Reklama

Czy Kacper Tobiasz jest bramkarzem przecenianym?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

10 sierpnia 2023, 14:06 • 6 min czytania 130 komentarzy

Stara piłkarska prawda głosi – jak nie masz gdzie wstawić młodzieżowca, to wystaw go na bramce. No dobra, nie taka stara, bo przecież przepis o młodzieżowcu jest sprawą wciąż dość świeżą. Legia Warszawa obrała wydaje się dość dobrą drogę – stawia na młodzieżowców w bramce, promuje ich, a później chce z zyskiem sprzedawać. Kacper Tobiasz ma być nowym Radosławem Majeckim, ale pojawia się tu pytanie: czy Tobiasz faktycznie jest na tyle dobry, by bronić w klubie o klasie Legii?

Czy Kacper Tobiasz jest bramkarzem przecenianym?

Każdy kibic chce mieć w swojej drużynie gościa, który polaryzuje nastroje wśród obcych fanów. Faceta, który całym sobą mówi “mnie interesuje MÓJ klub, będę robił dla niego wszystko, a reszcie świata mogę pokazać środkowy palec”. Jeśli ten jegomość jest w dodatku lekkim szaleńcem, prowokatorem, wówczas kibicowi bardzo łatwo zakochać się w takim piłkarzu. – Reszta Polski go nienawidzi, ale my go kochamy – mówią wówczas fani.

Kimś takim dla fanów Legii może być Kacper Tobiasz. Nieco buńczuczny, dobrze czujący się przed kamerami. Na boisku czasem bezczelny. Lubiący zagrać sobie w gierki z rywalami. Pamiętacie przecież doskonale serie rzutów karnych w ostatnim finale Pucharu Polski, gdy Tobiasz prowokował graczy Rakowa. Nie ma w tym nic karygodnego, ot po prostu boiskowe gry. Jeśli ostatecznie wygrasz, jesteś kozakiem. A jeśli przegrasz, to wychodzisz na gamonia. Legia triumfowała, dla Tobiasza smak zwycięstwa był dwukrotnie słodki.

EKSTRAKLASA W FUKSIARZ.PL!

Do tego dorzućmy zgrabne szpileczki w mediach czy dobre występy przed kamerami Canal+, gdy puszczał oko do widzów w materiale “Piłkarze na podsłuchu”. Odstawiając boisko na bok – gość po prostu dał się lubić. O ile jesteście kibicami Legii.

Reklama

Problem z takim wychodzeniem przed szereg polega na tym, że takie zachowanie jest zawsze mieczem obosiecznym. Gdy grasz dobrze, wówczas twoje akcje idą w górę szybciej (“ale kozak, potrafi przycwaniakować, a jeszcze dobrze wywiązuje się ze swoich zadań”). Trochę jak zawodnik MMA czy bokser, który chowa ręce za plecami, opuszcza gardę, a później silnym sierpowym nokautuje skonfundowanego przeciwnika. Ale gdy popełniasz błędy, to musisz liczyć się z tym, że zacznie ci się wytykać cwaniakowanie. Usłyszysz “ha, taki mądry był, taki hop do przodu, a zobaczcie, co prezentuje na murawie… Niech się skupi na graniu”.

I wydaje się, że coś takiego dotyka właśnie Kacpra Tobiasza. – On musi zejść bardzo szybko na ziemię. Jeśli tego nie zrobi, to jego zagraniczny wyjazd stoi pod znakiem zapytania. Dziś znów miał kilka niepewnych interwencji. Młody, jesteś fajnym bramkarzem, ale wróć do równowagi, bo od jakiegoś czasu jesteś troszeczkę rozchwiany emocjonalnie – mówił Marek Jóźwiak w “Kanale Sportowym” po rewanżowym starciu Legia – Ordabasy.

I słowa Jóźwiaka zdaje się potwierdzać test oka i szkiełka. O ile w meczach z Rakowem (odstawiamy rzuty karne), z ŁKS-em i Ruchem bramkarz Legii był bezrobotny (łącznie dwa celne strzały na jego bramkę), o tyle w dwumeczu z Ordabasami Tobiasz mógł się wykazać. I zawiódł.

Najpierw został przelobowany strzałem już z pola karnego.

Po przerwie niewiele brakowało, a i tutaj dostałby piłkę za kołnierz.

Reklama

A i zdaje się, że mógł szybciej przesunąć się w stronę swojego prawego słupka przy golu na 3:2 w rewanżu.

Każdy, kto oglądał ten mecze, zgodzi się z tezą, że – mówiąc eufemistycznie – Tobiasz w nich nie pomagał. A co mówią liczby? Według WyScouta:

  • w pierwszym meczu Tobiasz miał xCG (oczekiwane gole puszczone) na poziomie 1.09, puścił dwa gole
  • w drugim meczu Tobiasz miał 1.48 xGC i puścił dwa gole

Jasnym jest jednak, że jeden dwumecz to zbyt mała próba, by rzetelnie rozliczyć się z Tobiaszem. Dlatego by odpowiedzieć na pytanie “czy Tobiasz jest bramkarzem przecenianym” musimy rzucić okiem na dane z poprzedniego sezonu.

