Reklama

Michał Probierz, czyli beneficjent okoliczności. Dlaczego akurat on?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

20 września 2023, 11:07 • 6 min czytania 78 komentarzy

Jest takie powiedzenie o odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Nie wiemy jeszcze, czy Michał Probierz okaże się też odpowiednim człowiekiem. Ale jeśli zastanawiamy się „jakim cudem prezesowi Kuleszy przyszedł do głowy właśnie on?”, to trzeba spojrzeć na tę sprawę nieco szerzej. A prawda jest taka, że Michał Probierz w castingu na selekcjonera stał się największym beneficjentem zastanych okoliczności.

Michał Probierz, czyli beneficjent okoliczności. Dlaczego akurat on?

Nazwisko Probierza przewijało się już przy wcześniejszych zmianach trenera reprezentacji Polski. Ale zawsze było jakieś poważne „ale”. Dziś nowy selekcjoner nadal ma duży elektorat negatywny wśród kibiców czy dziennikarzy. Z punktu widzenia środowiska piłkarskiego można mieć wiele zarzutów – to nie ten rozmiar kapelusza, to nie to CV, to nie te zasługi, to nie ten charakter.

Natomiast jeśli wejść z buty Cezarego Kuleszy i postarać się jakoś sensownie uargumentować ten wybór, to wcale nie jest tak, że nominacja Probierza jest pozbawiona sensu. Czy my wiemy, że to będzie wybór dobry? No nie. Możemy nawet zastosować logikę „skoro nie poradził sobie mistrz Europy z tym bajzlem, to dlaczego ma sobie poradzić zdobywca Pucharu Polski?”.

Jest jednak wiele okoliczności, które Kulesza na pewno wziął pod uwagę. Stawiając sprawę jasno: Probierz wygrał ten casting, bo nastąpiła koincydencja faktów i zdarzeń.

Odpowiedni prezes

Tak, Probierz z Kuleszą znają się od lat. To nie jest relacja na zasadzie „kiedyś się minęliśmy, wymieniliśmy uściski, ale telefonu do siebie nie mamy”. Ich współpraca w Jagiellonii była długa, a ich relacja zażyła. Bywały konflikty, co nie jest żadną tajemnica, ale przy ich charakterach to nieuniknione.

Reklama

Przypuszczamy, że gdyby obudzić Cezarego Kuleszy w środku nocy i nakazać mu wymienić szybko trzech polskich szkoleniowców, to wymieniłby Probierza.

Fakt, że prezesem związku jest człowiek, który doskonale go zna i który długo z nim współpracował, jest niemożliwy do pominięcia. Probierz został selekcjonerem między innymi dlatego, że prezesem PZPN jest właśnie Kulesza, a nie Boniek, Wojtala, Cygan czy Koźmiński. Szanse na nominacje zmalałyby, gdyby na fotelu szefa związku siedziałby ktokolwiek inny niż Kulesza.

Odpowiednie nastroje wobec zagranicznych trenerów

Sousa nas porzucił, Santos nas rozczarował. Nastroje wobec zagranicznych szkoleniowców są bardzo sceptyczne w samym PZPN. Pewnie część kibiców przyjęłaby teraz mocne zagraniczne nazwisko, ale ostatecznie wybiera Kulesza po drobnych sugestiach związkowej świty. A tam panuje przekonanie, że selekcjonerem musiał być teraz Polak. Bo, wicie-rozumicie, Polak to zna naszą mentalność, szybciej dotrze do głów zawodników, łatwiej się dogada, nie będzie bariery komunikacyjnej i tak dalej.

To z miejsca zawężało pulę trenerów, z którymi Probierz rywalizowałby o posadę. No bo wyobraźcie sobie, że PZPN nie ma tych przykrych doświadczeń z dwoma Portugalczykami – wówczas mocniej eksplorowany byłby rynek zagraniczny, a szkoleniowcy z rodzimego podwórka byliby traktowani na zasadzie „e, oni to nie, teraz potrzebujemy kozaka”.

Fakty są takie, że zrażenie się PZPN-u do obcokrajowców bardzo mocno zawęziło pulę trenerów, którzy rywalizowaliby z Probierzem o posadę. To trochę tak, jakby kierowca chciał kupić auto, ale od razu zastrzegł „żadnych samochodów ze Stanów i nie chce też żadnego samochodu z Europy”. Wówczas szanse jakiegoś Hyundaia znacząco by wzrosły.

