Reklama

Trela: Nigdy nie spadnie. Dinozaury europejskiego futbolu

Michał Trela

Autor:Michał Trela

02 lutego 2024, 11:03 • 11 min czytania 22 komentarzy

Inter serię kolejnych sezonów w najwyższej lidze włoskiej zaczynał, gdy Polski nie było jeszcze na mapie. Liverpool ostatni raz wypadł poza pierwszą ósemkę w Anglii jeszcze zanim Beatlesi wydali pierwszą płytę. A Athletic Bilbao zaczynał grać w hiszpańskiej elicie przed pierwszym mundialem. O klubach, którym najdłużej udaje się uniknąć spadku z najsilniejszych lig Europy.

Trela: Nigdy nie spadnie. Dinozaury europejskiego futbolu

Walka o utrzymanie to sól futbolu. Możliwość, że w razie katastrofalnego sezonu nieszczęście może spotkać nawet największych, czyni rozgrywki fascynującymi. Tego typu końce świata co jakiś czas się zdarzają. W minionym roku pierwszy raz z brazylijskiej elity spadł Santos. Wcześniej Niemcy żyli próbami oszukania przeznaczenia przez Hamburger SV. W XXI wieku Argentyńczycy opłakiwali River Plate, Szkoci Rangersów, a (niektórzy) Włosi Juventus. To sprawia, że w europejskich ligach z czołowej piątki (Anglia, Hiszpania, Włochy, Francja, Niemcy) nie ostało się wcale wiele klubów, które od naprawdę dawna nie spadły z ligi. By zmieścić się do czołowej dziesiątki, trzeba grać w elicie przynajmniej od pół wieku. A połowa z tego grona i tak ma w swojej długiej historii przynajmniej jedną degradację.

10. Paris Saint-Germain (50 sezonów)

Potęgą ligi francuskiej Paris Saint-Germain jest stosunkowo od niedawna. Ale jej stały element klub ze stolicy stanowi już od pół wieku. Stołeczny zespół został założony w 1970 roku, co oznacza, że 50 z 53 sezonów istnienia spędził na najwyższym szczeblu. Jedyny spadek przydarzył się mu w pierwszym roku obecności w elicie. Paryżanie na boisku obronili ligowy byt, zajmując jako beniaminek 16. miejsce, ale zostali zdegradowani po rozdzieleniu się z Paris FC, z którym dwa lata wcześniej weszli w fuzję. W elicie pozostało Paris FC, a PSG musiało przebijać się od trzeciej ligi.

Zrobiło to jednak błyskawicznie i w 1974 roku znów grało wśród najlepszych. Minęło się z… Paris FC, które rok wcześniej spadło. Od tego czasu PSG zaczęło budować status najważniejszego klubu francuskiej stolicy. W 1975 roku ostatni raz grało w najwyższej lidze Red Star FC, a w 1990 roku z najwyższej ligi zniknął Racing Paryż. PSG, nawet jeśli miało problemy, to nigdy aż tak przygniatające. Najbliżej opuszczenia Ligue 1 było krótko przed wejściem Katarczyków. W sezonie 2007/08 PSG zajęło szesnaste miejsce, wyprzedzając ledwie o trzy punkty zdegradowane Lens. To był najgorszy finisz w historii klubu. I na przebicie tego wyniku raczej się nie zanosi.

9. Bayern Monachium (59 sezonów)

Jeden z siedmiu klubów, które nigdy nie spadły z Bundesligi. To jednak Bawarczycy z tego grona awansowali do niej najwcześniej, bo już w trzecim sezonie jej istnienia. Bayern w 1963 roku nie znalazł się w gronie założycieli Bundesligi, gdyż uznano, że może w niej przypaść miejsce maksymalnie jednemu klubowi z danego miasta, a to TSV 1860 było wówczas główną siłą Monachium. Bayern nie zdołał też od razu wywalczyć awansu, gdyż w grupie barażowej dał się wyprzedzić Borussii Neunkirchen.

Reklama

W Bundeslidze zadebiutował więc dopiero w 1965 roku i nie spadł z niej do dziś. Tym samym po spadku Hamburgera SV w 2018 roku przejął miano klubu najdłużej nieprzerwanie grającego w najwyższej lidze w Niemczech. Realnie zagrożony utratą tego statusu był maksymalnie dwa razy. W sezonie 1977/78, gdy skończył na dwunastym miejscu, najgorszym w historii klubu i 1991/92, w którym finiszował wprawdzie na dziesiątej pozycji, ale przy czterech spadających zespołach na sześć kolejek przed końcem miał tylko trzy punkty przewagi nad bezpieczną strefą.

