Reklama

Tak dobry jak zapowiadano. NBA będzie ligą Wembanyamy

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

19 marca 2024, 12:35 • 8 min czytania 13 komentarzy

NBA czekało na niego jak na przybycie kosmitów. Victor Wembanyama miał przed sobą postawione olbrzymią presję i oczekiwania. Po kilku miesiącach sezonu można jednak stwierdzić, że jest dokładnie tak dobry, jak go reklamowano. A jego dominacja będzie tylko rosła. – To dopiero początek. Nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego, co potrafi. Jesteśmy od tego bardzo daleko – mówi nam Yann Casseville, francuski dziennikarz sportowy.

Tak dobry jak zapowiadano. NBA będzie ligą Wembanyamy

Kolega z drużyny Jeremy’ego Sochana dał się poznać jako sportowiec, który nie skupia się przesadnie na szumie, jaki wywołuje, ale pewnie dotarła do niego wypowiedź Chrisa Broussarda, jednej z czołowych „gadających głów” w amerykańskich mediach. Ten w maju poprzedniego roku stwierdził, że jeśli rosły Francuz zrobi karierę na miarę Kevina Duranta, Hakeema Olajuwona lub Anthony’ego Davisa, to… będzie rozczarowaniem. Bo wszyscy oczekują od niego jeszcze więcej. Tak naprawdę wręcz zrewolucjonizowania koszykówki.

Victor wiedział, że w jego przypadku nie będzie mowy o żadnej taryfie ulgowej. Nawet w pierwszym, debiutanckim sezonie. Musiał być dobry z miejsca. I faktycznie jest. Zacznijmy od tego, że na ten moment w ocenach bukmacherów „Wemby” to jeden z dwóch głównych kandydatów do nagrody dla najlepszego defensora w NBA. Wyżej stoją szanse tylko Rudy’ego Goberta, który wygrywał ją już trzy razy.

– Wiem, że Rudy ma bardzo dużą szansę na wygraną w tym roku i na pewno na nią zasłużył. Niech teraz wygra, bo potem to już nie będzie jego czas – w ten sposób wypowiedział się na temat tej rywalizacji… sam Victor.

Z jednej strony 20-latek emanuje pewnością siebie i świadomością tego, jak wysoko leży jego potencjał. Z drugiej strony na świat i swój zawód patrzy kompletnie inaczej niż większość kolegów po fachu w podobnym wieku. Nie zrobiło na nim wrażenia pełne rozrywek Las Vegas, które nazwał „dystopią”. Nie korzysta z uroków innych wielkich miast w Stanach, bo chodzi spać tuż po 21. Jego pasją – poza koszykówką – jest za to czytanie książek. To z nimi spędza większość czasu w samolotach.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: „Porównujemy go do Mbappe”. Jak Francuzi oszaleli na punkcie Wembanyamy

Na koniec jednak tak naprawdę wszystko kręci się w jego życiu wokół celów, które sobie postawił. To nie tak, że wszyscy wokół mówią, że będzie najlepszy, a on ma głowę gdzieś indziej. Bo sam faktycznie chce być najlepszy. I wierzy, że będzie. Zanim jeszcze zagrał w NBA, powiedział: „bądźcie gotowi, bo chcę jak najszybciej zdobyć mistrzostwo”.

Miało to miejsce w trakcie loterii draftu NBA w maju 2023 roku, kiedy niejako dowiedzieliśmy się, że zagra w San Antonio Spurs (bo ci tę loterię wygrali). Nie minął rok, a niedowiarków w kontekście umiejętności i talentu Wembanyamy już praktycznie nie ma.

Jego ofensywny talent to jedno. Ale jasne stało się też, ile daje mu ponad 220 cm wzrostu i 240 cm zasięgu ramion. W trwającym sezonie NBA blokuje średnio 3.4 piłek na mecz. To najlepszy wynik w lidze od 2012 roku! (wtedy jeszcze lepiej w tym elemencie wypadał Serge Ibaka). Wemby nie potrzebuje na dodatek okresów przygotowawczych i zamknięcia na sali gimnastycznej, aby robić progres. On jest lepszy z miesiąca na miesiąc. W październiku oraz listopadzie notował średnio 2.7 bloków oraz 1.3 przechwytów na mecz. A od czasu przerwy na Weekend Gwiazd (czyli 22 lutego) nabija 4.6 bloki i 1.8 przechwytu. To wręcz kosmiczne liczby, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę, że mówimy o kimś, kto rozpoczął sezon jeszcze jako nastolatek.

