Reklama

Furman 76 godzin (!) bez gola, Carlitos zaraz dobije do tysiąca minut [ZAPOWIEDŹ KOLEJKI]

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

28 kwietnia 2023, 14:04 • 9 min czytania 9 komentarzy

Walka o koronę króla strzelców Ekstraklasy nabrała ostatnio nieco rumieńców, w poprzedniej kolejce napastnicy wreszcie załadowali więcej goli. Nadal jednak mamy wielu ofensywnych zawodników, którzy zmagają się z długo trwającą niemocą w zdobywaniu bramek. Niektóre serie są wręcz zadziwiające i lekko szokujące.

Furman 76 godzin (!) bez gola, Carlitos zaraz dobije do tysiąca minut [ZAPOWIEDŹ KOLEJKI]

Przed kolejką, w której Raków Częstochowa może już sobie zapewnić mistrzostwo Polski, sprawdzamy, jacy piłkarze w poszczególnych zespołach mniej lub bardziej mogą się rumienić ze wstydu jeśli chodzi o swoje snajperskie osiągnięcia z ostatnich tygodni lub nawet miesięcy.

Jeszcze tydzień temu w tym temacie musielibyśmy pisać o fatalnych passach Bartosza Śpiączki i Benjamina Kallmana, ale obaj się przełamali. Wybrali dobry moment.

30. kolejka Ekstraklasy [ZAPOWIEDŹ]

Legia Warszawa – Wisła Płock (piątek, 18:00)

Na start mamy absolutnego rekordzistę w osobie Dominika Furmana. Trudno w to uwierzyć, ale pomocnik Wisły Płock nie trafił do siatki w polskiej lidze od 6 czerwca 2020 roku, co daje łącznie 61 meczów i 4573 minuty! A przecież w sezonie poprzedzającym wyjazd do Turcji trzykrotny reprezentant Polski strzelił siedem goli (trzy z rzutów karnych). Już wtedy zaczął śrubować swój niechlubny wynik, gdyż w 34. kolejce sezonu 2019/20 zmarnował jedenastkę z Górnikiem Zabrze. Powtórzył to na inaugurację trwającej właśnie rundy, nie wykorzystując karnego w Gdańsku.

Reklama

Co się złożyło na tak fatalną passę? Przede wszystkim Furman od pewnego momentu w Genclerbirligi praktycznie nie grał, a do Wisły przyszedł tuż przed końcem obozu, więc był daleki od optymalnej formy. Na początku trudno było mu się odbudować. Jesienią 2021 dwa razy wylatywał z boiska, a w międzyczasie stracił kilka tygodni przez kontuzję. Druga sprawa – wraz z pojawieniem się Rafała Wolskiego, jego ofensywny wpływ na zespół zmalał. Trudniej mu się dorwać do stałych fragmentów, wykonuje ich mniej niż kiedyś, a to zawsze szansa na choćby przypadkowego gola. Po trzecie – u Pavola Stano jest on nieraz najbardziej defensywnym zawodnikiem w środku pola – co nie znaczy, że ma zadania stereotypowej „szóstki”.

To wszystko jednak tylko okoliczności łagodzące. Jeżeli zawodnik z taką renomą przez 76 godzin grania nie potrafi ani razu trafić jak trzeba w prostokąt, nic go w pełni nie tłumaczy.

Furman: Nie piję, nie palę, nie ćpam. Ciekawi mnie, ile lat jeszcze pogram [WYWIAD]

W Legii zaraz do tysiąca minut niemocy dobije Carlitos. Chyba za mało się mówi o tym, jak wielkim niewypałem jest na razie powrót hiszpańskiego napastnika do stołecznego klubu. Zaczął jak szef, bo w drugim ligowym występie zapewnił komplet punktów w Mielcu, a cztery dni później dwukrotnie pokonał bramkarza Termaliki i Legia awansowała po dogrywce.

