Reklama

Dwugłos sceptyka i optymisty. Jak podejść do selekcjonera Michała Probierza?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

20 września 2023, 13:03 • 15 min czytania 82 komentarzy

Michał Probierz został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Więcej jest głosów sceptycznych, ba, by nie powiedzieć skrajnie krytycznych, a mało optymistycznych, takich, które popierają wybór Cezarego Kuleszy. Publicystycznie postanowiliśmy jednak zderzyć te dwa światy – jakie argumenty stoją za Probierzem, a jakie nie?

Dwugłos sceptyka i optymisty. Jak podejść do selekcjonera Michała Probierza?

Kołek (sceptyk): – Wybór Michała Probierza na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski to katastrofa i kolejny dowód na to, że kadra na naszych oczach sypie się w drobny mak. Najbardziej prestiżową posadę trenerską w kraju zajął gość, którego nie chciałby dziś u siebie żaden z czołowych klubów Ekstraklasy.

Paczul (optymista): – Nie jestem zwolennikiem tej nominacji, zdecydowanie wolałem Marka Papszuna, ha, w moim osobistym rankingu nawet Jan Urban mógłby znajdować się wyżej niż Michał Probierz, ale na potrzeby publicystyki pozwolę sobie przyjąć maskę optymisty. Wybór Probierza to decyzja skrajnie kolesiowska, typowo pasująca pod discopolowy styl rządzenia Kuleszy, ale – przyjmijmy – że może w tym szaleństwie jest metoda? Zwróciłbym uwagę na to, że selekcjoner musi – jak nazwa stanowiska wskazuje – selekcjonować, a Probierz nie jest w tym taki najgorszy. Patrzę na Jagiellonię i widzę, że to on ściągał tam Frankowskiego, Romanczuka, Góralskiego czy Damiana Szymańskiego. To naprawdę nie były oczywiste ruchy – pamiętam, że w Lechii nikt za Frankowskim nie płakał, Probierz wziął go do siebie, a gdzie wypłynął Frankowski z Jagiellonii, widzimy. To też jest sztuka, by dostrzegać coś nieoczywistego; tak robił Nawałka z Pazdanem czy Mączyńskim. Gdybyśmy chcieli grać naturalnymi nazwiskami w kadrze, selekcjonować mógłby komputer. A chcemy sposobu, czegoś innego. Może więc Probierz będzie to potrafił?

Kołek (sceptyk): – Ja tymczasem patrzę na datę transferu Przemysława Frankowskiego z Lechii Gdańsk do Jagiellonii Białystok i widzę sierpień 2014 roku. Jest zatem z argumentami na obronę Probierza naprawdę krucho, skoro już na wstępie musisz sięgać do tak zamierzchłej przyszłości. A gdybym był człowiekiem złośliwym, to wypomniałbym ci również w tej chwili wszystkie twoje krytyczne tweety na temat „Franka” (mój ulubiony to ten z 2021 roku, gdy stwierdziłeś, że nie znalazłbyś dla niego miejsca nawet w wyjściowym składzie Lechii). Na szczęście – złośliwy nie jestem, a przynajmniej nie wobec ciebie. Bo trenerowi Probierzowi akurat chętnie w tym momencie wypomnę jego kadencję w Cracovii. Znacznie świeższy temat, aniżeli Jagiellonia. W krakowskiej ekipie Probierz układał kadrę zespołu po swojemu jako szkoleniowiec i wiceprezes jednocześnie. I co, jak wyszło z tą jego selekcją? Ano tak, że zmontował najnudniej grającą drużynę w Ekstraklasie.

