Reklama

Trener kadry Wysp Owczych: W Polsce też wieje i pada. To tylko narracja!

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 października 2023, 10:51 • 8 min czytania 9 komentarzy

Eli Hentze najpierw zatrzymał Czesława Michniewicza, a potem… pojechał z nim na EURO U-21. Selekcjoner polskiej młodzieżówki zaprosił go na turniej, pokazał pracę z kadrą od kulis. Dziś Hentze pracuje z dorosłą reprezentacją Wysp Owczych. Asystent Hakana Ericsona przedstawia nam blaski i cienie pracy w maleńkim kraju. Na co stać Farerów? Co chcą osiągnąć? Jakich meczów żałują najbardziej? Czego spodziewają się po Michale Probierzu?

Trener kadry Wysp Owczych: W Polsce też wieje i pada. To tylko narracja!

Za kilka dni zagracie z Polską, jak wyglądają wasze przygotowania do tego meczu?

Przygotowanie zaczęliśmy już po pierwszym spotkaniu. Oczywiście zgrupowanie zaczęło się w poniedziałek, ale myślimy o tym meczu od samego początku. Sprawę trochę utrudnia to, że macie nowego selekcjonera, który powołał kilku nowych piłkarzy. Nie do końca wiemy, jak to będzie ostatecznie wyglądało, nie mamy próbki z przeszłości.

Możemy was zaskoczyć.

Nie wiem, mecz w Warszawie był trudny i rewanż też będzie wymagający. Ale tak tam, jak i tu, zrobimy wszystko, żeby osiągnąć korzystny wynik. Pod tym względem nic się nie zmienia.

Reklama

Co było dla was problemem w pierwszym spotkaniu?

Wiedzieliśmy, że reprezentacja Polski będzie przy piłce częściej niż my. Myślę, że w pierwszej połowie bardzo dobrze spisywaliśmy się w grze defensywnej. Po zmianie stron nie udawało nam się utrzymywać przy piłce tak długo, jakbyśmy sobie tego życzyli. Polacy mieli więcej swoich momentów. Rzut karny był trochę pechowy, a potem Robert Lewandowski pokazał swoją klasę drugim golem. Koniec końców byliśmy jednak zadowoleni z tego, jak wyglądaliśmy. Zwłaszcza w grze defensywnej. Chcemy jednak poprawić grę z piłką.

Najczęściej jest tak, że w meczach z wami to rywale częściej mają futbolówkę.

Oczywiście, bo zwykle gramy z większymi krajami, narodami niż nasz. Byłoby dziwne, gdyby wyglądało to odwrotnie. Musimy to zaakceptować i spróbować wykorzystać te chwile, w których to my mamy piłkę.

W ostatnich latach jest wam trochę łatwiej, z uwagi na rozwój piłki nożnej na Wyspach Owczych i nowe talenty w kraju?

Reklama

W poprzednich latach spisywaliśmy się dobrze. Porażka na Wyspach Owczych z Mołdawią bolała. Ten mecz, tak samo jak przegrana z Luksemburgiem, bolą najbardziej, bo to drużyny, które są tuż nad nami, czy tuż pod nami w rankingu FIFA…

Czyli to są spotkania, które najbardziej chcecie wygrać?

Nie, nie, chcemy wygrywać wszystkie mecze. Polacy też chcą zwyciężać, gdy grają z Niemcami, czy Francją.

Zwłaszcza z Niemcami!

Ale nie zawsze wygrywacie. Mamy podobnie, choć oczywiście zdecydowanie częściej przegrywamy. Wiemy jednak, że są mecze trudniejsze i łatwiejsze. Naprawdę jednak chcemy wygrać wszystkie spotkania i zrobimy wszystko, żeby was pokonać. Nawet jeśli nie będzie łatwo.

Ciężko jest skompletować drużynę narodową na Wyspach Owczych? Wiem, że część piłkarzy z gry w kadrze zrezygnowała, część nie może być obecna na każdym zgrupowaniu.

Nie wiem, czy waszemu selekcjonerowi jest łatwiej, ale na pewno ma większą liczbę zawodników do wyboru. Natomiast, po pierwsze, znamy wszystkich piłkarzy i możemy obserwować uważnie każdego z nich. Reprezentacja Polski na pewno też to robi, ale nasza grupa jest kilkukrotnie mniejsza. Kilka lat temu byłem selekcjonerem reprezentacji Wysp Owczych do lat 21. Graliśmy z Polską, zremisowaliśmy 2:2 u siebie, strzeliliście nam bramkę w doliczonym czasie gry. Na wyjeździe było 1:1.

