W niedzielne popołudnie doszło do nie lada sensacji w I lidze. Lider tabeli ŁKS przegrał na wyjeździe 0:1 z “czerwoną latarnią” ligi Sandecją Nowy Sącz. Po spotkaniu na konferencji prasowej Kazimierz Moskal wziął winę na siebie za ten rezultat.
Przed tygodniem ŁKS pokonał przed własną publicznością Wisłę Kraków 3:2 i wykonał bardzo duży krok w stronę awansu do Ekstraklasy. Moskal zaznacza, że jego drużyna za mocno uwierzyła w to, że cel już zrealizowała.
– Po meczu z Wisłą chyba nie byliśmy przygotowani mentalnie na spotkanie z Sandecją i w dużej mierze to jest moja wina. Nie zrobiłem widocznie wystarczająco dużo, żeby zespół był pod tym względem lepiej przygotowany. Lider nie może sobie pozwolić na stratę punktów w takich meczach. Jeśli nie strzela się bramek w takich sytuacji, trudno oczekiwać dobrego wyniku. Może było za dużo euforii po meczu z Wisłą. Za bardzo uwierzyliśmy, że przed nami mały kroczek, a tych kroków zostały jeszcze trzy – podkreślał Moskal.
O samym spotkaniu z Sandecją. – Na pewno gra się nam w tym sezonie łatwiej z drużynami silniejszymi, które chcą grać bardziej otwartą piłką. Atak pozycyjny nie jest domeną polskich klubów i my też mamy z tym jakiś problem – zaznaczył szkoleniowiec ŁKS-u.
Łódzka drużyna dalej jest liderem I ligi. Ma na swoim koncie 59 punktów. Drugi Ruch Chorzów traci do nich trzy oczka. Do końca sezonu zostały trzy kolejki. Tak prezentuje się terminarz ŁKS-u: Resovia (D), Arka Gdynia (W), Odra Opole (D).
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Czy Nacho Monsalve to najlepszy stoper w pierwszej lidze?
- Spadki, długi i obietnica poprawy. Pacific Media Group – w co wpakował się GKS Tychy?
- „Bogdanka” przejmuje Górnik Łęczna. Obiecuje Ekstraklasę
- Nocne rozbiórki, brak wody i naruszenie prawa. Absurdy na budowie stadionu Sandecji Nowy Sącz
- Ruch Chorzów i Ekstraklasa. Czy to może się wydarzyć?
- Gęsta atmosfera w Rzeszowie. Stal gra o awans, działacze chcą zwolnić trenera
Fot. Newspix