Paczul (optymista): – To, że nie cenię Frankowskiego, bo nie cenię, nie znaczy, że jednocześnie nie mogę zwrócić uwagę na to, że bez Probierza grałby pewnie teraz gdzieś w Kartuzach. Podobny przykład to Tuszyński – ściągnąć takiego „snajpera” i opchnąć go do Turcji za milion euro? No majstersztyk. A co do Cracovii – czy była nudna? Oczywiście, że była nudna, choć pewnie z przerwą na popisy solidnego duetu Hernandez-Cabrera. Niemniej po pierwsze mam wrażenie, że Cracovia już w DNA ma bycie najnudniejszą bandą w tej lidze (co widać teraz), a po drugie – co ważniejsze, bo wymierne – z tej nudy Probierz miał jakieś korzyści. Zabawne, gdy mówi się: Probierz nic nie osiągnął w Cracovii poza Pucharem Polski i Superpucharem. A więc nic czy jednak coś? Przecież dziś Pasy dałyby się pokroić za takie wyniki. Probierz otworzył gablotę klubu, która przez lata zalegała kurzem – przed trenerem cokolwiek w tytułach działo się w 1948 roku (jak już tak lubisz dokuczać z osią czasu).

Reklama

Kołek (sceptyk): – Ja uważam, że obecny marazm Cracovii w dużej mierze jest następstwem fiaska, jakim okazała się summa summarum kadencja Probierza, ale to w gruncie rzeczy wątek poboczny, nie ma sensu go teraz rozbijać na czynniki pierwsze. Natomiast nie lekceważyłbym kwestii stylu gry. Siermiężny futbol Cracovii pod wodzą Probierza – przydomek „Dośrodcovia” nie wziął się przecież z kapelusza – jest dokładnie tym, czego reprezentacja Polski w tej chwili nie potrzebuje. Było to widać za kadencji Jerzego Brzęczka, było widać za czasów Czesława Michniewicza. Wygrywanie po męczarniach ze średniakami i prymitywne wybijanie piłki na oślep w meczach z potentatami po prostu nie satysfakcjonuje dziś kibiców kadry. Nie przez przypadek dużo bardziej pozytywne odczucia wśród fanów wzbudzał Paulo Sousa, z którego wynikowiec był raczej nędzny, ale za to jego taktyczne pomysły były odświeżające i inspirujące. Przypominam sobie jedną z pierwszych konferencji prasowych Probierza po objęciu Cracovii. Powiedział, że jak ktoś chce stylu, to niech sobie kupi „Twój Styl”. Czeka nas teraz ta sama śpiewka, te same bon moty. Jeszcze ich nie usłyszałem, a już mi uszy więdną.

– No i jeszcze co do triumfu w Pucharze Polski. Brawo, to jeden z największych sukcesów w dziejach Cracovii, co do tego nie ma dwóch zdań. Tak samo jak gigantycznym sukcesem dla Lechii Gdańsk była wygrana w Pucharze Polski z Piotrem Stokowcem na ławce trenerskiej. Arka Gdynia zasmakowała pucharowego sukcesu z Leszkiem Ojrzyńskim, a bydgoski Zawisza bodajże z Ryszardem Tarasiewiczem. I co, gdyby któryś z nich był akurat dobrym znajomym prezesa PZPN i otrzymał nominację na stanowisko selekcjonera, to też byś argumentował: „może i są jacy są, ale Puchar Polski wygrali!”? Dajże spokój.

Paczul (optymista): –  Przywołujesz wygrane po męczarniach ze średniakami, a prawdę mówiąc, na dzień 20 września 2023 roku chciałoby się do tych czasów może nie wrócić, ale choćby nawiązać, bo nie potrafimy wymęczyć nawet takich zwycięstw. Moim zdaniem reprezentacja Polski potrzebuje awansu na Euro, by dać sobie szansę na cokolwiek – to ostatni turniej Roberta Lewandowskiego, pewnie też choćby Szczęsnego. Jeśli tam nie pojedziemy, jest przecież oczywiste, że nie napiszemy żadnej historii. Ordynarny futbol Probierza naturalnie nie jest naszą docelową destynacją (choć cholera wie, jaka czeka nas generacja), ale jednak głupio byłoby zakończyć czasy tej grupy na braku awansu przy okazji turnieju, na który jedzie połowa kontynentu. A jeśli mówisz o Sousie i jego braku rezultatów to mimo wszystko pod względem czystego wyniku Probierz może być konkretniejszy. Wiadomo, że chcemy czegoś więcej, ale przecież to nie jest mój wymysł, że znaleźliśmy się na etapie, gdzie trzeba ratować, co się da.

