Jakkolwiek nie przepadamy za chwaleniem największej rywalki Igi Świątek, po takim turnieju nie ma co się oszukiwać – Aryna Sabalenka w tegorocznym US Open wyglądała, jak najlepsza tenisistka na świecie. Nie tylko w finale pewnie ograła Jessicę Pegulę, ale w siedmiu meczach nowojorskiego Szlema straciła tylko seta. Była tak nieuchwytna, jak Iga w największym gazie.
Sabalenka to jedna ze sportsmenek, o których w naszym kraju w ciągu ostatnich dwóch lat mówiło się najwięcej i to mimo tego, że 26-latka nie ma prawie nic wspólnego z Polską. Prawie, bo jednak jest największą rywalką Igi Świątek. I to naturalnie sprawia, że regularnie widzimy ją w przeróżnych nagłówkach. Dla polskiego kibica jest trochę jak Sven Hannawald: to znaczy głównie cieszymy się, kiedy jej nie idzie. Ale w US Open akurat poszło znakomicie.
Być może trafiliście w ostatnich dniach na statystykę, która mówi, że forehandowy topspin Sabalenki jest… najszybszym w całym US Open, biorąc pod uwagę też Carlosa Alcaraza, Jannika Sinnera i innych męskich przedstawicieli tenisa. Liczby (129 km/h przy chociażby 127 km/h Carlitosa) nie kłamią, Białorusinka uderzała na nowojorskich kortach jak zła. Ale to że siły jej nie brakuje, wiemy już od dawna. Imponująca była jednak też jej skuteczność i umiejętność dopasowania się do rywalek. W finale „wielokrotnie” zapraszała Pegulę do siatki, poprzez korzystanie z krótszych zagrań. To okazywało się szalenie efektywne. Amerykanka nie była w stanie na taką taktykę odpowiedzieć.
Tak więc: ta sama Sabalenka, która kojarzy nam się z piekielnie mocnymi uderzeniami, potrafi w 2024 roku też trochę pokombinować, zaryzykować. Zmienić plan gry. I to na pewno może zainspirować Igę Świątek, która jest do bólu konsekwentna. Jak czasem podkreślają eksperci: momentami zbyt konsekwentna. Ma swój „plan A” i co by się nie wydarzyło, stara się go realizować. Nawet kiedy nie do końca przynosi on skutek.
CZYTAJ TEŻ: Wolfke: Iga nie ma planu B. I może nigdy nie będzie mieć
Oczywiście po US Open dalej to Iga będzie pierwszą rakietą świata. Ba, nawet mimo tego, co działo się ostatnio (nie tylko w Nowym Jorku, ale Cincinnati, gdzie Aryna łatwo ograła Polkę), niewykluczone, że w WTA Finals faworytką do triumfu ponownie będzie nasza tenisistka. Nie możemy zatracać się w krytyce czy szukaniu elementów do poprawy w jej grze. Bo należy pamiętać, że 23-latka dalej jest wielką sportsmenką.
Mamy jednak nadzieję, że po tym, co zobaczyliśmy w wykonaniu Sabalenki w US Open, Iga dostanie zastrzyk motywacji. Trzeba bowiem bronić tenisowej korony.
Aryna Sabalenka – Jessica Pegula 7:5, 7:5
Czytaj też:
- Iga, nie chcemy narzekać, ale to już chyba pora
- Aryna Sabalenka. Sylwetka tenisistki
- Maciej Ryszczuk, współtwórca sukcesów Igi Świątek [WYWIAD]
Fot. Newspix.pl