Reklama

Nie wygrał, nie przegrał, ale coś zyskał. Probierz a kadra U-21

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

22 września 2023, 14:16 • 7 min czytania 16 komentarzy

Patrząc na Michała Probierza w roli selekcjonera dorosłej reprezentacji Polski, można mieć sporo wątpliwości. Jeszcze nie znamy jego pierwszych decyzji odnośnie powołań, nie znamy też obranej filozofii gry czy przede wszystkim nie możemy ocenić go po wynikach, ale już krytykujemy. Doszukujemy się w tej nominacji tylu wad, że naprawdę mało który trener na tym stanowisku miał podobne „otwarcie”. W dużej części to wytłumaczalne zjawisko, lecz nie dajmy się totalnie zwariować. Choćby ostatni okres pracy Probierza w kadrze U-21 nie jest przecież kulą u jego nogi czy plamą na życiorysie. Wręcz przeciwnie: mamy dzisiaj prawo wierzyć, że to jeden z jego atutów.

Nie wygrał, nie przegrał, ale coś zyskał. Probierz a kadra U-21

I to nie jest tak, że musimy je specjalnie wymyślać. Michał Probierz nie jest topowym trenerem w Polsce, ale czy jakikolwiek fachowiec na fali wznoszącej zgodziłby się na robotę w reprezentacji młodzieżowej? Wiadomo, że nie. Mamy zatem do czynienia z człowiekiem, który swój pik w karierze miał dawno, ale za to nauczył się pracy selekcyjnej z ciekawymi rocznikami, które w najbliższym czasie będą nam potrzebne do wymiany pokoleniowej. Chyba nikt nie zaprzeczy, że lepiej mieć takie rozeznanie, niż nie mieć.

 

Z pracy z reprezentacją U-21 Michał Probierz nie wyszedł z pustymi rękami

Trudno stwierdzić, że Probierz zrobił z młodzieżówką świetną robotę. Raczej nie, po prostu było stabilnie. Natomiast funkcjonowanie w takich realiach to na pewno wartość dodana do sumy jego trenerskich doświadczeń. Wyniki to – powiedzmy sobie wprost – kwestia drugorzędna. Owszem, jest miło, kiedy uda się ograć mocniejszą reprezentację. Wtedy przez kilka dni można powozić się na wyjątkowej nowinie, że Polska pokonała lub zatrzymała (na przykład) Anglię. Ba, wtedy też dany selekcjoner zawsze może do tego momentu wracać, traktować jak wielki sukces, ale oczywiście działa to również w drugą stronę tak jak w przypadku Czesława Michniewicza i Wysp Owczych. Generalnie jednak, gdy dzieją się rzeczy przewidywalne, a więc jesteśmy lepsi od słabszych i słabsi od lepszych, a w końcowym rozrachunku nie ma żadnej katastrofy w postaci przerżniętego awansu na jakiś turniej, ciężko albo zdegradować się w hierarchii szkoleniowców, albo więcej zyskać po tego typu pracy.

Reklama

Ustalmy więc jedno: Michał Probierz nie okazał się selekcjonerem-geniuszem, który w ciągu roku pracy z U-21 udowodnił, że ma wyjątkową rękę do młodzieży. Pod względem osiągnięć nie zapisał się niczym szczególnym. Ale sam fakt, że tej młodzieży dotknął, może pomóc, szczególnie, że jako kibice pragniemy nowych twarzy. A kto jak kto, ale akurat Probierz potrafił w przeszłości wyciągać w górę młodych zawodników w Ekstraklasie, o czym przypomina za każdym razem, kiedy ktoś wypomina mu starych Słowaków. Teraz, kiedy wiedzę o polskich piłkarzach ma zdecydowanie większą, a na pewno po wielokroć większą od Fernando Santosa, trzeba oczekiwać konkretnych efektów.

Gdybyśmy mieli teraz 2018 rok, sami nie wierzylibyśmy w to, co piszemy. Bo przecież właśnie pięć lat temu Michał Probierz powiedział, że w Polsce nie ma zdolnej młodzieży. Swoje słowa potwierdzał wyborami w Cracovii, dając wrażenie, że stawia na młodych piłkarzy z przymusu. Nie była wyssana z palca teza, że 50-latek najchętniej wystawiałby jedenastu doświadczonych obcokrajowców z pominięciem młodzieżowca. Takie mecze były i z tego drwiliśmy. Probierz nieprzypadkowo zapracował sobie na takie a nie inne opinie.

W młodzieżówce trudno było coś zepsuć lub stworzyć swój futbol na nowo

Mimo to w środowisku trenerskim można usłyszeć, że nowy selekcjoner reprezentacji Polski zmienił się pod kątem zaufania do młodych piłkarzy. Nie pod względem podejścia do futbolu, który często był toporny i prosty do bólu, ale chociaż tyle. Nie spodziewajmy się, że na przestrzeni rocznej pracy selekcyjnej, wystawionej na nieporównywalnie lżejsze strzały medialne, Probierz zmienił się nie do poznania. Zresztą, kto oglądał mecze młodzieżówki, ten wie, że choć szansę dostawało wielu zawodników, co mogło się podobać, to jednak sama gra nie za często przykuwała do ekranu. Młodzieżówka często była schematyczna w złym tego słowa znaczeniu, brakowało jej polotu. Przegrała z Grecją, zremisowała z Łotwą, dostała oklep od Chorwacji. Dość powiedzieć, że pierwsze pięć meczów za kadencji Michała Probierza to tylko jedno zwycięstwo w spotkaniu z Turcją, które mogło być ustawione.