Polacy pytali mnie później, ilu zawodników mam do dyspozycji. Odpowiadałem: cóż, to czterdzieści, pięćdziesiąt osób. Dziwili się, jak to możliwe, że mając tak dużą przewagę jeśli chodzi o wybór piłkarzy, nie wygraliście z nami ani jednego meczu. Oczywiście zawsze ciężko jest wybrać zawodników, ale tak, mamy trochę mniejsze pole manewru.

Farerzy częściej wyjeżdżają do lig zagranicznych. Macie reprezentantów w Polsce, macie ich nawet w USA.

W ostatnich dwudziestu, dwudziestu pięciu latach zawsze mieliśmy do dyspozycji piłkarzy grających poza Wyspami Owczymi. Teraz wygląda to dobrze, jest też grupa zawodników, która po długiej zagranicznej karierze wraca do rodzimej ligi. Zapewne po to, żeby zakończyć tu karierę. Bardzo cieszy nas to, że Farerzy grają poza krajem. Chcielibyśmy, żeby jeszcze więcej zawodników wyjechało z Wysp Owczych i ogrywało się na wyższym poziomie. Nawet jeśli KI Klaksvik gra w europejskich pucharach i spisuje się naprawdę dobrze przeciwko lepszym rywalom. Widziałem, że wasz selekcjoner powołał piłkarza z trzeciej ligi włoskiej. My powołaliśmy zawodnika z trzeciego poziomu rozgrywkowego w Polsce. Taka rzeczywistość!

Potrzebujecie większego nazwiska, dużej kariery? Islandczycy przed laty mieli zawodników w Premier League. Przydałby wam się ktoś na takim poziomie.

Jasne, chcielibyśmy mieć taką sytuację, jaką mogli się pochwalić Islandczycy. Kiedyś mieliśmy jednego przedstawiciela w Bundeslidze. Co prawda nie grał tam regularnie, brakowało mu minut, ale był na wysokim poziomie. Był też jeden bramkarz, nie wiem, czy zakończył już karierę, ale na ten moment jest poza reprezentacją kraju. Gdyby ktoś przebił się do jednej z największych lig w Europie, byłaby to wspaniała wiadomość dla Wysp Owczych.

To możliwe?

Tak. Zdecydowanie tak. Reprezentacja Wysp Owczych w ostatnim czasie udowadnia, że może osiągać dobre wyniki przeciwko znacznie silniejszym drużynom. KI Klaksvik gra w fazie grupowej europejskich pucharów. Miasto, w którym mieszka 5000 osób, zatrzymuje Lille z jednej z pięciu najlepszych lig w Europie. Udowadniamy, że wszystko jest możliwe, więc czemu nie?

Awans KI Klaksvik do fazy grupowej europejskich pucharów to ważny moment dla waszej piłki. Jak do tego doszło?

Wszystko zaczęło się od tego, że sami postawili sobie cel: chcemy zagrać w Europie, awansować do fazy grupowej. Mają w kadrze zawodników z reprezentacji kraju, którzy rozegrali wiele spotkań przeciwko silnym rywalom. Udaje im się ściągać coraz lepszych zawodników spoza Wysp Owczych, mają coraz lepszych wychowanków. To dobra mieszanka i solidna, budowana przez lata podstawa, żeby osiągnąć cel, który sobie założyli.

Jak celebrowaliście ten sukces? Można powiedzieć, że było to święto całego kraju?

Nie jesteśmy inni niż reszta Europy czy świata. Nie świętujemy wszystkiego, choć wiadomo, że rzadziej zdarzają nam się tak wielkie chwile. W ostatnich latach mieliśmy jednak kilka podobnych sukcesów, więc nie było przesadnie wielkiego, przesadzonego świętowania. Wiemy, że się rozwijamy, osiągamy coraz więcej. Zauważyłem jednak, że obcokrajowcy uważają to za większy sukces niż my sami, więc może faktycznie zapominamy już, że warto takie rzeczy celebrować. Musimy to robić częściej!

Muszę zapytać pana o mecz reprezentacji U-21. Był pan trenerem drużyny, która zatrzymała zespół Czesława Michniewicza. Jak do tego doszło?

