Mecze z Wyspami Owczymi i Mołdawią to idealne okoliczności, żeby zaczynać w roli selekcjonera, bo można odnieść dwa planowe zwycięstwa, pokazać trochę dobrej piłki, dać szansę debiutantom i poprawić atmosferę w zespole. Michał Probierz po swoim debiucie w Torshavn odhaczył trzy z czterech powyższych punktów.
Wynik się zgadza. Czterech zawodników zadebiutowało, z czego dwóch od początku. Nastroje w drużynie z pewnością są bardziej pozytywne. Zabrakło nam tylko – i aż – przyjemności z oglądania tego meczu.
Wyspy Owcze – Polska 0:2. Szybkie prowadzenie
Farerzy to już od paru lat nie są frajerzy, na ich terenie nie tak dawno polegli Grecy czy Turcy, ale mimo wszystko z takim rywalem trzeba wymagać od naszej drużyny więcej jakości, nawet jeśli brakuje Roberta Lewandowskiego. Zwłaszcza gdy zdecydowaną większość drugiej połowy rozgrywamy w przewadze, bo sędziowie po obejrzeniu powtórek uznali, że tuż przed polem karnym faulowany był Milik, potencjalnie wychodzący sam na sam.
Tak naprawdę jedyny naprawdę jasny punkt to druga bramka, zdobyta po wielopodaniowej akcji na połowie rywala, dobrej wrzutce i dobrym wykończeniu. Takich momentów powinno być znacznie, znacznie więcej.
Tymczasem po podwyższeniu wyniku w zasadzie przestaliśmy cokolwiek kreować. Odnotować można jeszcze jedno „ciasteczko” od Piotra Zielińskiego, którego nie schrupał Karol Świderski i tyle. Zatrważająco mało. Przypominamy: graliśmy już wtedy w jedenastu na dziesięciu z Wyspami Owczymi, starającymi się mimo wszystko nie bronić całym zespołem w polu karnym i zostawiającym trochę miejsca, przynajmniej w pierwszej fazie po przechwycie.
Niezły debiut Pedy
Do przerwy natomiast zagrożenie stwarzaliśmy bardziej po zebraniu drugiej piłki czy szybkich zrywach niż po ciekawszym rozegraniu z wyeksponowaniem przewagi w jakości w indywidualnej. Prowadzenie objęliśmy właśnie w ten sposób: Zieliński zgrał piłkę wybitą przez obrońcę, a Sebastian Szymański spokojnie pocelował przy słupku.
Szkoda, że potem przez wiele minut nie doszliśmy do żadnej okazji, Farerzy potrafili sobie dłużej pograć. Koniec końców nic wielkiego nie wykreowali, najgroźniejszy moment to zgranie głową po rzucie rożnym i zdecydowana interwencja stojącego przed linią Patryka Pedy, wyprzedzającego stojącego przy nim rywala. Peda to największa sensacja probierzowych powołań, ale udźwignął debiut. Zaliczył kluczową interwencję, wykonał jeden imponujący przerzut i niczego mocniej nie zepsuł, choć czasami mógłby mieć więcej spokoju przy wyprowadzeniu piłki.
Można więc podsumować, że po premierze Michał Probierz ciągle stoi w punkcie wyjścia i dopiero domowym meczem z Mołdawią może zrobić krok do przodu lub szybko stracić w oczach obserwatorów. Dziś spełnił się scenariusz umiarkowany, na minimum przyzwoitości, czyli nie narobiliśmy sobie jeszcze większego gnoju, nie musieliśmy drżeć o zwycięstwo do ostatnich minut i znajdziemy dwa, trzy pozytywy indywidualne.
Długofalowo – takie granie nie przejdzie, nawet jeśli po reprezentacji Probierza nie spodziewamy się fajerwerków.
Na początek, na tu i teraz – po przymrużeniu oczu i zdjęciu okularów, ujdzie.
Idemo dalje.
Wyspy Owcze – Polska 0:2 (0:1)
- 0:1 – S. Szymański 4′
- 0:2 – Buksa 65′
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Trener kadry Wysp Owczych: W Polsce też wieje i pada. To tylko narracja!
- Wieloryby, nepotyzm, futbol i krajobrazy. Wszystkie twarze Wysp Owczych
- Hegemon z Klaksvik, Polak na podium. Oto futbol kobiet na Wyspach Owczych [REPORTAŻ]
- Wielki sen małej mieściny. O sukcesie KI Klaksvik
- Michał Przybylski: Wyspy Owcze to wolność. Mam tutaj swoje życie
- Dążenie ku dobremu. Nadzieje i problemy futbolu na Wyspach Owczych [REPORTAŻ]
Fot. FotoPyK