– Jego statystyki są świetne, to prawda – mówi nam Yann Casseville, redaktor naczelny magazynu „Basket le Mag” oraz autor książki „2001, l’Odyssée d’Allen Iverson”. – Ale dla mnie najbardziej imponujące w tym wszystkim jest to, że on wciąż jest 20-latkiem, uczącym się gry, odkrywającym ligę, odnajdującym się w zespole oraz procesie Gregga Popovicha. To dopiero początek. Nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego, co potrafi. Jesteśmy od tego bardzo daleko.

Aż trudno sobie to wyobrazić, ale obecna wersja Victora Wembanyamy jest prawdopodobnie najgorszą, jaką kibice w NBA będą obserwować w ciągu kolejnych kilkunastu lat.

Reklama

To nowa twarz NBA?

Zrobienie wsadu nad Wembym, ogranie go w pojedynczej akcji, zanotowanie znakomitego występu przeciwko Spurs grając na jego pozycji – to naprawdę cenny skalp.

Kiedy Alperen Sengun zanotował 45 punktów i 17 zbiórek, jego wyczyn odbił się podwójnym echem właśnie dlatego, że miało to miejsce przeciwko Spurs.

Kiedy Kyrie Irving zdołał oszukać Wemby’ego i zdobyć punkty „w jego obecności”, po meczu był pytany właśnie o tę akcję. Stwierdził, że jest wdzięczny, że udało mu się ją wykonać.

Kiedy natomiast ktoś wsadzi piłkę przy próbie bloku Wemby’ego, to z miejsca podbija koszykarski Internet (inna sprawa, że udało się to tylko Kaiowi Jonesowi oraz Trayce’mu Jacksonowi-Davisowi).

Jak do tego wszystkiego podchodzi sam zainteresowany? W swoim stylu, czyli ze stoickim spokojem. – Kiedy ktoś ma przeciwko mnie dobre zagrania i jest bardzo szczęśliwy, to dla mnie komplement. Bycie po drugiej stronie wsadu to nic takiego, to część gry. Wsadzam nad wieloma ludźmi i wiele ludzi wsadza nade mną. Ale myślę, że częściej blokuje niż daje zdobyć nad sobą punkty, więc to jest na plus – opowiadał Wemby.

W przyziemności, jaką pokazuje Francuz, jest coś z Tima Duncana, legendy San Antonio Spurs. Podkreślał to ostatnio Gregg Popovich, trener, który pracował z oboma koszykarzami. – Trafi trójkę po odskoku [tak zwane „step-back three” – przyp. red.] i nie zachowuje się, jakby to była pierwsza trójka, jaką kiedykolwiek trafił. Ma podobne podejście do Tima Duncana. Taki po prostu jest.

Z jednej strony Wemby faktycznie ma „duncanowski” spokój. Z drugiej jednak nie brakuje mu charyzmy i jest kimś, kto co chwilę rzuca wartą cytowania wypowiedzią. To kolejny element, który ustawia go w trajektorii do zostania nową twarzą NBA.

– Jestem w stanie sobie wyobrazić, że będzie kimś takim – opowiada Yann Casseville – Ponieważ każdy go rozpoznaje, co nie jest to trudne, kiedy ma się 224 cm wzrostu. Ponieważ jego gra jest spektakularna. Ponieważ robi rzeczy, których nikt nigdy nie robił. [Victor] lubi uważać się za artystę na boisku. I nim jest. A dalej możemy powiedzieć o jego charakterze. Potrafi rzucać ripostami – na przykład kiedyś powiedział, że Scoot Henderson byłby numerem jeden w drafcie, gdyby on się nie urodził. Nie ma też problemu, żeby wchodzić w interakcję z młodymi kibicami. Wie, jak radzić sobie z presją. I posługuje się perfekcyjnym angielskim.

– Tak naprawdę już teraz jest jednym z kilku zawodników, którzy przychodzą nam do głowy jako pierwsi, kiedy myślimy o NBA – kontynuuje Casseville. – Pod koniec lutego jego filmiki na oficjalnych social mediach ligi zgromadziły miliard wyświetleń! Więcej uzbierali tylko LeBron James i Stephen Curry. A jego akcja przeciwko Celtics – wsad w kontrze – była najczęściej odtwarzaną w historii na kontach NBA.

Wracając jeszcze do porównania do Duncana: niedawno Francuz został pierwszym debiutantem od jego czasu (czyli 1998 roku), który uzbierał w sezonie przynajmniej 200 bloków.