8. Liverpool FC (62 sezony)

The Reds trzykrotnie w dziejach spadali z najwyższej ligi angielskiej, ale miało to miejsce w naprawdę zamierzchłych czasach. Pierwszy raz przydarzyło się im w 1895 roku, drugi w 1904, a trzeci w 1954 roku. Z tej ostatniej degradacji Liverpool wygrzebywał się jednak najdłużej. Na zapleczu elity spędził aż osiem kolejnych sezonów i do grona najlepszych wrócił dopiero w 1962 roku. Od tego czasu nie ma jednak możliwości, by najwyższa liga angielska obeszła się bez Liverpoolu. Zespół z Anfield najpierw przez trzy dekady grał w First Division, a potem przez kolejne 32 lata w nowo utworzonej Premier League.

Co imponujące, przez te 62 lata ani razu nie wypadł poza czołową ósemkę! A zwykle finiszował jeszcze wyżej, bo ósme miejsce zajął w tym okresie ledwie czterokrotnie.

7. Everton FC (70 sezonów)

Najdłużej nieprzerwanie grający w najwyższej lidze angielskiej klub z Merseyside to jednak nie Liverpool, a jego lokalny rywal. Ostatni spadek Everton zaliczył krótko po II wojnie światowej, w 1951 roku, gdy zajął ostatnie 22. miejsce. Odbudowa zajęła mu trzy lata, ale od awansu w 1954 roku The Toffees współtworzą angielską elitę. To tym bardziej imponujące, że przecież nierzadko balansowali na krawędzi. W 1980 roku finiszowali na 19. miejscu, czyli tuż nad czerwoną strefą. Aż pięć razy zajmowali siedemnaste miejsce. Ostatni raz w poprzednim sezonie, gdy ostatecznie o dwa punkty wyprzedzili zdegradowany Leicester City.

Koniec imponującej serii cały czas majaczy więc gdzieś na horyzoncie. Aktualnie Everton też jest w strefie spadkowej, co jest spowodowane karą dziesięciu ujemnych punktów.

Reklama

6. AS Roma (72 sezony)

Również w 1951 roku z Serie A ostatni raz spadła Roma. Tyle że odbudowała się szybciej niż Everton, stąd jej wyższa pozycja w rankingu. Stołeczny klub wygrał rozgrywki Serie B i już w 1952 roku ponownie zameldował się wśród najlepszych. Od tego czasu nigdy tego grona nie opuścił i tylko piął się w historycznej klasyfikacji. Po karnych degradacjach Milanu w 1980 i Juventusu w 2006, rzymianie awansowali na drugie miejsce pod względem nieprzerwanej gry w Serie A, ustępując jedynie Interowi.

Od początku lat 50. tylko raz tak naprawdę było blisko powtórnej katastrofy, bo w 1957 roku Roma skończyła ligę na 14. miejscu, ledwie dwa punkty nad zdegradowaną Triestiną. Później nigdy nie obsunęła się poniżej 12. pozycji. Problem w tym, że mimo długiej gry wśród najlepszych, sama okazała się taka tylko dwa razy.

5. Athletic Bilbao (93 sezony)

Jeden z nielicznych klubów w Europie, które występowały w najwyższej lidze swojego kraju we wszystkich sezonach jej istnienia. W przypadku Athleticu wyczyn jest tym większy, że udało się mu zachować taką ciągłość, mimo wystawiania na boisku wyłącznie zawodników baskijskiego pochodzenia.

Athletic to jeden z założycieli La Liga w 1929 roku. Kilkakrotnie z trudem walczył o obronienie ligowego bytu, ale za każdym razem wychodził z batalii zwycięsko. Najbliżej nieszczęścia było w sezonie 2006/07, gdy zajął 17. miejsce, punkt nad zdegradowaną Celtą Vigo. 16. pozycję zajął z kolei w rozgrywkach 2017/18. Wówczas jednak przewaga nad strefą spadkową wyniosła komfortowe czternaście punktów. Baskowie rzadko lądowali w przeszłości aż tak nisko. Zwykle w najgorszym wypadku kończyli sezon w środku tabeli.

4. FC Barcelona (93 sezony)

Podobnie jak Athletic, również Duma Katalonii grała w La Liga nieprzerwanie od początku jej istnienia. I nigdy nie musiała się martwić o ligowy byt. Tylko raz w ciągu dziewięciu dekad zdarzyło się jej ukończyć ligę poza czołową dziesiątką. Miało to miejsce w zamierzchłych czasach, bo sezonie 1941/42. Barca zajęła wówczas 12. miejsce w czternastozespołowej lidze. O dwa punkty wyprzedziła zdegradowanego Herculesa Alicante, ale musiała zagrać w barażach o utrzymanie. Pewnie ograła jednak Real Murcia 5:1 i już więcej nie igrała z ogniem. Przez kolejne 82 lata ani razu nie zjechała poniżej szóstej pozycji.

