Reklama

Koziołek jeden, ale Matołków w Krakowie jakby więcej

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

07 kwietnia 2024, 19:36 • 4 min czytania 81 komentarzy

Ludzie mają to do siebie, że popełniają błędy. Nikt nie jest odarty z głupoty, dlatego tak pożyteczna okazuje się sztuka wyciągania wniosków. Sęk w tym, że relacja między jednym a drugim nie u wszystkich wygląda tak samo. Na przykład u szympansów ma się całkiem dobrze, bardzo inteligentne są też delfiny czy ośmiornice, nie wspominając o pszczołach albo papugach. Ale na przeciwnym biegunie, nie obrażając mądrych niedźwiedzi polarnych, jest pewna grupa kibiców Wisły Kraków. Gatunek, który wykazał się bezmyślnością i tendencją do autodestrukcji.

Koziołek jeden, ale Matołków w Krakowie jakby więcej

Oczywiście nie mówimy o wszystkich kibicach. Głupców znajdziemy wszędzie, ale nie brakuje też ludzi mądrych, którym na widok takich działań zostaje tylko zakryć twarz dłońmi, pokręcić głową i rzec „my się do nich nie przyznajemy”. Ale to tak jakby powiedzieć kiedyś Bogu, żeby nie zsyłał na świat potopu, bo nie wszyscy ludzie są źli. Nie, owszem, ale w takich sprawach zawsze cierpi reputacja całej grupy. Tak jest także teraz, gdy waży się los kibiców „Białej Gwiazdy” w kontekście ich obecności na finale Pucharu Polski w Warszawie.

Wisła Kraków zrobiła „szach”, PZPN-owi zostaje „pat”

Kilka dni temu sami pisaliśmy, że ten mecz powinien odbyć się z udziałem obu grup kibicowskich: Pogoni i Wisły. Bez żadnych afer organizacyjnych, w imię równej rywalizacji, nawet z kontrowersyjnym założeniem, że PZPN nagnie trochę własne przepisy. Każdy przedstawiciel krakowskiego klubu, od kibiców po właścicieli, powinien w obecnych okolicznościach nie wychylać się z groźbami, okazywać pokorę i chociaż na chwilę dać zapomnieć, z czym Wisła Kraków kojarzy się dużej części środowiska piłkarskiego w Polsce. Czyli po prostu niebezpieczeństwem, które wygodnie jest dusić już w zarodku, choćby nie wpuszczając kibiców na stadiony.

Minęły dokładnie cztery dni. Cztery dni od awansu Wisły i szumnej zapowiedzi Jarosława Królewskiego, że odda finał walkowerem, jeśli – praktycznie rzecz biorąc – PZPN nie okaże przychylności, której wcale nie musi okazywać (chodzi o zdjęcie zakazu dla kibiców na mecze wyjazdowe w Pucharze Polski). W międzyczasie na terenie Stadionu Narodowego ktoś zawiesił transparent, który jednoznacznie nawoływał do niechęci względem delegacji z Krakowa. Pojawiło się też trochę artykułów, w tym nasz, że to twardy orzech do zgryzienia, a jednocześnie sprawa, w której można liczyć na pozytywne rozpatrzenie.

Reklama

I j*b. Po czterech dniach, dziś po południu, jakby w oderwaniu od logicznego spojrzenia na swoją sytuację, kibice Wisły Kraków wnieśli na mecz z Motorem Lublin taki transparent:

Oczywiście na obrazku widzimy gumową zabawkę w kształcie topora dla dzieci, hmm, a może to personalizowany, krakowski przepychacz do kibla, trudno stwierdzić. No a człowiek okryty czerwienią wcale nie jest katem, tylko rycerzem w lśniącej zbroi ratującym z opresji biednego Koziołka Matołka. To bohater, nie zbrodniarz – pamiętajcie, bo to ważne, gdyby ktoś was zapytał, co tam widzicie. Zaraz przecież kibice Wisły się oburzą, że coś jest wyrwane z kontekstu…

Tymczasem kontekst:

Cholera, może to jednak nie przepychacz i nie honorowy rycerz. Może też nieco przeceniliśmy inteligencję tej części kibiców, o których powinna powstać osobna bajka pt. „Matołki Wisełki”. Naprawdę trudno to skomentować inaczej albo nie – będzie prościej, kiedy przestaniemy żartować.

Reklama

Apel do tych, którzy odpowiadają za ten transparent: może walnijcie się tą siekierką w łeb. Po czymś takim niektórym ludziom, nawet decyzyjnym w PZPN-ie, może być trudniej o wiarę, że na Stadionie Narodowym zachowacie się jak trzeba. Pewnie nikt nie zwróciłby na to większej uwagi, nie przyczepilibyśmy się aż tak o wulgarny przekaz, gdyby nie czas i miejsce. Ale właśnie one powodują, że strzeliliście sobie i mądrzejszym kibicom w stopę. Zamiast przekonywać, że warto dać wam szansę i wpuścić na finał Pucharu Polski, nieświadomie (za świadomość oskarżylibyśmy chyba dopiero małpy) wystawiliście nie najlepsze świadectwo całej Wiśle Kraków.

Czekamy teraz na oświadczenie Jarosława Królewskiego. W końcu właściciel Wisły bardzo lubi stać w obronie normalności, prawda? No, chyba że nie akceptuje transparentów szerzących nienawiść do Wisły, ale transparenty nawołujące do obcinania głów adresowane przez Wisłę już tak. Nie wiemy, nie wnikamy, ale to muszą być naprawdę trudne rozterki moralne. A mówiąc zupełnie serio, nie zazdrościmy Królewskiemu, który chce dla kibiców dobrze, ale ich część wcale mu nie pomaga.

Pewne jest jedno: żaden ze współtwórców nie zadał sobie pytania, czy taka oprawa pomoże klubowi, czy jego przeciwnikom. Wątpimy też, czy któryś z nich przeczytał Koziołka Matołka albo poznał przysłowie „Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała”. Warto nadrobić zaległości, szczególnie w drugiej kwestii, bo może rzetelnie oddać sytuację w Krakowie. Brak ostrożności przynosi konsekwencje i o ile głów raczej nikt nie straci, o tyle cenne bilety na Stadion Narodowy już prędzej.

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

81 komentarzy

Loading...