Jedyny w swoim rodzaju

Rekordów czy imponujących statystyk Victora jest od groma. Na przykład: to pierwszy zawodnik w historii, który w jednym sezonie uzbierał przynajmniej 150 bloków, 150 asyst i 75 trójek. Został też pierwszym debiutantem od 1990 roku, który zanotował triple-double z blokami. Pierwszym graczem od pięciu lat, który wykręcił linijkę „5×5″(przynajmniej 5 punktów, zbiórek, asysty, bloków i przechwytów). I jest też pierwszym zawodnikiem od 2000 roku (Shaquille O’Neal), który notuje przynajmniej 20 punktów, 10 zbiórek i 3 bloki na mecz.

Na platformie „X” (kiedyś Twitter) znajdziemy profil, który śledzi odnotowane „Wembygami”. Czyli ocenia, czy statystyczna linijka Francuza z minionego meczu jest… pierwszą zanotowaną w historii najlepszej ligi świata. Dla przykładu: „Wembygami” miało miejsce 12 lutego, kiedy Francuz zakończył mecz przeciwko Toronto Raptors z 27 punktami, 14 zbiórkami, 10 blokami, 5 asystami, 2 przechwytami i 2 trójkami. Żaden inny gracz do takich liczb się nie zbliżył.

Na jaki poziom już w tym momencie kariery wskoczył 20-latek? Ostatnio ocenił to Draymond Green z Golden State Warriors, regularnie komentujący w swoim podcaście wydarzenia z najlepszej ligi świata: – Victor Wembanyama jest w tym momencie prawdopodobnie jednym z dwudziestu najlepszych zawodników w lidze – powiedział.

– W swojej karierze zanotuje jeszcze wiele więcej triple-double – mówi natomiast Casseville. – Znajduje się też na drodze do zanotowania pierwszego od 1994 roku quadruple-double. Ale w jego przypadku, jak mówiłem, nie chodzi tylko o statystyki. Wszyscy najlepsi gracze NBA, jak LeBron, Curry czy Durant, powiedzieli przed tym, jak trafił do ligi, że będzie świetny. Że może nawet przełamywać bariery. I on faktycznie potwierdza, że się nie mylili.

Na koniec trzeba podkreślić, że Victor nie tylko błyszczy pod kątem sportowym, ale i szeroko pojętej popularności. Wyświetlenia w social mediach to jedno, ale w okresie od początku sezonu do lutego jego koszulka była najlepiej sprzedająca się w Francji i czwartą najlepiej sprzedającą się na świecie. 20-latek przegrał tylko z Stephem Currym, Jaysonem Tatutem oraz LeBronem Jamesem. Wśród zawodników spoza Stanów Zjednoczonych znalazł się w tym zestawieniu zatem na pierwszym miejscu. A jego status tylko będzie rosnąć. Również w jego rodzimym kraju.

 – Jego popularność wskoczyła na nowy poziom. Oczywiście, San Antonio Spurs byli marką we Francji już wcześniej, dzięki Tony’emu Parkerowi. Tak więc nawet ludzie, którzy nie rozumieli, jak działa draft, zdawali sobie sprawę, że pierwszy numer, NBA, San Antonio –  to wszystko coś znaczy. Ale teraz, kiedy Wemby jest już w lidze, to stał się atrakcyjny dla każdego rodzaju mediów. Widzimy powtórki jego akcji w telewizji, możemy posłuchać dyskusji na temat jego gry w radiu, największe gazety w kraju bardzo uważnie śledzą jego występy – może nie mecz po meczu, ale z dużą regularnością. A fakt, że zbliżają się igrzyska w Paryżu, jeszcze bardziej to potęguje. Jest jednym ze sportowców, obok Kyliana Mbappe, których Francuzi najbardziej chcą zobaczyć na igrzyskach. I nie chodzi tu tylko o fanów koszykówki, ale w ogóle kibiców sportowych. To rzecz, którą trzeba pamiętać i zrozumieć, gdy rozmawiamy o Victorze Wembanyamie: we Francji już dawno wykroczył poza koszykówkę. Jest kimś znacznie więcej – podkreśla Casseville.

Stany Zjednoczone i cały świat też powoli ulegają temu szaleństwu .”Wemby” przyszedł na świat już po tym, jak LeBron James zadebiutował w NBA. Nie pamięta wyczynów Kobego Bryanta czy Tima Duncana w szczycie formy. Jest wciąż bardzo młody i mierzy się z olbrzymimi oczekiwaniami i wyzwaniami, które zresztą czasem sam sobie wyznacza. Ale po tym, co widzieliśmy w ciągu ostatnich paru miesięcy, trudno się kłócić z jednym: NBA już wkrótce będzie ligą Victora Wembanyamy.

KACPER MARCINIAK

Czytaj więcej o NBA:

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

1 liga

Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Arek Dobruchowski
2
Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Komentarze

13 komentarzy

Loading...