– Zresztą – czy z Probierza to taki fatalny budowniczy? Przykładowa Jagiellonia to po jego czasach wieki ciemne, jeszcze Mamrot przez chwilę kręcił się wysoko, ale zgodzimy się, że w dużej mierze korzystał z tego, co zostawił Probierz. Niemniej w kolejnych latach już się pogubił, a za nim kolejni trenerzy. Prawda jest taka, że w Białymstoku mogą tęsknić za tym, co zbudował tam duet Kulesza-Probierz, który będzie teraz kierował reprezentacją.

Reklama

Kołek (sceptyk): – No chciałoby się nawiązać, bo – wskutek fatalnego zarządzania kadrą, zwłaszcza w wykonaniu obecnego prezesa PZPN, choć i jego poprzednik ma swoje za uszami – reprezentacja Polski znalazła się na równi pochyłej i dziś nawet przeciętnie dysponowani Albańczycy są w stanie nas dość gładko opędzlować. Tylko że w ten sposób nie można myśleć o przyszłości. Wyobraźmy sobie bowiem, że reprezentacja pod wodzą Michała Probierza przegra z Wyspami Owczymi. A nie jest to wcale scenariusz z gatunku science-fiction, mając w pamięci popisy Polaków w Kiszyniowie. W takiej sytuacji, idąc zaproponowanym przez ciebie tokiem rozumowania, kolejnym selekcjonerem mógłby już być ktokolwiek, byle tylko pozwolił nam nawiązać do tych złotych czasów, gdy jeszcze byliśmy lepsi od Farerów.

– Wspominasz o tym, że mistrzostwa Europy w 2024 roku mogą być ostatnim turniejem pewnej grupy zasłużonych piłkarzy. Szczerze mówiąc, jeśli mamy robić tutaj ostatni taniec weteranów, to już lepiej było dać krótki kontrakt Adamowi Nawałce, który z tymi ludźmi coś kiedyś faktycznie osiągnął, więc pasowałby do takiej – ujmijmy to – benefisowej koncepcji. Swoją drogą – doceniam, jak sprytnie wymieniłeś Lewandowskiego i Szczęsnego, a pominąłeś paru innych graczy, którzy na pewno bardzo chętnie by się na taki ostatni taniec załapali. Ostatni wielki turniej Grzegorza Krychowiaka, ach, widzę to. Łza wzruszenia kręci się w oku.

– No i co do duetu Probierz-Kulesza, który zapewnił dobre wyniki Jagiellonii Białystok… Znów przypominam, że Probierz pracował też w wielu innych klubach z ambicjami – Cracovii, Wiśle Kraków, Lechii Gdańsk – i nie pozostawił tam po sobie podobnie pozytywnych wspomnień. Był zresztą przecież do wzięcia inny trener-budowniczy, niejaki Marek Papszun. Jego dokonania w Rakowie imponują mi bardziej, niż praca Probierza w Białymstoku.

Paczul (optymista): – Naturalnie, że nie wymieniłem Krychowiaka, ponieważ uważam się za człowieka zdrowego na rozumie, a powoływanie tego pomocnika należy uznać za objaw choroby – czy to wzroku, czy to głowy, jak kto woli. Probierz – cokolwiek chcesz o nim powiedzieć – zasługuje choć na minimum zaufania, że podobnych kretynizmów co ostatnio Santos nie odstawi. To, że nie trzeba żegnać Krychowiaka, nie oznacza, że wymienieni Lewandowski i Szczęsny na pożegnanie nie zasługują, a co za tym idzie – że nie zasługują na ostatni dobry turniej. Który jeszcze są w stanie nam dać.

Po drugie wspominasz kluby, w którym twoim zdaniem nie poszło Probierzowi, jednocześnie proponując Nawałkę, który przecież też nie jest Midasem, bo notował swoje wyraźnie wpadki na niwie klubowej – by wspomnieć choćby Zagłębie Lubin albo szybkie wyloty z Wisły Kraków. Oczywiście, świetnie zaznaczył się w kadrze, ale pamiętając o tym, wówczas można tak samo odwrócić to zdanie i spytać, dlaczego nie wyjdzie Probierzowi? Nawałka przed kadrą nie był trenerem z polskiego topu, tak samo jak nie jest nim obecnie Probierz.