Odpowiednia sytuacja na rynku polskich trenerów

Skoro odpadali trenerzy zagraniczni, to siła rzeczy trzeba było się skupić tylko na polskim podwórku. A tu sytuacja jest dość specyficzna. W Ekstraklasie nie ma na ten moment kogoś, kto wydawałby się naturalnym kandydatem. W Lechu i Legii pracują obcokrajowcy, w Rakowie jest Szwarga, który dopiero co został pierwszym trenerem w klubie Ekstraklasy. Ciekawe nazwiska? Szulczek, ale on w Ekstraklasie póki co prowadził tylko Wartę Poznań. Magiera? Ciekawe nazwisko, doświadczenie w młodzieżówce, ale przecież dopiero ostatnio w Śląsku tak naprawdę zaczęło mu żreć. Urban? Był w gronie kandydatów, ale nawet w PZPN nie miał gorących zwolenników i dorzucono go na zasadzie „fajny gość, ale wyniki szału nie robią”. Zieliński, Kiereś, Moskal… No nie. Fornalik już był. Siemieniec to podobny case jak Szwarga. I tak dalej, i tak dalej.

Reklama

To może trenerzy bez pracy? Nawałka już był, Stokowiec nie, Stolarczyk nie, Tworek nie, Niedźwiedź nie… Z kolei Skorża nie chciał teraz rzucać roboty w Japonii.

I zostawał tak naprawdę tylko Papszun, który do końca był w TOP2 kandydatów. Połączenie tych dwóch okoliczności (weto na trenera zagranicznego i skomplikowana sytuacja na rynku krajowym) sprawiło, że Probierz znalazł się w gronie dwóch ludzi, między którymi wybierał Kulesza. To naprawdę duże zawężenie rynku.

Odpowiednio mało się o nim ostatnio mówiło

Praca z kadrą do lat 21 jest dość wygodna. Jasne, czasem trener pierwszej reprezentacji weźmie ci najzdolniejszego młodziaka do kadry seniorskiej, ale generalnie to fajna posada – wyniki aż tyle nie ważą, stawka nie jest olbrzymia, pracujesz z najzdolniejszymi chłopakami w kraju, możesz pojeździć po Europie. A przy tym odchodzisz od cotygodniowej weryfikacji.

Załóżmy, że Probierz nadal prowadzi Cracovię czy inny klub Ekstraklasy. I załóżmy, że wystartował jak – dajmy na to – Górnik Zabrze. Dziewięć punktów w ośmiu meczach. Nos tuż nad strefą spadkową. Szkoleniowcowi przypomina się, że zaczął sezon od trzech meczów bez strzelonego gola, a bramkę z gry jego ekipa zdobyła dopiero w piątej kolejce. – Co to ma być, dopiero zarządzał Dadokiem i Janickim, a teraz mają się go słuchać Lewandowski i Zieliński – zaczyna się mówić. Przypomina się, że gość dostał w łeb od Warty Poznań, a teraz ma przeprowadzić nas przez eliminacje do Euro 2024. A jeszcze gdyby wybuchnął na jakiejś konferencji poligowej, to dopiero by było…

A tak? O Probierzu zrobiło się ciszej. Te konferencje z kwiatkami czy okularami stały się memem z przeszłości. Wygrał coś, przegrał coś z młodzieżówką? Okej, ale to tylko młodzieżówka, która nikogo specjalnie nie grzeje. Probierz tymczasowo wypadł poza codzienną lupę mediów i kibiców, a to – paradoksalnie – działało na jego korzyść.

Oczywiście argumentami za Probierzem są tez jego dokonania – że jest doświadczony, że w przeszłości wygrywał Puchar Polski, ale umówmy się – to nie są ciężkie działa. Zbudowanie z Jagi klubu na TOP3 Ekstraklasy miało miejsce lata temu, Puchar Polski wygrywał też np. Leszek Ojrzyński. Nie można odmówić Probierzowi budowania własnego CV, ale to nie jest obszerna lista sukcesów, która rzuca na kolana i sprawia, że z miejsca staje się najmocniejszą kartą w rozdaniu.

Odpowiednie warunki, ale czy odpowiedni kandydat?

To wszystko zebrane do kupy sprawiało, że w głowie Kuleszy pojawiła się myśl, że jeśli ktoś, to Probierz. Z kolei dla Probierza to był moment pod tytułem – jeśli nie teraz, to nigdy. Bo przecież wystarczyłoby, żeby jednego z tego czynników zabrakło i dzisiaj na konferencji oglądalibyśmy innego selekcjonera. Nie byłoby Kuleszy? To nie byłoby Probierza, tylko pewnie Papszun. Skorża byłby pod ręką? To pewnie on wydawałby się naturalnym kandydatem. Byłby sprzyjający klimat dla zagranicznych selekcjonerów? Wówczas pewnie mielibyśmy obcokrajowca w tej roli.

I jasnym jest, że logikę wyboru – nawet jeśli ktoś się z nią nie zgadza – można wyjaśnić.

Ale odpowiednie okoliczności wyboru nie odpowiadają nam na pytanie o to, czy Probierz jest tym właściwym wyborem. Wiemy tylko tyle, jakie pytania zadano sobie w PZPN-ie, by usłyszeć odpowiedź „Michał Probierz”. A dopiero teraz dowiemy się, czy ta odpowiedź jest prawidłowa.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

78 komentarzy

Loading...