Piłkarze Barcelony celebrujący strzeloną bramkę

3. Real Madryt (93 sezony)

Liczbą sezonów w La Liga mogą z nim się równać Athletic i Barcelona, ale pod względem punktów zdobytych w tym czasie Królewscy nie mają sobie równych. Lądują więc w klasyfikacji ponad krajowymi konkurentami. Przez większość istnienia hiszpańskiego futbolu Real był synonimem wielkości, więc nie było zagrożenia jego obecności w najwyższej lidze.

Jedyne turbulencje przeżywał na początku. W sezonie 1942/43 zajęli dopiero 10. miejsce, o punkt wyprzedzając Espanyol, który musiał grać w barażach o utrzymanie. W rozgrywkach z lat 1947/48 stołeczna drużyna była nawet jedenasta i o dwa punkty wyprzedziła zdegradowany Real Sociedad. Od tego czasu nigdy już nie wypadła poza pierwszą dziesiątkę.

2. Arsenal (97 sezonów)

Jeśli nie wydarzy się nic szokującego, klub z północnego Londynu niebawem będzie świętował setny sezon z rzędu w najwyższej lidze angielskiej. Co ciekawe, w przeciwieństwie do hiszpańskiego tercetu Kanonierzy nie uniknęli jednak degradacji. Tyle że miało to miejsce niemal wiek temu. Arsenal pojawił się w najwyższej lidze w 1904 roku po jedenastu latach gry na drugim szczeblu. W 1913 roku nie zdołał obronić się przed spadkiem, zajmując ostatnie dwudzieste miejsce.

Na powrót do elity trzeba było poczekać. Najpierw londyńczycy przegrali rywalizację o awans z Notts County i Bradford Park. Potem zajęli dopiero szóste miejsce w II lidze – zamienione na piąte sześć dekad później, gdy odkryto błąd w oficjalnej tabeli – a następnie wybuchła I wojna światowa, która zatrzymała rywalizację. Gdy w 1919 roku ją wznowiono, zdecydowano się na poszerzenie ligi do 22 zespołów. Dwa dodatkowe miejsca rozdzielono przy zielonym stoliku. Jedno z nich przyznano Arsenalowi, który otrzymał najwięcej głosów. Awansował więc kosztem wyżej sklasyfikowanych w ostatnim dokończonym sezonie Wolverhampton i Barnsley. I nigdy już nie dał się z ligi wyrzucić. Blisko degradacji był jedynie w latach 20., gdy skończył ligę na ostatnim bezpiecznym miejscu. W czasach powojennych najniższe miejsce, na jakim ukończył sezon, to 17. w 1976 roku. W erze Premier League tylko raz wypadł poza pierwszą dziesiątkę – w 1995 roku, gdy był dwunasty.

1. Inter (109 sezonów)

Rekordzista, jeśli chodzi o kraje z europejskich lig top 5. Zespół z Mediolanu grał w najwyższej lidze włoskiej przez wszystkie sezony jej istnienia. Uniknął degradacji sportowych, co samo w sobie jest imponujące, ale też pozasportowych, które usunęły z tej listy jego głównych konkurentów – AC Milan i Juventus.

Najgorszy sezon w historii zdarzył się Nerrazzurrim stosunkowo niedawno. W 1994 roku wylądowali dopiero na 13. miejscu w Serie A. Wyprzedzili zdegradowaną Piacenzę ledwie o punkt. Poza tym odosobnionym przypadkiem Inter tylko cztery razy był poza pierwszą dziesiątką ligi włoskiej – wszystko w zamierzchłych czasach lat 40. i 50. Debiutancki sezon Inter zaliczył w elicie w 1909 roku i od razu zakończył go zwycięstwem.

POZOSTAŁE LIGI EUROPEJSKIE

Europejski futbol to oczywiście nie tylko ligi top 5. Warto więc przyjrzeć się także temu, jak kwestie awansów i spadków kształtowały się w innych krajach kontynentu.

Absolutnym rekordzistą jest Celtic, który grał w najwyższej lidze szkockiej przez wszystkie 127 sezonów jej istnienia. Kolejne miejsca, ze 123 kolejnymi sezonami na koncie zajmują trzy kluby z Irlandii Północnej – Glentoran, Linfield i Cliftonville. 109 sezonów, czyli tyle, ile Inter, ma w dorobku również Aberdeen.