Tobiasz zaliczył bardzo przeciętny sezon

I tu nie ma dobrych wieści dla młodzieżowca Legii. Jeśli chodzi o współczynnik goli uchronionych (algorytm bierze pod uwagę gole stracone i oczekiwane gole stracone) Tobiasz jest na minusie. Czyli mówiąc po ludzku – puścił w poprzednim sezonie Ekstraklasy więcej goli niż zakładały algorytmy. WyScout w czołówce stawia Daniela Bielicę i Mateusza Abramowicza.

Ktoś mógłby pomyśleć – oho, czyli pewnie łatwo się tutaj wyróżniać bramkarzom, którzy grają w słabszych zespołach. Cóż, niekoniecznie. Trzecim najlepszym bramkarzem pod względem współczynnika goli uchronionych był Filip Bednarek (+5,75), dziewiątym był Frantisek Plach (+2,62), dziesiątym Vladan Kovacević (+2,36) – czyli bramkarze ekip z czołówki. Lepiej od Tobiasza radzili sobie też inni młodzieżowcy, tacy jak Bartosz Mrozek (+5,16) czy Gabriel Kobylak (+1,74) oraz Marceli Zapytowski (+1,44). Ale i jego kolega z Legii, czyli Dominik Hładun (-0,02).

Podobnie widzi to platforma StatsBomb. GSAA% to po prostu gole uratowane powyżej/poniżej wartości oczekiwanej. O ile WyScout liczy Tobiaszowi tę wartości na poziomie -2,24, o tyle StatsBomb aż na poziomie -4,2. Czyli Tobiasz w całym sezonie puścił ponad cztery gole niż teoretycznie powinien i jest pod tym względem najgorszym bramkarzem ligi w poprzednim sezonie.

Oczywiście pewnie gdyby taki Kevin Broll rozegrał cały sezon, to mógłby Tobiasza przebić. Natomiast gołym okiem widać, że w Ekstraklasie Tobiasz po prostu częściej Legii coś zawalał niż wybraniał. Możemy przecież wspomnieć świetne mecze golkipera Legii. Czyste konto w meczu z Zagłębiem na początku rozgrywek. Bodaj najlepszy jego mecz w sezonie, czyli wyjazdowe starcie z Lechem, gdzie zatrzymał pięć strzałów i zachował czyste konto. Gra na zero z tyłu we Wrocławiu ze Śląskiem. Ostatni mecz sezonu z wrocławianami u siebie.

Ale tak jak w tych meczach zrobił coś ekstra, tak w innych – co pokazują jasno statystyki – bronił poniżej średniej. Puszczał coś, czego w teorii puścić nie powinien (by wspomnieć chociażby bramkę Macieja Gajosa w meczu z Lechią). I nawet mimo tego, że miał relatywnie mało roboty.

Tobiasz, czyli Legii inwestycja w przyszłość

Jasnym jest, że jednym z powodów, dla których mimo wszystko Kosta Runjaic stawia na Tobiasza, jest inwestycja w przyszłość. Gdy do bramki w zeszłym sezonie wskoczył Hładun, to trudno było posądzać go o słabą grę. Gdy jednak Tobiasz wrócił do zdrowia, to wkrótce i Hładun musiał oddać miejsce między słupkami.

Przy Łazienkowskiej zdają sobie sprawę, że na dziś były bramkarz Zagłębia Lubin jest bramkarzem lepszym. Publicznie będą bronić Tobiasza, natomiast w klubie jeszcze w okresie przygotowawczym dostrzeżono, że Hładun umie więcej niż Tobiasz. Sęk w tym, że Hładun nie ma takiej wartości rynkowej i takiego potencjału, jak Tobiasz. Każdy, kto potrafi dodać dwa do dwóch, dostrzega tutaj intencje legionistów.

Dlatego trzeba zadać sobie pytanie – czy mniejszą wartość dodaną w bramce można przeboleć, mając w perspektywie to, że Tobiasz z miesiąca na miesiąc może być bramkarzem lepszym? Lub po prostu wliczyć te błędy w inwestycję, jaką jest promowanie bramkarza pod zagraniczną sprzedaż? Przecież wiele mówiło się o zainteresowaniu ze strony FC Kopenhagi, która po sprzedaży Kamila Grabary chciałaby pozyskać legionistę.

Oczywiście jest też druga strona medalu. A jest ona równie prosta – błędy Tobiasza nie poprawiają jego wartości. Skauci też mają oczy i dostęp do platform statystycznych. Jeden, drugi, trzeci błąd i kontrahent może powiedzieć: – Słuchajcie, my widzimy w nim potencjał, został wystawiony na próbę przy grze pod presja, ale musicie zejść o kilkaset tysięcy euro, bo przecież sami widzicie, że gość nie jest na dziś pewniakiem…

Ale też wartości Tobiasza nie poprawiałoby… schowanie go do szafy i słabym dwumeczu z Ordabasami, dlatego też nikt przy Łazienkowskiej nie bierze takiego scenariusza po uwagę.

Tobiasz zatem będzie grał. Być może – zgodnie z radą Jóźwiaka – zejdzie na ziemię, podciągnie się w aspektach sztuki bramkarskiej i jeszcze tego lata lub za rok wyjedzie z Ekstraklasy za bardzo dobre pieniądze. Dziś jednak trzeba postawić sprawę jasno: bramkarz Legii nie daje zespołowi za wiele. To raczej Legia inwestuje w niego.

Dane: StatsBomb, WyScout

WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Ekstraklasa

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

130 komentarzy

Loading...