Radomiak zagrał prawdopodobnie swój najlepszy mecz w tym sezonie. Na pewno lepszy od tego w Poznaniu, a i lepszy od zwycięskiego 2:0 w Zabrzu. Ale przegrał na otwarcie nowego stadionu z Cracovią. Gra się kleiła, strzałów było mnóstwo, atmosfera była cymesik, ale piłka do siatki wpadać nie chciała. Henrique strzelił cztery razy w obramowanie bramki, Cracovia wyszła z jedną kontrą i skończyło się na 1:0 dla Pasów.
Nie lubimy tego stwierdzenia, że “jedni grali, ale ci drudzy strzelali”, bo skuteczność pod bramką rywala to jeden z elementów gry. I jeśli chcesz wygrywać mecze w futbolu, to musisz wykorzystywać swoje okazje. Dlatego dziś musimy zganić Radomiaka za brak finalizacji, a Cracovię pochwalić za to, że potrafiła ugrać trzy punkty z pyłu.
Ale coś nam podpowiada, że tak długofalowo więcej ze swojej gry będzie wyciskała ekipa z Radomia, a Cracovii mecze spod znaku “trzy wrzutki, dwie kontry, jeden gol i wygrywamy” będą przydarzały się bardzo rzadko. Nie będziemy się zakładać, że Radomiak na pewno będzie wyżej od Cracovii, ale obecna forma i gra uprawdopodabnia taki scenariusz.
Radomiak Radom – Cracovia 0:1. Nowy stadion, nowy Semedo
Wiadomo, że ten mecz dla radomian był szczególny, bo wreszcie po latach doczekali się otwarcia nowego stadionu. Nie będziemy wam tu opowiadać, jak było – Szymon Janczyk był na meczu i pięknie wam to wszystko opisze. Zgadzała się atmosferka, zgadzał się polot w ofensywie, ale nie zgadzał się tylko wynik. Mieliśmy wrażenie, że Madejski zaczarował bramkę “Pasów” i nie wpadnie już tam absolutnie nic.
Sporo już w tej lidze widzieliśmy. Konie srające na murawę, gol samobójczy z połowy boiska, węgiel wysypany przy linii bocznej, przeróżne cuda na kiju. Ale żeby jeden zawodnik w ciągu 45 minut czterokrotnie trafił w słupek lub poprzeczkę? Ha, to też było! 2013 rok, Vladimir Boljević w meczu Cracovii z Lechem cztery razy walnął piłką w słupek. Dzisiaj jego dorobek wyrównał Pedro Henrique. Trzy główki w poprzeczkę, centrostrzał w słupek. Po tym słupku było takie ładne ujęcie na niego: chłop wyglądał tak, jakby czekał na dzwonek budzika, bo był przekonany, że to jakiś straszny sen.
Radomiak posyłał wrzutkę za wrzutką, dobierał się do pola karnego przez centrum boiska, naprawdę nieźle wyglądał Lisandro Semedo.
A Cracovia? W takie kombinacje bawić się nie chciała. Rakietę do przodu odpalił Jaroszyński, Rakoczy dzióbnął piłkę obok Majchrowicza i dograł na metr przed bramkę. Tam trwała walka w zapasach w stylu wolnym między Kallmanem a Cichockim. Wygrał napastnik Cracovii, co dało mu prawo do przyłożenia łba do frunącej piłki. I tym samym goście zdobyli zwycięskiego gola.
Radomiak Radom – Cracovia 0:1. Nieskuteczne próby wyrównania
Po przerwie w sumie oglądaliśmy powtórkę pierwszej połowy. Radomiak w natarciu, tu jakieś strzały piętką z pola bramkowego, tu nieuznany gol, tutaj kapitalna parada Madejskiego. Trener Galca wpuszczał kolejnych graczy – Machado, Rochę, Ediego Semedo, ale choćby ta cała banda wykreowała i tysiąc sytuacji, a mecz toczyłby się do trzeciej nad ranem, to i tak by nic nie wpadło do siatki.
No nie. I basta.
A Cracovia mogła się odwinąć kolejną bramką typu “laga, przebij, odbij, wepchnij”, ale tym razem Kallman fatalnie spudłował.
No, bawiliśmy się nieźle, bo ciekawie patrzyło się na tę pogoń Radomiaka za wynikiem. Ostatecznie nie wyszło, ale jeśli tam ma być co mecz tyle sytuacji z przodu, to my to kupujemy. A co z Cracovią? Cóż, Jackowi Zielińskiemu życzymy dwóch rzeczy: transferów i wyrozumiałości. Kadrowo tam brakuje i jakości, i ilości. Nie co tydzień rywal cztery razy będzie strzelał w poprzeczkę.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Energooszczędny i bezstresowy Lech – jest awans, są punkty do rankingu
- Dwie twarze Pogoni. Jest awans, ale są także obawy
- Dymkowski: Śmierć stoi z boku. Niech ostrzy kosę, aż ją stępi
- Raków konsekwentnie nie sprzedaje swoich liderów i teraz to daje efekty
- Każdemu według zasług. Dlatego brawo Tomasz Rząsa
- Wyluzowany, pewny siebie, odporny na stres. Jak Zwoliński dorastał do gry w mistrzu Polski
- Podział wpływów w PZPN. Kto rządzi i kto za kim stoi? Sytuacja w związku po ostatnich aferach
foto. Newspix