W kontynentalnej Europie najlepiej wypadają jednak dwie wielkie firmy austriackiego futbolu – Rapid i Austria Wiedeń rozgrywają właśnie 112. sezon z rzędu w krajowej elicie. A przecież Rapid w międzyczasie zdołał jeszcze zdobyć mistrzostwo… Niemiec, rozgrywane wówczas w systemie pucharowym. Trwającą serię ponad stu sezonów występów w elicie – choć początkowo w wielu krajach była ona rozgrywana na szczeblu regionalnym – mają również na koncie Ujpest FC, Ajax Amsterdam, Bohemians Dublin i Feyenoord Rotterdam. Lada moment może dołączyć do tego grona Standard Liege, który rozgrywa 99. sezon w najwyższej lidze belgijskiej. Aktualnie grozi mu jednak pierwszy w historii spadek.

NIEDEGRADOWALNE KLUBY NA ŚWIECIE i POLSKIE TŁO

Niedawno cały świat przeżywał pierwszy w dziejach spadek Santosu z ligi brazylijskiej. Kilka lat wcześniej podobna katastrofa zdarzyła się River Plate. Wciąż jednak to w Ameryce Południowej jest sporo klubów, które nigdy nie wypadły poza najwyższe ligi swoich krajów. Grubo ponad sto sezonów z rzędu mają na koncie urugwajskie Penarol i Nacional, paragwajskie Guarani, Cerro Porteno i Club Olimpia, brazylijskie Flamengo i argentyńskie Boca Juniors. Na pozostałych kontynentach zwraca uwagę ponad stuletnia seria kostarykańskich Herediano i Alajuelense oraz kairskich Al-Ahly i Zamaleku.

W Polsce natomiast o długowieczności w Ekstraklasie można mówić tylko w przypadku Legii Warszawa. Po spadku w 1936 roku stołecznego klubu nie było w lidze aż do wybuchu II wojny światowej. Powrócił do niej w pierwszych powojennych rozgrywkach w 1948 roku i nie wypadł do dziś. To daje łącznie 77 kolejnych sezonów wśród najlepszych. W skali Europy to poziom porównywalny do Dinama Zagrzeb, Partizana i Crvenej zvezdy Belgrad czy Steauy Bukareszt, czyli klubów powołanych do życia po II wojnie światowej. W Polsce nikt nie może nawet równać się z podobnym wynikiem. Dość powiedzieć, że poza Legią wszystkie (!) pozostałe kluby aktualnej Ekstraklasy w XXI wieku grały na jej zapleczu. Jedynym klubem obecnej elity, który nigdy z niej nie spadł jest… Puszcza Niepołomice, czyli absolutny beniaminek z zeszłego roku.

KLUBY, KTÓRE NIGDY NIE SPADŁY

Należy się na koniec ważne wyjaśnienie. To, że klub nie spadł od bardzo dawna, nie oznacza, że nie spadł nigdy, co było widać na kilku przykładach w rankingu. Gdyby więc skupić się wyłącznie na tych, które raz pojawiwszy się w elicie, zostały w niej do samego końca, w ligach czołowej piątki europejskiej pozostałoby tylko dziesięć takich klubów, mających na koncie więcej niż dziesięć sezonów. Oprócz obecnych na liście gigantów – Realu, Barcelony oraz Athleticu, Interu Mediolan i Bayernu Monachium, taka klasyfikacja byłaby uzupełniona głównie przez kluby niemieckie. Bayer Leverkusen nigdy nie wypadł z Bundesligi, w której rozgrywa już 45. sezon. Podobnie mogą o sobie powiedzieć VfL Wolfsburg, które dwa razy musiało ratować skórę w barażach o utrzymanie, ale trwa wśród najlepszych już od 27 lat oraz TSG Hoffenheim z szesnastoma kolejnymi sezonami na koncie.

Dość niespodziewana może być obecność na liście FC Augsburg, za którym w przeciwieństwie do Bayeru, Wolfsburga i Hoffenheim nie stoi żaden gigantyczny koncern finansujący jego stabilne fundamenty. Klub ze Szwabii pierwszy raz w historii pojawił się w elicie w 2011 roku i od tego czasu praktycznie zawsze jest kandydatem do spadku. Udaje mu się jednak go unikać, co jest już zauważalne nawet w skali europejskiej. Podobny przypadek stanowi Sassuolo z już jedenastymi kolejnymi sezonami w Serie A. W poczekalni do pierwszej dziesiątki znajduje się RB Lipsk, które gra w Bundeslidze już od ośmiu lat i absolutnie nie zanosi się, by miało z niej zniknąć. Ale, jak pokazało kilka przykładów z europejskiej piłki, katastrofy nadchodzą czasem zupełnie niespodziewanie.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Ekstraklasa

Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Antoni Figlewicz
0
Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Komentarze

22 komentarzy

Loading...