Reklama

Carlos Alcaraz znowu wygrał Wimbledon! Djoković tłem dla Hiszpana

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

14 lipca 2024, 17:48 • 4 min czytania 8 komentarzy

Rok temu obaj zagwarantowali niesamowite emocje, walcząc przez pięć godzin o zwycięstwo w Wimbledonie. Dziś znów spotkali się w najważniejszym meczu turnieju na londyńskich kortach, co zwiastowało świetne widowisko. Jednak tym razem obejrzeliśmy teatr jednego aktora – Carlosa Alcaraza, który pewnie rozprawił się ze słabo wyglądającym na jego tle Novakiem Djokoviciem. Dla Hiszpana to czwarte zwycięstwo w jego czwartym wielkoszlemowym finale!

Carlos Alcaraz znowu wygrał Wimbledon! Djoković tłem dla Hiszpana

Djoković jak wino

Novak Djoković starzeje się jak wino. Dla 37-letniego Serba dzisiejszy mecz z Carlosem Alcarazem był… 37. finałem wielkoszlemowym w karierze. Dziesiąty raz stanął natomiast na londyńskich kortach w kluczowym pojedynku Wimbledonu. Ale przy brytyjskiej publiczności ostatnimi czasy nie czuł się zbyt przyjemnie – szczególnie po zwycięstwie nad Holgerem Rune w 1/8 turnieju, kiedy to narzekał na buczących na niego widzów. I może Nole bywa kontrowersyjny, może ma sporą rzeszę przeciwników, ale w tym wszystkim najważniejsze jest to, ile wnosi do samego tenisa. Czyli bardzo dużo. 


Djoković to niewątpliwie zawodnik nieprzeciętny, jednak dziś wcale nie mierzył się z mniej utalentowanym czy gorszym sportowo rywalem. Ba, Carlos Alcaraz jest na dobrej drodze, by stać się taką samą legendą dyscypliny, jaką już jest Serb. Zaledwie 21-letni Hiszpan do tej pory zwyciężał w każdym wielkoszlemowym finale, w którym się pojawił. I, co ciekawe, każda z tych wygranych była na innej nawierzchni – Alcaraz ma na swoim koncie triumf w US Open w 2022 roku, w tegorocznym French Open, a także w Wimbledonie w 2023. 

I to właśnie w ostatnim z wymienionych finałów spotkał się z Novakiem Djokoviciem. Mogliśmy wtedy podziwiać pasjonującą, pięciogodzinną walkę, która była istną tenisową ucztą. Carlitos wytrzymał presję, choć Serb w swoim stylu nie dawał za wygraną. Ostatecznie jednak musiał uznać wyższość Hiszpana po prawdziwym thrillerze. A dzisiaj, mając w głowie tamtą przegraną, z pewnością chciał się zrewanżować 16 lat młodszemu koledze. 

Reklama

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

Rozterki przed meczem przeżywała brytyjska publiczność. Z jednej strony kortu stał przecież wybuczany przez nich wcześniej Djoković. Z drugiej zaś… też wybuczany Alcaraz, który zgarnął salwę gwizdów po tym, gdy w pomeczowej wypowiedzi stwierdził, że liczy na zwycięstwo Hiszpanii zarówno w finale Wimbledonu, jak i Euro 2024. A dla bezstronnych fanów i miłośników tenisa dzisiejsze zestawienie to po prostu gwarancja świetnego widowiska. 

Turniejowa drabinka była nieco łatwiejsza w przypadku Djokovicia – przez ćwierćfinał Serb przeszedł bez gry, po tym jak Alex de Minaur poddał mecz walkowerem. Taki odpoczynek był dla Nole szalenie istotny, bo przecież ze względu na kontuzję kolana musiał wycofać się z tegorocznego French Open. Przeszedł potem operację, by zaledwie miesiąc później rozpocząć swój marsz po ósme zwycięstwo w Wimbledonie. I to dla Serba niezwykle ważna statystyka, bo zrównałby się w wielkoszlemowych triumfach na londyńskiej trawie z legendarnym Rogerem Federerem. Do rekordów Szwajcara chciał jednak również nawiązać Carlos Alcaraz. Wygrywając dzisiejsze spotkanie, miałby na koncie cztery zwycięstwa w pierwszych czterech finałach wielkoszlemowych. W erze open dokonał tego właśnie jedynie Federer.

