Kpina. Farsa. Kabaret. Znaleźlibyśmy jeszcze sporo podobnych określeń, żeby zobrazować wam postawę Wisły Płock w meczu o wszystko z Cracovią. Jeśli ktoś tak „walczy” o życie, to chyba jest samobójcą. „Nafciarze” z hukiem zlatują do I ligi.
Z Davo czy bez Davo, z Michalskim czy bez Michalskiego, z problemami finansowymi czy bez, Wisła nie miała prawa się spierdzielić z Ekstraklasy. Nie, mając w składzie takich wyjadaczy jak Rafał Wolski, Dominik Furman, Mateusz Szwoch, Jakub Rzeźniczak, Piotr Tomasik czy Krzysztof Kamiński. Nie po takim starcie, gdy początkowo wszystko się układało. Ludzie, jeszcze po 14. kolejce – czyli prawie na półmetku – płocczanie zajmowali trzecie miejsce w tabeli! A teraz ich żegnamy… Wstyd, panowie, wstyd, tego błotka nie odkleicie do końca kariery, która już znacznie bliżej niż dalej.
Cracovia – Wisła Płock 3:0. Spadek gości w żenującym stylu
To goście byli na musiku, to oni musieli wygrać. I co? I nic. Cracovia grała z werwą, zaangażowaniem i pomysłowością, a zawodnicy Wisły wyglądali, jakby dopiero co ręcznie przeorali pole. Zanim Knap trafił do siatki dobijając strzał Bochnaka, Ghita dwa razy był bliski szczęścia – raz obił poprzeczkę, raz refleksem wykazał się Kamińskim.
W drugiej połowie rumuński stoper wreszcie swojego gola strzelił, a dzieła zniszczenia dopełnił Makuch po wrzutce Atanasova.
Wyrok mógł być jeszcze surowszy, ale Śmiglewski uderzył w słupek, z kolei Konoplanka minimalnie niecelnie lobował w sytuacji sam na sam.
Saganowski jednak stracił
Wisła? Praktycznie nie stwarzała zagrożenia. Jedyny moment, kiedy naprawdę było groźnie, to płaski strzał Sekulskiego, który wpadłby przy słupku, gdyby przed linią bramkową nie stał Hoskonen. I tyle. Tyle przyjezdni pokazali w spotkaniu, które decydowało o ich losach. Dramat. Jesteśmy zniesmaczeni.
Mokre gacie? Pewnie tak, ale wracamy do punktu wyjścia: przecież to ekipa pełna doświadczonych ligowców. Kto miał dźwignąć tę presję, jak nie oni? Marek Saganowski chyba jednak żałuje, że przyjął ofertę Wisły. Niby nie miał nic do stracenia i ewentualnie mógł tylko zyskać, ale coś nam się wydaje, że wyszło inaczej.
Wisło Płock, byłaś żenująca. Nie będziemy tęsknić.
Fot. Newspix