Reklama

Hotić zrobił już w Lechu tyle, co Ba Loua

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

30 lipca 2023, 20:37 • 5 min czytania 112 komentarzy

Obrońcy Adriela Ba Loua’y, jeśli gdzieś w ogóle istnieją, zapewne zechcą w nas rzucić właśnie plastikową kuwetą na dokumenty, ale taka jest prawda: Dino Hoticiowi wystarczyły dwa mecze w pierwszym składzie „Kolejorza”, by zaproponować więcej konkretów niż iworyjski skrzydłowy, który wciąż jeszcze się przy Bułgarskiej nie zaaklimatyzował. reprezentant Bośni i Hercegowiny wszedł do poznańskiego klubu z futryną. Starcie z Żalgirisem? Gol. Mecz z Radomiakiem? Asysta. Hotić musi zaliczyć jeszcze jedno ostatnie podanie, żeby wyrównać dorobek wspomnianego Ba Loua’y, który ma gola i trzy asysty. Wykręca te liczby od września 2021 roku.

Hotić zrobił już w Lechu tyle, co Ba Loua

Nie wiemy, co w swojej polityce transferowej zmienił Lech Poznań, ale wreszcie ściągnął zagranicznego skrzydłowego, w kontekście którego nie musimy nieustannie pisać o AKLIMATYZACJI. Wszedł, przywitał się, i od razu robi swoje przyprawiając Dawida Abramowicza o kilka koszmarów w ciągu najbliższych tygodni. Hotić brutalnie wkręcił go w ziemię notując asystę do Ishaka (obrońca padł na glebę i nie mógł nic zrobić), a wcześniej oddał groźny strzał głową przeskakując go w polu karnym (jeśli jeszcze tego nie wiecie: Hotić ma 1,68 m). Bośniak mógł mieć też asystę, gdy efektownie dokręcał fałszem do Velde. To on rozpoczął serię ataków Lecha próbując z dystansu. To on trafił z rzutu wolnego w słupek. Nie tylko nieustannie pokazywał się do gry i schodził do środka, by częściej mieć piłkę przy nodze, lecz także ofiarnie harował w defensywie.

Panie i panowie: chyba mamy w lidze nowego kozaka.

Próbowaliśmy sięgnąć w pamięci po poprzedniego zagranicznego skrzydłowego, który wszedł do Lecha Poznań i od razu robił swoje (albo względnie szybko, a nie za pół roku). Grzebaliśmy, grzebaliśmy, no i nic nie znaleźliśmy. Skala niewypałów „Kolejorza” na tej pozycji jest widoczna dopiero w momencie, gdy wypiszemy wszystkich zakontraktowanych skrzydłowych-obcokrajowców z ostatnich lat…

  • Adriel Ba Loua – wciąż się nie zaaklimatyzował.
  • Kristoffer Velde – przez pierwsze pół roku wyglądał jak parodysta.
  • Heorhij Citaiszwili – nagle zapomniał, jak grać w piłkę.
  • Jan Sykora – umiejętności zostawił w lidze czeskiej.
  • Nicklas Barkroth – z dużej chmury mały deszcz.
  • Mario Situm – bronił się w Lechu tylko tym, że lubił go Bjelica.
  • Deniss Rakels – nic w Lechu nie grał.
  • Mihai Radut – śmiech na sali, choć jeden zryw sprawił, że przedłużył kontrakt.
  • Muhamed Keita – czuł się prześladowany przez ochroniarzy na Segwayach.
  • Sisi – zagadka z dobrym CV.
  • David Holman – po prostu zagadka.

