Reklama

FC Spadkowicze, czyli dla kogo znajdzie się miejsce w Ekstraklasie?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

01 czerwca 2023, 11:31 • 6 min czytania 31 komentarzy

Ekstraklasa pożegnała się już z Wisłą Płock, Lechią Gdańsk i Miedzią Legnica. Być może na rok, być może na dłużej. Ale nie jest wykluczone, że część zawodników z tych drużyn za moment jednak zagra w Ekstraklasie. Skoro ich drużyny lecą z ligi, to może oni zechcą jednak w tej lidzie pozostać? Do tanga trzeba jednak dwojga, więc trzeba też się zastanowić nad tym – kogo ekstraklasowicze mogliby wyłowić ze spadkowiczów?

FC Spadkowicze, czyli dla kogo znajdzie się miejsce w Ekstraklasie?

Mamy wrażenie, że to ostatnie pytanie zadali sobie już ludzie ze skautingu Rakowa Częstochowa. Oni łowy w ekstraklasowym lumpeksie zaczęli od razu po zakończeniu sezonu. Oficjalnie już przyklepali transfer Łukasza Zwolińskiego z Lechii Gdańsk. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce pozyskają też Maxime’a Domingueza z Miedzi Legnica. Mistrzowie Polski są też bliscy dopięcia transferu młodego Dawida Drachala, za którego legniczanie skasują nawet 600 tysięcy euro.

Dlatego żadnego zawodnika z tego trio nie braliśmy pod uwagę przy zestawianiu ekipy FC Spadkowicze. To robocza nazwa na zespół, który stworzyliśmy w naszych mózgach podczas rozważań „a kogo można byłoby z tych spadkowiczów zostawić w Ekstraklasie?”. Oczywiście mieliśmy sporo wątpliwości. No bo przede wszystkim wątpliwość polega na tym, że ci goście przed chwilą schrzanili się z ligi. Okej, nie spadli tylko przez siebie, w futbol gra się w jedenastu, do tego dochodzi trener, czynniki zewnętrzne, taktyka i tak dalej.

Ale przykład Bartosza Śpiączki pokazuje, że można grać w różnych drużynach, przy różnych trenerach, na różnych stadionach i przed różną publicznością, ale i tak zaliczasz spadek za spadkiem. Zatem jeśli któryś prezes czy dyrektor sportowy klubu Ekstraklasy boi się śpiączkowego fatum, to radzimy trzymać się daleko od ludzi z FC Spadkowicze.

Reklama

Przy kilku z nazwisk mieliśmy też taki problem, że to po prostu zgrane karty. Może trochę kierowaliśmy się czymś, za co sami krytykowaliśmy np. Wisłę Płock czy Lechię Gdańsk. Czyli opieranie się na wierze, że skoro Iksiński był dobry trzy sezony temu, to teraz też może grać dobrze. Ale przecież Ekstraklasa uczy nas, że jazda na nazwisku często niebezpiecznie wydłuża się do absurdalnych granic. I taki Rafał Pietrzak od dłuższego czasu wygląda po prostu słabo, ale gra, bo jest Rafałem Pietrzakiem, który kiedyś był wyróżniającym się ligowcem.

Dobra, ale do konkretów. Ze spadkowiczów do bramki mieliśmy tak naprawdę jednego kandydata. Z Miedzi – nikt, z Wisły – tym bardziej. Zatem stawiamy na Dusana Kuciaka. Wiadomo, że to gość, który – eufemistycznie mówiąc – odstaje od kanonów normalności. Bywa ekscentryczny. Ale to nie jest „gwiazda jednego sezonu”. Właściwie to tylko ten ostatnio zakończony sezon miał słaby. Wcześniej to była czołówka bramkarzy ligi: gdzieś tam w ekstraklasowym TOP5 zawsze się zakręcił. Czy jest do wyjęcia z Lechii? Po meczu z Piastem mówił, że uciekać nie będzie, ale jeśli klub będzie chciał, by odszedł, to odejdzie.

Dobra, idziemy dalej. Obrona? Ujmijmy to tak, że defensywy nie były największą siłą spadkowiczów. I tak jesteśmy delikatni, bo moglibyśmy powiedzieć, że defensywy były taką siłą spadkowiczów, jak siłą dla siatkarza są szpotawe kolana. Ale kogoś tam można wybrać. Jakub Bartkowski to materiał na solidnego ligowca. Zresztą na prawej obronie jest taka bieda w Ekstraklasie, że spokojnie stać go na to, by zakręcić się za rok w TOP10 defensorów na tej flance.