To wszystko działo się jeszcze w sierpniu. Od tamtej pory Carlitos w lidze nie trafił już ani razu, choć miewał mecze, w których nie brakowało mu sytuacji. Symbolem jego zjazdu był niewykorzystany rzut karny z Pogonią. Josue przy prowadzeniu 1:0, gdy „Wojskowi” niesamowicie gnietli rywala, oddał piłkę Hiszpanowi na przełamanie, a ten nawet w takich okolicznościach zawiódł. Pogoń po przerwie się odgryzła i Legia zremisowała wygrany mecz. Tak naprawdę jedyny naprawdę udany występ tego zawodnika w późniejszym okresie to wyjazd do Białegostoku, gdy zaliczył dwie asysty.

Jasne, wiosną Carlitos miał pecha – najpierw złamał rękę, a później przyplątał się jeszcze jeden uraz, ale nie zmienia to faktu, że jego passa robi się żenująca.

Reklama

Raków Częstochowa – Lechia Gdańsk (piątek, 20:30)

W Rakowie minął już ponad rok od ostatniej ligowej bramki Sebastiana Musiolika (16 kwietnia 2022), ale na 22 mecze złożyło się raptem 387 rozegranych minut, więc pod tym kątem nie wygląda to aż tak źle. Najdłużej z pomocników lub napastników bez gola są Giannis Papanikolaou (3102 minuty) i Ben Lederman (2131 minut), ale to tylko lekki przytyk w ich stronę, bo i w pierwszej, i w drugiej kolejności wymaga się od nich czego innego.

Prawdziwą plejadę strzeleckiej nieudolności znajdziemy natomiast w Lechii Gdańsk.

  • Conrado – 2742 minuty, 43 mecze
  • Marco Terrazzino – 1969 minut, 38 meczów
  • Kacper Sezonienko – 1382 minuty, 40 meczów
  • Bassekou Diabate – 1230 minut, 38 meczów
  • Maciej Gajos – 1003 minuty, 15 meczów

I dziwić się, że Lechia szoruje po dnie. Panowie, to już nawet nie jest śmieszne. Przełamanie kogokolwiek z tego grona – z góry pomijamy Conrado, który chyba nadal nie jest gotowy po kontuzji – akurat w Częstochowie będzie graniczyło z cudem.

Jagiellonia Białystok – Warta Poznań (sobota, 15:00)

W „Jadze” cała ofensywa opiera się na Imazie i Gualu, którzy rzecz jasna problemów ze zdobywaniem bramek nie mają. Gorzej z ich kolegami ustawionymi trochę niżej. Jeżeli występujący na wahadle Bartłomiej Wdowik nie przełamie się w tej kolejce, dobije do 50. meczu bez gola. Aktualnie jego passa trwa 2856 minut. Jest to o tyle zaskakujące, że w tym sezonie szans mu nie brakuje – średnio oddaje blisko jeden strzał na spotkanie, nie boi się próbować.

Od października 2019 bez trafienia w Ekstraklasie pozostaje Juan Camara (1136 minut, 26 meczów). Większość tego „dorobku” to jeszcze sezon 2019/20. Następnie Hiszpan dwa razy był wypożyczany do Rumunii i raz do Azerbejdżanu, a w obecnym sezonie gra epizodycznie. Strzelecką formą nie imponuje także Tomas Prikryl, któremu stuknęło już 15 spotkań bez bramkowego konkretu. Do minionej kolejki za ten okres nie miał też nawet asysty, ale w Płocku wreszcie się to zmieniło.

W Warcie nikt raczej nie ma większych powodów do wstydu. Okej, u Enisa Destana mowa już o czternastu meczach, tyle że minutowo rozegrał on niewiele ponad trzy pełne spotkania (291). Nadal bez trafienia w Ekstraklasie jest Niilo Maenpaa (1906 minut, 38 meczów), ale czy kogoś z was to mocniej zaskoczyło? No właśnie. Delikatnie doczepimy się więc tylko w kierunku Miguela Luisa. 12 spotkań bez bramki (831 minut) to sporo jak na zawodnika, który raczej ma więcej atutów ofensywnych niż defensywnych.

Zagłębie Lubin – Widzew Łódź (sobota, 17:30)

Jeżeli Filip Starzyński w pierwszych dwóch kwadransach meczu z Widzewem nie pośle piłki do siatki, osiągnie granicę tysiąca minut strzeleckiej posuchy. 1 października pomocnikowi Zagłębia udało się trafić w Zabrzu i na tym koniec. Ostatnio w drugim starciu z Górnikiem powinien się przełamać, ale Daniel Bielica obronił jego uderzenie z rzutu karnego. Cóż, Starzyński nie robi wiele, żeby dostać nowy kontrakt w Lubinie.

