Był taki moment w historii sportu, kiedy owinięci w ciasne kombinezony pływacy wyglądali prawie jak kierowcy Formuły 1 przygotowujący się do wejścia do bolidu. Stroje poliuretanowe doprowadziły do wysypu kosmicznych rekordów świata i wywróciły rywalizację na basenach do góry nogami. Co niezwykłego się w nich kryło? Jak wiele dawały zawodnikom? I jak potoczyło się “życie bez nich”? Analizujemy ten temat z Mateuszem Sawrymowiczem, polskim mistrzem świata.
Stroje poliuretanowe. Historia i działanie
Zmiana nastąpiła na przełomie wieków, kiedy za najlepszego pływaka globu uchodził Ian Thorpe. Australijczyk pojawił się na igrzyskach w Sydney w stroju, który kompletnie zakrywał jego długie ciało. I wzbudził tym samym spore zainteresowanie kibiców oraz ekspertów. Pojawiło się określenie, że Thorpe nosił “skórę rekina”.
Choć basen kojarzy nam się bardziej z eksponowaniem swojego ciała, z czasem pływacy… pokazywali go coraz mniej i mniej. Wielu zawodników szło drogą Thorpe’a, korzystając ze strojów stworzonych do pływania. Początkowo mieliśmy jednak bardziej do czynienia z dodatkiem, niż czymś, co miało przeolbrzymi wpływ na wyniki.
To zmieniło się po igrzyskach w Atenach, w 2004 roku. To wtedy Speedo zaczęło współpracować z NASA nad projektem nowego, wspaniałego stroju. W ten sposób powstał LZR Racer.
W trakcie kolejnych igrzysk, w Pekinie, nosiło go 98% pływaków, którzy sięgnęli tam po medale. Zaliczał się do nich również Michael Phelps, który akurat postawił na inną wersję stroju, niezakrywającą całego ciała. Nie dało się jednak nie dostrzec, że w tym wszystkim nie było przypadku – “skóry rekina” faktycznie pozwalały pływać jak rekin.
Wkrótce za Speedo poszły inne marki jak TYR, Arena czy BlueSeventy, które stworzyły swoje komplety do pływania. Kolejna wielka impreza, mistrzostwa świata w Rzymie, przyniosła już absolutnie kuriozalne obrazki. Rekordy świata bito w niemal każdym wyścigu.
Stało się jasne, że coś w tym wszystkim jest nie tak. Stąd Międzynarodowa Federacja Pływania jeszcze w 2009 roku postanowiła zbanować stroje pływackie (u mężczyzn, a u kobiet wprowadziła jak największe ograniczenia co do zakrytej powierzchni). W ten sposób skończyła się era, która nie trwała długo, ale do dzisiaj pozostawiła po sobie ślad.
Jak wywrócił się porządek pływackiego świata?
Jak wyglądały stroje, które w pewnym momencie nosił każdy czołowy pływak świata? Były stworzone z niezwykle cienkiej warstwy materiału i ciasno przylegały do ciała, dzięki czemu pomagały w zmniejszeniu oporu wody. Tu akurat nie było mowy o niczym nowym: pływacy już w XX wieku szukali sposobów, aby go redukować. W tym celu golili włosy na ciele czy zaczęli nosić czepki.
Jak podkreśla jednak nasz rozmówca, Mateusz Sawrymowicz, początkowe wersje strojów miały tylko elementy poliuretanowe, a nie były nim całe pokryte. To zmieniło się właśnie w 2008 roku za sprawą Speedo i NASA. Ich komplety nie tylko zmniejszały opór wody, ale zapewniały niespotykaną wcześniej opływowość oraz wyporność, potęgowaną tym, że woda nie przedostawała się pod strój jak w przypadku pierwszych modeli strojów.