Lepsze wyniki przyszły na ostatnich zgrupowaniach przed nominacją na selekcjonera dorosłej kadry. Probierz ograł m.in. Albanię i Czarnogórę, ale czy to coś wielkiego? No niespecjalnie, bo wygrane z takimi ekipami to powinien być nasz obowiązek. A prawda jest taka, że w ostatnim czasie reprezentacja U-21 nie miała okazji spotkać się z rywalami z najwyższej półki. Trudniejsze wyzwania miał trener Michniewicz, natomiast Probierz skorzystał z faktu, że przez prawie rok mógł co najwyżej rozgrywać spotkania towarzyskie. Ryzyko wpadek było znikome. Dopiero we wrześniu dwa razy w ramach eliminacji mistrzostw Europy wygrał – z Kosowem i Estonią. Tyle, jeśli chodzi o testy w meczach o stawkę.

I broń Boże, to nie ma brzmieć jak deprecjacja. Po prostu chcemy podkreślić, że Michał Probierz ani niczego nie zepsuł, ani nie zrobił czegoś, po czym powiedzielibyśmy „Tak, to był świetny wybór PZPN-u jak choćby na przykładzie Marcina Włodarskiego, który równoległe pracował z kadrą U-17”. W kąciku taktycznym też niczego specjalnego nie pokazał, bo w dużej mierze bazował na tym, co już widzieliśmy. Bazowanie na szybkich atakach, kontry, częste dośrodkowania, ustawienie z trójką obrońców, stały fragment. Standard.

Reklama

Michał Probierz zyskał spokój, którego nie miał od lat w piłce klubowej

Główne zdobyczne atuty Probierza po pracy z młodzieżówką to już wcześniej wspomniany przegląd piłkarzy i… dystans. Zapewne na stanowisko selekcjonera nie dostaliśmy lepszego trenera w porównaniu do okresu w Cracovii, ale najprawdopodobniej spokojniejszego i lepiej przygotowanego na innego typu zadania. To już coś, a szczególnie kwestie mentalne mogą okazać się kluczowe, bo wiemy przecież, ile presji trzeba na siebie przyjąć w tej robocie i jak poszczególni polscy selekcjonerzy sobie z nią nie radzili.

Ważny jest tutaj fakt, że Michał Probierz dał o sobie zapomnieć. Kadra U-21 pozwala na schowanie się przed mediami i zejście na dalszy plan, czego akurat ten człowiek ewidentnie potrzebował. Sam przecież wspominał przed rozstaniem z Cracovią o braku wakacji i wypaleniu. Probierz zwyczajnie zmęczył się futbolem i my też to odczuwaliśmy, widząc, co dzieje się z jego drużyną na boisku.

Co więcej, zdarzało mu się nie trzymać ciśnienia, być bucowatym i opryskliwym w stosunku do kibiców czy dziennikarzy. Rzecz jasna, często niesłusznie. Ale teraz, po tym jak – mówiąc kolokwialnie – Cezary Kulesza schował go do szafy, można zakładać, że Michał Probierz wydobył z siebie iskrę do podjęcia większych wyzwań, a przede wszystkim nauczył trzymać na wodzy swoje emocje tak samo dobrze jak odbijać te z zewnątrz. Słowem: psychika 50-latka powinna być w zdecydowanie lepszym miejscu. A jeśli nie, zobaczymy to prędzej niż później.

Mało prawdopodobne, że po U-21 to lepszy trener. Ale to nie musi być najważniejsze

Ważne pytania o pracę Michała Probierza z młodzieżówką były właściwie tylko dwa: co on jej dał, a co ona jemu. Jakby głębiej się nad tym zastanowić, lepiej połączyć je w jedno: kto zyskał więcej? Wówczas bez wahania wskażemy na trenera, ale nie dlatego, że kadra U-21 była dla niego jakimś kołem ratunkowym czy szansą na odkupienie w oczach opinii publicznej lub PZPN-u. Nie, była kluczowym urozmaiceniem w życiu zawodowym i prywatnym. Swego rodzaju przechowalnią, azylem, który mógł okazać się pomocny w rozbudowaniu umiejętności miękkich. A te, jak wie każdy szkoleniowiec pracujący z piłkarzami większego formatu, są niezwykle istotne. Czas je wykorzystać. Czas do siebie zachęcać wszystkich wokół tak jak na pierwszej konferencji prasowej.

Jeśli Probierz spokorniał podczas współpracy z młodzieżą, raczej wyjdzie to na dobre dorosłej reprezentacji. Tym bardziej, jeśli zrozumiał, jakie były jego mankamenty, oczywiście na czele z trudnym charakterem. Przekonanych nie przekonamy, ale jeśli większość piłkarskiego narodu jest nastawiona przeciwko jednej postaci tak mocno, dobrze jest czasami poszukać nieoczywistego punktu zaczepienia dla przeciwwagi. W końcu ten diabeł nie jest tak straszny, jak niektórzy go malują. Probierz takim szkodnikiem jak Fernando Santos być nie powinien. Startując z obecnej pozycji, ma wiele do stracenia, ale jeszcze więcej do zyskania. Tylko głupiec nie chciałby wykorzystać życiowej szansy danej od kolegi, Cezarego Kuleszy.

CZYTAJ WIĘCEJ O WYBORZE MICHAŁA PROBIERZA:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

16 komentarzy

Loading...