Djoković tłem dla solidnego Alcaraza

Motywacji nie brakowało więc obu zawodnikom, podobnie jak sporych nerwów. Były one widoczne w pierwszych zagraniach, w których i Carlitos, i Nole, nie ustrzegli się błędów własnych. Popełnił ich więcej Djoković, a Alcaraz przełamał go już w pierwszym gemie. Trwał on aż 14 minut, ale kolejne partie były dużo krótsze. Po podwójnym błędzie serwisowym Serba na prowadzenie 4:1 wyszedł Hiszpan, który dodatkowo miał przed sobą gema z własnym podaniem. A to wychodziło mu dzisiaj świetnie. Na tyle, że słynący z doskonałych returnów Djoković był przy wielu serwisach Alcaraza po prostu bezradny i ostatecznie pierwszego seta przegrał 2:6. 

Również w drugiej odsłonie Carlitos zaczął od przełamania. Doskonale czytał grę mocno przeciętnego dziś Serba i dodatkowo często udawało mu się rywala zaskoczyć. Djoković wreszcie zaczął się nieco lepiej poruszać po korcie, ale chwilę później przy własnym podaniu kompletnie nie poradził sobie w ataku i dorzucił do tego znowu podwójny błąd serwisowy. Przed wielką szansą stanął Alcaraz, który prowadził już 5:2. Zgodnie z oczekiwaniami wygrał własnego gema serwisowego, a w setach było już 2:0 dla Carlitosa. 

Trzecia partia rozpoczęła się od przebudzenia Djokovicia. Serb był na dobrej drodze, by prowadząc 1:0 przełamać dzisiejszego rywala, ale bardzo solidnie grający Alcaraz wyszedł z opresji i gema ze swoim podaniem wygrał. A Novak? Nie załamał się, choć argumentów po swojej stronie miał wciąż mało. I dopiero w trzecim secie był w stanie zwyciężyć w więcej niż dwóch gemach. Fenomenalny i przede wszystkim skuteczny był jednak Alcaraz, ale przy stanie 40:0 i trzech piłkach mistrzowskich Hiszpan praktycznie stanął w miejscu. A gema zgarnął uciekający spod topora Djoković.

Reklama

Finalnie losy trzeciego seta rozstrzygnęły się w tie-breaku. Widowiskowo walczył w nim o życie Serb, jednak było to za mało – 21-letni Hiszpan został mistrzem Wimbledonu w 2024 roku.

Dla Carlosa Alcaraza to już czwarte zwycięstwo w czwartym wielkoszlemowym finale. Zrównał się tym samym z Rogerem Federerem, który jako jedyny w erze open dokonał podobnej sztuki.

Carlos Alcaraz – Novak Djoković 6:2, 6:2, 7:6 (7)

Fot. Newspix.pl

Czytaj więcej o tenisie:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”

Bartosz Lodko
1
Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”

Polecane

1 liga

Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”

Bartosz Lodko
1
Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”
Inne kraje

Jeden z najbardziej absurdalnych transferów w historii. Dlaczego Osimhen trafił do Galatasaray?

Radosław Laudański
7
Jeden z najbardziej absurdalnych transferów w historii. Dlaczego Osimhen trafił do Galatasaray?
Hiszpania

Najbiedniejszy dyrektor sportowy w Europie. Kibice mają go dość

Patryk Stec
4
Najbiedniejszy dyrektor sportowy w Europie. Kibice mają go dość

Komentarze

8 komentarzy

Loading...