A czym jest poliuretan? To tworzywo będące wynikiem połączenia poliolu z izocyjanianem, który pozyskuje się z ropy naftowej. Przy jego tworzeniu używa się też substancji spieniających (na przykład dwutlenku węgla), stabilizatorów oraz katalizatorów.
Na dobrą sprawę z poliuretanem mamy do czynienia na co dzień. Znajdziemy go w zimowych kurtkach, kamizelkach czy różnych gadżetach: obuwiu sportowym oraz trekkingowym, rękawiczkach, piłkach do futbolu. Jednak dopiero w XXI wieku odkryto, jak bardzo poliuretan może być przydatny w pływaniu.
– Kiedy zaczynałem startować w seniorskich imprezach, to stroje już były, choć jeszcze nie tworzono ich w całości z poliuretanu – mówi nam Sawrymowicz, mistrz świata w pływaniu z 2007 roku. – Popularne stały się choćby komplety, które sięgały od stóp do nadgarstków. Też wzbudzały kontrowersje. Ale każdy też mógł sobie taki strój kupić, założyć. I tyle. Pamiętam, że nawet na igrzyskach w Pekinie producenci oferowali swoje stroje, bo wiadomo – każdy z nich chciał, aby ich model był najpopularniejszy na zawodach. Tak więc: problemu z dostępnością nie było.
Polak wspomina również specyfikę strojów poliuretanowych. Po pierwsze, już sam proces ich zakładania był skomplikowany, przez to, jak mocno przylegały do ciała. Po drugie, w ich przypadku więcej zawsze znaczyło lepiej. Stąd jeden z najlepszych pływaków pierwszej dekady XXI wieku… postanowił pewnego razu założyć na siebie dwa komplety.
– Zakładanie takiego stroju mogło zajmować bardzo dużo czasu, bo generalnie pływacy starali się, żeby był on jak najciaśniejszy, jak najbardziej dopasowany do ciała. Alain Bernard, startujący na 100 metrów kraulem, założył nawet dwa stroje. Miał dużą masę mieśniową i wiedział, że to zapewni mu jeszcze większą wyporność, przez co będzie się bardziej unosił na wodzie. W ten sposób nieco oszukiwał i zostało to zabronione. Ale też nikt wcześniej nie pomyślał, że do czegoś takiego dojdzie. Bo dlaczego ktoś miałby zakładać drugi strój? – opowiada Sawrymowicz.
– Wygodą raczej nikt się nie przejmował – kontynuuje Sawrymowicz. – Ciasny strój co prawda krępował ruchy, ale też sporo dawał: bo nie musiałeś aż tak mocno angażować mięśni nóg czy core’u. Pływało się trochę inaczej, czułeś mniejszy opór wody. Nie zużywałeś aż tyle siły na utrzymanie pozycji i ciała w napięciu.
Ile rekordów?
Za sprawą LZR Racer, a także kolejnych strojów stworzonych z poliuretanu, realia na basenach zmieniły się diametralnie. Każdy zawodnik, który marzył o medalach wielkich imprez wiedział, że nie jest w stanie oszukać nowego systemu. I aby wygrywać, musi pływać z zakrytym ciałem.
Tu pojawiał się szkopuł, bo jak wiadomo, reprezentacje współpracują z danymi producentami odzieży sportowej i muszą korzystać z ich gadżetów. Dla przykładu: Polacy byli związani z włoską Dianą i na wyciągnięcie ręki mieli wyłącznie jej stroje. A te odstawały podobno od tych ze Speedo czy Areny.
Jak wspomina jednak Sawrymowicz: można było sobie z tym poradzić.
– Czy reprezentacje były związane z markami i musiały korzystać z ich produktów? Poniekąd tak, ale jeśli zawodnik chciał pływać w stroju innej marki, to mógł to robić, o ile nie pokazywał jej logo. Wtedy nikt nie robił z tym problemu – mówi Polak.