Nawałkę wyróżniała jednak choćby współpraca z Beenhakkerem, a Probierza może wyróżniać po pierwsze obecna praca w reprezentacji U21, z którą nie przegrał od blisko roku i spokojnie wszedł w eliminacje, a po drugie mnogość piłkarzy, którzy debiutowali u niego w lidze. Drągowski, Świderski, Pawłowski, Klimala, Rakoczy, Knap… Można wymieniać długo, oni wszyscy zaczynali u Probierza. To, po darmozjadzie, który nie wprowadził nikogo do pierwszej reprezentacji, może być dla tej kadry wartością. I nadzieją, że faktycznie coś się w niej zbuduje, bo wymiana pokoleniowa jest po turnieju w Niemczech potrzebna (mieliśmy zacząć wcześniej, ale jest, jak jest).

Kołek (sceptyk): – Żeby było jasne, ja nie jestem zwolennikiem powrotu Nawałki. Po prostu bardziej mi on pasuje do narracji, w ramach której w najbliższych miesiącach mamy desperacko walczyć o ostatni wielki turniej starej gwardii. No chyba że tobie faktycznie chodzi wyłącznie o tych dwóch zawodników, których uparcie tutaj przywołujesz. Tylko że Lewandowski napomykał wcześniej, iż marzy mu się występ na mundialu w 2026 roku, a Szczęsny… cóż, przy całym respekcie dla jego dokonań, a zwłaszcza fenomenalnej postawy w Katarze, nie jest to przecież piłkarz niezastąpiony. Nie przekonuje mnie zatem argumentacja, że mamy teraz porzucić wszelkie ambitniejsze pomysły, wszelkie długofalowe plany, byle tylko w dowolny, choćby i najbardziej prymitywny sposób wyszarpać awans na najbliższe Euro, bo potem Lewandowski i Szczęsny odejdą, a zatem świat się zawali. Uznajmy jednak na potrzeby dyskusji, że faktycznie tak jest, że liczy się tylko odratowanie eliminacji albo zwycięstwo w barażach. Przecież takie podejście działa… na niekorzyść Probierza. No bo jak wygląda jego dotychczasowy dorobek w rozgrywkach międzynarodowych? Kiedy tylko dowodzone przez niego drużyny wyściubiały nos poza Ekstraklasę, kończyło się to kompromitacją w pucharach.

– I jeszcze co do Nawałki. Jego przykładem można tak naprawdę uzasadnić wiele ligowych kandydatur, co jest bardzo zawodnicze. Bo skoro Nawałka się sprawdził, to dlaczego nie Urban? Skoro Nawałka dał radę, to czemu nie – strzelam – Zieliński? Czemu nie Fornalik, czemu nie Brzęczek i czemu nie Probierz? Można tak wyliczać i wyliczać. Cholera, no raz się udało z trenera klasy ligowej wystrugać selekcjonera z prawdziwego zdarzenia, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. Tym bardziej że Nawałce sprzyjały wyjątkowe okoliczności, czyli wiele miesięcy spokojnej pracy bez konieczności rozgrywania meczów o stawkę na starcie kadencji.

– No i powtarzam – chciał prezes Kulesza trenera krajowego, żeby znów nie wikłać się w wielotygodniowe negocjacje z obcokrajowcami? Proszę bardzo, miał Marka Papszuna do wzięcia od zaraz. Papszuna, który dał się poznać jako lepszy taktyk od Probierza. Papszuna, który ma większe sukcesy od Probierza. Papszuna, który – w przeciwieństwie do Probierza – rozwija się jako szkoleniowiec, jest na fali wznoszącej. Ten wybór, choć nieidealny, broniłby się o wiele bardziej.