I takim sposobem docieramy do sezonu 13/14, gdy Lech zakontraktował Gergo Lovrencsicsa, który akurat okazał się świetnym strzałem. Lech od dekady próbuje ściągnąć jakiegoś ciekawego skrzydłowego z zagranicy i od dekady ma z tym ogromne problemy. Jedynym, który odpalił, jest Velde (lecz też nie od razu). Hotić świetnie zaczyna, rozbudził z pewnością apetyty, ale z finalną oceną musimy się jeszcze wstrzymać. Niemniej – jest obiecująco. A przecież wciąż czekamy na to, aż gotowy do gry będzie Ali Gholizadeh, bo to on jest największym dealem „Kolejorza” w tym oknie (i w ogóle w całej historii klubu).

Reklama

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Choć dzisiaj w Poznaniu będzie się mówiło głównie o Hoticiu, nie możemy zapomnieć o innym bohaterze meczu z Radomiakiem: Radosławie Murawskim. To właśnie takie mecze pomocnik Lecha lubi najbardziej. Rywal chciał pograć w piłkę w środku pola (zwłaszcza za sprawą Wolskiego i Alvesa – obaj wyglądali nieźle) i trzeba było mu wybijać ten pomysł z głowy. Murawski wykonał masę mrówczej roboty odbierając piłki, asekurując, zastawiając, wyprowadzając akcje kolegom. Zanotował asysty drugiego stopnia przy obu golach: napędził długim podaniem Hoticia i rozrzucił na skrzydło do Pereiry. Choć przy drugiej i tak największe zasługi ma sam strzelec, Filip Szymczak, który zakręcił w polu karnym Cichockim co najmniej tak, jakby wychowywał się przy Copacabanie.

Bramka młodzieżowca przyszła w idealnym momencie: akurat wtedy, gdy Radomiak w końcówce zaczynał się rozkręcać, a wynik 1:0 nie gwarantował „Kolejorzowi” wielkiego bezpieczeństwa. Goście wyglądali nieźle, choć zaoferowali śladową liczbę konkretów. Nowy stoper Lecha, Miha Blazić, chciał za wszelką cenę pomóc swojemu rywalowi – Lisandro Semedo. Najpierw wypuścił go sam na sam (ale piłkarz Radomiaka oczywiście go nie wykorzystał, wygonił się do boku, a potem niecelnie wrzucił), a później nie dogadał się z Bednarkiem w sprawie asekuracji, w efekcie czego zostawił Semedo odsłoniętą bramkę (skrzydłowy skiksował). Jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji…

Ech, zostawmy.

Słówko musimy poświęcić jeszcze Danielowi Stefańskiemu, który nie miał dobrego dnia. Arbiter nie zauważył groźnego faulu Rossiego, po którym Sousa zwijał się z bólu po murawie. Wejście korkami w kolano do najprzyjemniejszych z pewnością nie należało…

Reklama

Gdy już Stefański przerwał grę, system VAR niewiele mógł zdziałać, bo ze względu na impet (niewielki) i intencję (a w zasadzie jej brak) sędziowie na wozie nie mogli wziąć tej akcji na warsztat, bo nie kwalifikowała się ona na czerwoną kartkę. Gdy ławka „Kolejorza” słusznie protestowała, Stefański pokazał jej dwie żółte kartki (jedną z nich obejrzał van den Brom), a chwilę po przerwie wyrzucił na trybuny trenera Lecha od przygotowania fizycznego. Sędziemu nie zabrakło więc odwagi do pacyfikowania protestujących, a ten, który zachował się najgorzej, czyli Rossi, jak gdyby nigdy nic biegał sobie po boisku do samego końca.

Sztab Lecha trochę usprawiedliwiony: naprawdę można się było wkurwić.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Iga Świątek w finale turnieju w Madrycie! Forma Polki rośnie

redakcja
0
Iga Świątek w finale turnieju w Madrycie! Forma Polki rośnie

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Tułacz: Jeżeli masz przyjść na konferencję i narzekać na pogodę, to lepiej nie mów nic

Damian Popilowski
1
Tułacz: Jeżeli masz przyjść na konferencję i narzekać na pogodę, to lepiej nie mów nic

Komentarze

112 komentarzy

Loading...