Reklama

Zremisowała nasza młodzieżówka, ale tego nie mogliście zobaczyć w polskiej telewizji

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2023, 20:43 • 4 min czytania 21 komentarzy

Dziś cała piłkarska Polska żyje debiutem Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji Polski, ale nie tylko on dziś zaliczył ważny dla siebie debiut. Pierwszy mecz jako trener młodzieżówki zaliczył Adam Majewski. Jego kadra zremisowała ze Słowakami, więc do ideału daleko, ale graliśmy tylko towarzysko. Coś się dowiedzieliśmy o naszym bezpośrednim zapleczu kadry przed kolejnym meczem eliminacyjnym, tyle że dało się aż za dobrze wyczuć, że to nie jest potyczka o punkty.

Zremisowała nasza młodzieżówka, ale tego nie mogliście zobaczyć w polskiej telewizji

Powiedzmy sobie wprost: sparing młodzieżówki ze Słowacją nie sprawia, że każdy kibic obgryzał paznokcie i nie mógł oderwać wzroku od telewizora. Zresztą to drugie byłoby trudne, bo żadna polska telewizja nie pokazywała tego spotkania, a PZPN swoimi kanałami również nie udostępnił tej rywalizacji. Zatem dostęp do niego był utrudniony i to bardzo.

My ten mecz obejrzeliśmy i dało się wyczuć, że dla biało-czerwonych była to tylko forma przygotowań do meczu eliminacyjnego z Estonią. Jeszcze pierwszą połowę można traktować jako wyznacznik formy, ale druga — ze względu na mnogość zmian — była poligonem doświadczalnym. Zatem bazujmy przede wszystkim na pierwszej części, a tam obserwowaliśmy bardzo otwartą grę z obu stron. Jedni i drudzy starali się szybko przejść z obrony do ataku. Proste środki, szybkie podania, wykorzystanie gazu i jazda. W takim razie długo brakowało znamion uporządkowanej gry, która kojarzy się ze starymi wyżeraczami.

Miało to przełożenie na gole, bo w ciągu pierwszego kwadransa padły aż trzy bramki. Niestety dla polskiego widza – dwie z nich były autorstwa Słowaków.

I sami się o nie prosiliśmy.

Reklama

Pierwsza to w zasadzie poradnik jak nie bronić. Słowacy wjechali w naszą szesnastkę jak w masło i nie było komu ich skasować. Nasi piłkarze z drugiej linii byli zagubieni, a defensorzy już nie za bardzo wiedzieli, co począć. Kapralik mijał naszych jak tyczki i mógł być nawet zdziwiony, że przyszło mu to tak łatwo. W pewnym momencie zagrał Marcellemu, a ten już tylko wyłożył do Jambora. Pozostała formalność. Amen.

Drugi gol Słowaków to z kolei poradnik jak nie wyprowadzać piłki. Marczuk — skądinąd bardzo aktywny z przodu — szukał podaniem stoperów, ale zrobił to tak nie udolnie, że Słowacy zabrali piłkę i Marcelli po chwili świętował zdobycie gola. Mieliśmy prawo czuć lekkie zażenowanie, bo można się zdrzemnąć, można czegoś nie dostrzec, ale to była z naszej strony gangsterka. Zupełnie niewytłumaczalna.

Naszych pomimo większej liczby strzałów celnych w pierwszej połowie było stać tylko na gola Aleksandra Buksy. Wówczas wszystko zaczęło się  od podania z głębi od Bejgera — ten miał dziś kilka ciekawych zagrań — z prawej, bardziej aktywnej strony zebrał piłkę Marczuk i po chwili zaliczył asystę.

I trzeba uczciwie przyznać, że nasi mieli w tej pierwszej części momenty, ale brakowało zimnej krwi. Mogła się podobać zwłaszcza akcja Łęgowskiego z Szymczakiem, szkoda tylko, że zakończona zbyt lekkim strzałem Buksy, ale obserwowaliśmy pochwały godną wymianę podań. Albo rajd Marczuka zakończony znów strzałem Buksy, ale wyblokowanym przez Słowaków. Niemniej często nam brakowało postawienie kropki nad „i”.

Więcej spodziewaliśmy się też po występie Zalewskiego. Miał kilka udanych zagrań, ale po zesłaniu do młodzieżówki wymaga się od gracza Romy zaznaczenia, że jest wyraźnie lepszy od rówieśników, a tego nie widzieliśmy. Nie urzekł też Max Oyedele. W grze do przodu więcej uczestniczył Łęgowski i też Łęgowski lepiej kasował Słowaków.

Druga połowa nie była najciekawsza, bo zmiany z obu stron mocno rozstroiły drużyny, ale dla nas była o tyle istotna, że zdołaliśmy wyrównać. Gola na 2:2 zdobył Kajetan Szmyt. Od niego akcja się zaczęła i na nim zakończyła. Przebijał się jak taran, po czym piłka trafiła pod nogi Pyrki. Próbował oddać strzał, znów nastąpił ping-pong, ale Szmyt odnalazł się w zamieszaniu i dał nam remis.

Reklama

Dzisiejszy mecz nie odkrył wszystkich kart, więc czekamy z niecierpliwością na wtorkowe spotkanie eliminacyjne. Ale na koniec wróćmy jeszcze do tematu transmisji. Czy naprawdę nie dało się tego meczu gdzieś puścić? Żenująco wyglądał tweet na Łączy nas Piłka, gdzie znaleźliśmy „TRANSMISJA: brak”. Nie dziwią zatem suche drwiny internautów, że „brak” to pewnie jakaś nowa telewizja na polskim rynku.

Nie wygląda to poważnie, gdy mecz bezpośredniego zaplecza pierwszej kadry — tak, to niby tylko towarzyski — nie jest u nas pokazywany.

Coś tu chyba jest nie tak.

Słowacja U21 – Polska U21 2:2 (2:1)

Jambor 5′, Marcelli 15′ – Buksa 8′, Szmyt 60′

WIĘCEJ O FUTBOLU REPREZENTACYJNYM:

Fot. Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

21 komentarzy

Loading...