Paczul (optymista): – Wiem, że lubisz spać, ale przespać ostatni wywiad Lewandowskiego i jawną sugestię, że zbliża się koniec – duża sztuka. Potem jeszcze Robert mówił, że czekają go dwa-trzy lata grania (jako takiego, a nie jedynie w reprezentacji), więc spokojnie można zakładać, iż do mundialu nie dociągnie. Dziś łatwo w niego strzelać, natomiast może to jest czas typu: wszystkie ręce na pokład, coś a’la Messi w Katarze – wiadomo było, że jeśli Argentyńczyk tam nie zrobi złota, to nigdy nie zrobi i ta reprezentacja się zjednoczyła też po to, by Messi ten krążek miał. Nie mówię, że mamy iść po mistrzostwo Europy, ale spróbować powtórzyć ćwierćfinał… To byłaby duża rzecz, niemożliwa do spełnienia bez awansu, to oczywiste.

– Wracając jednak do samego Probierza: nie porównywałbym jeden do jednego wyników w pucharach do potencjalnych wyników reprezentacji. Zupełne inne granie, tym bardziej że Probierz nie prowadził potentatów (swoją drogą – Nawałka odpadł kiedyś z Dinaburgiem Daugavpils). Znów przytoczę wyniki reprezentacji młodzieżowej – są od roku porządne, ale się do tego nie odniosłeś.

A Papszun to też ryzyko, pamiętaj. Trener jednego klubu, gdzie presja nie była nawet taka jak w Legii czy Lechu, a co dopiero mówić o reprezentacji. Probierz też klubów z czuba nie prowadził, jednak sprawdzał się w większej liczbie środowisk i można się śmiać z takich scenek jak jego wymiana słowna z kibicami, ale potwierdzał, że ma charakter i nie pęknie.

Kołek (sceptyk): – Myślę, że ostatni wywiad Roberta Lewandowskiego raczej nie pomoże w tym, żeby reprezentacja się wokół niego zjednoczyła i oddała na boisku życie, byle tylko kapitan po raz ostatni mógł zawalczyć o sukces z kadrą na dużym turnieju. Ale, jak mawia klasyk, zostawmy to. Powtarzam – nie należy tworzyć fałszywego wrażenia, jakoby Michał Probierz był wynikowcem doskonałym. Europejskie puchary go zwyczajnie obnażyły i to jest twardy fakt – nie prowadził w nich potentatów, prawda, ale z potentatami też nie przegrywał. Odpadał w fatalnym stylu z drużynami, które na ogół były w zasięgu jego własnych zespołów. Nie jest zresztą przypadkiem, że Jagiellonia – o której tak często tutaj wspominasz, lecz akurat nie w tym temacie – na wygraną w dwumeczu z Rio Ave czekała do kadencji Ireneusza Mamrota. Na drobną manipulację w temacie Nawałki, któremu wypomniałeś dwumecz w kompletnie nieistotnym Pucharze Intertoto, przymykam oko, bo nie chce mi się bawić w adwokata byłego selekcjonera.

– No i jeszcze ta młodzieżówka. Widzę, że pokonanie Estonii, Kosowa i Czarnogóry wywołało w tobie niemałą ekscytację – okej, twoje prawo. Natomiast ocenianie pracy Probierza w kadrze U-21, skoro nie przeszedł on z nią pełnego cyklu eliminacyjnego, nie ma najmniejszego sensu. Większość meczów kadry młodzieżowej w ostatnich miesiącach to był klasyczny Probierz-ball, od oglądania którego zwykle bolały zęby. Ja bym co do zasady nie miał nic przeciwko, by w Polsce stało się regułą, że selekcjonerzy reprezentacji U-21 po jakimś czasie chwytają za ster w tej najważniejszej z drużyn narodowych. Ale niech to będą szkoleniowcy z ciekawym pomysłem na futbol i niech oni najpierw w tej młodzieżówce popracują kilka lat, przerobią tam ileś roczników, może coś pokażą na jakimś turnieju. Probierz żadnego z tych warunków nie spełnia. Zacznijmy zresztą od tego, że już powierzenie mu reprezentacji U-21 po tym, co wyprawiał w Cracovii, było – delikatnie rzecz ujmując – kontrowersyjnym posunięciem prezesa Kuleszy. I teraz tamta decyzja ma być uzasadnieniem dla kolejnej, jeszcze bardziej kontrowersyjnej? Nonsens.