Z Michałem Nalepą mamy ten problem, że z uśmiechem potraktowaliśmy plotki łączące go z Lechem Poznań. Ale już jako podstawowy stoper dla drużyny z dolnej połówki tabeli? Powinien dać radę. No i Steve Kapuadi jest trochę z braku laku. W Wiśle Płock popełniał sporo błędów przy wyprowadzaniu piłki, ale gdyby przydzielić mu zadania ograniczające się do „wyskocz, przetnij, odbierz, wybij”? Mogłoby to wyglądać znacznie lepiej. Generalnie pole manewru na środku obrony w FC Spadkowiczach byłoby mierne, bo stoperzy Miedzi przypominali grupę kabaretową, Rzeźniczak ewidentnie jest już po drugiej stronie rzeki, Maloca z Abu Hanną mogliby ścigać się w rankingu na najgorszego stopera sezonu.

W drugiej linii pole manewru jest już nieco większe. Choć to pewien paradoks, że w wirtualnej jedenastce… i tak mamy osłabienia. Pewniakiem do liderowania takiej drużynie byłby bowiem rzeczony Dominguez, ale skoro bierze go Raków, to uznaliśmy, że nie będziemy go tu wciskać. Ale z Miedzi można wyciągnąć chociażby Chucę, czyli takiego małego Domingueza. Jako opcja na dziesiątkę lub ósemkę w klubach ze środka tabeli powinien dać radę. Otaczamy go starymi ligowcami – Kubickim i Furmanem. Zawodnik Lechii od dłuższego czasu gra na w miarę rzetelnym poziomie, ma 27 lat, wciąż może coś dać drużynie. To może nie jest gość robiący różnice, ale piłkarz, który pomoże innym lśnić mocniej. Co do Furmana – tutaj wiele zależy od tego, czy temu facetowi nadal się chce. Wiosną w Płocku można było mieć co do tego wątpliwości.

Reklama

W kwestii Rafała Wolskiego wątpliwości nie mamy. To będzie najbardziej łakomy – po Zwolińskim i Dominguezie – kąsek ze spadkowiczów. Stać go jeszcze na to, by przez te dwa sezony błyszczeć na poziomie Ekstraklasy. W niedawno zakończonym sezonie miał na koncie siedem goli i osiem asyst. Rok wcześniej – cztery gole i sześć asyst. W sensownej drużynie to pomocnik gwarantujący dwucyfrówkę w klasyfikacji kanadyjskiej. Oczywiście musisz na niego chuchać i dmuchać, ale w lidze cierpiącej na deficyt techników taki Wolski musi być cennym towarem.

Szwocha daliśmy trochę z braku laku. Mógł być Narsingh, mógł być Durmus, mógł być Vallo czy Kobacki. Ale niech już będzie ten Szwoch w opcji „dwunasty zawodnik kadry dla klubów z dolnej połowy tabeli”. Szkoda tego szybkiego zjazdu, bo przecież pamiętamy sezon 2020/21, gdy strzelił siedem goli i zaliczył trzynaście asysty, no i był bardzo wysoko w naszych rankingach sezonowych. Ale to już nie ten Szwoch, to już nie te wrzutki ze stałych fragmentów gry. Prochu nie wymyśli.

Przychylniejszym okiem zerkalibyśmy w stronę Conrado. Pod drużyny grające z kontry ten twórczy chaos Brazylijczyka może być cenny. Wiadomo, że to nie będzie odpowiedzialny skrzydłowy, który przed pójściem do przodu pomyśli o tym, że nie może zostawić kolegi z obrony samemu sobie. Ale jako ofensywna opcja pod wahadło? Albo typowy szybkobiegacz-wrzutkomiotacz na lewe skrzydło? Do poważnego rozważenia.

A w ataku niestety Raków okradł nas z oczywistego kandydata, którym był Łukasz Zwoliński. Flavio już jest za stary, Henriquez miał koszmarną wiosnę, z tym Obietą to dajcie spokój. Zatem stawiamy na Łukasza Sekulskiego, który w dwóch ostatnich sezonach strzelił 19 goli w Ekstraklasie. Patrząc na to, że taka Stal Mielec grała rundę z Sappinenem Lebedyńskim i Ciepielą (czyli pomocnikiem) w ataku, to stawiamy, że np. tacy mielczanie mogliby uśmiechnąć się w stronę byłego gracza ŁKS-u czy Jagiellonii. I gorzej by pewnie nie było. Bo gorzej być pewnie nie może.

Czy taki skład byłby w stanie utrzymać się w Ekstraklasie? Patrząc nominalnie – pewnie nie. Ale jeśli założymy, że kandydatami do walki o utrzymanie byłaby Wisła bez Furmana czy Sekulskiego, Miedź bez Domingueza czy Chuki oraz Lechia bez Zwolińskiego, Kubickiego oraz Kuciaka, to już pewnie tak. Zlać słabeuszy bez piłkarzy wybijających się ponad słabość powinno być dość łatwo.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

LIVE: Piast wygrał z Pogonią! Teraz czas na Ruch – Widzew

redakcja
25
LIVE: Piast wygrał z Pogonią! Teraz czas na Ruch – Widzew

Komentarze

31 komentarzy

Loading...