Znakomicie zaprezentowała się w Guadalajarze Magdalena Fręch, wygrywając w turnieju rangi WTA 500! W finale Polka pokonała Olivię Gadecki z Australii, radząc sobie z rywalką po wyrównanym boju w dwóch setach. To życiowy sukces dla tenisistki z Łodzi, która zaliczyła jednocześnie spory awans w rankingu najlepszych zawodniczek na świecie.
Życiowy sukces w Guadalajarze
Jeszcze przed dzisiejszym finałem w Guadalajarze Magdalena Fręch mogła mieć ogromne powody do radości. To bowiem jej największy dotychczas sukces w karierze – Polka wcześnie nigdy nie dotarła tak daleko w żadnym z turniejów rangi WTA 500. I choć mówi się obecnie także o jej najlepszym sezonie, to na krótko przed zawodami w Meksyku tenisistka z Łodzi zaliczyła nieudaną przygodę z US Open, odpadając już w 1. rundzie z Greet Minnen.
Ale w kontekście rywalizacji w Guadalajarze nie miało to większego znaczenia. Fręch szybko wyciągnęła wnioski z falstartu na nowojorskich kortach, tym razem prezentując się już znacznie lepiej. Najpierw ograła Eminę Bektas, potem Ashlyn Krueger, a następnie rozprawiła się z Mariną Stakusic. Znacznie poważniejszą przeszkodę napotkała w półfinale meksykańskiego turnieju WTA 500, bo musiała zmierzyć się z Caroline Garcią. Czyli choćby dwukrotną zwyciężczynią French Open w grze podwójnej.
Fręch do spotkania półfinałowego podeszła zmotywowana i skoncentrowana. A to szybko przełożyło się na wygrane piłki w kluczowych momentach, choć początek meczu rysował czarny dla Polki scenariusz. Zgodnie z oczekiwaniami, Garcia poprzeczkę ustawiła wysoko, już w pierwszym secie doprowadzając do stanu 5:2. Ale łodzianka zachowała nerwy na wodzy, zaczęła grać intensywniej, z czym nie radziła sobie rywalka. Premierową odsłonę starcia rozstrzygnął tie-break, w którym lepsza była Fręch. I chwilę później znów musiała ratować się z tarapatów, kiedy Garcia wyszła na prowadzenie 3:0 w drugim secie. Po czterech przełamaniach to jednak polska tenisistka okazała się lepsza, zwyciężając 7:5 i tym samym 2:0 w całym spotkaniu.
Co taki wynik oznaczał dla Magdaleny Fręch? Życiowy sukces, awans w rankingu WTA, ale też ogromną szansę na wygranie całego turnieju w Guadalajarze. Rozstawiona z „piątką” w zawodach w Meksyku tenisistka z Łodzi musiała jednak rozprawić się z Olivią Gadecki, czyli Australijką polskiego pochodzenia. A przede wszystkim zawodniczką, która w poprzednich etapach rywalizacji wyeliminowała Camilę Osorio czy Danielle Collins.
Wyrównany bój w finale
Finał turnieju w Guadalajarze – ostatecznie w nieco niespodziewanej obsadzie – rozpoczął się od bardzo wyrównanej gry punkt za punkt. Wszystko to przy serwisie Gadecki, której udało się obronić swoje podanie i wyjść na prowadzenie w pierwszym secie. Chwilę później Australijka miała sporą szansę na przełamanie, ale wyraźnie zestresowana popełniła sporo błędów. I taki też obraz widzieliśmy przez dalszą część partii – zawodniczki po zaciętej grze wygrywały przy swoim serwisie, przeplatając świetne piłki z dość częstymi pomyłkami. Czego natomiast brakowało, to przełamań.
W końcową fazę pierwszego seta lepiej weszła Fręch, jako pierwsza z finalistek zwyciężając gema bez straty punktu i jednocześnie doprowadzając do stanu 5:5. Dobrze przy siatce pracowała Gadecki, starając się grać ofensywnie. Bronią Polki był natomiast serwis – przede wszystkim bardzo precyzyjny. I to właśnie on odegrał kluczową rolę w tie-breaku, do którego przeniosła się wyrównana rywalizacja w premierowej partii. Ostatecznie lepsza okazała się nasza tenisistka, wygrywając w nim 7:5, a tym samym w całym secie 7:6.
Na pierwsze przełamanie w meczu trzeba było czekać do początku drugiej odsłony. Własnego podania nie utrzymała w nim Magdalena Fręch, przez co Gadecki wyszła na prowadzenie 1:0. Po chwili było już 2:0, bo tenisistka z Antypodów dołożyła wygraną przy swoim serwisie. Ale pewna siebie Polka szybko odrobiła straty, doprowadzając do stanu 3:2. I weszła na jeszcze wyższe obroty, z czym ogromne trudności miała Australijka, kolejny raz przegrywając przy własnej zagrywce. Przy 5:3 i serwisie Fręch zwycięstwo w turnieju w Guadalajarze było na wyciągnięcie ręki. Łodzianka miała już nawet piłkę meczową, ale Gadecki zdołała uciec spod topora i przełamać jeszcze rywalkę.
Tenisistka pochodząca z Gold Coast spaliła się jednak kompletnie w kolejnym gemie. Po serii błędów praktycznie oddała partię Magdalenie Fręch, która efektownym minięciem zakończyła finałowe spotkanie w Meksyku. I została trzecią w historii polską tenisistką wygrywającą turniej rangi 500, dołączając do Agnieszki Radwańskiej oraz Igi Świątek.
a winner from the WINNER 🤩@MFrech97 | #GDLOpenAKRONxSantander pic.twitter.com/X1JkVu9Pks
— wta (@WTA) September 16, 2024
Dla Fręch to największy sukces w karierze oznaczający jednocześnie spory awans w rankingu WTA. Polka znajdzie się w nim na 32. miejscu, wyprzedzając m.in. Magdę Linette, Elise Mertens czy Markétę Vondroušovą – mistrzynię Wimbledonu sprzed roku.
Magdalena Fręch – Olivia Gadecki 7:6(5), 6:4
Fot. Newspix.pl
Czytaj więcej o tenisie: