Ekstraklasowy sezon za nami. Czas wybrać wszystkie „naj” – najlepszego piłkarza, najładniejszego gola, największe zaskoczenia i rozczarowania. No i oczywiście również najlepszych zawodników na poszczególnych pozycjach. My nie będziemy ograniczać się do suchej jedenastki sezonu, a klasycznie wybierzemy sobie dziesięciu najlepszych graczy na każdej pozycji. Zaczynamy oczywiście od bramkarzy.
I po raz drugi z rzędu byliśmy świadkami sezonu, w którym żaden bramkarz nie był gwiazdą ligi. Rok temu żaden reprezentant golkiperów nie był brany pod uwagę przy wyłanianiu pięciu kandydatów do nagrody dla zawodnika sezonu. W tym roku jest podobnie – przy wyborze nagrody dla MVP sezonu mieliśmy dwóch skrzydłowych, napastnika, rozgrywającego i stopera/wahadłowego.
Zatem musieliśmy się trochę nagimnastykować. Brać pod uwagę cały sezon, a nie tylko rundę. Skupić się na liczbach za 34 kolejki, a nie na tym, że ktoś w dwóch meczach był spektakularny. No i na kanwie tych rozważań dość szybko wyłoniliśmy numer jeden tego sezonu jeśli chodzi o golkiperów. A sprawa jest prosta: najlepszym bramkarzem sezonu 2022/23 był Bartosz Mrozek ze Stali Mielec.
Ranking – najlepsi bramkarze Ekstraklasy 2022/2023
Najczęściej ostrzeliwany bramkarz ligi (161 uderzeń na bramkę Stali), najwięcej udanych interwencji (121), trzecie najwyższe „expected goals prevented” (+6,13, czyli według algorytmów WyScouta powinien puścić przynajmniej sześć goli więcej). Dość powiedzieć, że tylko dwóch bramkarzy zachowało więcej czystych kont od Mrozka – byli to Bednarek i Kovacević. A generalnie wydaje nam się, że łatwiej zachowywać czyste konta mając przed sobą Svarnasa, Tudora, Milicia czy Dagerstala niż – z całym szacunkiem – Flisa czy Kasperkiewicza.
Mrozek mimo tego, że miał ogrom roboty, to wychodził z tego obronną ręką. Spokojnie wygrałby klasyfikację na bramkarza, który miał najwięcej spektakularnych meczów, a tak naprawdę realnie słabych miał… dwa? No tak, dwa – z Górnikiem Zabrze i Pogonią Szczecin. Pewnie jesień miał nieco lepsza niż wiosnę, bo jesienią bronił właściwie bez poważniejszych błędów, a do tego miał mnóstwo spotkań typu „cholera, jak on to obronił?”. Postawmy sprawę jasno – bez Mrozka mielczanie albo byliby dużo poważniej zaangażowani w walkę o utrzymanie, albo wręcz spadliby z ligi.
Podobnie jest ze Zlatanem Alomeroviciem. Gual z Imazem robili robotę z przodu, a on robił swoje między słupkami. Bez niego Jaga na pewno byłaby w strefie zagrożenia do ostatniej kolejki. Początek wiosny w jego wykonaniu był po prostu kosmiczny (w czterech meczach z rzędu zanotował u nas trzy oceny 7 oraz jedną 8). Podwójna obrona w Radomiu to pewnie mocny kandydat do parady sezonu. 160 strzałów na jego bramkę i 115 skutecznych obron. Imponujący rezultat. Może ciut mniej efektowny od Mrozka na przestrzeni całego sezonu.
A podium uzupełnia Filip Bednarek. Dla niektórych może to być zaskoczeniem. Ktoś powie „uuu, oceniacie go przez pryzmat pojedynczych meczów w pucharach!”. Inny dorzuci, że to nie jest bramkarz na Lecha. Ale przypominamy, że oceniamy ostatnie miesiące w Ekstraklasie, a tam Bednarek miał więcej meczów na plus niż na minus. Liczby mówią jasno: według WyScouta żaden golkiper nie ma tak dobrych liczb pod względem uchronionych bramek. Algorytmy wskazują, że ma 8,01 „prevented goals”. Dla przykładu: Kovacević jest na dziesiątym miejscu w lidze pod tym względem z wynikiem +2,29.
To po prostu był bardzo dobry sezon Bednarka i przyzwoity Kovacevicia. Bednarek robił coś ekstra dla Lecha, a Kovacević niekoniecznie. Liczba czystych kont obu robi wrażenie (mają najwięcej w lidze, choć golkiper Rakowa rozegrał mniej spotkań), natomiast w przekroju sezonu – Bednarek miał lepszą średnią not, interweniował skuteczniej, uchronił zespół przed większą liczbą straconych goli i grał pewniej.
Z kolei przy Danielu Bielicy, którego ulokowaliśmy na piątym miejscu, możemy zadać sobie pytanie – ile kolejek wcześniej Górnik miałby pewne utrzymanie, gdyby od początku bronił on, a nie Broll? Niemiec byłby wysoko w rankingu, gdybyśmy robili zestawienie największych badziewiaków bramkarskich tego sezonu. Zresztą porównajmy sobie liczby: Broll puścił 18 goli przy 45 strzałach. Z kolei Bielica puścił 25 bramek przy… 95 strzałach. Gdyby Broll dalej bronił i zachowywał taką samą skuteczność obron, to Górnik nie byłby tam, gdzie ostatecznie finiszował. O Bielicy było dość cicho w kontekście nominacji do indywidualnych nagród dla bramkarzy, ale naszym zdaniem niesłusznie. Zasłużył na to, by być w ligowej czołówce, choć pewnie ma „słabsze” nazwisko od Placha, Stipicy czy gościa, którego wyprzedził o oczko.
A mowa o Kacprze Tobiaszu. Wiadomo, że młodzieżowiec w bramce zespołu walczącego o mistrzostwo kraju zawsze ma ciężko. Presja, oczekiwania, ciśnienie. I brawa dla Tobiasza, że nie pękł, nie miał momentów, w których trzeba byłoby naciskać Legię na to, by kibice apelowali „młody na ławkę, niech broni ktoś doświadczony!”. Do tego – tak już nawiasem mówiąc – dorzucił coś ekstra w finale Pucharu Polski. Natomiast przekrojowo to nie był jakiś wybitny sezon Tobiasza w Ekstraklasie. W tym sezonie z oczekiwanych goli puszczonych 27,47 xGC puścił 30 bramek. Generalnie był rzetelny, średnia not 5,00 nie wzięła się znikąd, natomiast trudno z tego wyczarować coś więcej niż szóste miejsce w naszym zestawieniu. Zresztą wymowne jest to, że gdy złapał uraz, to jakość defensywy wcale nie straciła na jakości po tym, jak między słupki wskoczył Hładun.
A dalej mamy już mniej prestiżowe lokaty. Pewnie zdecydowanie wyżej wycenilibyśmy Ravasa z Widzewa, gdyby wiosną wyglądał równie świetnie, co jesienią. Bo po pierwszej rundzie śmiało mógł walczyć o miejsca w pierwszej trójce. Plach z kolei to solidność na przestrzeni sezonu, ale też może ze dwa mecze, gdzie realnie był iście kozacki. Natomiast wciąż wyżej cenimy ten sezon Słowaka od sezonu Stipicy, który – zresztą podobnie jak cała Pogoń – był mocno labilny. Od meczów kozackich, po mecze badziewne. Nie ma w TOP10 drugiego takiego golkipera, który miałby u nas tyle nominacji do jedenastki kozaków, ale też żaden inny nie był tak często zapraszany do zestawienia badziewiaków kolejki.
Na dziesiątym miejscu rozważaliśmy m.in. Leszczyńskiego czy Dioudisa, ale uznaliśmy, że warto docenić Karola Niemczyckiego. On często broni może nie jakoś niezwykle efektownie, ale swoim ustawieniem pomaga sobie w ułatwianiu interwencji.
Nie braliśmy pod uwagę chociażby Dusana Kuciaka, który przez lata miał pewne miejsce w TOP10. Kobylak z Radomiaka dowodzi, że można mieć sporo roboty – jak Mrozek czy Alomerović – ale to z automatu nie sprawia, że wskakujesz do topowej dychy na pozycji bramkarza. Ze spadkowiczów nie było kogo wybrać, Lisowi z Warty za często zdarzało się odwalić jakąś manianę, a Bieszczad był po prostu przeciętny.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO: