Trener Unionu Berlin Nenad Bjelica wyleciał z boiska w trakcie spotkania z Bayernem Monachium. Chorwat obejrzał czerwoną kartkę za uderzenie i przepychankę z Leroyem Sane. Zachowanie swojego szkoleniowca w mediach skrytykował Robin Gosens.
Do przepychanki między Nenadem Bjelicą a Leroyem Sane doszło w drugiej połowie zaległego spotkania Bundesligi. Skrzydłowy Bayernu Monachium odepchnął szkoleniowca Unionu Berlin. Były trener Lecha Poznań nie był dłużny Niemcowi. Spoliczkował piłkarza, a następnie wdał się w nim w przepychanki. Za to zachowanie wyleciał z boiska, natomiast Sane obejrzał żółtą kartkę.
Po spotkaniu Bjelica tłumaczył się ze swojego wybuchu. Zrzucił wszystko na garb emocji, które wzięły nad nim górę. Takie tłumaczenie nie było jednak wystarczające nie tylko dla mediów, ale również dla jego podopiecznych. Robin Gosens otwarcie skrytykował swojego szkoleniowca.
– Trenerzy i zawodnicy powinni służyć za wzorce do naśladowania. Emocje są w porządku, ale to niedopuszczalne, gdy sprawy wymykają się spod kontroli i dochodzi do rękoczynów – powiedział dla „Sky Sports” wahadłowy Unionu.
– Przepalił mu się bezpiecznik. Nie może jednak dać się ponieść emocjom – dodał Kevin Vogt, obrońca Żelaznych.
Union przegrał z Bayernem 0:1.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Vizekusen czy Leverkusen? Jak Bayer wykładał się metr przed linią mety
- Trela: Ulubiony klub Hioba. Dlaczego w FC Koeln znów wszystko idzie źle?
- Mistrzem będzie Bayer(n). Dlaczego koniec hegemonii wcale nie musi być blisko
Fot. Newspix