Reklama

“Grajcie w piłkę i będzie dobrze”. Lech Poznań we Florencji chce być odważny

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

19 kwietnia 2023, 21:19 • 5 min czytania 46 komentarzy

Alvaro Djalo ma dwadzieścia trzy lata i nie należy do strzelców wybitnych. Kiedy wprawił fanów na Stadio Artemio Franchi w osłupienie, fetował bramkę dopiero po raz trzeci w sezonie. Ale jednak Djalo sprawił, że Fiorentina ucichła. Sporting Braga podwyższył właśnie prowadzenie na 2:0 i powoli odrabiał straty. Był w połowie drogi, bo w Portugalii przyjął czwórkę. Niemniej porządnie gospodarzy nastraszył. Na tyle porządnie, że rozpamiętują to do dzisiaj.

“Grajcie w piłkę i będzie dobrze”. Lech Poznań we Florencji chce być odważny

Absolutnie niczego nie przesądzam. Musimy zachować ten sam poziom koncentracji, tę samą mentalność, którą pokazaliśmy w Poznaniu -zapowiadał Vincenzo Italiano na spotkaniu z prasą.

I żeby nie wziąć tego za przesadną kurtuazję, dorzucił:

Już raz przekonaliśmy się, co się dzieje, gdy brakuje odpowiedniego podejścia. Nie chcemy tego powtórzyć.

Fiorentina – Lech Poznań. Vincenzo Italiano nie chce powtórki z Bragi

Fiorentina nie byłaby rzecz jasna Fiorentiną – piękną, rozpędzoną drużyną, która Europę przemierza, rozstawiając wszystkich po kątach, jak gdyby wciąż łupała w calcio storico, wczesną i wyjątkowo brutalną odmianę gry z użyciem piłki i nóg, jeśli tamtego wieczoru nie odwróciłaby losów spotkania, odpowiadając trzykrotnie na zuchwalstwo gości. Niemniej jednak takie pokpienie sprawy po raz drugi nie przejdzie.

Reklama

Nie u Vincenzo Italiano.

Wystawię zawodników gotowych do gry. To nie będą rezerwowi – tłumaczył szkoleniowiec Violi.

Tym razem akurat nuta kurtuazji mogła być duża. Tubylcy objaśniają mi, że zmian w składzie należy się spodziewać, więc zapowiedź szkoleniowca dotycząca gotowości drużyny ma raczej połechtać ego tych, którzy będą musieli dźwignąć ciężar rewanżu i nie doprowadzić do palpitacji serca około dwudziestu tysięcy kibiców, którzy obejrzą z trybun zmierzającą po finał – a na pewno półfinał – niepokonaną ostatnio maszynę.

Zastępować będzie kogo. Sofyan Amrabat nie trenuje. Ramadan w grze mu nie przeszkadzał, ból pleców, a i owszem. Josipowi Brekalo kręci się w głowie nie od natłoku meczów, a od starcia z rywalem sprzed kilku dni. Choć natłok spotkań swoje dołożył, bo Fiorentina gra co trzy dni i to dosłownie. Atalanta wyjechała z Firenze mniej więcej 48 godzin przed przyjazdem Kolejorza.

Dlatego nie tylko Brekalo, ale i Jonathan Ikone, którego Chorwat w tamtym dniu zmienił, nie zdążył wydobrzeć przed rewanżem.

Reklama

Lech Poznań. John van den Brom liczy na topowy mecz

John van den Brom nie w tym szuka jednak przewagi. Informację o absencjach u rywala skwitował wyrażeniem żalu. Bardziej zajmuje go to, żeby Lech Poznań zagrał mecz topowy. Mecz perfekcyjny. Zagrał po swojemu.

Po spotkaniu z Legią Warszawa powiedziałem chłopakom: “Hej, grajmy w piłkę. Jeśli będziemy robić swoje, wynik przyjdzie” – mówił z przekonaniem opiekun mistrza Polski.

Kolejorz być może jest już jedną nogą poza pucharami, ale jeśli znajdzie swojego Djalo, może zyskać tlen i śmiałość do posunięcia się o krok dalej. W końcu do szczęśliwego zakończenia – no, przedsionka tegoż, bo mówimy o dogrywce – potrzebuje jednego gola mniej.