Cóż, zagraliśmy bardzo dobry mecz u siebie – ten zremisowany 2:2. Graliśmy naprawdę dobrze. W drugim spotkaniu, w Lubinie, pomógł nam niesamowity bramkarz. Byliśmy też bardzo efektywni i skuteczni. W pierwszym meczu wynik był zasłużony, w drugim mieliśmy trochę szczęścia i dobrego golkipera. Przed rewanżem w Polsce rozmawiałem z Czesławem Michniewiczem i jego asystentem. Obiecał mi, że po meczu napijemy się razem po kieliszku wódki w jego gabinecie, ale po spotkaniu już go nie widziałem. Czytałem w polskiej prasie, że wybiera się na Wyspy Owcze z butelką! Wiem, że nie pracuje już w Arabii Saudyjskiej, więc musi wrócić i przywieźć tę wódkę. Zapraszam!

Ilu zawodników z tamtej drużyny jest dzisiaj w seniorskiej reprezentacji Wysp Owczych?

Kapitan KI Klaksvik był w tym zespole. Myślę, że poza nim jest jeszcze jeden lub dwóch piłkarzy.

Co stało się z pozostałymi?

Większość z nich nadal gra w tutejszej ekstraklasie. Część dała sobie spokój, niektórzy wyjechali na zagraniczne studia, zrezygnowali z gry w piłkę.

Jakim wynikiem zakończy się mecz z Polską?

Gdybym wiedział, byłbym bogaty! Wasz zespół jest faworytem, bez wątpienia. Myślę jednak, że mamy szansę na wynik, który nas zadowoli. Reprezentacja Polski będzie innym zespołem, ale mamy gotowy plan „A” i plan „B”. Jednej rzeczy nie będzie nam brakować: to odwaga. Zwykle gramy z rywalem, który na papierze jest zdecydowanie silniejszy.

Bez Roberta Lewandowskiego będzie wam trochę łatwiej.

Nie powiedziałbym, że będzie łatwo, ale z pewnością jest zawodnikiem wielkiej klasy. W Warszawie nie widzieliśmy go zbyt wiele w grze, a na końcu, gdy ma to największe znaczenie strzelił dwa gole. Można powiedzieć, że z rzutu karnego trafić jest łatwiej, ale druga bramka to czysta klasa, dowód na to, jak wielkim jest piłkarzem. Reprezentacji Polski będzie go brakować. Wiem też, że Farerzy bardzo chcieli go zobaczyć.

Słyszałem, że wielu kibiców kupiło bilety „na Lewandowskiego”.

Tak mi się wydaje. To zawsze interesujące wydarzenie, gdy można zobaczyć wielkie nazwisko na Wyspach Owczych. Oczywiście kibice przychodzą przede wszystkim dla nas i mocno nas wspierają, ale rozumiem, że przyjazd Roberta Lewandowskiego byłby atrakcją.

Słyszałem, że ostatni mecz w roku na Wyspach Owczych jest bardzo trudny dla rywali. Potwierdzi to pan?

Myślę, że wszystkie mecze na Wyspach Owczych – niezależnie od tego, czy gramy na początku roku, czy na końcu – są ciężkie. Działa to jednak w dwie strony. Przykładowo: kiedy jedziemy do Polski i gramy przed 50-tysięczną publicznością, jest to dla nas trudne. Gdy jedziemy do Turcji latem, kiedy panują tam upały, też mamy problem. Tak samo gdy drużyny przyjeżdżają tutaj, gdy piłkarze przyzwyczajeni do gry na Camp Nou grają na pięciotysięczniku ze sztuczną murawą, jest im ciężko. Po prostu mecze wyjazdowe zawsze są bardziej wymagające. Chcemy, żeby każdy, kto odwiedzał Wyspy Owcze, czuł się tu jak w domu, ale na boisku zamierzamy toczyć bitwy. Zdecydowanie nie jest łatwo pokonać Farerów na naszym terenie.

Czyli nie ma to nic wspólnego z porą roku, pogodą.

To tylko narracja, to, jak widzicie i piszecie tę historię. W Polsce też przecież wieje, też pada śnieg. Potwierdzam jednak, że gra się tutaj ciężko. Jeśli przyjedziecie tu z myślą, że ot tak zdobędziecie punkty… Cóż, nie wydaje mi się!

WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ NA WYSPACH OWCZYCH:

fot. Adam Zoszak

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Kolarstwo

„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Sebastian Warzecha
0
„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Piłka nożna

Komentarze

9 komentarzy

Loading...