama

Było 3:1, do końca meczu zostało nieco ponad 10 minut. Polacy atakowali nadal, ale wciąż fantastycznie bronił Fadani. W dodatku na 41 sekund przed końcem meczu Włosi otrzymali rzut karny, który wykorzystał Daniel Tedesco. Czwarta bramka dla naszych rywali oznaczała koniec marzeń choćby o dogrywce. Równocześnie taki wynik sprawił, że Włosi wyprzedzili nas w tabeli mistrzostw świata Dywizji 1A i z siedmioma punktami na razie przewodzą naszej grupie. Za nimi z sześcioma oczkami znajduje się Wielka Brytania (ma komplet zwycięstw, ale wszystkie odnosiła po dogrywkach), a dalej jest Polska. Sześć punktów może też mieć Ukraina, o ile pokona w podstawowym czasie gry Rumunię w meczu, który rozpocznie się o 18:30.

Polakom pozostały mecze z Brytyjczykami i Ukraińcami. Jutro o 15 zmierzą się z drugą z tych ekip.

Polska 1:4 Włochy (1:0, 0:2, 0:2)

1:0 – Paś 7′
1:1 – Mantenuto 23′
1:2 – Pietroniro 35′
1:3 – Zanetti 49′
1:4 – Tedesco 60′

Fot. Newspix

Czytaj więcej na Weszło:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Komentarze

5 komentarzy

Loading...