Oczywiście choćby przemykająca przez głowę myśl o remontadzie naraża na śmieszność. Fiorentina w pierwszym spotkaniu pokazała, że Lech Poznań być może Europę zaczepia, ale nie znajduje się na salonach na takich samych zasadach, jak Włosi. Rodowity mieszkaniec Florencji, oddany kibic, dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem, zauważa to samo.

Zbigniew Boniek przestrzegał nas przed Lechem. Do Poznania jechaliśmy więc z obawami, a wyjechaliśmy z niego ze zwycięstwem pewnym i łatwym. Z całym szacunkiem, ale Liga Konferencji to trzeci poziom w Europie. Poziom niższy. Nie graliśmy jeszcze z równym sobie rywalem – wyjaśnia mój rozmówca.

John van den Brom zaraża jednak optymizmem. Stawia diagnozy i wyciąga wnioski.

Zawiodła defensywa. Nie graliśmy tak, jak zawsze. Każdy zespół powinien zaczynać od dobrej gry w obronie – mówił.

Zwłaszcza przeciwko takim drużynom, jak Fiorentina. Bo choć w calcio storico nie gramy, to ofensywne liczby tej ekipy każą jednak sądzić, że tak jak w historycznej toskańskiej kopaninie, Italiano ma do dyspozycji piętnastu napastników.

Wściekli dziennikarze i niesprawiedliwość według Radosława Murawskiego

Holenderski trener Lecha Poznań wierzy jednak, że jeśli wszystko zagra jak w zegarku, jego zespół stać na dobry rezultat. Czym będzie takowy? Zwycięstwem istotnym z punktu widzenia ciułania punktów w europejskim rankingu, ale jednak zbyt skromnym, żeby pokusić się o coś więcej niż przerwanie ponad dwumiesięcznej passy bez porażki gospodarzy? Czy może jednak dobra jest dopiero wygrana taka, która sprawia, że okładki włoskich gazet zapłaczą, a książki o historii Kolejorza zyskają opasły rozdział o cudzie we Florencji?

Nie wiemy. Tej kwestii nie poruszono, a nieporuszone kwestie poruszyły zwłaszcza włoskich dziennikarzy. Ci po konferencji podnieśli głowy, domagając się szacunku. Rozeszło się o zakończenie zgromadzenia przed tym, jak chcieli przepytać Radosława Murawskiego z jego sycylijskich wspomnień.

Siła wyższa, Murawski musiał trenować, a w rozpisce rozdawanej mediom jak byk stało, że Lech na murawie Stadio Artemio Franchi pojawi się wpół do siódmej porą wieczorną. Zawiodła więc skuteczność i kreowanie sytuacji, jeśli chodzi o dojście do mikrofonu. Sam Murawski zdążył się jednak upomnieć o sprawiedliwość, tyle że w innym temacie.

Nie zasłużyliśmy na to, żeby rozstawać się z Europą wynikiem 1:4. Nie tak chcemy zakończyć tę przygodę – dowodził pomocnik.

Nawet jeśli Lech Poznań przyjechał do Florencji, żeby pożegnać się z pucharami, chce to zrobić na swoich zasadach. Trenerzy nie zwykli zdradzać swoich założeń taktycznych przed pierwszym gwizdkiem, jednak John van den Brom w pokrętny sposób wysypał się ze swoich zamiarów. Wszem wobec ogłosił, że wyznaczył swoim piłkarzom zadanie jak najdłuższego utrzymywania się przy piłce, gry opartej o rozgrywanie.

Polski zespół, który przed rewanżem na terenie faworyta do zwycięstwa w Lidze Konferencji – przynajmniej według analityków – oznajmia takie rzeczy. Miła sprawa. Obyśmy takiego właśnie Kolejorza obejrzeli i utrwalili się w przekonaniu o odwadze, która doprowadziła do tak fantastycznej przygody Lecha w Europie.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Fot. Szymon Janczyk

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
8
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Liga Konferencji

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
11
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Komentarze

46 komentarzy

Loading...