Bartosz Salamon w jednym z pierwszych wywiadów po zawieszeniu za doping opowiedział w klubowej telewizji o tym trudnym okresie. Nie zabrakło emocji, kiedy obrońca Lecha opowiadał o jednym z najtrudniejszych momentów w swoim piłkarskim życiu.
Salamon przez kilka miesięcy nie mógł trenować z drużyną Lecha Poznań. W badaniu antydopingowym, przeprowadzonym po spotkaniu Lecha z Djurgardens IF w Lidze Konferencji Europy, wykryto w jego organizmie chlortalidon, substancję często stosowaną przez sportowców, aby wypłukać doping z organizmu. Choć groziła mu nawet czteroletnia dyskwalifikacja, to UEFA ostatecznie nałożyła na niego ośmiomiesięczne zawieszenie, które trwało od 13 kwietnia 2023 roku.
Ten trudny moment wzmagał jeszcze fakt, że Salamon był włąsnie w swojej topowej formie okraszonej rewelacyjnymi występami w pucharowej kampanii Lecha oraz występem w reprezentacji Polski przeciwko Albanii, po którym eksperci zgodnie uznali go za najlepszego zawodnika wygranego meczu.
Zawodnik Kolejorza mógł wrócić do gry pod koniec roku i zdążył jeszcze zagrać w ostatnich meczu Kolejorza w rundzie jesiennej. W meczu z Radomiakiem nie dość, że pojawił się na boisku, to rozegrał pełne dziewięćdziesiąt minut.
Bartosz Salamon w szczerej rozmowie po raz pierwszy i ostatni odnosi się do podejrzeń o doping. Poza tym porozmawialiśmy z Bartkiem o przygotowaniach do rundy, współpracy z trenerem oraz oczekiwaniach dotyczących drugiej części sezonu.
🎬 https://t.co/6YsQOsK6mp pic.twitter.com/IcOyHRfxZq
— Lech Poznań (@LechPoznan) February 2, 2024
Salamon podczas wywiadu wspominał całą historię z zawieszeniem za rzekomy doping. Jak sam się wyraził zrobił to pierwszy i ostatni raz. – To było dla mnie wielkie zaskoczenie, dowiedziałem się o tym w dniu wolnym, po meczu z Pogonią Szczecin. Dostałem telefon z klubu, że mam pilnie pojawić się na stadionie. Kiedy dowiedziałem się o tej sytuacji, w tym momencie zaczął się cały koszmar i musieliśmy się z tym wszystkim zmierzyć – powiedział Salamon w rozmowie dla oficjalnego kanału Lecha Poznań na Youtube.
– Jestem alergikiem, więc muszę uważać na to, co zażywam. Mam alergie pokarmowe, na które reaguję duszeniem. Każdy kto ma takie problemy, wie jak potem musisz uważać na to, co zażywasz. Więc gdy dowiedziałem się o nazwie tej substancji, byłem bardzo zdziwiony, bo jej nie znałem. Dlatego zaraz po pozytywnym wyniku oddałem się w ręce klubu, doktorów, aby jak najlepiej mnie przebadali. Wiedziałem, że to musi być jedna wielka pomyłka – kontynuował obrońca Lecha.
– Jednoznacznie zostało stwierdzone, że w moim ciele nie znaleziono dopingu. Środek, który u mnie znaleziono, to diuretyk chlortalidon, który w piłce nożnej sam w sobie nie jest żadnym dopingiem i nie pomaga na boisku. Jest substancją zakazaną, która rzucała na mnie podejrzenie, że być może stosowałem doping, bo to substancja, które może zostać użyta do maskowania czegoś – wytłumaczył Salamon podkreślając, że nigdy nie przyjmował dopingu, a szczegółowe badania tylko te deklaracje potwierdziły.
– Od pierwszego dnia tego całego procesu oddałem się w ręce specjalistów, pojechałem od razu do medycyny sądowej na testy włosów, paznokci. I powiedziałem jasno, że mają mnie przebadać całego, bo ja jestem czysty i nikogo nie chciałem oszukać. Dowiedziałem się, że gdybym zażył jedną pełną tabletkę tego diuretyku, to stężenie we włosach byłoby kilkaset razy większe. Ta obecność była tak minimalna, że po czasie eksperci stwierdzili, że to było zanieczyszczenie w jakimś suplemencie, który jest legalny i mogłem go brać w klubie. Najważniejsze było dla mnie to, że udowodniłem tymi wszystkimi testami, że nie chciałem nikogo oszukać. Moja rodzina mogła być spokojna, klub mógł być spokojny. Wiedzieli, że mają przed sobą zawodnika szczerego, a nie oszusta – stwierdził Salamon w rozmowie z Lech TV.
Zapytany o moment w karierze, w którym akurat był i perspektywę gry w ćwierćfinale europejskiego pucharu, defensor ze smutkiem opowiedział o swoich odczuciach: – Z początku sytuacja w UEFA była oceniana jako błaha, więc mogłem spokojnie grać. Wystąpiłem w meczu z Wartą Poznań i była jeszcze perspektywa kilkutygodniowej gry do momentu wyjaśnienia sytuacji. W dniu meczu z Fiorentiną, UEFA jednak postanowiła mnie zawiesić, prawdopodobnie dlatego, że był to mecz pucharowy. Dla mnie to był wielki ból. To miało być ukoronowanie moich marzeń. Jak przychodziłem do Lecha to marzyłem o mistrzostwie i o grze w pucharach. Przyjechałem do Poznania właśnie z Włoch, a teraz zagrać jako ważny zawodnik mojej drużyny przed taką publicznością, dodatkowo z Fiorentiną, w której grało kilku moich kolegów, to byłoby coś. To miał być bardzo ważny dzień dla mnie i dla klubu, ale zabrali mi to – powiedział, nie bez żalu, 11-krotny reprezentant Polski.
Wielokrotnie podczas rozmowy padały podziękowania za wsparcie w tak trudnym dla piłkarza czasie dla władz klubu i całej „rodziny” Lecha, ale przede wszystkim dla kibiców: – Nigdy nie zapomnę jak podczas meczu z Fiorentiną skandowali moje nazwisko. Salamon pod koniec rozmowy mówił też o przygotowaniach do rundy wiosennej i przyznał na koniec: – Jeśli ta drużyna w tym, albo przyszłym sezonie nie zdobędzie mistrzostwa to będzie nasza wielka porażka – zadeklarował.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Cardenas: Historia, styl i filozofia Rakowa są atrakcyjne dla piłkarzy. Niewielu nam odmawia [WYWIAD]
- Lewandowski, Benzema, Suarez. Trzech gigantów, ale który jest największy?
- Dlaczego zimowe okno jest otwarte w Polsce do 27 lutego? „Nie ma w tym przypadku”
- Nałogowa zakupoholiczka. Dlaczego Granada stała się tak polskim klubem
- Kądzior: Chcemy mieć taką rundę jak Śląsk i Jagiellonia jesienią [WYWIAD]
- Trela: Nigdy nie spadnie. Dinozaury europejskiego futbolu
fot. Newspix