Starzyński: Nigdy nie byłem bezczelny. Taki mam charakter i nic na to nie poradzę [WYWIAD]

W Widzewie wskazujemy paluchem przede wszystkim na Łukasza Zjawińskiego. Jego ekstraklasowy dorobek ciągle zamyka się na jednym jedynym golu z Jagiellonią (listopad 2020) w czasach Stali Mielec, a to już 45 występów. Kilka tygodni po tym trafieniu wywalczył on trzy rzuty karne w pamiętnym meczu z Legią i od tej chwili nie miał już ani jednego ofensywnego konkretu. Tyle dobrze, że w międzyczasie Lechia wypożyczyła go na jedną rundę do Sandencji, w barwach której sieknął 9 bramek w I lidze, dzięki czemu mógł odzyskać trochę wiary w siebie. Ostatnio Zjawiński zastępuje w wyjściowym składzie Jordiego Sancheza, więc pora wreszcie coś ukłuć.

Piast Gliwice – Pogoń Szczecin (sobota, 20:00)

W szeregach Piasta bardzo długo na gola czekają Tom Hateley (3713 minut) i Michał Kaput (2161 minut), ale to defensywni pomocnicy. Z zawodników ofensywnych dużo czasu bez bramki pozostawał Michael Ameyaw. Dwa tygodnie temu z Wisłą Płock nie wszystkie źródła zapisały trafienie na jego konto – niektóre podawały samobója Gradeckiego – skoro jednak według oficjalnych danych bramka jest Ameyawa, trzymamy się tego. A zatem – w Piaście z przodu nikogo wyróżniającego się na minus nie znajdziemy.

W Pogoni strzelają prawie wszyscy, lecz są wyjątki. Rafał Kurzawa na bramkę czeka od 1403 minut (25 meczów). Okoliczności łagodzące? Problemy zdrowotne, utrudniające złapanie odpowiedniego rytmu. Kurzawa w tym sezonie zaczął grać dopiero w 11. kolejce, a niedawno znów wypadł na kilka tygodni i dopiero ze Stalą wrócił na boisko. Inna sprawa, że już w poprzednim sezonie drogę do siatki udało mu się znaleźć jedynie na stadionie Legii.

 

Śląsk Wrocław – Radomiak Radom (niedziela, 12:30)

W Śląsku zaczyna zionąć beznadzieją. Po aferze wagowej Erika Exposito cała ofensywna moc zawiera się w Johnie Yeboahu. Odsunięty do rezerw Caye Quintana nie strzelił nic od 1055 minut. Nahuel Leiva – od 1046 minut. Dennis Jastrzembski – od 864 minut. 1070 minut na bramkę czeka grający w środku pola Patrick Olsen, który na dodatek nie jest zdolny do gry, bo ciężko przechodzi ospę. Rekordzistą w Śląsku z grona nie-obrońców jest Michał Rzuchowski (2256 minut), ale większość tej passy to jeszcze sezon 2020/21 w Podbeskidziu. W pierwszoligowym Chrobrym Rzuchowski zdobył 7 bramek i zaliczył 8 asyst. Ekstraklasa to jednak dużo wyższy poziom.

1833 minuty na bramkę wyczekuje Leandro z Radomiaka, tyle że on wciąż jest kontuzjowany i możliwe, że nie zobaczymy go na murawie do końca sezonu. W minionej kolejce „tysiaka” bez gola przekroczyli Roberto AlvesLuis Machado, a Lisandro Semedo brakuje do tego dwóch minut. Panowie, trochę głupio, co?

Bez gola w Ekstraklasie pozostaje Daniel Pik. Na jego 40 występów w barwach Cracovii i Radomiaka składa się 1076 minut. Niedawno z Rakowem nawet przez chwilę cieszył się z trafienia, ale sędziowie po analizie odgwizdali faul Machado na Svarnasie.