Problem zrobił się natomiast – jak wspominaliśmy – na mistrzostwach świata w Rzymie. Oczywiście, kibice oraz sportowcy kochają walkę z rekordami. Ale kiedy te rekordy padają na dosłownie każdym kroku, to każdy wie, że coś jest nie tak. Podczas imprezy we Włoszech najlepsze wyniki w historii zostały ustanowione… 43 razy.
Międzynarodowa Federacja Pływania była już wówczas zdecydowana na podjęcie właściwych kroków. Zawody w Rzymie rozegrano na przełomie lipca i sierpnia. A już od stycznia kolejnego roku stroje poliuretanowe przestały być dopuszczane na oficjalnych zawodach.
Powód do wstydu czy ciekawostka?
Pytanie, które przewijało się wówczas w pływackim środowisku, brzmiało: czy rekordy bite w strojach poliuteranowych powinny zostać wykreślone z historycznych tabel? Światowa federacja ostatecznie uznała, że nikt nikogo rekordów pozbawiać nie będzie. Ze strojów w pewnym momencie korzystali już przecież wszyscy, więc nikt nie stał na straconej pozycji.
Po latach niejako okazało się, że wspomniana decyzja była słuszna. Pływanie poszło do przodu i “brudne” rekordy zaczęły być powoli wymazywane przez młodsze pokolenie. Choć kilka z nich wciąż się trzyma.
– Z rekordów, które pozostały do dzisiaj, wyróżniłbym wynik Chińczyka Zhanga Lina na 800 metrów kraulem – opowiada Sawrymowicz. – Nikt się do niego nigdy nie zbliżył. Nawet on sam już potem podobnie szybko nie popłynął. Ale myślę, że w jego przypadku znaczenie miało coś innego niż strój. Nie wiem, jak on to zrobił. Pierwszą część dystansu miał bardzo dobrą, ale druga to w ogóle był kosmos.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Czy erę w pływaniu, która przypadła na lata 2008-2009, dzisiaj powinno wspominać się ze wstydem? Jeszcze raz pytamy polskiego mistrza świata:
– Nie podchodzę do tego w ten sposób – mówi Sawrymowicz. – Jedni mieli wtedy lepiej, inni gorzej. W kolarstwie do dzisiaj często dochodzi do zmian przepisów. Zdarzają się kontrowersje, że dana firma coś wypuszcza, a potem federacja to banuje. To na pewno był ciekawy czas dla światowego pływania. Można było zobaczyć, jak taki strój wpływa na wyniki. Ale niedawna historia pokazuje, że to nie była aż taka rewolucja. Padło wówczas pełno rekordów świata, ale no właśnie: rekordy świata bite są do dzisiaj.
Obecnie stroje poliuretanowe są już tylko ciekawostką, nieobecną w wielkiej sportowej rywalizacji. Ale oczywiście korzystać mogą z nich amatorzy pływania. Wystarczy upolować w Internecie komplety ze “starej epoki”, albo zaopatrzyć się w te nowe, używane przez zawodników startujących na otwartym akwenie – bo stamtąd stroje wcale nie zniknęły.
Jeśli jednak chodzi o rywalizację na basenach: chyba jednak lepiej, aby o wynikach decydowały wyłącznie czysto fizyczne możliwości zawodnika oraz silna psychika. Czy to jednak możliwe? Trudno powiedzieć. Nawet dziś – gdy pływacy zakładają „tradycyjne” stroje (mężczyźni od kolana do pasa), producenci starają się pomagać zawodnikom. Popularne są choćby włókna węglowe, które wplata się w materiał.
Różnica jest taka, że dziś wojna technologiczna jest tylko składową, nie głównym elementem dyscypliny.
Czytaj też:
- Ksawery Masiuk oczami rodziców i trenerów. Poznajcie naszą nadzieję olimpijską na Paryż
- Jak upadły ostatnie rekordy świata należące do Michaela Phelpsa?
- Mistrzostwa brązowych medali. Polacy znowu błysnęli
Fot. Newspix.pl