Reklama

Cebula coraz bardziej dojrzały

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

08 sierpnia 2023, 23:13 • 4 min czytania 53 komentarzy

Kiedyś talent Marcina Cebuli widziano głównie w województwie świętokrzyskim i należało wierzyć na słowo, że taki z niego zdolniacha. Dzisiaj pomocnik pokazuje umiejętności w eliminacjach europejskich pucharów i każdy może zobaczyć, jaki potencjał w nim drzemał.

Cebula coraz bardziej dojrzały

Transfer Marcina Cebuli ze zdegradowanej Korony Kielce do Rakowa Częstochowa sfinalizowany pod koniec lipca 2020 wcale nie był oczywisty. Tak, w regionie wszyscy wiedzieli, że to zdolne chłopaczysko, nieprzypadkowo lokalni dziennikarze przez kilka lat z rzędu wybierali go na największy talent województwa świętokrzyskiego, i tak, momentami dało się te nieprzeciętne możliwości zobaczyć w Ekstraklasie.

Ale właśnie – momentami, a była mowa o 24-latku, od którego należy już wymagać regularności.

Tak naprawdę wydawało się, że.już nic wyjątkowego z Cebuli nie wyrośnie. Solidny ligowiec – maksymalnie. W zespołach młodzieżowych szalał i to czasem dosłownie, jak podczas jednego z meczów, kiedy przedryblował kilku przeciwników, położył bramkarza… i zaczął się cofać, by jeszcze raz oszukać golkipera i dopiero potem strzelić. Nic z tego, drugi raz przeciwnik oszukać się nie dał, gola nie było, a wściekły trener nie dokonał natychmiastowej zmiany tylko z jednego powodu. Już wykorzystał limit.

Jednak po dołączeniu do seniorów początkowo tego błysku nie było widać. Wszyscy opowiadali, czego to ten Cebula nie potrafi na treningach. Można by pomyśleć, że stopami freski malował i to z zamkniętymi oczami. Tyle że potem w lidze już tego pokazać nie umiał za żadne skarby świata.

Reklama

Dlaczego?

Może rację ma jego menedżer Daniel Weber, który twierdzi, że Cebula nigdy w drużynie z Kielc nie grał na swojej pozycji. A pewnie wiele prawdy jest w tym, co sam pomocnik mówił Łukaszowi Grabowskiemu z Przeglądu Sportowego, że za mało dawał od siebie. Tylko tyle, ile trzeba i nic więcej. Konieczne minimum.

W każdym razie jeszcze w trakcie rundy jesiennej 2017 Łukasz Kosakiewicz przed jednym ze spotkań nabijał się z kumpla, że jakim cudem on ma zdobytą bramkę w Ekstraklasie po dwóch występach, a Cebula już zebrał 71 i nic. Zero. Akurat po tych przekomarzaniach wychowanek Pogoni Staszów trafił z Cracovią, ale to nie zmieniało prawdy – faktycznie ta kariera rozwijała się powoli, a na pewno wolniej niż się spodziewano.

Później tych goli było więcej, tak samo jak asyst, trudno było nie zauważyć nietuzinkowej techniki i nieszablonowego myślenia, ale wszystkiego było trochę. Trochę goli, trochę asyst, trochę techniki, trochę kreatywności. Jakby ciągle jechał na zaciągniętym hamulcu.

Dlatego choć przenosiny do Rakowa nie były oczywistym ruchem z perspektywy Częstochowy, dało się je wytłumaczyć. Zatrudniono go ze względu na potencjał, a kiedy ten ręczny zostanie zwolniony, dopiero Cebula wszystkim pokaże.

I zaczął pokazywać!

Reklama

Sezon 2020/21 to sześć bramek i siedem ostatnich podań. W Koronie przez poprzednie trzy lata zebrał odpowiednio siedem i osiem, co dobitnie świadczy o progresie.

Ale w trakcie kolejnych rozgrywek dopadły do tak poważne problemy zdrowotne, że w sumie stracił półtora roku. Niby w międzyczasie wracał, aczkolwiek tylko na momencik, by zaraz znowu się leczyć. Początkowo mówiło się o mięśniach brzucha, później o pachwinach i spojeniu łonowym. Były różne mniejsze bądź większe zabiegi i rehabilitacja oraz różne koncepcje leczenia. Potrzebne były dwie operacje i nareszcie się udało.

EKSTRAKLASA W FUKSIARZ.PL!

Wrócił w połowie poprzedniego sezonu.

Bardzo cieszy jego powrót. To taki transfer – zachwycał się ówczesny trener Rakowa Marek Papszun.

Marcin jest chłopakiem, który zrobił u nas bardzo duży postęp od swojego przyjścia z Korony Kielce. W pewnym momencie był wybijającą się postacią nie tylko naszej drużyny, ale całej ligi. Takich zawodników za dużo w Polsce nie mamy. Jest utalentowany, jeżeli chodzi o umiejętności stricte ofensywne. Ma też wysoki poziom kreatywności – mówił na naszych łamach.

Kilka miesięcy później można przytaknąć – nie, za dużo takich zawodników w Polsce nie mamy. Cebula w eliminacjach Ligi Mistrzów pokazuje talent, o którym gadano w świętokrzyskim, a reszta kraju musiała wierzyć na słowo. Bierze piłkę i robi coś z niczego. Ma rywali przed sobą, to nie kombinuje, tylko idzie w drybling i mija ich jak tyczki.

Tak zrobił z Karabachem w Częstochowie i padł gol na 1:0.

Tak zrobił z Arisem Limassol w Częstochowie i po karnym padła bramka na 2:0.

Stwierdzenie, że wieczny talent dojrzewa staje się coraz bardziej adekwatne. Oczywiście, ktoś powie, że już wcześniej dawał radę w Rakowie, o ile zdrowie dopisywało, ale na takim poziomie jeszcze rady nie dawał. Na europejskiej scenie popisuje się dopiero teraz i to nie na tle jakichś przeciętniaków, a mistrzów Azerbejdżanu i Cypru, których musimy szanować ze względu na naszą najnowszą historię kompromitacji w pucharach, i to w trudnych chwilach, kiedy nic nie było przesądzone.

Nie ma sensu twierdzić, że bez Cebuli Raków przepadłby w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, ale bezapelacyjnie ekipie z Częstochowy byłoby bez niego znacznie trudniej. I kto wie, na co jeszcze 27-latka ze Staszowa stać, a nawet jeśli lepiej już nie będzie, utrzymanie obecnego poziomu wystarczy. Mistrzowie Polski będą mieć z niego pociechę.

WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

53 komentarzy

Loading...