Stal Mielec – Korona Kielce (niedziela, 15:00)

W Stali przypadek podobny do Pika, choć dotyczy znacznie starszego piłkarza. Mikołaj Lebedyński smakował już Ekstraklasy w Podbeskidziu, Wiśle Płock i obecnie smakuje w Mielcu, a licznik ciągle pusty. To już 1533 minuty (35 występów). Większym zaskoczeniem jest fakt, iż już od 1662 minut na listę strzelców nie wpisał się Maciej Domański. Powinien to zrobić w Szczecinie, podchodząc do rzutu karnego, lecz kopnął w słupek.

W drużynie złocisto-krwistych 1143 minuty na radość z umieszczenia piłki w sieci czeka Jacek Kiełb. Chodzi oczywiście o Ekstraklasę, bo w poprzednim sezonie bramki w I lidze zdobywał, a ta zwycięska w barażu z Chrobrym przeszła do historii. Po awansie Kiełbowi trudno zaistnieć – pierwsze dwa mecze zaczął od początku, później albo czekała go ławka, albo wejścia w końcówkach.

Kiełb: Jeden chłopaczek napisał, że to mój koniec. Tylko mnie zmobilizował [WYWIAD]

Z piłkarzy będących bardziej pod prądem, 866 minut (19 meczów) bez bramki uzbierał Dawid Błanik. On przynajmniej od czasu do czasu rekompensuje to asystami.

Lech Poznań – Górnik Zabrze (niedziela, 17:30)

W szeregach „Kolejorza” jest jeden delikwent, który powinien mieć głębokie rumieńce na policzkach. To naprawdę wielka sztuka, żeby rozegrać 39 meczów w tak ofensywnie nastawionym zespole jak Lech, dostać od trenerów 1854 minuty i nic nie strzelić. A właśnie to zrobił Adriel Ba Loua, który potrafi robić wiatr na skrzydłach, ale nie potrafi zdobywać bramek. Nie byłby to aż taki problem, gdyby nie kwota, którą zainwestował klub z Bułgarskiej. Za zawodnika z Wybrzeża Kości Słoniowej zapłacił przecież Czechom z Pilzna 1,2 mln euro, bijąc przy tym swój transferowy rekord.

W Górniku możemy się co najwyżej przyczepić do Mateusza Cholewiaka (1586 minut bez gola), ale biorąc pod uwagę jego piłkarską klasę, wielkiego zaskoczenia nie ma. No, ewentualnie wytkniemy jeszcze Szymonowi Włodarczykowi, że w 2023 trafił do siatki tylko z rzutu karnego, a na gola z akcji czeka od pamiętnego triumfu 4:1 w Szczecinie (704 minuty).

Cracovia – Miedź Legnica (poniedziałek, 19:00)

Skoro Benjamin Kallman już nie może zostać ujęty w tym kontekście, palmę pierwszeństwa w Cracovii dzierży Jewhen Konoplanka. Ukrainiec przez ponad rok pobytu przy Kałuży strzelił jednego jedynego ligowego gola – z rzutu wolnego z Rakowem. Działo się to na początku września. Dziś mamy końcówkę kwietnia, Konoplanka był obecny na boisku przez 993 minuty (18 meczów) i dołożył ledwie dwie asysty. Załamująco mało jak na zawodnika, który w swej wielkości początkowo nawet nie wiedział, jak się nazywają rozgrywki, do których zawitał.

Konoplanka: Marcelo, Ramos, Dani Alves? Kiwałem każdego! [WYWIAD]

W Miedzi napastnicy mocno zawodzą. Koldo Obieta miał być jednym z wygranych zimowych przygotowań i faktycznie – gra dużo więcej niż jesienią, ale jego snajperski dorobek ciągle zamyka się na dwóch trafieniach z Pogonią Szczecin. Na gola wyczekuje już 894 minuty. Być może byłoby mu się łatwiej przełamać, gdyby częściej grał jako typowa „dziewiątka”. Tę pozycję jednak przeważnie zajmuje Angelo Henriquez, mimo że od dłuższego czasu gra padlinę. W tej rundzie strzelił tylko raz z rzutu karnego. Na gola z akcji czeka od połowy października (1061 minut) i meczu z… Cracovią. Historia zatoczy koło?

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...