– A że Papszun to też ryzyko? No tak – mogę nawet filozoficznie stwierdzić, że życie ludzkie składa się z samych ryzykownych posunięć. Dobrze jest jednak to ryzyko minimalizować. I jeśli zestawiamy Papszuna z Probierzem – danie dziś szansy temu pierwszemu byłoby znacznie mniej ryzykowne. Wtedy moglibyśmy przynajmniej trochę więcej pogadać o kwestiach taktycznych, a mniej o jakichś słownych przepychankach pod trybunami.

Paczul (optymista): – Nie wywołało to we mnie ekscytacji – choć przeoczyłeś jeszcze dwie wygrane – natomiast zauważam, że Probierz po prostu zostawia kadrę U-21 po serii dobrych wyników. Mogę się więc choćby chwycić nadziei, że trener na selekcji się zna i praca w tym trybie mu służy. Nie wiem, czy służyłaby Papszunowi, który kapitalne rezultaty wykręcił pracą od poniedziałku do niedzieli, kiedy każdy kolejny nowy piłkarz musiał dostać co najmniej chwilę (nawet Ivi), by nauczyć się jego systemu (a w kadrze nie będzie na to czasu). Po drugie należy pamiętać, że Papszun w Rakowie zostawił cały sztab.

– Kto wie, może prostota Probierza będzie akurat atutem, bo jak przypominam sobie kadrę Nawałki, to tam też nie było kwadratowych jaj. 4-4-2 i jedziemy, jak zaczęliśmy się przestawiać na trzech w tyłu, to czekała nas mundialowa zguba. Poza tym jestem ciekaw co Probierz zrobi z najlepszymi polskimi piłkarzami, jak ich rozwinie, skoro – co wykazałem wcześniej – potrafił zrobić to z przeciętniejszym materiałem.

Kołek (sceptyk): – Sam sobie tutaj zaprzeczasz. Z jednej strony powątpiewasz, czy Papszun będzie w stanie realizować swoje pomysły jako selekcjoner, nie mogąc pracować z zespołem w codziennym reżimie treningowym, a z drugiej – z życzliwą ciekawością wyczekujesz, jak Probierz rozwinie w kadrze polskich piłkarzy. Przecież on w Jagiellonii – bo już nie w Cracovii, gdzie praca z młodzieżą szła mu bardzo, ale to bardzo opornie – osiągał na tym polu pewne sukcesy właśnie dzięki żmudnej, regularnej orce na treningach. Analogicznie jak Papszun, prawda? A co do tego, że Probierzowi służy rola selekcjonera – rzeczywiście, jest to w tym momencie kwestią nadziei lub jej braku, ponieważ mamy za mało danych, by mieć co do tego pewność. Jego kadencja w kadrze U-21 to wciąż tylko epizod, niedokończona historia. Wyciąganie na jej podstawie tak daleko idących wniosków traktuję jako akt desperacji z twojej strony.

Paczul (optymista): – Epizod, ale wciąż epizod więcej niż miał Papszun, nadal trener jednego zespołu.

– Aj, trudna to rola wcielać się w adwokata Probierza. Ale może będzie jak z Engelem i Nawałką – w nich też specjalnie nie wierzono. Wówczas powiem, że miałem rację. Tylko będę musiał usunąć początek, kiedy przyznaje się, do publicystycznej roli!

Kołek (sceptyk): – Jasne, ja też takiego scenariusza z góry nie wykluczam. Franciszek Smuda cieszył się na starcie swojej kadencji ogromnym zaufaniem opinii publicznej, a okazał się katastrofalnym selekcjonerem. Z kolei wspomnieni Engel czy Nawałka byli od samego początku traktowani z wielką nieufnością, lecz szybko przekonali do siebie krytyków, zwyciężając ważne mecze w eliminacjach. Reguły zatem nie ma. Zresztą nie tak dawno kreśliliśmy całkiem pozytywne wizje kadencji Fernando Santosa, ale prędko wyszło na jaw, że wszystkie optymistyczne przewidywania odnośnie Portugalczyka można wyrzucić do śmieci.

– Mam szczerą nadzieję, że mylę się co do Probierza i życzę mu, żeby jak najszybciej pozamykał malkontentom gęby. W tym – mnie. Ale po prostu w to nie wierzę.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix/FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

82 komentarzy

Loading...